– Nie! – rozkazał, a jego oczy zabłysły z wściekłości jak czarne klejnoty.
To jedno słowo zmroziło mnie. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, a serce podeszło mi do gardła.
– Nie – powiedział, a jego głos był prawie ostry. – Nie, chcę je zobaczyć. Zamierzam sprawić, że będziesz się wiła, moja księżniczko, i w tym czasie chcę widzieć całe twoje ciało.
Pozwoliłam koszuli opaść na łóżko i usiadłam tak blisko niego, jak tylko mogłam. Uścisk jego rąk na moich udach nie był już przyjemny, stał się bolesny, ale ból, w pewnych okolicznościach, też był rodzajem przyjemności.
Nacisk jego palców zelżał odrobinę i zobaczyłam, że zostawił na moich udach ślad paznokci. Małe półksiężyce wypełniły się krwią, gdy na nie patrzyłam.
Zaczął wycofywać ręce spod moich ud, ale pokręciłam głową. – Jesteś na dole, a ja na górze, pamiętasz?
Nie spierał się, tylko znów chwycił mnie za uda na tyle mocno, że nie mogłam się wyrwać. Przebiegłam rękami po brzuchu, sięgając do piersi, a potem położyłam się, opierając się na poduszkach, żeby mógł mnie widzieć.
Patrzył na mnie przez długą chwilę, jakby zapamiętywał wygląd mojego ciała leżącego na ciemnokolorowych poduszkach, a potem obniżył usta do rany. Lizał ją wolnymi ruchami języka. Potem jego usta przywarły do rany i zaczął ją ssać. Ciągnął skórę tak mocno, że to bolało, jakby wysysał truciznę z rany.
Ból sprawił, że podniosłam się, a on spojrzał na mnie oczami pełnymi tej mrocznej wiedzy, która nie dodawała mu uroku. Położyłam się z powrotem na łóżku pod naciskiem jego ust na moje udo, jego silne palce zanurzyły się w nim tak mocno, że wiedziałam, że następnego dnia będę miała siniaki. Moja skóra zaczęła błyszczeć w łagodnym świetle sypialni.
Spojrzałam na niego, ale jego wzrok był skierowany w dół, skoncentrował się na pracy. Pod wpływem nacisku jego ust zaczęło się rozchodzić ciepło, wypełniając całą ranę jak ciepła woda.
Doyle również zaczął błyszczeć. Jego naga skóra świeciła jak księżyc odbity w wodzie. Tylko że ten blask pochodził z jego wnętrza, spod skóry.
Uzdrawiające ciepło uderzało na moim udzie jak drugi puls. Jego usta zamknęły się, naciskając na ten puls, jakby chciał wyssać mnie zupełnie. Ciepło rosło w środku mojego ciała i uświadomiłam sobie, że to moja własna moc, która nigdy przedtem taka nie była.
Ciepło na moim udzie i wewnątrz ciała wzrastały niezależnie od siebie. Moja skóra zalśniła na biało. Dwie moce spotkały się i przez jedno uderzenie serca uzdrawiające ciepło pływało po powierzchni mojego gorąca, a potem te dwie moce zlały się w jedną, łącząc się w ruchomą, wyginającą kręgosłup, tańczącą na skórze, napinającą ciało magię.
Doyle uniósł głowę. – Meredith, nie! – krzyknął.
Ale było już za późno, moc rozlała się w tańcu ciepła, gorąca, napięta w moim ciele, aż straciłam oddech. Wtedy moc wybuchła jak rozwierająca się pięść, wyciągająca się po coś, czego nie mogła złapać. Krzyknęłam i moc wylała się ze mnie w blasku, który wyrzucił cienie z pokoju, z mojej skóry.
Widziałam Doyle’a jak przez mgłę. Klęczał. Jedną rękę uniósł, jakby chciał zasłonić się przed ciosem, a potem moc uderzyła w niego. Widziałam, jak jego głowa odskakuje do tyłu, ciało unosi się wysoko na kolanach, jakby moc miała ręce, którymi mogła go podnieść. Taniec księżycowego blasku pod jego skórą rósł, aż zmienił się w chmurę czarnego światła, błyszczącą jak ciemna tęcza wokół jego ciała. Stał przez chwilę błyszczący, oślepiająco piękny. A potem zaczął krzyczeć, częściowo z bólu, częściowo z rozkoszy. Opadł na łóżko, zakrywając się rękami. Cudowny blask powoli bladł, jakby jego skóra wchłonęła światło, wsysała je tam, skąd wyszło.
Usiadłam, wyciągając do niego rękę, która wciąż żarzyła się łagodnym światłem.
Odskoczył ode mnie, spadając z łóżka, patrząc na mnie zza jego krawędzi szeroko otwartymi, przerażonymi oczami. – Coś ty zrobiła?
– O co chodzi?
– O co chodzi? – Zerwał się, opierając się o ścianę, jakby za bardzo nie ufał swoim nogom. – Nie mogę sobie pozwolić na seksualne spełnienie. Ani przy użyciu własnej ręki, ani czegokolwiek innego.
– Nawet cię nie dotknęłam.
Zamknął oczy i oparł się głową o ścianę. Mówił, nie patrząc na mnie. – Twoja magia to zrobiła. Zagłębiła się we mnie jak miecz. – Otworzył oczy i popatrzył na mnie. – Czy teraz rozumiesz już, co zrobiłaś?
W końcu załapałam. – Myślisz, że królowa uzna to za seks?
– Tak.
– Nie chciałam tego zrobić… moja magia nigdy taka nie była.
– A tej nocy, gdy byłaś z roanem?
Zastanawiałam się przez chwilę, po czym powiedziałam: – I tak, i nie. To nie było dokładnie to samo, ale… – Przerwałam i wpatrzyłam się w jego pierś.
Moje spojrzenie musiało być zdziwione, bo spojrzał na siebie. – Co? Co takiego widzisz?
– Rana na twojej piersi zniknęła – powiedziałam cichym, zdumionym głosem.
Przebiegł ręką po piersi, przyglądając się skórze. – Uzdrowiona. Ja tego nie zrobiłem. – Podszedł do krawędzi łóżka. – Popatrz na swoje ręce.
Ślady po szponach zniknęły. Moje ręce były uzdrowione. Przebiegłam dłońmi po udach, ale pozostały na nich ślady paznokci wypełnione krwią; czerwone ślady zębów; odcisk jego ust na moim udzie tam, gdzie przedtem była rana. – Dlaczego wszystko zniknęło z wyjątkiem tego?
Potrząsnął głową. – Nie mam pojęcia.
Popatrzyłam na niego. – Mówiłeś, że moja inicjacja uzdrowiła Roane’a. A jeśli to nie był tylko pierwszy poryw mocy? Jeśli ten dar jest częścią mojej nowej magii?
Patrzyłam, jak usiłuje to zrozumieć. – Możliwe, ale uzdrawianie przez seks nie jest darem Dworu Unseelie.
– Jest darem Dworu Seelie – dodałam.
– W twoich żyłach płynie również ich krew – stwierdził. – Muszę powiedzieć królowej.
– O czym?
– O wszystkim.
Położyłam się z powrotem na łóżku, wciąż pomaga, i wyciągnęłam do niego ręce. Odsunął się, przywierając do ściany, jakby się mnie bał. – Nie, Meredith, nigdy więcej. Królowa może wybaczyć nam, bo to był wypadek, poza tym będzie zadowolona, że masz więcej mocy. To może nas ocalić, ale jeśli dotkniesz mnie raz jeszcze… – Potrząsnął głową. – Nie będzie dla nas taka miła, jeśli spędzimy ze sobą tę noc.
– Chciałam po prostu potrzymać cię za rękę. Chyba powinniśmy porozmawiać, zanim zdasz relację królowej.
Odsunął się, przywierając do ściany, prawie wychodząc z pokoju. – Spuściłem się po raz pierwszy od wieków, a ty siedzisz sobie tutaj, ot, tak po prostu… – Potrząsnął znów głową. – Chcesz dotknąć mojej ręki, ale moja samokontrola nie jest nieograniczona – jak już się zresztą przekonaliśmy. Nie, Meredith, jeden dotyk i rzucę się na ciebie, i zrobię to, co chciałem, odkąd ujrzałem twoje piersi nade mną.
– Mogę się ubrać – zaproponowałam.
– Dobrze by było – odparł. – Ale i tak muszę jej powiedzieć o tym, co się wydarzyło.
– Ale ona nie musi się o niczym wiedzieć. Przecież nie zmierzy ci poziomu spermy. Nie uprawialiśmy seksu. Dlaczego chcesz jej powiedzieć?
– Ona jest Królową Powietrza i Ciemności; i tak się dowie. Jeśli się do tego nie przyznamy, a ona się o tym dowie, kara będzie tysiąc razy gorsza.
– Kara? To był wypadek.
– Wiem i to może nas uratować.
Читать дальше