Marina Diaczenko - Awanturnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Awanturnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Awanturnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Awanturnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody, przystojny Retano szczyci się pochodzeniem od wielkiego maga Damira, a choć jego arystokratyczny ród mocno zubożał, on sam jest czarującym… łajdakiem. Oszustem i naciągaczem, któremu został rok życia. Obciążony magicznym wyrokiem szuka ratunku u potężnego czarodzieja. Ten zgadza się mu pomóc pod pewnym warunkiem. Młodzian musi zdobyć serce Alany z rodu Sollów i pojąć ją za żonę. Początkowo zadanie nie wydaje się trudne, lecz z dnia na dzień piętrzą się problemy. Nic nie jest takim, jakim się wydaje. Rodzina Luara Solla, Ostatniego Wieszczbiarza, skrywa wiele mrocznych sekretów, a i sam czarodziej wydaje się oszukiwać niefortunnego amanta… Niemądrego awanturnika, który będzie musiał zapłacić za swoje winy. W brawurowym, zaskakującym finale cyklu "Tułacze" nastąpi zamknięcie wszystkich wątków i wyjaśnienie wszystkich zagadek.

Awanturnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Awanturnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Powiedział, że nie może nam pomóc – odparł odwrócony pułkownik. – Żebyśmy nie liczyli na niego, bo on i bez tego…

Nowa pauza. Dłuższa niż poprzednie. Wątpię, by moich rozmówców obchodziły teraz losy świata.

Tantala przeżywała klęskę swoich nadziei, Alana lękała o matkę, a Egert Soll był w rozterce. Stan ducha nietypowy dla pułkownika, dlatego tym bardziej bolesny.

Ja zaś pocieszałem się dziwnym odkryciem. Okazało się, że nie mnie jednemu groziły ostatnie dni. Straszliwe frazy proroctwa nie mogły mnie przestraszyć. Co mnie obchodziło, ze „pęknie zasłona niebios"? Jako tymczasowy przybysz, a raczej „uchodźca", spokojnie zamknę za sobą swoje własne drzwi, zanim proroctwo zacznie się spełniać.

Także wiele oczekiwałem od tajemniczego, wszechmocnego Tułacza. Jakie by to było piękne: Wyrok odwołany, a przede mną całe życie i mnóstwo czasu, który można poświęcić na co się chce, choćby na walkę o ratowanie świata…

Ach, jak wiele oczekiwałem.

Brzeg spokojnej dawniej rzeki przeobraził się w rozgrabiony jarmark lub obóz bogatych koczowników. Jadący do miasta kupcy, wędrowni rzemieślnicy i inni wędrowcy zgromadzili się po tej stronie rzeki, pomstując i skrobiąc się po głowie w poszukiwaniu wyjścia. Oblegali okoliczne gospody.

Wzburzona rzeka niosła rozmaite szczątki. Woda, wdzierając się w ziemię, poszerzała swoje koryto. Zupełnie jak szalony maruder, porywała wszystko to, czym się nie mogła posłużyć, wlokła ze sobą i niszczyła po drodze. Wozy wywrócone do góry kołami i cała masa trudnych do zidentyfikowania śmieci. Widać też było pnie wyrwane z korzeniami, wciąż pokryte zielonym listowiem, jakby próbowały nadal istnieć w zmienionych warunkach. Tylko wariat mógł pomyśleć o przeprawie. Na przeciwległym brzegu kłębili się ludzie, wśród których przebłyskiwały czerwono-białe mundury strażników i wkopane w ziemię powozy. Mieszczanie próbowali umocnić nadbrzeże.

Nie próbując zbliżyć się do rozszalałej rzeki, patrzyliśmy w milczeniu na groźnie przewalające się fale.

– Chłopaki znaleźli wróżbitę – mówił Agen do kogoś za moimi plecami. – Miejscowy czarownik, przepowiadający pogodę. Wieśniacy omal go nie zrzucili z urwiska, chociaż przysięgał, że nic podobnego się nie zapowiadało… Gdy go zapytać, skąd nastąpił atak, trzęsie się i milczy.

Krowie truchło płynęło z prądem. Kolebiąc na żółtawych falach wzdęty bok i sztywno rozstawione kopyta, powódź miotała padliną jak piłką.

– Widziałem, jak tak samo niosły człowieka – rzekł ochryple nieznajomy człowiek, kupiec z wyglądu. – Nie widziałem dokładnie, ale chyba babę…

– Pewnie czerpała wodę – zażartował ktoś ponuro.

Spojrzano nań z ukosa.

– Do licha! – denerwował się inny o arystokratycznym wyglądzie. – Pułkowniku, kiedy naprawią prom i zacznie działać przewoźnik?!

Obejrzałem się.

Blada, niezdrowa twarz. Szerokie rondo kapelusza, chroniące policzki od słońca.

Uparł się zachować szlachetną bladość? A może sądzi, że czarny strój czyni go bardziej zagadkowym?

Wielka zagadka…

Spotkaliśmy się oczami. Rozpoznał mnie.

Istny cud! Woskowe policzki, zamiast kompletnie posinieć, zaczęły się czerwienić, jakby podlane sokiem malinowym…

Człowiek w czerni, który zabił kiedyś w pojedynku Reggi Dera, a potem zeznawał przeciwko mnie w sądzie, teraz wyraźnie się bał. Nie wiedział, czego oczekiwać i nie rozumiał, dlaczego wciąż żyję. Pociły mu się dłonie. Moje spojrzenie paliło go mocniej niż południowe słońce.

Jakże wielką przewagę ma ten, który gardzi.

Patrzyłem na starego znajomego obojętnie, jak na kłodę drewna niesioną nurtem. Niepotrzebną, przegniłą, oślizgłą.

Nawet nie wzruszyłem ramionami. Odwróciłem się i odszedłem, żeby więcej go już nie widzieć.

I całkowicie zapomnieć.

Wróciłem do Alany i Tantali. Widok rozbuchanej rzeki nie sprawiał im radości i obie były mocno przygnębione.

– No i co? – spytała moja żona.

Wzruszyłem ramionami. Tantala niczego nie rzekła. Rankiem na jej oczach utonął chłopak, próbujący wyłowić z kipieli podskakujący na falach worek. Nie wiadomo, co zawierał, może tylko zgniłą słomę. Chłopak na próżno walczył z rwącym nurtem, wreszcie oberwał po głowie drewnianą kłodą i popłynął dalej bezwładnie plecami do góry.

– Mam niezbyt radosny wniosek – oznajmiłem, siadając obok. – Coraz bardziej mi się wydaje, że Czarno, pozwalając nam działać, wciąż się nami bawi. Możemy się miotać tylko w określonych granicach…

Dziesięć kroków dalej Egert rozmawiał z Agenem. Młodzik chmurzył się z zakłopotaniem, popatrując to na rzekę, to na przeciwny brzeg. Woda podlewała przedmieścia. Mieszkańcy, mali i duzi, znosili kamienie. Doskonale było widać z daleka, jak wolno wznosi się ich zapora i jak szybko podnosi się poziom wody.

Soll kiwnął głową. Agen wyprężył się służbiście, jakby przyjmując rozkaz, odwrócił się i pobiegł truchtem. Nie posiadałem się ze zdumienia. W tak beznadziejnej sytuacji pułkownik Soll wynajdywał jeszcze zadania dla swoich ludzi.

Podszedł do nas powoli. Tantala uśmiechnęła się krzywo.

– No i co? Siedzimy tutaj jak kołki?

– To mi odpowiada – odparł poważnie Soll. – Zgodzisz się chyba, że gdybyśmy nie mogli przeszkodzić magowi, nie traciłby drogocennej mocy, by nas powstrzymać…

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem. Jak mało znałem własnego teścia…

– Teraz naprawdę nie możemy – stwierdziła Tantala z goryczą.

Soll skinął głową.

– Można by pójść dalej i spróbować się przeprawić. Myślę jednak, że gdzie byśmy nie poszli, rzeka przywita nas tym samym. Nie patrz tak, Tantalo. Zawsze jest jakaś szansa.

Pułkownik przemawiał z przekonaniem. W roztargnieniu położył dłoń na karku swej córki, drugą zaś na ramieniu Tantali. Jakby okrył je niezniszczalną osłoną swojego optymizmu. Natychmiast poczułem się zbędny.

Całkiem zbędny.

Szum rzeki zagłuszał ludzki gwar. Sam nie wiem kiedy wybrałem się do resztek sosnowego gaju, do połowy już zalanego. Część drzew była zrąbana na ogniska. Siadłem na mchu, zdjąłem buty i podwinąłem nogi pod siebie.

Może komuś te buty podarować?

Natrętna myśl pojawiła się nie wiedzieć skąd. Dobre, nowe buty… Może je podarować?

Drewniany kalendarzyk mocno się zniszczył podczas ostatnich beznadziejnych historii. Brzegi kruszyły się i obłamywały, ale brodate wiatry wciąż nadymały policzki, pękate chmury sypały śniegiem i słońce okrągłe jak meduza, przebierało złotymi wypustkami.

Prawie nic nie zostało. Nie rozumiem, co jeszcze robię nad brzegiem oszalałej rzeki. Piasek, odmierzony dla mnie prawie rok temu, przesypał się do dolnej części klepsydry. Zostało jeszcze kilka ziarenek. Potem zapytam sam siebie: jak umrę?

Jak ów staruszek, co się napalił na ulicznicę i nadział potylicą na gwóźdź?

Jak rozbójnik, który utonął według jednych w kałuży, a według innych w kloace?

Podważyłem paznokciem grudkę laku, gotową do usunięcia. Sczyściłem przypadkowe zanieczyszczenie na krągłym policzku narysowanego słońca. Przyjrzałem się uważnie rozpisce i nagle pokryłem potem. Czy na pewno prawidłowo zaznaczyłem Dzień? Być może coś przeoczyłem i nie czeka mnie jeszcze pięć nocy, a tylko cztery?

Ile długich dni odhaczyłem szpilką? Słońce zrobiło całe okrążenie. Ja także przeszedłem się po okręgu i wracam teraz do punktu wyjścia. Dzisiaj chce mi się umierać jeszcze mniej, niż rok temu…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Awanturnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Awanturnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Awanturnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Awanturnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x