Podniosłam brwi.
– To znaczy?
– Reaguje na mężczyzn, których uważa za godnych ciebie. Wpatrzyłam się w jego przystojną twarz.
– Co to znaczy: „godnych mnie”?
– Tylko królowa zna wszystkie właściwości tego pierścienia. Wiem, że od wieków nie ożywał na jej ręce. To, że ożywa na twojej, jest w równej mierze dobre, jak i niebezpieczne. Królowa może być o to zazdrosna.
– Dała mi go – dlaczego miałaby być zazdrosna?
– Dlatego, że jest Królową Powietrza i Ciemności – powiedział, jakby to miało wszystko tłumaczyć. W pewnym sensie tłumaczyło. W innym nie. Jak większość rzeczy związanych z naszą królową był to paradoks.
Galen podszedł do drzwi.
– Wszystko czyste.
Barinthus ruszył przed siebie, zmuszając go do cofnięcia się.
– O co mu chodzi? – spytał Galen.
– Chyba o pierścień. – Weszłam do pokoju. Typowy pokój hotelowy. Cały w błękitach.
Barinthus położył walizkę na łóżku przykrytym ciemną narzutą. – Meredith, pośpiesz się, proszę. Galen i ja musimy się jeszcze przebrać na bankiet.
Spojrzałam na niego. Pasował do błękitu pokoju. Gdyby pokój był zielony, to Galen by pasował. Może by tak sobie dobierać ochroniarzy w zależności od koloru pokoju? Zaśmiałam się.
– O co chodzi? – spytał Barinthus.
Pokazałam na niego.
– Pasujesz do pokoju.
Rozejrzał się dookoła, jakby dopiero zauważył niebieską tapetę, granatowe narzuty, błękitny dywan.
– Rzeczywiście. A teraz przebierz się, proszę.
Zabrzmiało to jak rozkaz. Zaczął otwierać walizkę.
– Czyżbyśmy byli spóźnieni? – spytałam.
Galen usiadł na drugim łóżku.
– Jeśli o to chodzi, to zgadzam się z wielkoludem. Królowa nie lubi czekać, a jeśli nie ubierzemy się w stroje, które dla nas przygotowała, wpadnie w złość.
– I będziecie mieli kłopoty? – spytałam.
– Nie, jeśli się pośpieszysz.
Poszłam do łazienki ze swoją torbą podręczną. Zapakowałam do niej swój strój, na wypadek gdyby linie lotnicze zgubiły walizkę. Nie chciałam robić zakupów w ostatniej chwili, bo nie wiadomo, czy ciotka zaaprobowałaby mój wybór. Na przykład spodnie nie były odpowiednim strojem na bankiet dla kobiety. Nie miało to wiele wspólnego z równouprawnieniem, ale tak już było. Na bankiet u królowej trzeba się było ubrać elegancko. Jeśli nie chciałeś się przebierać, mogłeś jeść w swoim pokoju.
Wślizgnęłam się w czarne koronkowe majteczki. Stanik był usztywniony fiszbinami, trzymał mocno. Pończochy były czarne i sięgały do uda. Ludzie mawiają: wkładaj czystą bieliznę, na wypadek, gdyby miał cię potrąć autobus. Pasuje to trochę do Dworu Unseelie. Tutaj nosiło się ładną bieliznę, bo królowa mogła ją zobaczyć. Choć prawdę mówiąc, sama lubiłam mieć świadomość, że wszystko, co mam na sobie, jest ładne, nawet rzeczy, których nikt nie miał widzieć.
Nałożyłam szary cień do powiek. Użyłam takiej ilości kredki, że moje oczy wyglądały jak szmaragdy i złoto wciśnięte w heban. Wybrałam szminkę o barwie ciemnego burgunda.
Miałam dwa składane noże Spyderco. Otworzyłam jeden. Miał sześciocalowe ostrze, długie, cienkie, błyszczące jak srebro – chociaż było ze stali. Model wojskowy. Przyda się przeciwko moim krewnym. Drugi nóż był o wiele mniejszy – Delica. Każdy nóż miał zapięcie, które umożliwiało ukrycie go w ubraniu. Otworzyłam oba noże, a potem zamknęłam. Mniejszy spoczął za stanikiem na fiszbinie. Wojskowy nóż wsunęłam natomiast za czarną podwiązkę.
Wyciągnęłam z torby suknię. Była w kolorze burgunda. Miała ramiączka wystarczająco szerokie, żeby ukryć stanik. Góra z atłasu była obcisła; reszta sukienki uszyta z miękkiego, naturalnie wyglądającego materiału. Żakiet był uszyty z tego samego materiału w kolorze burgunda. Jedynie klapy były z atłasu.
Miałam kaburę z Berettą Tomcat – najnowszym pistoletem automatycznym kaliber.32. Zabaweczka ważyła niecały funt. Były mniejsze pistolety, ale jeśli miałam do kogoś strzelać tego wieczoru, to chciałam, żeby to było coś więcej niż kaliber.22. Kaburę zawiązywało się na kostce u nogi. Problem z takimi kaburami polega na tym, że dziwnie się z nimi chodzi. Można na przykład odrobinę pociągać nogą albo drobić. A ja do tego wszystkiego miałam jeszcze na sobie pończochy i szansa, że ich nie zniszczę, równała się zeru. Ale to jedyne miejsce na ukrycie pistoletu, które nie było zbyt oczywiste. Gotowa byłam poświęcić pończochy.
Przeszłam się w burgundowych butach na szpilkach. Miały zaledwie dwa całe wysokości. Lepiej się w nich chodziło, a suknia sięgała do samej ziemi, więc i tak większość osób nie zauważy, jakiej wysokości są moje obcasy. Sklep, w którym kupiłam suknię, podwinął ją do tych butów. Nawet jeśli się ma więcej niż pięć stóp wzrostu, nie można kupić eleganckiej sukni i nosić do niej dwucalowych obcasów, nie mając jej podwiniętej.
Na koniec włożyłam biżuterię. Naszyjnik z granatów był prawie czarny, z przebłyskami srebra. Specjalnie nie wyczyściłam srebra, dla lepszego wyeksponowania kamieni.
Pokusiłam się o podwinięcie włosów, tak że zamiatały moje ramiona. Błyszczały czerwienią, a burgundowa suknia wydobyła z moich włosów burgundowy blask.
Moja ciotka mogła mi pozwolić trzymać broń lub nie. Prawdopodobnie nie zostanę wyzwana na pojedynek pierwszego wieczoru, skoro ciotka mnie zaprosiła, ale… zawsze lepiej być uzbrojonym. Są na dworze istoty, które nie walczą w pojedynkach. Potwory, które nie rozumują tak jak my. Czasami bez żadnego powodu jeden z nich atakuje. Możesz zginąć, zanim ktoś go powstrzyma.
Więc po co się je trzyma? Ponieważ jedyną zasadą, jaka zawsze obowiązywała na Dworze Unseelie, jest to, że wszyscy są na nim mile widziani. Nikt ani nic nie może zostać odrzucone. Jesteśmy azylem dla potworów zbyt przerażających dla Dworu Seelie. Tak jest, było i będzie. Chociaż to, że się jest akceptowanym na dworze, nie oznacza, że jest się akceptowanym jako sidhe. Sholto i ja coś o tym wiemy.
Raz jeszcze spojrzałam w lustro i obrysowałam wargi ołówkiem. Włożyłam konturówkę do małej koralikowej torebeczki, która pasowała do sukni. Czego chciała ode mnie królowa? Dlaczego nalegała, żebym wróciła do domu? Dlaczego właśnie teraz? Zrobiłam głęboki wdech i wydech, patrząc, jak atłas na mojej piersi unosi się i opada. Wszystko we mnie błyszczało: skóra, oczy, włosy, granaty wokół mojej szyi. Wyglądałam uroczo. Nawet ja musiałam to przyznać. Jedynie mój wzrost wskazywał na to, że nie jestem sidhe czystej krwi. Byłam po prostu za niska, by być jedną z nich.
Dołożyłam mały pędzelek do szminki w torebce, a potem musiałam zdecydować, czy mam wziąć jeszcze jakieś kosmetyki, żeby się odświeżyć w czasie wieczoru, czy małą puszkę gazu musztardowego. Wybrałam gaz. Jeśli masz wybrać pomiędzy dodatkowymi kosmetykami a dodatkową bronią, lepiej wybierz broń. Już sam fakt, że się zastanawiasz, które z nich wybrać, dowodzi, że bardziej będziesz potrzebować broni.
Przed nami w zapadającym mroku wznosiły się kopce Faerie: małe góry aksamitu na pomarańczowym niebie. Księżyc był już wysoko, błyszcząc srebrem. Wciągnęłam zimne, rześkie powietrze. Jesienne ranki w Kalifornii były czasami zimne. Przed południem trzeba było nosić spodnie i cienki sweter. Liście opadały na ziemię, tworząc kopczyki, i tańczyły, szeleszcząc, gnane przez wiatr. Potem, po południu trzeba było przebrać się w szorty i znowu było jak w czerwcu.
Читать дальше