Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znienacka zdała sobie sprawę, że stoi bez ruchu i wściekła wpatruje się w przestrzeń. Służba z wahaniem przechodziła obok, chyląc głowy, jakby w obawie, żeby jej bardziej nie rozgniewać. Przybrała spokojny wyraz twarzy i skinieniem przywołała niezgrabnego pryszczatego chłopaka, właśnie idącego w jej stronę. Ukłonił się z taką nieporadnością i tak głęboko, że zachwiał się i omal nie upadł.

— Znajdź panią Harfor i proś natychmiast do moich apartamentów — poleciła, a potem łagodnie napomniała: — I pamiętaj, że twoi przełożeni mogą być niezadowoleni, kiedy dowiedzą się, iż zamiast pracować, chodzisz, podziwiając pałac. — Rozdziawił szeroko usta, jakby podejrzewał, że czyta w jego myślach. Być może nawet do takich doszedł wniosków. A kiedy jego spojrzenie spoczęło na pierścieniu z Wielkim Wężem, jęknął, ukłonił się jesz głębiej niż poprzednio i umknął, jakby go kto gonił.

Mimowolnie uśmiechnęła się. Strzelała w ciemno, ale przecież był zbyt młody, żeby być czyimś szpiegiem i zachowywał się zbyt nerwowo, żeby nie podejrzewać go, iż robi coś innego, niż powinien. Z drugiej jednak strony... Jej uśmiech zamarł. Z drugiej strony wcale nie był znacznie młodszy od niej.

8

Lud Morza i rodzina

Elayne bynajmniej nie zaskoczył fakt, że pod drodze do swoich apartamentów spotkała Pierwszą Pokojówkę. Mimo wszystko zmierzały w tę samą stronę. Pani Harfor ukłoniła się i dołączyła do niej, pod pachą ściskała zdobioną skórzaną teczkę. Z pewnością wstała o tej samej porze co Elayne, o ile nie wcześniej, jednak jej szkarłatny kaftan wydawał się świeżo uprasowany, Biały Lew zaś na jego przedzie idealnie czysty i nieskalany niczym świeżo spadły śnieg. Na jej widok służący zaczęli biegać jeszcze szybciej i jeszcze energicznej zabrali się do polerowania. Reene Harfor nie była przesadnie surowa, ale utrzymywała w pałacu dyscyplinę równie ścisłą jak ta, którą Gareth Bryne narzucił ongiś Gwardii.

— Obawiam się, że jeszcze nie przyłapałam żadnego szpiega, moja pani — odpowiedziała na pytanie zadane przez Elayne, głosem na tyle ściszonym, żeby słowa trafiły tylko do jej uszu — ale podejrzewam, że udało mi się wykryć parę. Kobieta i mężczyzna, oboje przyjęci na służbę podczas ostatnich miesięcy panowania królowej, twej nieboszczki matki. Uciekli z pałacu, gdy tylko się rozeszło,że wszystkich przepytuję. Nie próbując nawet zabrać nic ze swoich rzeczy, czy bodaj płaszcza. Moim zdaniem, to jest prawie jak przyznanie się do winy. Chyba że bali się, iż przy okazji wyjdzie na jaw jakaś psota — dodała z wahaniem. — Ostatnio odnotowaliśmy kilka przypadków kradzieży.

Elayne z namysłem pokiwała głową. Naean i Elenia często przebywały w pałacu podczas ostatnich miesięcy rządów jej matki. Miały dość okazji, by umieścić w nim swoich szpiegów. Obie nie należały do jedynych, którzy z początku sprzeciwiali się roszczeniom Morgase Trakand do tronu, potem skorzystali z jej amnestii, by na koniec ją zdradzić. Elayne nie popełni pomyłki matki. Tak, amnestia musi nastąpić w najbliższym możliwym terminie — każde inne postępowanie byłoby równoznaczne z sianiem zarzewia wojny domowej — będzie jednak bacznie obserwować tych, którzy skorzystają z jej łaski. Jak kot obserwujący szczura, zarzekającego się, że już go nie interesuje ziarno w spichrzu.

— To byli szpiedzy — powiedziała. — I mogą być jeszcze inni. Nie tylko szpiedzy Domów. Siostry przebywające pod Srebrnym Łabędziem również mogły umieścić swych agentów w pałacu.

— Nie ustanę w poszukiwaniach, moja pani — odparła Reene lekko nachylając się ku niej. W tonie jej głosu nie sposób było odnaleźć nic prócz całkowitego szacunku, nawet nie uniosła brwi Elayne jednak poczuła się, jakby próbowała uczyć swoją babcię szydełkowania. Gdyby tylko Birgitte tak potrafiła załatwiać sprawy jak pani Harfor.

— Dobrze się stało, że wróciłaś wcześniej — kontynuowała pulchna kobieta. — Niestety, chyba czeka cię pracowite popołudnie. Na początek chce z tobą mówić pan Norry. Twierdzi, że to pilna sprawa. — Na moment jej usta zacisnęły się. Zawsze chciała z góry wiedzieć, w jakiej sprawie ludzie zwracają się do Elayne, aby tym sposobem móc odsiać plewy, które inaczej mogłyby ja pogrzebać, ale Pierwszy Urzędnik nigdy nawet nie uchylił przed nią rąbka swoich interesów. Czym odpłacał się jej pięknym za nadobne. Oboje zazdrośni byli o jej łaski. Teraz jednak nie miała czasu myśleć o tej sprawie. — Po nim pojawiła się delegacja kupców tytoniowych, również prosząc o audiencję, a następnie tkacze, jedni i drudzy proszą o obniżenie podatków, ponieważ czasy są ciężkie. Moja pani nie potrzebuje porady swojej sługi, żeby im powiedzieć, iż czasy są równo ciężkie dla wszystkich. Czeka na ciebie również grupa zagranicznych kupców, raczej spora grupa. Rzecz jasna, chodzi im tylko o to, żeby wyrazić swoje poparcie w sposób, który nie będzie ich nic kosztować... chcą sprawiać wrażenie, że są po twojej stronie, równocześnie nie narażając się nikomu... jednak proponuję, by się z nimi na krótko spotkać. — Zacisnęła pulchne palce na ściskanej pod pachą teczce. — Ponadto rachunki pałacu wymagają twojego podpisu, zanim trafią do pana Norry. Obawiam się że ciężko westchnie na ich widok. Choć zimą żadną miarą nie należało tego oczekiwać, to jednak większość mąki jest zepsuta przez wołki i ćmy, a połowa wędzonej szynki spleśniała, podobnie zresztą jak część zapasów wędzonej ryby. — Z pełnym szacunkiem. I całkowicie zdecydowanie.

“Rządzę Andorem — usłyszała kiedyś Elayne od matki w zaufaniu — ale czasami wydaje mi się, że to Reene Harfor rządzi mną”. Matka się śmiała, ale brzmiało to tak, jakby mówiła zupełnie poważnie. Jeśli już się nad tym zastanowić, to pani Harfor w roli Strażnika byłaby dziesięć razy gorsza niż Birgitte.

Elayne nie miała najmniejszej ochoty spotykać się z Halwinem Norry ani z kupcami. Wolałaby posiedzieć w samotności i zastanowić się na kwestią szpiegów, nad tym, kto ma Naean i Elenię i jak należałoby zareagować. Tyle że... Pan Norry od śmierci matki utrzymywał Caemlyn przy życiu. Po prawdzie, jeśli spojrzało się w stare rachunki, wynikało z nich, że działo się tak niemalże od dnia, gdy wpadła w szpony Rahwina, chociaż sam Norry nie mógł mieć o fakcie pojęcia. Wydarzenia tamtych dni wywołały w nim swego rodzaju urazę, choć i ona miała osobliwie zakurzony posmak. Nie mogła go więc zwyczajnie odprawić. Poza tym, nigdy przecież żadna ze spraw nie zasłużyła w jego mniemaniu na miano pilnej. A i również na wyraz dobrej woli kupców nie należało się boczyć, choćby byli to zagraniczni kupcy. I rachunki koniecznie trzeba podpisać. Wołki i ćmy? Pleśniejąca szynka? Zimą? To było zdecydowanie dziwne.

Dotarły do wysokich, zdobionych rzeźbionymi lwami drzwi wiodących do jej pokoi. I lwy były mniejsze od tych, które strzegły niegdysiejszych apartamentów jej matki, i same apartamenty również — nigdy jednak nie przyszło jej do głowy, aby zamieszkać w komnatach królowej. Byłoby to arogancją równą zajęciu miejsca na Tronie Lwa, nim jej prawa do Różanej Korony zostaną Potwierdzone.

Z westchnieniem sięgnęła po teczkę.

Wgłębi korytarza mignęły jej sylwetki Solain Morgeillin i Keraille Surtovni — szły tak szybko, jak tylko można, nie sprawiając równocześnie wrażenia, że się biegnie. Na szyi wciśniętej między nie kobiety widać było błyski srebra, choć obie Kuzynki okryły ją wcześniej długim zielonym szalem, żeby skryć obrożę a’dam . To z pewnością wywoła plotki, wcześniej czy później nie da się tego uniknąć. Znacznie lepiej byłoby przetrzymywać i tę kobietę, i pozostałe w jednym miejscu, ale niestety okazało się to niemożliwe. Pomieszczenia, które Poszukiwaczki Ludu Morza dzieliły z kuzynkami w kwaterach służby, były już i tak przepełnione — (dwie, trzy kobiety zajmowały jedno łóżko — natomiast piwnice pałacu przeznaczono pod magazyny, nie lochy. Jak to jest, że Randowi zawsze uda się postąpić w najzupełniej niewłaściwy sposób? Fakt, iż był mężczyzną, nie stanowił dostatecznej wymówki. Solain i Keraille zniknęły za rogiem wraz ze swoją więźniarką.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x