Terry Brooks - Druid Shannary

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Brooks - Druid Shannary» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Druid Shannary: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druid Shannary»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery krainy z wolna umierają, nie mogąc się obronić przed tajemniczymi, potwornymi cieniowcami. Walker Boh, władający magią potomek Shannary, ma za zadanie przywrócić do życia Paranor, dawną wartownię druidów. Potrzebny mu jest do tego Czarny Kamień Elfów, który znajduje się w rękach Uhl Belka, pragnącego cały świat przemienić w kamienną pustynię. W niebezpiecznej wyprawie Walkerowi towarzyszą: Morgan Leah, którego magiczny Miecz został niegdyś złamany, Ożywcza, córka Króla Srebrnej Rzeki, oraz Ell, agent cieniowców. Czy ekspedycja ma szanse powodzenia?

Druid Shannary — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druid Shannary», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znalazł Miecz Leah niemal natychmiast. Wisiał na gwoździu za naręczem pik, ciągle w swej prowizorycznej pochwie. Pospiesznie przypasał broń, chwycił jeszcze szeroki miecz i wyszedł.

Obcy czekał na niego.

– Żadnych opóźnień – powiedział ostro. – Zmiana przychodzi tuż po wschodzie słońca. To prawie zaraz.

Morgan skinął głową. Przeszli drugi korytarz do tylnych schodów podpartych belkami, które trzeszczały i jęczały, kiedy schodzili, i wyszli na dziedziniec. Obcy doskonale znał drogę. Na straże natrafili dopiero, kiedy dotarli do posterunku wewnątrz murów, ale nawet wtedy nikt ich nie zawołał. Bramy więzienia minęli dokładnie w chwili, kiedy na horyzoncie zaczęły się pojawiać blade pasemka światła.

Obcy poprowadził Morgana w dół drogi. Po chwili weszli tylnymi drzwiami do stajni, gdzie panował mrok tak gęsty, że góral po omacku szukał drogi. Nieznajomy zapalił lampę. Spod stosu pustych worków na obrok wyciągnął dla obydwóch ubrania na zmianę. Były to leśne stroje, niczym nie różniące się od tych, które nosiła większość estlandzkich robotników. Przebrali się bez słowa, a potem wetknęli niepotrzebne już mundury federacji na powrót pod worki.

Nieznajomy poprowadził Morgana za sobą i wyszli znowu na światło nowego dnia.

– Jesteś góralem, prawda? – zapytał znienacka obcy, kiedy szli na wschód przez budzące się miasteczko.

Morgan skinął głową.

– Morgan Leah. Nazwisko takie samo jak kraj. Twoja rodzina rządziła niegdyś księstwem Leah, czy tak?

– Tak – odpowiedział Morgan. Jego towarzysz wydawał się teraz bardziej rozluźniony. Spokojnie i powoli stawiał duże kroki, chociaż nie przestawał rozglądać się na boki. – Ale monarchia nie istnieje już od wielu lat.

Weszli na wąski most nad cuchnącym ściekami dopływem Srebrnej Rzeki. Minęła ich starsza kobieta z dzieckiem na rękach. Oboje wyglądali na głodnych. Morgan spojrzał w ich stronę. Obcy nie.

– Nazywam się Pe Eli – przedstawił się, ale nie wyciągnął dłoni do Morgana.

– Dokąd idziemy? – zapytał góral.

– Zobaczysz. – Kąciki ust obcego nieznacznie się uniosły. – Na spotkanie pani, która przysłała mnie na ratunek – dodał jeszcze.

Morgan pomyślał natychmiast o babci Elizie i cioteczce Jilt. Ale skąd mogły znać kogoś takiego jak Pe Eli? Mężczyzna powiedział przecież, że nie należy do Ruchu Wolnourodzonych. Wydawało się też mało prawdopodobne, żeby był sprzymierzeńcem oporu karłów. Pe Eli, pomyślał Morgan, jest dokładnie tym, za kogo się podawał – sobą.

A więc kim była pani, w której imieniu się zjawił?

Szli dróżką wijącą się pomiędzy domkami i chatami karłów na skraju Culhaven. Były to rozpadające się kamienne i drewniane domostwa, które w każdej chwili mogły spaść mieszkańcom na głowy. Morgan słyszał coraz bliżej leniwy nurt Srebrnej Rzeki. W miarę jak gęstniały drzewa, domy stawały się coraz rzadsze i wkrótce było już widać tylko kilka. Karły pracujące w swoich obejściach i ogródkach spoglądały na nich podejrzliwie. Nawet jeśli Pe Eli to zauważył, to nie dał nic po sobie poznać.

Słońce wdarło się już pomiędzy drzewa coraz szerszymi strumieniami światła, kiedy dotarli do miejsca przeznaczenia. Był to maleńki, zadbany domek, wokół którego siedziała banda obdartusów kończących właśnie śniadanie i zwijających swoje posłania. Szeptali pomiędzy sobą i rzucali przechodzącemu Pe Elowi długie, wrogie spojrzenia. Pe Eli minął ich bez słowa. Morgan szedł za nim. Weszli na schodki przed frontowymi drzwiami, a potem do środka. Siedząca za małym stołem rodzina karłów powitała ich krótkim pozdrowieniem i ukłonami. Pe Eli ledwo im odpowiedział. Zaprowadził Morgana na tyły domku do małej sypialni i ostrożnie zamknął za sobą drzwi.

Na skraju łóżka siedziała dziewczyna.

– Dziękuję, Pe Eli – powiedziała i podniosła się.

Morgan Leah wytrzeszczył oczy. Dziewczyna była oszałamiającą pięknością o drobnej, doskonałej twarzy, w której dominowały najczarniejsze oczy, jakie góral kiedykolwiek widział. Miała długie, srebrne włosy, lśniące niczym schwytane światło, i taką łagodność w sobie, że budziła opiekuńcze uczucia. Nosiła proste ubranie – tunikę, spodnie przepasane w talii szerokim, skórzanym pasem i wysokie buty – ale nie potrafiło ono ukryć bijącej od niej zmysłowości i wdzięku.

– Morgan Leah – wyszeptała.

Morgan zamrugał, zdając sobie sprawę, że gapi się na nią szeroko otwartymi oczami, i zaczerwienił się.

– Zwą mnie Ożywcza – powiedziała dziewczyna. – Moim ojcem jest Król Srebrnej Rzeki. Wysłał mnie ze swych Ogrodów do świata ludzi, aby odnaleźć pewien talizman. Chcę, żebyś mi w tym pomógł.

Morgan chciał coś odpowiedzieć i powstrzymał się, nie wiedząc, co ma powiedzieć. Zerknął na Pe Ella, ale oczy mężczyzny utkwione były w dziewczynie. Pe Eli był tak samo zahipnotyzowany jak on.

Ożywcza podeszła doń i rumieniec na jego twarzy i szyi spłynął w dół ciała ciepłą falą. Wyciągnęła dłonie i delikatnie dotknęła palcami twarzy Morgana. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Pomyślał, że oddałby wszystko, żeby dotknęła go raz jeszcze.

– Zamknij oczy, Morganie Leah – wyszeptała.

Nie zapytał dlaczego; zrobił po prostu to, co kazała. Natychmiast ogarnął go spokój. Gdzieś z oddali słyszał rozmawiające głosy, nurt płynącej nieopodal rzeki, szept wiatru, śpiew ptaków i chrobot ogrodowej gracy. Potem palce Ożywczej zacisnęły się lekko na jego skórze i wszystko zniknęło w powodzi kolorów.

Morgan Leah unosił się jak we śnie. Otaczała go zamglona jasność, ale wszystko było niewyraźne. Potem blask stał się ostrzejszy i zaczęły się pojawiać obrazy. Ujrzał Ożywczą wchodzącą do Culhaven, otoczoną przez mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy wiwatowali i krzyczeli, kiedy przechodziła, a potem, z obawą, podążyli za nią. Patrzył, jak szła przez gęstniejący tłum karłów, Sudlandczyków i gnomów do nagich połaci wzgórz, gdzie niegdyś rozkwitały Ogrody Życia. Było tak, jakby stał się częścią tłumu, stojąc z tymi, którzy przyszli zobaczyć, co zrobi dziewczyna, i sam doświadczał uczucia oczekiwania i nadziei. Potem weszła na wzgórza, zanurzyła dłonie w wypalonej ziemi i zajęła się swoją cudowną magią. Ziemia przemieniła się na jego oczach. Ogrody Życia zostały uleczone. Barwy, zapachy i aromaty jej cudu wypełniły powietrze i Morgan poczuł niewypowiedzianie słodki ból w piersi. Rozpłakał się.

Obrazy zbladły. Znowu był w domku. Czuł, jak palce Ożywczej cofnęły się, i otworzył oczy, szorstkim gestem ocierając je wierzchem dłoni. Wpatrywała się w niego.

– Czy to była prawda? – zapytał załamującym się głosem, chociaż z całej siły się starał, aby brzmiał pewnie. – Czy to się naprawdę wydarzyło? Tak, prawda?

– Tak – odpowiedziała.

– Przywróciłaś życie Ogrodom. Dlaczego?

Jej nieśmiały uśmiech był pełen słodyczy.

– Karły potrzebowały czegoś, w co mogłyby znowu uwierzyć.

Ponieważ umierają.

Morgan odetchnął głęboko.

– Czy możesz ich ocalić, Ożywcza?

– Nie, Morganie Leah – odparła, rozczarowując go. – Nie mogę. – Odwróciła się na chwilę w mrok pokoju. – Być może ty tego dokonasz pewnego dnia. Ale teraz musisz iść ze mną.

Góral zawahał się.

– Dokąd?

Znowu uniosła swoją przepiękną twarz do światła.

– Na północ, Morganie Leah. Do puszczy Darklin. Musimy odnaleźć Walkera Boha.

Pe Eli stał zapomniany przy ścianie maleńkiej sypialni. Nie podobało mu się to, co widział. Nie podobał mu się sposób, w jaki dziewczyna dotykała górala, ani jego reakcje na ten dotyk. Jego tak nie dotknęła. Niepokoiło go także, że zna imię górala. Znała również tego drugiego człowieka – Walkera Boha. Jego nie znała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druid Shannary»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druid Shannary» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Druid Shannary»

Обсуждение, отзывы о книге «Druid Shannary» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x