• Пожаловаться

Ewa Białołęcka: Tkacz Iluzji

Здесь есть возможность читать онлайн «Ewa Białołęcka: Tkacz Iluzji» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Ewa Białołęcka Tkacz Iluzji

Tkacz Iluzji: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tkacz Iluzji»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest samotny, nie słyszy i nie mówi, ale jest za to obdarzony zdolnościami po stokroć potężniejszymi: potrafi tworzyć materialne iluzje. Siłą woli może wyczarować jabłko, ptaki, groźne potwory i… samego siebie. Jego jedyny przyjaciel to smok, razem zgłębiają tajemnice świata wykreowanego przez Pierwszą Damę polskiej fantastyki, Ewę Białołęcką. Za opowiadanie "Tkacz iluzji", na kanwie którego powstała niniejsza opowieść, autorka dostała prestiżową nagrodę im. Janusza A. Zajdla i przebojem wdarła się do polskiej literatury.

Ewa Białołęcka: другие книги автора


Кто написал Tkacz Iluzji? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Tkacz Iluzji — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tkacz Iluzji», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Zaczekaj!” – polecenie było tak gwałtowne, że zatrzymało mnie lepiej niż arkan zarzucony na szyję. „Lubię cię. Chcę coś dla ciebie zrobić, coś ci dać.” Podarunek? Co prawda, istnieją plotki o smoczych skarbach, ale sam wiesz, Płowy, ile w nich jest prawdy.

Kiedyś, jako mały chłopczyk, zapadłem się w muł na brzegu rzeki prawie po pas. Kiedy wyciągano mnie z tej pułapki, miałem przez moment wrażenie, że rozciągam się jak mokry rzemień. Głowa i nogi tkwiące w zdradliwej mazi oddalały się od siebie w dziwny, niebezpieczny sposób. Teraz ogarnęło mnie to samo uczucie. Wrażenie, że część mego „ja” jest gdzieś niemiłosiernie ciągnięta. Z umysłem napiętym jak struna między ciałem a jakimś nieokreślonym punktem, czułem, że jeśli potrwa to jeszcze chwilę, zwariuję na pewno. Uczucie „rozciągnięcia” ustąpiło wrażeniu „rozdwojenia”. Wpółleżałem, oparty o zimny kamień i czułem dokładnie wszystkie jego kanty, a jednocześnie byłem… Gdzie? Widziałem sam siebie, skądś z wysoka.

„Jesteś we mnie” – dotknęła mnie myśl smoka. – „Widzisz moimi oczami. A teraz uważaj.”

Nie potrafię dokładnie przekazać, co się zdarzyło. Powietrze… drżało… wibrowało i wpadało mi do wnętrza czaszki, gdzie…

Widziałem wciąż swoje ciało. Twarz bladą jak płótno, kurczowo splecione palce. I wciąż to niesamowite odczucie…

„Co to jest?”

„Słyszysz wiatr. Podmuchy obijają się o skalne nawisy.”

Słyszałem wiatr… Niespodziewanie inne drgnienie przeszyło mi uszy jak cienka igła.

„Co to?!”

„Jastrząb. Jest gdzieś wysoko.”

Słyszałem uszami smoka! Zaprosił mnie, wciągnął do swego wnętrza, w jakiś niepojęty sposób, nieznany nawet Stworzycielom. Słyszałem, po raz pierwszy w życiu słyszałem. To był wspaniały dar. Smocze uszy łowiły coraz to nowe odgłosy, a on objaśniał:

„Łopot skrzydeł skalnego gołębia.”

„To była mysz.”

„Tam kamień osunął się ze zbocza.”

„A teraz zaryczę” – uprzedził, choć ja nie miałem pojęcia, co to znaczy. Potężny, przeciągły dźwięk był jak uderzenie na odlew. Ledwo przeminął, w mych płucach, gardle powstał i wybuchł następny. Usłyszałem go, nie tak wspaniały, słaby, ale równie przejmujący. Zupełnie jakbym narodził się powtórnie.

Znowu miałem tylko jedno ciało. Leżałem zwinięty w kłębek, rozdygotany, kryjąc głowę w ramionach. Otaczała mnie zwykła cisza.

„Musiałem przerwać. Za bardzo to przeżywałeś” – przekazał smok.

„To było wspaniałe. Ale… krótkie.”

„I nie rozwiązuje twego problemu?”

„Nie wiem.”

Wciąż miałem w głowie odgłos ptasich skrzydeł. Wstałem i uformowałem gołębia, każąc mu pofrunąć.

„Całkiem dobrze” – pochwalił smok.

„Udało się?”

„Nieźle, ale to był bardzo chory gołąb. A więc umiesz to robić na pamięć?”

„Najwyraźniej.”

Wtedy biały smok rzucił lekko, jakby mówił o aktualnej pogodzie:

„W takim razie zostanę z tobą jakiś czas, żebyś mógł nauczyć się wszystkiego, co ci jest potrzebne. Niedługo, parę lat, żeby moi rodzice się nie martwili.”

Sądzę, że powinienem zrobić kilka dziwnych rzeczy. Na przykład zemdleć. Zamiast tego zmartwiłem się, że dalsza podróż z takim ogromnym stworzeniem mogłaby być kłopotliwa. Smok przechwycił tę myśl i natychmiast znalazł radę.

„Mam parę wzorców genetycznych. Bawołu, orła… psa.

Nada się chyba? Tylko nie wolno ci patrzeć, jak będę transformował. To brudne zajęcie i trochę krępujące.”

Tak więc smok poszedł zamienić się w psa, a ja czekałem na niego, nie wierząc własnemu szczęściu. Parę lat to znaczyło co najmniej dwa! A przez dwa łata można zrobić naprawdę bardzo dużo!

***

W tym miejscu Kamyk przerwał, bo zemdlały mu ręce. Zresztą wszystko, co było najważniejsze, zostało przekazane.

Imię smoka-psa przełożone ze smoczej mowy na lengorchiański brzmiało mniej więcej: „Dobry Biały Fruwacz. Unoszący się Wysoko i Zjadający Obłoki Takiej Barwy Jak On Sam”. Kamyk więc skrócił to do Pożeracza Chmur. Wspomagany przez swego niezwykłego towarzysza, mój Tkacz Iluzji nauczy się wszystkiego, czego brakło mu do tej pory. Jestem o tym przekonany. Teraz odkładam już pióro. Mam czas na pisanie. Ta opowieść nie skończy się ani jutro, ani pojutrze. Będę pisał o Kręgu, w którym stanie Kamyk za kilka lat, by poddać się surowej ocenie Mistrzów. O Mistrzu Tatuażu i jego igłach… Czekam na to. Czekam niecierpliwie, aż świat krzyknie z podziwu głośniej, niż będzie w stanie wytrzymać jego gardło.

Błękit maga

Kropla spadła do miseczki ustawionej na stole obok mego łokcia. Uniosłem głowę. Na suficie pośrodku mokrej plamy wybrzuszała się i rosła następna. Spadła, wzbudzając kręgi na powierzchni wody, w połowie wypełniającej naczynie. Gdy się przejaśni, trzeba wejść na dach i załatać dziurę. Świeca kładła żółtą plamę światła na blacie zarzuconym kartkami, zużytymi piórami, rysikami i miseczkami z tuszem. Odsunąłem pamiętnik od niebezpiecznych rejonów, gdzie groziło mu zachlapanie wodą lub farbą. Gruby tom oprawny w skórę zrobiony był z drogiego papieru, a dodatkowo każdą stronę sygnowano u góry ośmioma znakami: Kamyk, syn Stokrotki, z ojca Chmury, z domu Obserwatora Płowego.

To ja. Adept magii. Tkacz Iluzji. Przyjaciel smoka.

Płowy opisał w kronice historię mojej podróży w poszukiwaniu maga z kasty Stworzycieli i spotkania ze smokiem o imieniu Pożeracz Chmur. A ja spisywałem dalsze wydarzenia.

Przeciągnąłem się, splatając palce i wyrzucając ramiona przed siebie. Skóra na prawej dłoni, poznaczona bliznami, zamrowiła. Ślady ciągnęły się dwiema nierównymi krechami na wierzchniej stronie ręki, od nadgarstka aż do stawów serdecznego i małego palca. Podobne szramy, białawe, miałem we wnętrzu dłoni. Kiedy prawie rok temu otrzymałem tę swoistą pamiątkę i ostrzeżenie, był taki sam wieczór jak obecny – wilgotny, zadeszczony i nudny.

Przewróciłem kilkanaście kart pamiętnika i zacząłem odczytywać własne pismo.

***

Pożeracz Chmur szczerze starał się wywiązać z obietnicy. W drodze do domu niemal cały czas mieliśmy złączone umysły i słyszałem. Napawałem się nowymi doznaniami, zapamiętywałem, ile się dało. Głosy ptaków i zwierząt, szum traw, płynącej wody… Nawet piasek pod stopami gadał. Świat, który do tej pory był kolorem, dotykiem i zapachem, otworzył się szerzej i stał się bogatszy, jeszcze wspanialszy. Jedno mnie rozczarowało. Głuchy od urodzenia, uczyłem się tylko mowy rąk i oto (rzecz śmieszna) lengorchiański – mój ojczysty język – był dla mnie równie zrozumiały jak cmokanie wiewiórki.

Wszystko układało się dobrze, dopóki dopisywała pogoda. Gdy zaczęły się deszcze, a co za tym idzie przymusowe zamknięcie w czterech ścianach, Pożeracz Chmur z dnia na dzień robił się marudniejszy. Teraz w pełni rozumiem, jak nieprzyjemne musiało być dla niego pozostawanie w psiej postaci. Jak nudne „słuchowe” ćwiczenia, którym ja oddawałem się z pasją. A deszcz, który padał ciągle, zmieniając tylko natężenie – od mżawki do ulewy i odwrotnie – musiał doprowadzać do szału wrażliwego na wilgoć smoka. Kaprysił, narzekał i dokuczał czasem w przykry sposób. Nie tylko ja, ale i cierpliwy Płowy miał go dosyć.

Katastrofa zdarzyła się w środku pory deszczowej. Pamiętam, że był wczesny zmierzch. Płowy ucierał maść na reumatyzm, był na nią wyjątkowy popyt. Ja studiowałem miskę. Nie, nie zwariowałem. Zwyczajne gliniane naczynie inaczej brzmi, gdy uderzyć je otwartą dłonią, inaczej, gdy drewnianą łyżką, bądź poskrobać paznokciami. Życie można by strawić na rozpracowywaniu stołowej zastawy. Pożeracz Chmur znowu użyczał mi swoich uszu. Straciło to już dla mnie smak niesamowitości. Trochę trudu kosztowało utrzymanie mentalnego kontaktu ze smoczym Ja na takim poziomie, by pozbyć się uczucia przebywania w dwóch miejscach jednocześnie. Pozostawał tylko efekt słyszenia z innego kierunku, na który musiałem brać poprawkę. Odtwarzałem tę piekielną miskę na wszystkie sposoby, a Pożeracz Chmur nudził się śmiertelnie. „Skończ już.”

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tkacz Iluzji»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tkacz Iluzji» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Olga Tokarczuk: E. E.
E. E.
Olga Tokarczuk
Janusz Zajdel: Limes Inferior
Limes Inferior
Janusz Zajdel
Marek Huberath: Gniazdo Światów
Gniazdo Światów
Marek Huberath
Poul Anderson: Stanie się czas
Stanie się czas
Poul Anderson
Neil Gaiman: M Jak Magia
M Jak Magia
Neil Gaiman
Отзывы о книге «Tkacz Iluzji»

Обсуждение, отзывы о книге «Tkacz Iluzji» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.