Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ścieżka Sztyletów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ścieżka Sztyletów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ścieżka Sztyletów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ścieżka Sztyletów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Przypuszczam, że biedny Jaichim ma już dość brandy — powiedziała Shiaine i zaśmiała się rozkosznie.

Hanlon skinął głową. Zgadzał się z nią całkowicie. Zastanawiał się, kim też mógł być.

Shiaine jeszcze nie skończyła. Na jej znak przysadzisty mężczyzna oderwał z gwoździa jeden z pasów mocujących knebel Aes Sedai. Hanlenowi zdało się, że brutalnie wyszarpnięty knebel mógł obluzować kilka wyszczerzonych zębów, niemniej kobieta w ogóle nie zwróciła na to uwagi. Zaczęła bełkotać, jeszcze zanim tamten wyjął knebel na dobre.

— Będę ci posłuszna! — wyła. — Zrobię wszystko, co rozkaże Wielki Władca! On oddzielił mnie tarczą, która miała rozpłynąć się z czasem, abym mu była posłuszna! Tak mi powiedział! Daj mi tego dowieść! Będę pełzać! Jestem robakiem, a ty jesteś słońcem! Och, proszę! Proszę! Proszę!

Shiaine zdusiła słowa, ale nie jęki płynące z ust tamtej, zamykając je swoją dłonią.

— Skąd mogę mieć pewność, że nie zawiedziesz powtórnie, Falion? Zawiodłaś już raz, a Moridin pozostawił ukaranie ciebie mojej decyzji. Dał mi następnego człowieka, czy potrzebuję aż dwojga? Może dam ci jeszcze jedną szansę, Falion... może... ale jeśli tak uczynię, będziesz musiała mnie przekonać. Oczekuję niekłamanego entuzjazmu.

W chwili gdy Shiaine odjęła dłoń od jej ust, Falion zaczęła znowu błagać o łaskę, składając zupełnie nieprawdopodobne obietnice. Wkrótce jednak, gdy knebel wrócił na swoje miejsce, jej słowa przeszły w nieartykułowane krzyki i łkania; po chwili skórzana taśma została przymocowana do gwoździa, a lejek Jaichima umieszczony został nad jej rozwartym gardłem. Przysadzisty mężczyzna postawił następną baryłkę na blacie stołu, tuż obok jej głowy. Aes Sedai chyba musiała oszaleć, przewracała wychodzącymi z orbit oczyma, ciskając skrępowanym ciałem z taką siłą, że cały stół się trząsł.

Hanlon był pod wrażeniem. Aes Sedai z pewnością trudniej złamać niż jakiegoś pulchnego karczmarza czy też jego córeczkę o tłustych policzkach. Wychodziło jednak na to, że ona miała do pomocy jednego z Wybranych. Zdał sobie sprawę, że Shiaine patrzy na niego, więc przestał patrzyć z uśmiechem na Falion. W życiu kierował się zasadą: nigdy nie obrażaj tych, których Wybrani postawili nad tobą.

— Powiedz mi, Hanlon — zaczęła Shiaine — jak by ci się podobało, gdybyś mógł położyć swoje ręce na królowej?

Mimowolnie oblizał wargi. Królowa? Tego jeszcze w życiu nie robił.

29

Kubek Snu

— Nie zachowuj się jak welnianogłowy idiota, Rand — powiedziała Min. Nie wstając, założyła nogę na nogę i teraz beztrosko wymachiwała stopą, w jej głosie wciąż jednak pobrzmiewało rozdrażnienie. — Udaj się do niej! Porozmawiaj z nią!

— Po co? — warknął. — Teraz już wiem, któremu listowi wierzyć. Lepiej, że to się tak skończyło. Teraz jest już bezpieczna. Przed każdym, kto będzie chciał uderzyć we mnie. Bezpieczna przede mną! Tak jest lepiej! — Ale nie mógł usiedzieć spokojnie, wędrował w tę i we w tę w rozpiętej koszuli, między dwoma rzędami foteli zwieńczonymi Tronem Smoka, z zaciśniętymi pięściami, nasrożony podobnie jak te czarne chmury za oknami, które właśnie zasypywały Cairhien kolejną warstwą śniegu.

Min wymieniła spojrzenia z Fedwinem Morrem, który stał przy drzwiach ozdobionych wizerunkiem słońca. Panny pozwalały teraz swobodnie wchodzić każdemu, kto nie stanowił oczywistego zagrożenia, jednak ci, których Rand tego ranka nie chciał widzieć, zostaliby zawróceni przez tego muskularnego młodzieńca. Przy czarnym kołnierzu nosił Smoka i Miecz, a Min była pewna, że w życiu widział już więcej bitew — więcej grozy — niźli większość mężczyzn trzykroć odeń starszych, jednak dalej był tylko chłopcem. Dzisiaj zaś, kiedy tak rzucał niepewne spojrzenia na Randa, sprawiał wrażenie młodszego niż zazwyczaj. Miecz przy jego pasie w jej oczach wciąż zdawał się trochę nie na miejscu.

— Smok Odrodzony też jest tylko mężczyzną — powiedziała. — A jak każdy mężczyzna, dąsa się, ponieważ sądzi, że pewna kobieta nie chce go więcej oglądać na oczy.

Morr spojrzał na nią wytrzeszczonymi oczami i podskoczył, jakby dała mu kuksańca w bok. Rand zatrzymał się, by zmierzyć ją ponurym spojrzeniem. Przed natychmiastowym wybuchem śmiechu powstrzymywała ją tylko wiedza, że on skrywa ból równie rzeczywisty jak każda prawdziwa rana. To oraz pewność, że jeśli ona to zrobi, zrani go równie mocno jak postępek tamtej. Nie chodziło nawet o to, że będzie kiedykolwiek miała okazję zedrzeć jego sztandary, ale sens był ten sam. Rand początkowo był ogłuszony wieściami, które Taim przyniósł o świcie z Caemlyn, ale kiedy tylko tamten wyszedł, przestał wyglądać jak byk mordowany toporem i zaczął się zachowywać... o, właśnie tak!

Wstała i wygładziła bladozielony kaftan, zaplotła ramiona na piersiach, zwróciła się bezpośrednio do niego.

— A o cóż jeszcze może chodzić? — zapytała spokojnie. Cóż, próbowała zdobyć się na spokój i nieomal jej się udało. Kochała tego mężczyznę, jednak po takim poranku chciała już tylko porządnie natrzeć mu uszu. — Nawet dwa razy nie wspomniałeś o Macie i nie masz pojęcia, czy on choćby żyje.

— Mat żyje — warknął Rand. — Wiedziałbym, gdyby zginał. Co masz na myśli, mówiąc, że ja!... — Zacisnął szczęki, jakby nie potrafił się zmusić do wypowiedzenia tego słowa.

— Dąsasz się — podpowiedziała. — Wkrótce zaczniesz wydymać wargi. Niektóre kobiety uważają, że mężczyźni robią się ładniejsi, kiedy wydymają wargi. Ja do nich nie należę. — Cóż, dość tego. Twarz mu pociemniała, i to bynajmniej nie od rumieńca. — Czy nie stawałeś na głowie, byle tylko ona odzyskała tron Andoru? Który zresztą należy jej się prawem urodzenia, można by dodać. Czy nie powtarzałeś, że za wszelką cenę chcesz jej ofiarować Andor w całości, nie zaś rozdarty jak Cairhien albo Łza?

— Tak było! — wrzasnął. — A teraz, kiedy już należy do niej, ona chce, żebym się z niego wyniósł! I bardzo dobrze, powiadam! Tylko mi nie mów znowu, żebym przestał krzyczeć! Ja wcale!... — Zdał sobie sprawę, że jednak krzyczy, i z głośnym szczękiem zębów zamknął usta, a z jego gardła dobył się niski pomruk. Morr udawał, że interesuje się wyłącznie jednym ze swoich guzików, który wykręcał we wszystkie strony. Tego ranka dużo uwagi poświęcał swoim guzikom.

Min starała się utrzymywać niewzruszony wyraz twarzy. Nie miała zamiaru go policzkować, a był zbyt wielki, żeby mu spuścić lanie...

— Andor jest jej — powiedziała. Spokojnie. Prawie. — Żaden z Przeklętych nie zainteresuje się nią już, odkąd zdarła z masztów twoje sztandary. — W niebieskoszarych oczach zapaliły się niebezpieczne światełka, jednak postanowiła nie rezygnować. — Tak jak chciałeś. I kręcisz głową, bo ci się wydaje, że sprzymierzyła się z twoimi wrogami. Andor zawsze opowie się po stronie Smoka Odrodzonego, dobrze o tym wiesz. A więc jedynym powodem twojego wzburzenia jest przekonanie, że ona nie chce cię już więcej widzieć na oczy. Udaj się do niej, ty głupcze! — Teraz przyszła kolej na najtrudniejsze. — Rzuci ci się w ramiona, zanim zdążysz powiedzieć dwa słowa. — Światłości, kochała Elayne prawie równie mocno jak Randa... może nawet równie mocno, tylko w inny sposób... jak jednak miała konkurować z piękną złotowłosą królową, która miała cały kraj u swych stóp, i to na jedno skinienie?

— Nie jestem... zły — powiedział Rand napiętym głosem. I znowu zaczai spacerować po komnacie. Min zastanawiała się, czy nie kopnąć go w pośladki. Z całej siły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ścieżka Sztyletów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ścieżka Sztyletów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów»

Обсуждение, отзывы о книге «Ścieżka Sztyletów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x