Marina Diaczenko - Awanturnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Awanturnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Awanturnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Awanturnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody, przystojny Retano szczyci się pochodzeniem od wielkiego maga Damira, a choć jego arystokratyczny ród mocno zubożał, on sam jest czarującym… łajdakiem. Oszustem i naciągaczem, któremu został rok życia. Obciążony magicznym wyrokiem szuka ratunku u potężnego czarodzieja. Ten zgadza się mu pomóc pod pewnym warunkiem. Młodzian musi zdobyć serce Alany z rodu Sollów i pojąć ją za żonę. Początkowo zadanie nie wydaje się trudne, lecz z dnia na dzień piętrzą się problemy. Nic nie jest takim, jakim się wydaje. Rodzina Luara Solla, Ostatniego Wieszczbiarza, skrywa wiele mrocznych sekretów, a i sam czarodziej wydaje się oszukiwać niefortunnego amanta… Niemądrego awanturnika, który będzie musiał zapłacić za swoje winy. W brawurowym, zaskakującym finale cyklu "Tułacze" nastąpi zamknięcie wszystkich wątków i wyjaśnienie wszystkich zagadek.

Awanturnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Awanturnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Obie miały na piersiach mokre naszyjniki z korków. Wszyscy okoliczni oberżyści zbiednieli przez to, lecz istniała słaba nadzieja, że kobiety nie utoną, jeśli wpadną do wody.

Wiosłowałem wspólnie z Sollem, dostosowując się do rytmu jego ruchów. Wielkie nieba, tyle siły po pięćdziesiątce…

Wyniosło nas na główny nurt i nie miałem czasu myśleć.

Rzeka ponosiła jak oszalały koń. Pędziła, wyszukując odpowiednie łożysko. Mogła nas równie dobrze zanieść obok miasta na czekające tam ostre kamienie…

Tantala i Alana otwierały usta, lecz nie słyszałem ich krzyków.

Brzegi zlewały się w pstre potoki. Świat przetaczał się obok nas, my zaś staliśmy nieruchomo, jak na ironię: patrzcie, co się z wami stanie. Szkliste oczy, zmierzwiona sierść, rogi, bezsilne wobec wodnej śmierci. Kolejna fala gęstej, żółtawej kipieli…

W mig wyobraziłem sobie, co się dzieje pod nami. Jak masa wody, dla której poprzednie koryto stało się za ciasne, wydziera sobie nową drogę, unosząc z dna kamienie i warstwę mułu, by uczynić odmęt jeszcze gęstszym i bardziej żółtawym.

Powinienem widzieć Egerta. Skoro nie widzę, chociaż wyczuwać. Nie jesteśmy bezwolnymi zabawkami w łapach żywiołu. Nasze wiosła potrafią rozorać jego brzuszysko i nawet jeśli rana zarośnie nową pianą, przesuwać się będziemy choć o włos, choć o palec w stronę brzegu. Brzegu, miasta, Torii i Czanotaksa.

Zabiję cię… Czarno.

Wiosło wyrywa się z rąk. Rękawice podarły się, skóra okaleczała, a jak tak dalej pójdzie, połamią się także kości…

Chciałbym, żeby moje stopy wypuściły korzenie i wrosły w śliskie drewno, muszę ustać na nogach, ustać na no…

Tratwa wzleciała nad grzywą piany. Straciłem od tego dech. Tratwa przechyliła się niebezpiecznie, zanurzając tym końcem, na którym zmagał się z falami Soll.

Nie słyszałem okrzyków kobiet. Być może zawodziły jednogłośnie. Czas rozciągnął się, tratwa stanęła dęba i znalazła wysoko nad wodą. Zobaczyłem nawet rozdziawione gęby ludzi, stojących na rozmytym podjeździe do głównej bramy miasta…

Tratwa zakołysała się do przodu, a potem znów przewaliła w tył, z całej siły waląc w twardą jak kamień, gliniastą powierzchnię wody. Uderzyłem twarzą o własne wiosło, ofiarowując mętnej wodzie kilkanaście kropel krwi.

Egert nie zwykł powtarzać dwa razy.

– Skoro mnie zmyje, nie zwlekaj, dokończ sprawę sam. Jeśli zmyje ciebie, nie będę cię ratował, kobiety są najważniejsze…

Jeśli faktycznie go zmyło, został gdzieś daleko z tyłu, pośród wzburzonych pian…

– Trzymajcie się! – krzyknąłem do kobiet, chociaż i tak mnie nie słyszały.

Żadna siła i tak nie rozewrze ich dłoni… Zauważyłem, że Tantala przytrzymuje kolanami wiosło Egerta.

Za stary, żeby walczyć ze zbuntowaną rzeką…

Chcę mieć nogi jak u muchy, niech podeszwy butów kleją się do drewna.

Wodny prąd odrywał jego ręce od zbawczej krawędzi tratwy. Palce Solla ześlizgiwały się jeden za drugim. Jedną dłonią chwyciłem jego nadgarstek, drugą… nie miałem za co uchwycić…

Dopóki nie natrafiłem na splecione palce Alany.

Cisza. Nie słyszę żadnego huku. Brzegi pędzą wciąż jak szalone, jakby ktoś obracał po obu stronach dwa wielkie bębny z wymalowanymi krajobrazami. Widziałem takie w jakimś teatrze…

Teatr. Śmieszna starucha, która…

Soll podciągnął się. Najpierw oparł na drwach łokcie, później wczołgał się całymi ramionami, a potem…

Nie słyszałem, co krzyczała Tantala. Zrozumiałem za to, co znaczy „przekrzywić twarz". Skóra twarzy była biała jak płótno, naciągnięte z całej siły na stelażu – przekrzywiona…

Niosło nas na płyciznę. Czekała tam zastygła, ogromna kłoda. Rzeka zamierzała zbić Egerta na krwisty befsztyk, a z nas zrobić mięsną miazgę.

Wiedziałem, że nie zdąży podciągnąć się wyżej. Ze wszystkich sił odepchnąłem go i przewaliłem się na drugą stronę. Być może pomyślał, że pragnę uwolnić tratwę od jego ciężaru…

Rzeka mnie usłuchała. Kłoda wbiła się w tratwę z przeraźliwym trzaskiem, przypominającym odgłos pękających kości. Wystarczyły nasza szybkość i ciężar, by zepchnąć kłodę z płycizny. Plusnęła w wodę, przewalając się i błyskając odartym bokiem jak wodny potwór. Tratwa omal się nie złożyła w harmonijkę, bierwiona się powykrzywiały, przejechaliśmy po zdradliwym dnie, lecz nie zatrzymując się, popłynęliśmy dalej.

Ocknąłem się w lodowatej wodzie. Uderzenie wyrzuciło mnie do przodu. Nie sądziłem, że woda będzie aż tak gęsta i lodowata.

Przez mgnienie pomyślałem, że rzeka chce mnie rozkawałkować i przetrawić jak ogromny żołądek. Wszystko, co stało się potem, nastąpiło w ciągu sekundy, lecz dla mnie czas ciągnął się niewyobrażalnie wolno, do tego stopnia, że zdążyłem zapamiętać najdrobniejsze szczegóły.

Przewalająca się tratwa wciągnęła mnie pod swoją drewnianą płaszczyznę. Przejechała po mym grzbiecie jak ogromne żelazko. Widziałem przez mętną wodę przepływające nade mną bierwiona i niebo przebłyskujące przez szczeliny Potem pojąłem, co będzie dalej. Tratwa odpłynie z prądem. Dobrze by było, gdyby Sollowi udało się utrzymać, dojść do siebie i dopłynąć do brzegu. To całkiem niedaleko, można to zrobić w parę minut…

Zza chmur wyszło słonce. Promienie przebijające szczeliny nad moją głową, wbiły się jak ostrza w mętną topiel. Widziałem, jak kołysze się w górę i w dół krawędź tratwy, odsłaniając co chwila słońce i obiecując szybką śmierć.

Myśl o tym, że jednak pokonałem starego Sędziego okazała się niespodzianie przyjemna.

Wydaje się, że na jakiś czas straciłem przytomność. Chyba zahaczyło o mnie wiosło, jak o szmatę. Zobaczyłem, lecz nie usłyszałem, że Egert strasznie na mnie wrzeszczy, chwytając za kurtkę. Nie zdoła mnie wyciągnąć jak worek, jeśli mu nie pomogę…

Zostało tylko jedno wiosło. Egert wiosłował, a nasza trójka trzymała się belek, coraz mocniej się rozszczepiających.

Przemknął obok nas mały domek, porwany szalonym nurtem. Rzeka porwała go, lecz nie zdążyła rozwalić i przez wybite okno zobaczyłem przez chwilkę kawałek zasłony, fragment czyjegoś zniszczonego życia.

Powinniśmy byli teraz dotrzeć do brzegu, inaczej groziły nam skałki.

Byliśmy jak kruche trzcinki wobec wszechogarniającej siły. Wystarczyło nam wiary w siebie, by skoczyć w wodny wir. Teraz trzęśliśmy się ze strachu, wczepieni w siebie nawzajem, zdeterminowani jednak przeżyć.

Ze zdziwieniem dojrzałem żelazny hak, za trzecim razem wczepiający się w krawędź tratwy. Szalona gonitwa brzegów spowolniła, w końcu ustała. Teraz rzeka płynęła, a nasza tratwa podskakiwała, przytrzymywana liną i jeszcze czterema hakami.

Brzeg, do którego tak spieszyliśmy, wisiał teraz nad nami jak kapelusz wielkiego grzyba. Woda podmywała gliniastą ścianę, z góry obrywały się kamienie i grudy ziemi porosłej trawą. Czarna wrona, kręcąca się na skraju, wierciła się jak rozbiegane oko.

Cztery linki wyciągnęły nas spod niebezpiecznego zapadliska. Mieszczanie usiłowali powstrzymać ten proces stosami kamieni. Teraz biegli ze wszystkich stron, niektórzy w kiedyś czerwono-białych, a obecnie brunatno-szarych mundurach.

Miałem krótką lukę w świadomości. Ocknąłem się znów, kiedy gliniasty nawis w końcu się oberwał i runął do wody i zawalił nas błotnistą falą, kiedy już wypełzaliśmy na brzeg. Alana nie zdołała stanąć na nogi, lecz zdążyłem ją złapać. Woda spłynęła z nas bezsilnie, nie mając już nad nami władzy. Byłem przez chwilę wręcz upojony faktem, że jednak zachowałem życie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Awanturnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Awanturnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Awanturnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Awanturnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x