Potem, ósmego dnia od uwięzienia, pojawił się Rimmer Dall.
Było późne popołudnie, szare i deszczowe, a ciężkie burzowe chmury zasnuwały niebo. Złośliwe pajęczyny błyskawic błyskały przez szczeliny pomiędzy nimi, a grzmoty przetaczały się przez ciemność długim, dudniącym łoskotem. Letnie powietrze duszne było od woni obudzonych do życia przez wilgoć, a w celi Colla czuć było chłód. On sam stał przy zasłoniętym oknie i wyglądał przez szpary, nasłuchując odgłosu Mermidonu, toczącego spienione wody przez kamienny wąwóz w dole.
Kiedy usłyszał odsuwaną zasuwę w drzwiach celi, nie odwrócił się od razu, pewny, że słuch go zawodzi. Potem zobaczył, jak drzwi zaczynają się otwierać, i kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Wtedy odwrócił się natychmiast.
Pokazała się otulona peleryną postać, wysoka, mroczna i posępna. Nie miała twarzy, rąk, ani nóg, niczym widmo wyłaniające się z nocy. Coll pomyślał od razu o cieniowcach i skulił się, gorączkowo przeszukując swą nagle maleńką celę w poszukiwaniu jakiejś broni.
– Nie bój się, człowieku z Doliny – uspokoiło go widmo dziwnie znajomym, szepczącym głosem. – Tutaj jesteś bezpieczny.
Widmo zamknęło za sobą drzwi i weszło w krąg bladego światła. Coll ujrzał po kolei czarny strój ze znakiem białej, wilczej głowy, lewą dłoń, aż po łokieć ubraną w rękawicę, i kościstą, wąską twarz, z charakterystyczną, rudawą brodą.
Rimmer Dall.
Coll przypomniał sobie natychmiast okoliczności, w jakich go schwytano. Szedł z Parem, Damson i Kretem przez tunele pod Tyrsis do opuszczonego pałacu w starym mieście królów, a stamtąd bracia Ohmsford zeszli już sami do Dołu na poszukiwanie zaginionego Miecza Shannary. Stanął na straży przed wejściem do grobowca, w którym miał znajdować się Miecz i pilnował, podczas gdy brat wszedł do środka. Wtedy ostatni raz widział Para. Potem pochwycono go od tyłu, uderzono i nieprzytomnego zabrano gdzieś. Aż do dziś nie wiedział, kto jest za to odpowiedzialny. Wydawało się logiczne, że powinien to być Rimmer Dall – człowiek, który znalazł ich w Varfleet całe tygodnie temu i ścigał od tamtej pory, jak cztery krainy długie i szerokie.
Pierwszy szperacz wszedł do środka i zatrzymał się parę stóp od Colla. Jego odpychająca twarz była spokojna i prawie przyjazna.
– Wypocząłeś?
– Idiotyczne pytanie – odpowiedział Coll, zanim zdążył pomyśleć. – Gdzie jest mój brat?
Rimmer Dall wzruszył ramionami.
– Nie wiem. Kiedy widziałem go po raz ostatni, wynosił Miecz Shannary z krypty.
Coll wytrzeszczył oczy.
– Byłeś tam, w środku?
– Byłem.
– I pozwoliłeś Parowi zabrać Miecz Shannary? Tak po prostu pozwoliłeś mu z nim odejść?
– Dlaczego nie? Przecież należy do niego.
– Mam uwierzyć – stwierdził ostrożnie Coll – że nie obchodzi cię to, że Par ma Miecz? Że nie dbasz o to?
– Nie w taki sposób, jak myślisz. Coll zawahał się.
– A więc puściłeś Para, ale uwięziłeś mnie. Czy tak?
– Tak.
Coll potrząsnął głową.
– Dlaczego?
– Żeby cię chronić.
Coll wybuchnął śmiechem.
– Przed czym? Wolnością wyboru?
– Przed twoim bratem.
– Przed Parem? Masz mnie chyba za durnia! Olbrzym spokojnie skrzyżował ramiona na piersi.
– Szczerze mówiąc, jest w tym coś więcej niż tylko zapewnienie ci ochrony. Jesteś więźniem również z innego powodu. Prędzej czy później twój brat przyjdzie tu, szukając cię. Kiedy to zrobi, będę chciał z nim porozmawiać. Trzymanie cię tutaj daje mi pewność, że będę miał taką możliwość.
– Czyli tak naprawdę – warknął gniewnie Coll – złapałeś mnie, ale Par uciekł! Odnalazł Miecz Shannary i wymknął ci się, a teraz wykorzystujesz mnie jako przynętę, aby schwytać go w pułapkę. No cóż, nie uda ci się. Par jest na to za sprytny.
Rimmer Dall pokręcił głową.
– Skoro byłem w stanie schwytać cię u wejścia do krypty, to jakim cudem twój brat zdołał uciec? Może mi powiesz? – Czekał przez chwilę, po czym podszedł do stołu i usiadł na drewnianym krześle.
– Powiem ci prawdę, Collu Ohmsfordzie, jeśli dasz mi szansę. Zgoda?
Przez chwilę Coll bez słowa wpatrywał się w twarz tamtego, a potem wzruszył ramionami. Co miał do stracenia? Pozostał na swoim miejscu, stojąc i celowo zachowując dystans między nimi.
Rimmer Dall skinął głową.
– Zacznijmy od cieniowców. Nie są tym, za kogo zwykliście ich uważać. Nie są potworami ani widmami, których jedynym celem jest zniszczenie ras i których sama obecność powoduje obumieranie ziemi. Przeważnie są ofiarami. To mężczyźni, kobiety i dzieci, którzy posiedli odrobinę czarodziejskiej magii. Są wynikiem ewolucji człowieka przez pokolenia, w których wykorzystywano magię. Federacja poluje na nich jak na zwierzęta. Widziałeś te nieszczęsne stworzenia schwytane w Dole. Wiesz, czym są? To cieniowce, których federacja uwięziła i głodem doprowadziła do szaleństwa, zmieniając ich tak, że stali się gorsi od zwierząt. Widziałeś również leśną kobietę i olbrzyma, podróżując do Culhaven. To nie ich wina, że są tacy.
Dłoń w rękawicy uniosła się szybko, kiedy Coll chciał coś powiedzieć.
– Wysłuchaj mnie, człowieku z Doliny. Zastanawiasz się, skąd wiem tyle o tobie. Wyjaśnię ci to, jeśli okażesz cierpliwość. – Dłoń znowu opadła. – Stałem się pierwszym szperaczem, aby tropić cieniowce – nie aby je krzywdzić czy więzić, ale żeby ostrzegać i zapewnić bezpieczeństwo. Dlatego właśnie przybyłem do was, do Varfleet. Aby sprawdzić, czy ty i twój brat jesteście bezpieczni. Nie miałem jednak okazji tego uczynić. Od tamtej pory szukałem was, aby wszystko wyjaśnić. Myślałem, że być może powróciliście do Vale, otoczyłem więc opieką waszych rodziców. Wierzyłem, że jeśli dotrę do was pierwszy, zanim odnajdzie was federacja, będziecie bezpieczni.
– Nie wierzę w ani jedno słowo – zimno przerwał Coll.
Rimmer Dall nie zwracał na niego uwagi.
– Chłopcze, okłamywano cię od samego początku. Starzec, ten który nazywa się Coglinem, powiedział ci, że cieniowce to wrogowie.
Duch Allanona ostrzegł cię przy Hadeshornie w dolinie Shale, że cieniowce muszą zostać zniszczone. Radzono ci, abyś odzyskał utraconą magię starego świata. Odnalazł Miecz Shannary. Odnalazł zagubione Kamienie Elfów. Odnalazł utracony Paranor i przywołał na wrót druidów. Ale czy powiedziano ci, do czego to wszystko doprowadzi? Oczywiście nie. Ponieważ prawda jest taka, że nie powinieneś tego wiedzieć. Jeśli byś ją znał, natychmiast porzuciłbyś swoje zadanie. Druidzi nie dbają o ciebie ani twój ród i nigdy nie dbali. Pragną tylko odzyskać władzę, którą utracili po śmierci Allanona. Przywróć ich na nowo, odzyskaj ich magię, a znowu będą rządzić przeznaczeniem ras. Do tego właśnie dążą, Collu. Federacja, nieświadomie i bezwiednie, pomaga im. Cieni owce dostarczają obu stronom idealnych ofiar do polowań. Twój wuj rozpoznał tę prawdę. Zobaczył, że Allanon usiłuje nim manipulować i nakłonić do podjęcia wyprawy, która nikomu nie przyniesie pożytku. Ostrzegał was wszystkich. Odmówił udziału w szaleństwie druida. Miał rację. Nie zdajecie sobie sprawy, jak wielkie jest niebezpieczeństwo. – Pochylił się do przodu. – Mówiłem o tym wszystkim twemu bratu, kiedy wszedł do krypty po Miecz Shannary. Czekałem tam na niego. Czekałem już od kilku dni. Wiedziałem, że wróci po Miecz. I zrobił tak; nie mógł się powstrzymać. Oto co daje wam posiadanie magii. Znam to. Ja także posiadam magię.
Читать дальше