Terry Brooks - Druid Shannary

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Brooks - Druid Shannary» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Druid Shannary: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Druid Shannary»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cztery krainy z wolna umierają, nie mogąc się obronić przed tajemniczymi, potwornymi cieniowcami. Walker Boh, władający magią potomek Shannary, ma za zadanie przywrócić do życia Paranor, dawną wartownię druidów. Potrzebny mu jest do tego Czarny Kamień Elfów, który znajduje się w rękach Uhl Belka, pragnącego cały świat przemienić w kamienną pustynię. W niebezpiecznej wyprawie Walkerowi towarzyszą: Morgan Leah, którego magiczny Miecz został niegdyś złamany, Ożywcza, córka Króla Srebrnej Rzeki, oraz Ell, agent cieniowców. Czy ekspedycja ma szanse powodzenia?

Druid Shannary — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Druid Shannary», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trzeciego dnia podróży, późnym popołudniem wyszedł z lasów Anaru do Culhaven. Wioska karłów była uboga i zaniedbana. Stanowiła obecnie schronienie tych, którzy byli zbyt starzy lub zbyt młodzi, żeby władze federacji mogły wysłać ich do kopalń czy sprzedać jako niewolników. Niegdyś jedna z najstaranniej utrzymanych miejscowości, Culhaven było teraz zbiorowiskiem zrujnowanych domów i ludzi, w których sercach nie pozostał ślad troski ani miłości. Tuż za budynkami położonymi na obrzeżach wioski wyrastał las, do ogrodów i na podwórka wdzierały się chwasty; drogi były zniszczone przez koleiny i zarośnięte. Wypaczone, drewniane ściany z łuszczącą się farbą, popękane gonty i potłuczone dachówki, futryny zwisające wokół drzwi i okien. Z mroku wyglądały oczy, śledząc wędrówkę górala; czuł niemal spojrzenia ludzi wyzierających zza drzwi i okien. Tych paru karłów, na których się natknął, unikało jego spojrzenia, szybko odwracając wzrok. Szedł dalej, nie zwalniając, i kiedy pomyślał, co uczyniono tym ludziom, na nowo rozpalił się w nim gniew. Zabrano im wszystko oprócz życia, a ono zostało sprowadzone do wegetacji.

Na nowo zadumał się nad sensem tego wszystkiego, tak jak Par Ohmsford, kiedy byli tu po raz ostatni.

Trzymał się z dala od głównych dróg, poruszając się bocznymi ścieżkami. Nie bał się, że ściągnie na siebie czyjąś uwagę. Był Sudlandczykiem i dlatego wolno mu było podróżować swobodnie po Estlandii, ale w żaden sposób nie utożsamiał się z jej federacyjnymi okupantami i wolał trzymać się od nich z daleka. Mimo że nie przyczynił się do tego, co przytrafiło się karłom, jednak to, co ujrzał w Culhaven, sprawiło, że ogarnął go ogromny wstyd z powodu tego, kim i czym jest. Mijały go patrole federacji, a żołnierze witali go serdecznym skinieniem głowy. Zmuszał się, żeby odpowiedzieć na pozdrowienie.

W miarę jak zbliżał się do sierocińca, czuł namacalnie, że narasta w nim oczekiwanie. Niepokój walczył z pewnością. A jeżeli jest już za późno? Odsunął od siebie taką możliwość. Nie miał powodu tak myśleć. Teel nie zaryzykowałaby narażenia na szwank swego przebrania pochopnym działaniem. Zaczekałaby, aż będzie pewna, że nie musi się o to martwić.

Cienie zaczęły się wydłużać, słońce powoli znikało pomiędzy drzewami na zachodzie. Powietrze ochłodziło się i wysuszyło mokrą od potu tunikę Morgana. Odgłosy dnia zaczęły cichnąć, przechodząc w pełną napięcia ciszę. Morgan spojrzał na swoje dłonie, zatrzymując wzrok na nieregularnym wzorze, jaki tworzyły białe blizny przecinające brązową skórę. Od czasu Tyrsis i Występu całe jego ciało pokryło się wojennymi ranami. Zacisnął szczęki. Nieważne, pomyślał. Te, które miał w duszy, były o wiele głębsze.

Pochwycił spojrzenie dziecka, które przyglądało mu się spoza niskiego kamiennego murku czarnymi jak węgiel oczami. Nie potrafił powiedzieć, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Dziecko było wychudzone i obdarte. Czarne oczy śledziły go jeszcze przez chwilę, po czym zniknęły.

Morgan ruszył szybko przed siebie, czując ponowny przypływ niepokoju. Ujrzał dach sierocińca i okno umieszczone wysoko na ścianie szczytowej. Minął zakręt i zwolnił. Natychmiast się zorientował, że coś jest nie tak. Podwórze sierocińca było puste, trawnik zaniedbany. Nie było zabawek ani dzieci. Z wysiłkiem powstrzymał paniczny strach. Okna starej budowli były ciemne. Ani śladu kogokolwiek.

Podszedł do frontowej bramy i zatrzymał się. Wszędzie panowała cisza.

A więc jego przypuszczenia były błędne. Jest za późno.

Ruszył naprzód, po czym przystanął. Próbował przeniknąć wzrokiem ciemności panujące w starym domu, zastanawiając się, czy wewnątrz nie napotka jakiejś pułapki. Przez dłuższą chwilę stał i obserwował. Dalej ani śladu żywego ducha. W końcu zdecydował, że nie ma powodu, dla którego ktoś miałby czekać na niego w środku. Pchnął furtkę, wszedł na ganek i pchnięciem otworzył frontowe drzwi. Wewnątrz było ciemno i przez chwilę pozwalał oczom przywyknąć do braku światła. W końcu wszedł. Powoli przemierzał dom, po kolei sprawdzając wszystkie pokoje. Potem zawrócił. Wszędzie był kurz. Już od jakiegoś czasu nikt tu nie mieszkał. W każdym razie na pewno nikt nie mieszkał tu w tej chwili.

Więc co się stało z dwiema starszymi paniami?

Usiadł na schodach ganku i oparł się ciężko o poręcz. Zabrała je federacja. Nie było innego wyjaśnienia. Babcia Eliza i cioteczka Jilt nigdy dobrowolnie nie opuściłyby swego domu. I nigdy nie porzuciłyby dzieci, którymi się opiekowały. Poza tym wszystkie ich rzeczy były jeszcze w skrzyniach i szafach; dziecięce zabawki, pościel, wszystko. Widział je, przeszukując pokoje. Dom nie został zamknięty. Zbyt wielki panował tu nieład. Nic nie było tak, jak powinno być, gdyby starsze panie miały tu coś do powiedzenia.

Poczuł rozgoryczenie. Steff polegał na nim. Nie może się teraz poddać. Musi odnaleźć babcię Elizę i cioteczkę Jilt. Ale gdzie ma ich szukać? I kto w Culhaven udzieli mu potrzebnych informacji? Podejrzewał, że nikt o niczym nie wie. Karły na pewno nie będą miały do niego zaufania – nie do Sudlandczyka. Prędzej słońce zacznie wstawać na zachodzie, a zachodzić na wschodzie.

Przez długi czas siedział tak i rozmyślał, aż światło dnia przeszło w zmierzch. Po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że przez frontową bramę przygląda mu się dziecko – to samo, które obserwowało go na drodze. Tym razem widać było, że to chłopiec. Pozwolił mu patrzeć, aż obaj oswoili się ze swoim widokiem.

– Powiesz mi, co się stało ze starszymi paniami, które tu mieszkały? – odezwał się w końcu Morgan.

Chłopiec zniknął natychmiast. Zrobił to tak szybko, że wyglądało to, jakby zapadł się pod ziemię. Morgan westchnął. Powinien się tego spodziewać. Rozprostował nogi. Będzie musiał znaleźć sposób, aby wydobyć potrzebne mu informacje od urzędników federacji. To nie będzie bezpieczne, zwłaszcza jeśli Teel opowiedziała im o nim, tak jak o babci i cioteczce. Nie miał powodów wierzyć, że tego nie zrobiła. Musiała wydać staruszki, jeszcze zanim kompania zaczęła swą podróż na północ, do Darklin. Federacja przyszła po babcię i cioteczkę w chwili, kiedy Teel była już bezpieczna poza miastem. Teel nie martwiła się, że Steff, Morgan czy Ohmsfordowie dowiedzą się o tym; w końcu do tego czasu mieli już być martwi.

Morgan miał ochotę walnąć w coś lub kogoś. Teel zdradziła ich wszystkich. Par i Coll przepadli. Steff nie żył. A teraz te dwie staruszki, które w życiu nikogo nie skrzywdziły…

– Hej, panie! – zawołał czyjś głos.

Poderwał szybko wzrok. Chłopiec stał znowu przy bramie, a obok niego drugi, starszy. Mówił ten drugi – krępy chłopak z burzą nastroszonych, rudych włosów.

– Żołnierze federacji zabrali starsze panie do domów pracy kilka tygodni temu. Nikt już tutaj nie mieszka.

Obaj chłopcy zniknęli tak nagle jak poprzednio. Morgan gapił się za nimi. Czy chłopak mówił prawdę? Chyba tak, zdecydował góral. No dobrze. Ma teraz coś do zrobienia. Znalazł punkt wyjścia do poszukiwań.

Wstał, ruszył z powrotem ścieżką i wyszedł za bramę. Porytą koleinami, wijącą się w mroku drogą ruszył w kierunku centrum miasteczka. Domy zaczęły ustępować miejsca sklepom i placom targowym, a droga poszerzyła się i rozgałęziła w kilku kierunkach.

Morgan okrążył handlowe centrum, obserwując, jak niknie światło dnia, a na niebie pojawiają się gwiazdy. Główną ulicę oświetlały pochodnie, ale drogi i ścieżki, którymi podążał, pogrążone były w ciemnościach. Czyjeś głosy szeptały w ciszy – nikłe dźwięki pozbawione znaczenia, przyciszone, jakby mówiący obawiali się, że zostaną zrozumiani. Zmienił się wygląd domów. Były bardziej schludne i zadbane, a ich podwórka utrzymane w czystości i porządku. Domy federacji, pomyślał Morgan, ukradzione karłom – ofiarom, które dalej przy nich pracowały. Zdusił w sobie gorycz, skupiając się na zadaniu, które go czekało. Wiedział, gdzie znajdują się domy pracy i jakie spełniają zadania. Wysyłano tam kobiety zbyt stare, żeby można je było sprzedać jako osobiste niewolnice, ale wystarczająco silne, aby mogły wykonywać pomniejsze prace, takie jak pranie czy szycie. Przydzielano je na ogół do baraków federacji, żeby obsługiwały garnizon. Jeśli chłopiec mówił prawdę, to właśnie robiły babcia Eliza i cioteczka Jilt.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Druid Shannary»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Druid Shannary» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Druid Shannary»

Обсуждение, отзывы о книге «Druid Shannary» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x