Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyszczerzyła zęby, ale to z pewnością musiała być jej wina, a w taki czy inny sposób sama sobie zasłużyła. To ona przecież dręczyła przez cały czas Kuzynki, każąc im pokazać odrobinę charakteru, miast bez przerwy płaszczyć się przed Aes Sedai. Cóż, z pewnością przestały się płaszczyć. Zamiast tego jednak z przedziwną skwapliwością chciały zmusić siostry, żeby to one dostosowały się do ich Reguły. I wedle niej oceniać braki sióstr! Być może tak do końca nie była to wina wyłącznie Nynaeve, że wyglądała, jakby nie miała więcej niż dwadzieścia lat — wcześnie przestała się starzeć — jednak wiek istotny był dla Rodziny, a ona sama zdecydowała się większość czasu z nimi spędzać. Już nie szarpała warkocza ciągnęła go jednak z taką siłą, że z pewnością gotów był wyleźć wraz z częścią skalpu.

— I ten przeklęty Lud Morza! Wredne kobiety! Wredne, wredne, wredne! Gdyby nie chodziło o te cholerną umowę...! Ostatnia rzecz jakiej mi potrzeba, to para jęczących, głupich nowicjuszek! — Usta Kirstian zacisnęły się na moment, a w ciemnych oczach Zaryi mignęła uraza, po chwili jednak obie przybrały stosownie pokorną pozę. A przynajmniej jej pozory. Miały dość rozumu, żeby wiedzieć, iż nowicjuszki nie otwierają ust w obecności Aes Sedai.

Elayne zdławiła w sobie pragnienie, aby jakoś wszystko załagodzić. Przede wszystkim miała ochotę wymierzyć klapsa Kirstian i Zaryi. Wszystko skomplikowały, ponieważ nie umiały trzymać ust zamkniętych na kłódkę. Miała ochotę przyłożyć Nynaeve. A więc w końcu Poszukiwaczki Wiatru dały jej się we znaki, tak? Jednak nie czuła wobec niej nawet śladu współczucia.

— W nic się nie zabawiam, Nynaeve, i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę! Wystarczająco często zwracałam się do ciebie z prośbą o radę! — Próbując się uspokoić, wciągnęła głęboki oddech. Służący, których widziała za plecami Vandene i dwóch nowicjuszek, przerwali pracę, wytrzeszczając oczy na zgromadzenie kobiet. Wątpiła, by bodaj zauważyli Lana, mimo wrażenia jakie musiał na każdym wywierać. Kłótnia wśród Aes Sedai nie mogła kogo zostawić obojętnym, każdy wiedział, że w takiej sytuacji najlepiej trzymać się z daleka. — Któraś musi się nimi zająć — dodała spokojniejszym tonem. — Czy może sądzisz, że wystarczy jak im powiesz, żeby o wszystkim zapomniały? Spójrz na nie, Nynaeve. Zostawione same sobie, pierwsze co zrobią, to zabiorą się za poszukiwanie tej, która to zrobiła. W ogóle nie zwróciłyby się do Vandene, gdyby nie sądziły, że im pomoże. — Dwie, o których był mowa, zmieniły się tymczasem w idealne obrazki rozwartookiej niewinności nowicjuszek, które odrobinę psuła tylko szczypta urazy w obliczu niesprawiedliwości oskarżenia. Elayne nie wierzyła im na jotę. Miały całe życie, żeby się nauczyć maskować.

— A niby dlaczego nie? — powiedziała po chwili Nynaeve, poprawiając szal. — Światłości, Elayne, musisz pamiętać, że to nie są zwyczajne nowicjuszki. — Elayne już otworzyła usta, żeby zaprotestować... normalne nowicjuszki, paradne!... Nynaeve mogła sobie nigdy nie być nowicjuszką, przecież jednak nie tak dawno temu była Przyjętą, jeśli już o tym mowa, to nadzwyczaj często jęczącą, głupią Przyjętą... Otworzyła już usta, ale Nynaeve jeszcze nie skończyła. — Jestem pewna, że Vandene będzie wiedziała, co z nimi zrobić — kontynuowała. — A kiedy nie będzie wiedziała, może im udzielać zwyczajnych lekcji. Pamiętam, jak mi kiedyś mówiono, że już wcześniej zajmowałaś się nowicjuszkami, Vandene. Tak będzie najlepiej. Sprawa załatwiona.

Obie nowicjuszki uśmiechnęły się szeroko, były to uśmiechy radosnego wyczekiwania — omalże nie zaczęły zacierać rąk — ale Vandene grymasiła.

— Nie potrzebuję, żeby mi się pod nogami plątały jakieś nowicjuszki, kiedy...

— Jesteś równie ślepa jak Elayne — weszła jej w słowo Nynaeve. — Mają już przecież doświadczenie z udawaniem przed Aes Sedai, że są kimś innym, niż naprawdę są. Mogą pracować pod twoim kierunkiem, a dzięki temu będziesz miała dość czasu na sen i jedzenie. Nie wydaje mi się, żebyś jednego lub drugiego kosztowała pod dostatkiem. — Wyprostowała się, otulając dokładnie ramiona szalem. To był naprawdę widok jedyny w swoim rodzaju. Mimo iż taka niska, na pewno nie wyższa od Zaryi i zdecydowanie niższa od Vandene, jakimś sposobem sprawiała wrażenie, że jest najwyższa ze wszystkim zgromadzonych. Była to umiejętność, którą Elayne bardzo by chciała opanować. Choć z pewnością nie miała zamiaru jej ćwiczyć w tak wyciętej sukience. Nynaeve groziło, że w każdej chwili może z niej się wysunąć. Choć w niczym to nie umniejszało wrażenia, jakie wywierała. Była teraz samą istotą władczości. — Ty się tym zajmiesz, Vandene — oznajmiła zdecydowanie.

Pochmurny grymas na twarzy Vandene rozwiewał się powoli, końcu jednak zniknął. Nynaeve potrafiła zaczerpnąć więcej Mocy od niej i nawet jeśli świadomie nie brała tego pod uwagę, głęboko zakorzeniony obyczaj zmusił ją do ustąpienia, choć uczyniła to niechętnie. Kiedy wreszcie odwróciła się do dwu kobiet odzianych w biel, na jej twarzy był już tylko pogodny spokój, a przynajmniej wyraz, który po śmierci Adeleas można było tym mianem określić. Co pewnie sprowadzało się do konstatacji, iż sędzia nie od razu zarządzi egzekucję. Może później. Jej wychudzona twarz była spokojna i pełna ponurego zdecydowania.

— Ongiś rzeczywiście uczyłam nowicjuszki — powiedziała. — Przez krótki czas. Mistrzyni Nowicjuszek uznała ostatecznie, że jestem zbyt wymagająca wobec swoich uczennic. — Radosne wyczekiwanie tamtych dwóch nieco przybladło. — Nazywała się Sereille Bagand. — Twarz Zaryi stała się równie blada jak cera Kirstian, tamta zaś zachwiała się, jakby znienacka schwycił ją za wrót głowy. Jako Mistrzyni Nowicjuszek, a później Zasiadająca na Tronie Amyrlin, Sereille przetrwała w legendzie. W legendzie tego rodzaju, że na jej wspomnienie można się obudzić z krzykiem w środku nocy.— Jadam — ciągnęła dalej Vandene, zwracając się do Nynaeve. — Ale wszystko smakuje jak popiół. — Grzecznym gestem zaprosiła nowicjuszki i powiodła je obok miejsca, gdzie przystanął Lan. Szły, chwiejąc się lekko.

— Uparta kobieta — warknęła Nynaeve, wpatrując się w plecy tamtych, ale w tonie jej głosu pobrzmiewała wyraźna nuta współczucia. — Znam tuzin ziół, dzięki którym mogłaby zasnąć, ale ona ich nie przyjmie. Już myślałam nawet, żeby jej coś ukradkiem wrzucić do wieczornego wina.

“Mądry władca — pomyślała Elayne — wie, kiedy przemówić i kiedy zmilczeć”. — Cóż, była to wiedza potrzebna każdemu. Nie powiedziała więc, że epitet “uparta” w ustach Nynaeve zabrzmiał jakby kogut zarzucał bażantowi hardość.

— Wiesz może, co chce mi powiedzieć Reanne? — zapytała zamiast tego. — Wieści są “poniekąd” dobre, jak zrozumiałam.

— Nie widziałam jej dziś rano — odmruknęła tamta, wciąż patrząc w ślad za Vandene. — W ogóle nie wychodziłam z pokoju — Gwałtownie otrząsnęła się z nastroju, jaki ją ogarnął i dla jakiegoś powodu zmierzyła Elayne podejrzliwym wzrokiem. A potem jakby tego było mało, spojrzała na Lana. Niewzruszony dalej stal na straży.

Nynaeve twierdziła, że jej małżeństwo jest wspaniałe — w towarzystwie innych kobiet potrafiła o tych sprawach wyrażać się z szokującą otwartością — Elayne jednak podejrzewała, że kłamie, aby skryć rozczarowanie. Najprawdopodobniej Lan nawet przez sen był cały czas gotów do walki, gotów odeprzeć niespodziana napaść. Spanie z nim musiało przypominać spoczynek obok głodnego lwa. Poza tym mężczyzna o tak kamiennym, niewzruszonym obliczu z pewnością zdolny był przemienić każde łoże małżeńskie w lodownię. Na szczęście Nynaeve nie miała pojęcia, jakie myśli błąkają jej się po głowie. Uśmiechnęła się. Uśmiechem, co najdziwniejsze, pełnym rozbawienia. Rozbawienia i... wyższości...naprawdę? Oczywiście, że nie. Igraszki wyobraźni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x