Terry Brooks - Druid Shannary

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Brooks - Druid Shannary» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Druid Shannary: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druid Shannary»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery krainy z wolna umierają, nie mogąc się obronić przed tajemniczymi, potwornymi cieniowcami. Walker Boh, władający magią potomek Shannary, ma za zadanie przywrócić do życia Paranor, dawną wartownię druidów. Potrzebny mu jest do tego Czarny Kamień Elfów, który znajduje się w rękach Uhl Belka, pragnącego cały świat przemienić w kamienną pustynię. W niebezpiecznej wyprawie Walkerowi towarzyszą: Morgan Leah, którego magiczny Miecz został niegdyś złamany, Ożywcza, córka Króla Srebrnej Rzeki, oraz Ell, agent cieniowców. Czy ekspedycja ma szanse powodzenia?

Druid Shannary — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druid Shannary», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tak czy inaczej, oczywiste było, że Rimmer Dall bawi się z nim w psychologiczne gierki. W jednym wypadku tylko pierwszy szperacz popełnił błąd. Dał Collowi Ohmsfordowi szansę zbadania Strażnicy Południowej.

A tym samym dał mu szansę szukania drogi ucieczki.

IX

Walker Boh marniał w Hearthstone w więzieniu o wiele bardziej ponurym niż to, w którym zamknięto Morgana Leah. Powrócił ze Storlock z gorącym postanowieniem uleczenia choroby, która go zaatakowała, wypędzenia ze swego ciała trucizny, którą wstrzyknął mu Asphinx, i uzdrowienia siebie, nawet jeśli Storowie nie potrafili tego uczynić. W ciągu tygodnia odmienił się całkowicie, coraz bardziej rozczarowany i rozgoryczony, przerażony, że jego nadzieje okazały się próżne i że nie jest w stanie sobie pomóc. To były długie, upalne dni, w czasie których błąkał się po dolinie pogrążony w myślach, rozpaczliwie usiłując dociec, jakiej formy magii trzeba, aby powstrzymać bieg trucizny. Noce zamieniały się w puste, pełne ponurych myśli, ciągnące się w ciszy mroczne godziny, które upływały na bezskutecznych próbach wcielenia w życie coraz to nowych pomysłów.

Bez rezultatu.

Próbował wszystkiego po trochu. Zaczął od kilku mentalnych, wewnętrznych nakazów swojej własnej magii, które miały osłabić, przełamać, odwrócić lub przynajmniej spowolnić postępujące działanie trucizny. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Próbował skumulować magię, przypuszczając coś na kształt ataku, podobnego do wewnętrznego przywołania ognia, którego używał czasami do ochrony i obrony. Jednak nie odnalazł właściwego źródła i magia się rozproszyła, tracąc moc. Próbował zaklęć i uroków z zasobów wiedzy, którą gromadził przez lata; zarówno tej wrodzonej, jak i wyuczonej. Wszystko zawiodło. Uciekł się w końcu do leków i proszków, na których polegał Coglin; do nauk starego świata przeniesionych do nowego. Próbował przyżegać kamienny kikut ramienia aż do ciała. Próbował leczniczych naparów wchłanianych przez skórę, myśląc, że przenikną i kamień. Wykorzystał magnetyczne i elektryczne pola i odtrutki. Ale i one zawiodły. Trucizna była zbyt silna. Nie sposób było jej pokonać. Nieustępliwie prowadziła dzieło zniszczenia w jego organizmie, powoli go zabijając.

Pogłoska niemal bez przerwy tkwił u jego boku, podążając za nim cicho podczas długich spacerów w ciągu dnia i rozciągając się tuż obok w ciemnościach pokoju, kiedy na próżno walczył, aby wykorzystać magię w sposób, który pozwoli mu przeżyć. Ogromny bagienny kot zdawał się wyczuwać, co się dzieje z Walkerem. Obserwował go, jakby w obawie, że w każdej chwili może zniknąć, jak gdyby przez to czuwanie mógł w jakiś sposób ochronić go przed niewidzialnym zagrożeniem. W świecących żółtych oczach odbijała się inteligencja i troska i Walker odkrył, że wpatruje się w nie z nadzieją, szukając odpowiedzi, których nigdzie indziej nie potrafił znaleźć.

Również Coglin robił, co w jego mocy, aby pomóc Walkerowi w tej walce. Tak jak bagienny kot, trzymał straż, aczkolwiek z nieco większej odległości, bojąc się, że Walker nie zniesie, gdyby podszedł zbyt blisko albo pozostał przy nim zbyt długo. Między tymi dwoma ciągle trwał spór, nie dający się załagodzić. Trudno im było przebywać ze sobą dłużej niż kilka minut. Coglin doradzał, co mógł, mieszając proszki i mikstury na prośbę Walkera, wydzielając maści i uzdrawiające leki oraz podpowiadając magiczne formuły, które – jego zdaniem – mogły coś pomóc. Przeważnie jednak dostarczał niewielkiej pociechy, że znajdzie się antidotum na truciznę.

Walker, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, był wdzięczny za tę pociechę. Po raz pierwszy od wielu lat nie chciał być sam. Nigdy nie zastanawiał się wiele nad własną śmiercią, przekonany zawsze, że jest jeszcze czas i zdąży się przygotować na jej nadejście. Teraz odkrywał, że myli się i w jednym, i w drugim. Był zły, przerażony i zagubiony. Emocje chwiały jego wnętrzem, niczym kamienie rzucone bezładnie na wóz. Z całych sił starał się zachować poczucie równowagi, wiarę w siebie i chociaż odrobinę nadziei, ale bez kojącej obecności Coglina byłby zgubiony. Twarz i głos starego człowieka, jego ruchy i nawyki, wszystko tak bardzo znajome, były dla Walkera Boha oparciem na klifie, którego trzymał się kurczowo, i tylko dzięki nim nie spadał w przepaść. Znał Coglina już bardzo długo. Podczas nieobecności Para i Colla i w mniejszym stopniu Wren, Coglin stanowił jedyne ogniwo łączące go z przeszłością – przeszłością, którą kolejno pogardzał, obrzucił przekleństwami, a w końcu odrzucił całkowicie; przeszłością, którą teraz rozpaczliwie starał się odzyskać, ponieważ łączyła się z magią, która mogła przynieść ocalenie. Gdyby tylko nie zlekceważył jej tak pochopnie, nie starał się tak szybko otrząsnąć z jej wpływów, gdyby poświęcił więcej czasu na jej zrozumienie, na wyciągnięcie wniosków, na zapanowanie nad nią i zmuszenie, żeby służyła jego potrzebom, być może nie walczyłby teraz tak rozpaczliwie, żeby utrzymać się przy życiu.

Ale przeszłość mija bezpowrotnie i Walker musiał to w końcu uznać. Mimo to pewną pociechę przynosiło oderwanie się od nieustannej obecności starca, który wykładał mu swoje rozumienie magii. Wraz z przyszłością, która stała się tak przerażająco niepewna, odkrył w sobie dziwną i gwałtowną potrzebę sięgnięcia do rzeczy, które uchowały się z jego przeszłości. Najbliższą z nich był Coglin.

Coglin przybył do niego w drugim roku samotniczego życia w Hearthstone. Risse nie żyła już wtedy od piętnastu lat, a Kenner od pięciu. Od tamtej pory żył na własny rachunek, pomijając wysiłki Jaralana i Mirianny Ohmsfordów, aby stał się częścią ich rodziny – wygnaniec zewsząd, ponieważ magia nie pozwalała mu być innym. I podczas gdy od czasów Brin magia zanikała z wiekiem u wszystkich Ohmsfordów, z nim działo się inaczej. Wprost przeciwnie, była coraz silniejsza, coraz bardziej natarczywa i nieprzewidywalna. Wystarczająco źle było, kiedy mieszkał w Shady Vale, ale w Hearthstone stało się nie do zniesienia. Magia zaczęła się przejawiać na nowe sposoby – niechciane percepcje, dziwne wizje przyszłości, przykre doznania sensoryczne i przerażające przejawy żywej mocy, która groziła mu zniszczeniem. Nie potrafił nad nimi zapanować. Nie pojmował, skąd się brały, a zatem nie umiał rozwiązać zagadki ich działania. Dobrze, że był sam, bo nikt wokół nie byłby bezpieczny. Uznał, że powoli traci rozum.

Coglin odmienił wszystko. Pewnego popołudnia wyszedł spomiędzy drzew, materializując się z mgły, która rozlała się nad Wolfsktaag wczesną jesienią – niewielki staruszek w szatach zwisających niedbale na chudym ciele, z dziką strzechą potarganych włosów i ostrym, mądrym spojrzeniem. Był z nim Pogłoska, potężna, nieskalanie czarna sylwetka, która zdawała się zapowiadać zmiany, jakie miały nadejść w życiu Mrocznego Stryja. Coglin opowiedział Walkerowi historię swego życia od czasów Bremena i Rady Druidów aż do dnia dzisiejszego; całe tysiące lat. Była to szczera i uczciwa opowieść, która nie prosiła o akceptację, ale jej żądała. Co dziwne, Walker zastosował się do owego żądania. Czuł, że ta szalona i nieprawdopodobna opowieść jest prawdą. Znał historie o Coglinie od czasów Brin Ohmsford, a ten starzec dokładnie odpowiadał ich opisom.

– Spałem snem druidów – wyjaśniał Coglin. – W przeciwnym razie przybyłbym wcześniej. Nie pomyślałem, że to już czas, ale magia zamieszkująca twoje wnętrze obudziła się do życia, kiedy wkroczyłeś w wiek męski, i powiedziała mi to. Allanon tak zaplanował, kiedy zawierzył Brin. Powiedział, że nadejdzie czas, kiedy magia znowu będzie potrzebna, a będzie nią władał jeden z Ohmsfordów. Sądzę, że chyba chodzi o ciebie, Walkerze. A jeśli tak, będziesz potrzebował mojej pomocy, aby pojąć działanie magii.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druid Shannary»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druid Shannary» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Druid Shannary»

Обсуждение, отзывы о книге «Druid Shannary» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x