Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zgrabne rozcięcia sprawiały, że suknia przypominała skórę ściągniętą ze zwierzęcia. I w tej chwili uderzyła Perrina świadomość tego, co się tam stało. Ktoś zdarł z Faile ubranie! Jego głos drżał.

— Zabrali tylko kobiety?

Młoda Panna o okrągłej twarzy, znana jako Briain, pokręciła głową.

— Trzej mężczyźni też staliby się gai’shain , przypuszczam, gdyby nie walczyli tak zawzięcie, że trzeba było ich pozabijać włócznią bądź nożem. Wszyscy pozostali padli od strzał.

— To nie jest tak, jak myślisz, Perrinie Aybara — pośpiesznie zaczęła tłumaczyć Elienda, w jej głosie znać było skrajne niedowierzanie. Wysoka kobieta i szerokich barkach, jakimś sposobem potrafiła wyglądać nieomal macierzyńsko, chociaż widział na własne oczy, jak uderzeniem pięści powaliła mężczyznę. — Wyrządzenie krzywdy gai’shain jest jak skrzywdzenie dziecka albo kowala. Rzeczą samą w sobie złą było uczynienie gai’shain z mieszkańców mokradeł, nie przypuszczam jednak, by aż do tego stopnia mogli naruszyć obyczaje. Pewna jestem, że nie czeka ich nawet żadna kara, jeśli zachowają pokorę do czasu, aż zostaną uwolnione. Będą w towarzystwie kobiet, które im pokażą, jak się należy zachowywać. — Znowu chodziło o Bain i Chiad.

— W którą stronę je zabrali? — zapytał. Czy Faile potrafi okazać pokorę? Nie potrafił sobie tego wyobrazić. Przynajmniej niech spróbuje, do czasu aż on jej nie znajdzie.

— Prawie dokładnie na południe — odpowiedziała Sulin — W każdym razie znacznie bardziej na południe niż na wschód. Po tym jak śnieg skrył ich ślady, Jondyn Barran odkrył inny trop, którym teraz podążają tamci. Wierzę mu. Jest w tym prawie tak sam dobry jak Elyas Machera. A poza tym śladów znaleźliśmy naprawdę sporo. — Wsadziła włócznię pod futerał z łukiem na plecach tarczę zaś zawiesiła na rękojeści noża przy pasie. Jej palce zamigotały mową dłoni i natychmiast Elienda odczepiła od siodła kolejny, większy tym razem tobołek i podała go jej.— Wielu ludzi tam wędruje, Perrinie Aybara, wałęsają się dziwne istoty. Sądzę, że najpierw powinieneś to zobaczyć. — Sulin rozwinęła kolejną pociętą suknię, tym razem zieloną. Perrinowi wydawało się, że widział ja na Alliandre. — Oto co odzyskałyśmy na miejscu porwania twojej żony. — Wewnątrz było czterdzieści czy pięćdziesiąt strzał Aielów, związanych w pęk. Drzewca znaczyły ciemne plamy, w nozdrza Perrina uderzył zapach zaschłej krwi.

— Taardad — powiedziała Sulin, wybierając jedną ze strzał i natychmiast odrzucając ją na ziemię. — Miagoma. — Odrzuciła dwie kolejne. — Goshien. — Przy tym słowie jej twarz wykrzywił grymas, sama była Goshien. I tak wymieniała klan po klanie, wszystkie, wyjąwszy Shaido, aż do chwili gdy połowa co najmniej pęku leżała wokół niej na ziemi. Potem przez chwilę trzymała suknię z resztą strzał obiema dłońmi, by wreszcie je również rozsypać. — Shaido — powiedziała znacząco.

Przyciskając wciąż suknię Faile do piersi — jej zapach koił ból w sercu, a równocześnie czynił go bardziej dotkliwym — Perrin spod zmarszczonych brwi spoglądał na rozsypane na śniegu strzały. Niektóre już zdążyły na poły zasypać padające płatki.

— Zbyt wiele należy do Shaido — powiedział w końcu. A przecież tamci mieli rzekomo zostać zablokowani na Sztylecie Zabójcy Rodu, pięćset lig stąd. Ale jeśli niektóre z ich Mądrych nauczyły się Podróżować... Może nawet w grę wchodził jeden z Przeklętych... Światłości, miota się jak ostatni głupiec... cóż mógłby Przeklęty mieć wspólnego z tym... miota się, a tu trzeba myśleć. — Pozostałe należą do ludzi, którzy nie potrafili zobaczyć w Randzie Car’a’carna . — Przeklęte kolory znowu zatańczyły w jego głowie. Nie miał jednak już czasu na nic, prócz Faile. — Przyłączyli się do Shaido. — Niektóre z Panien odwróciły wzrok. Elienda spojrzała na niego ze złością. Doskonale wiedziały, że niektórzy Aielowie postąpili dokładnie tak, jak powiedział, niemniej stanowiło to jedną z tych rzeczy, o których nie należało otwarcie wspominać. — Jak wielu ich mogło być, co sądzicie? Z pewnością nie cały klan?— Jeżeli Shaido znaleźliby się tutaj tak znaczną siłą, nie skończyłoby się na plotkach o dalekich napaściach. Nawet stojąc w obliczu wszystkich aktualnych kłopotów, cała Amadicia by wiedziała.

— Dostatecznie wielu, żeby nie czyniło to różnicy, jak przypuszczam — mruknął pod nosem Wynter. Perrin nie miał tego słyszeć.

Sulin znowu sięgnęła między tobołki przytroczone do bogato zdobionego siodła i wyciągnęła szmacianą lalkę odzianą w cadin’sor .

— Elyas Machera znalazł ją tuż przedtem, nim zdecydowaliśmy się zawrócić, jakieś czterdzieści mil stąd. — Pokręciła głową, na chwilę i w jej głosie, i woni znać było... zaskoczenie. — Powiedział, że wywęszył ją pod śniegiem. On i Jondyn Barran znaleźli na drzewach zadrapania, które, jak twierdzili, spowodowały wozy. Bardzo liczne wozy. Jeśli mieli ze sobą dzieci... Wówczas najprawdopodobniej mamy do czynienia z całym szczepem, Perrinie Aybara. Niewykluczone, że nie tylko z jednym. Nawet pojedynczy szczep liczy co najmniej tysiąc włóczni, a jest ich więcej, gdy pojawia się potrzeba. W potrzebie każdy mężczyzna, może oprócz kowala, weźmie włócznię do ręki. Tamci znajdują się o całe dni na południe od nas. Być może z powodu śniegu znacznie dalej niż początkowo sądziłam. Przyjmuję jednak, że ci, którzy porwali twoją żonę idą na spotkanie tamtym.

— Jeden kowal wziął do ręki włócznię — mruknął Perrin. Tysiąc, może więcej. On sam miał ponad dwa tysiące ludzi, licząc Skrzydlatą Gwardię i ludzi Argandy. W walce przeciwko Aielom tamci jednak będą mieli przewagę. Przesunął palcem po kukiełce wciąż spoczywającej w żylastej dłoni Sulin. Czy jakieś dziecko Shaido płakało teraz po stracie zabawki?— Ruszamy na południe.

Odwracał się już, żeby dosiąść Steppera, kiedy Sulin schwyciła go za rękaw.

— Powiedziałam ci przecież, że widzieliśmy jeszcze inne rzeczy. Dwa razy Elyas Machera znalazł pod śniegiem końskie odchody i ślady po ognisku. Mnóstwo koni i mnóstwo ognisk.

— Tysiące — wtrącił Alharra. Perrin popatrzył na niego, napotkał pozbawione wyrazu spojrzenie ciemnych oczu; głos tamtego był równie rzeczowy. Po prostu zdawał sprawę z faktów. — pięć tysięcy, może dziesięć albo i więcej, trudno powiedzieć. Jednak bez wątpienia były to obozy żołnierskie. Sądzę ponadto, że to ci sami ludzie, którzy obozowali w obu miejscach. Machera i Barran zgadzają się ze mną. Kimkolwiek nie byli, zmierzają również, praktycznie rzecz biorąc, na południe. Może nic ich nie łączy z tymi Aielami, ale równie dobrze mogą iść za nimi.

Sulin obrzuciła Strażnika zniecierpliwionym spojrzeniem, a potem ciągnęła dalej, jakby tamten w ogóle jej nie przerwał.

— Trzy razy widzieliśmy latające istoty, takie jak te, które wykorzystują Seanchanie, potężne stwory z żebrowanymi skrzydłami i ludzi dosiadających ich grzbietów. I dwakroć widzieliśmy taki trop.— Pochyliła się, podniosła strzałę z ziemi i narysowała zaokrąglony kształt, cokolwiek podobny do odcisku w śniegu wielkiej niedźwiedziej łapy, jednak z sześcioma poduszeczkami, większymi od ludzkiego palca.— Czasami widać było jeszcze pazur — powiedziała, dorysowując je, dłuższe nawet niż te, jakimi mogą się poszczycić ogromne niedźwiedzie z Gór Mgły. — Miał naprawdę długi krok. Prawdopodobnie potrafi biegać bardzo szybko. Wiesz, co to jest?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x