Marina Diaczenko - Awanturnik

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Awanturnik» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Awanturnik: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Awanturnik»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody, przystojny Retano szczyci się pochodzeniem od wielkiego maga Damira, a choć jego arystokratyczny ród mocno zubożał, on sam jest czarującym… łajdakiem. Oszustem i naciągaczem, któremu został rok życia. Obciążony magicznym wyrokiem szuka ratunku u potężnego czarodzieja. Ten zgadza się mu pomóc pod pewnym warunkiem. Młodzian musi zdobyć serce Alany z rodu Sollów i pojąć ją za żonę. Początkowo zadanie nie wydaje się trudne, lecz z dnia na dzień piętrzą się problemy. Nic nie jest takim, jakim się wydaje. Rodzina Luara Solla, Ostatniego Wieszczbiarza, skrywa wiele mrocznych sekretów, a i sam czarodziej wydaje się oszukiwać niefortunnego amanta… Niemądrego awanturnika, który będzie musiał zapłacić za swoje winy. W brawurowym, zaskakującym finale cyklu "Tułacze" nastąpi zamknięcie wszystkich wątków i wyjaśnienie wszystkich zagadek.

Awanturnik — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Awanturnik», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pułkownik z trudem zdławił w sobie chętkę, by chlasnąć pejczem pierwszego z brzegu. Bez słowa zawrócił konia i odjechał z powrotem.

Dlatego nie widział spojrzeń, jakie komedianci wymienili za jego plecami.

Zegar wybił dziewiątą, kiedy tawerna zaczęła ostatecznie pustoszeć. Rozbawieni biesiadnicy jeden za drugim opuszczali świetlicę, kończyły się zaciekawione spojrzenia, milkły głośne rozmowy. Na stołach pozostały niedopite kufle. Przejęty starosta wciąż jeszcze przemawiał, lecz przechodzący obok wyrostek wziął go za ramię i wskazał oczami coś za moimi plecami. Starosta podążył za tym spojrzeniem i potok jego wymowy gwałtownie się zatrzymał.

– Proszę wybaczyć. Zapomniałem… mały interesik… zdrowia życzę jaśnie panu Retanaarowi. Żegnam…

Gospoda przypominała opuszczoną w panice wioskę. Nigdzie żywej duszy. Starosta pospiesznie poturlał się w stronę drzwi, zdoławszy w końcu odwrócić ciężką, jakby ołowianą głowę.

W kącie za moimi plecami siedział Czanotaks Oro we własnej osobie. Wsparty łokciami o stół, wspierając podbródek na splecionych palcach, naga czaszka błyszczała jaskrawo.

Szkoda, że bywalcy uciekli. Dlatego nikt oprócz oberżysty nie zobaczył, jak dumnym gestem, godnym Rekotarsa, odpowiedziałem na przenikliwe spojrzenie znajomego maga. Gestem pana na włościach, w których pałęta się jakiś tam czarownik…

– Witaj, Retano – powiedział Czarno Tak Skoro, nie podnosząc się z krzesła. – Masz pieniądze?

W tej sytuacji mogłem odpowiedzieć z drugiego końca pustej izby albo wstać i podejść do tego osobnika jak grzeczny młodzik.

– Zawiadomię cię, gdy dostanę – odparłem zimno.

Odwróciłem się, dając do zrozumienia, że rozmowa skończona. Czyżby jednak czarnoksiężnik odwiedził gospodę tylko po to, by napić się wina?

– Mam do ciebie sprawę, Retano – rzekł głośno za moimi plecami. – Porozmawiamy?

Moje serce zamarło na chwilkę.

Nie chodziło o to, że byłem załamany ani, że się poddałem. Nie załamuję się ani nie poddaję tak łatwo. Do terminu wyznaczonego przez Sędziego pozostało jeszcze dziewięć miesięcy i byłem pewien, że tymczasem coś wymyślę. Niepowodzenie zawsze jednak osłabia człowieka, a ostatnio miałem ich sporo. Oto dlaczego zaproszenie ze strony pana Czarno wywołało przykry dreszcz.

„Odsłużysz…”

Na pewno chce wrócić do poprzedniej rozmowy. Co więcej, wyznaczając astronomiczną cenę za moje wyzwolenie, wiedział od początku, że do niej wrócimy.

Jakiś czas pracowałem nad tym, by ukryć miotające mną uczucia. Czarno Tak Skoro czekał, nie odrywając podbródka od splecionych palców i nie spuszczając ze mnie ironicznego spojrzenia.

– Porozmawiamy – powiedziałem w końcu. – Tutaj?

Ostatnie pytanie miało oznaczać, że nie obawiam się cudzych uszu. Oczywiście, w rzeczywistości bardzo się bałem, ale nie zamierzałem okazywać tego owemu łajdakowi. Pewny siebie mag wiedział doskonale, że blefuję. Jego cienkie wargi rozciągnęły się w jadowitym uśmiechu.

– Nie bój się, nie tutaj. Rozmowa będzie długa… u mnie.

Bardzo szybko okazało się, że po zmroku w wielkim domu Czanotaksa nie pali się żadne światło, choćby jedna świeczka. Pierwszy raz potknąłem się na samym progu. Czarno Tak Skoro bez wysiłku, jak gdyby nigdy nic, otworzył drzwi wcale ich nie dotykając, zagłębił się w korytarz i wszedł na górę po schodach. Widział w ciemnościach, ponownie demonstrując swą moc i wyższość nad śmiertelnikami. Brnąłem za nim, co chwila się potykając, obijając, ocierając łokciami o ściany, jakby dom na życzenie gospodarza ciągle podstawiał mi nogę.

– Tutaj.

Słaby ruch powietrza uświadomił mi, że otwarły się przede mną drzwi.

– Zapaliłbyś chociaż świecę – powiedziałem gniewnie – zamiast częstować gościa tanimi efektami…

Oczekiwałem, że się obrazi i odpowie kąśliwą ironią, lecz po krótkiej chwili Czarno odezwał się całkiem pojednawczo:

– Wybacz, ale nie ma tu świec ani kominków. Nie lubię ognia.

Odsunąłem ciężką kotarę, wpuszczając do środka słabą poświatę przepołowionego księżyca. Otoczenie nabrało kształtów: biurko, dwa fotele, matowy odblask na gładkim czerepie Czarno Tak Skoro i mnóstwo ksiąg na ciągnących się wzdłuż ścian półkach. Niczego zbędnego. Żadnych dekoracji typowych dla magicznej pracowni.

– Siadaj – rzekł, wskazując jeden z foteli.

Usiadłem bez problemów. Fotel był pomyślany dla wygody siedzącego, a nie dla kpin z gościa.

Było to już drugie spotkanie w owym domu. Pierwsze odbyło się w jarzącym blasku, drugie w ciemności.

– A zimą? – spytałem machinalnie. – Jak można żyć zimą bez ognia?

– Zimno – odparł Czarno znowu po chwili.

Wyczułem w jego słowach jakiś przymus, jakby pytanie było dlań niewygodne. Cały dom pogrążony był w ciszy i mroku. Nawet mysz nie zachrobotała.

– Nie masz służących?

Wyczuwałem swój brak taktu, ale nie mogłem się powstrzymać.

– Nie.

Ciekawe, co jada bez ognia? Surowe mięso?

Na chwilę poczułem strach. A może jest kanibalem, który zwabił mnie do swego domostwa na odludziu, gdzie nikt nie usłyszy moich krzyków…

– Nie bój się – rzekł spokojnie mag.

Strach rozpłynął się pod żarem obrazy.

– Zwariowałeś? Kto tu się boi?!

– Nie krzycz – poprosił znużony.

Usiadł na drugim fotelu naprzeciwko, wsparł łokcie na kolanach i opuścił podbródek na splecione dłonie. Nie widziałem jego twarzy, tylko poblask na czerepie, jakby w pokoju znajdował się drugi księżyc.

– Ile masz jeszcze czasu, Retano? Dziewięć miesięcy i trzy dni?

Uśmiechnąłem się krzywo. Nie podobało mi się, że tak dobrze pamięta termin. „Ile masz jeszcze czasu"… Tak pyta się śmiertelnie chorych.

– Dziewięć miesięcy – powtórzył mag w zadumie. – Będziesz się jeszcze szamotać?

To pytanie nie spodobało mi się jeszcze bardziej. A zwłaszcza ton, jakim zostało zadane. Słowo „szamotać" oznaczało niepotrzebne, bezsensowne, a przede wszystkim beznadziejne działania.

– Szukałeś innych magów, Retano?

Zacisnąłem zęby. Pytanie było zadane niedbale, zawierało jednak jakiś podtekst.

– Dlaczego miałbym tego nie robić? – odparłem, siląc się na spokój. – Nie składałem obietnicy, że zwrócę się tylko do ciebie. Po prostu pierwszy się nawinąłeś…

Chciałem pokazać zarozumialcowi, gdzie jego miejsce i skłonić, by wypełnił zlecenie. A także ukryć niepewność. Rzeczywiście, poszukiwałem innych, bardziej użytecznych lub mniej wyrachowanych. Okazało się, że plotka, jakoby każdy chutor miał swego czarodzieja, była kompletnie fałszywa. Magów nie było wcale tak wielu, jak mówiono. Jeszcze mniej naprawdę potężnych. Straciłem dwa tygodnie, żeby odszukać pewnego potężnego czarownika, którego wskazały mi, niezależnie od siebie, dwie wsiowe wiedźmy. Jakież było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że ów mag mieszka w dobrach Rekotarsów i nazywa się Czono Takskoro, czy jakoś podobnie…

– Dziewięć miesięcy – powiedziałem z uśmieszkiem. – Można przez ten czas donosić ciążę…

– Przestań się okłamywać – przerwał mi, wzdychając. – Żaden dzieciak nie rodzi się ot tak. Pierwszy się nawinąłem, bo oprócz mnie nikt ci nie pomoże. Nikt.

Zapadła cisza. Kompletna: żadnego cykania świerszcza, nocnego wietrzyku ani mysich pazurków. Martwa.

– No i co teraz? – zapytałem z wysiłkiem.

– Mogę ci pomóc.

– Dlatego mnie wezwałeś? Żebym podbudowywał twoją próżność? – Milczał, więc dodałem rozdrażniony: – Lepiej stań przed lustrem i powtarzaj sobie: jestem najpotężniejszym czarodziejem… a mnie zostaw w spokoju. Potrzeba mi czasu, żeby zdobyć dla ciebie tę potworną sumę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Awanturnik»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Awanturnik» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Awanturnik»

Обсуждение, отзывы о книге «Awanturnik» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x