Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kenly wrócił, niezgrabnie truchtając po śniegu, za sobą ciągnął Steppera i własnego smukłego wałacha. Oba konie najwyraźniej źle znosiły chłód, uszy położyły po sobie, podkuliły ogony, dereszowaty ogier zaś ani razu nie spróbował ugryźć wierzchowca Kenly’ego, bez czego w normalnych okolicznościach pewnie by się nie obeszło.

— Przestań wciąż szczerzyć zęby — warknął Perrin, wyrywając tamtemu z rąk wodze Steppera. Chłopak zmierzył go niepewnym spojrzeniem, a potem oddalił się, cały czas zerkając przez ramię.

Mrucząc gniewnie pod nosem, Perrin sprawdził popręg ogiera. Był już najwyższy czas poszukać Masemy, on jednak jeszcze nawet nie dosiadł konia. Próbował sobie wmówić, że to ze zmęczenia i głodu, że potrzeba mu tylko odrobiny odpoczynku i czegoś do napełnienia brzucha. Tak do siebie mówił, przed oczyma jednak widział spalone farmy i ciała wiszące przy drodze — mężczyźni, kobiety, a nawet dzieci. I choćby Rand wciąż jeszcze był w Altarze, daleka droga. A on nie miał wyboru. Przynajmniej żadnego, którego konsekwencje gotów byłby na siebie wziąć.

Wciąż stał z czołem opartym o siodło Steppera, kiedy znalazła go delegacja głupców, którzy prowadzali się z Faile, tych było ponad dziesięcioro. Wyprostował się powoli, zmęczony, pragnąc tylko, by śnieg pogrzebał ich wszystkich.

Selande stanęła przy zadzie Steppera, niska, szczupła kobieta, wsparła się o biodra pięściami w zielonych rękawiczkach, czoło przeciął gniewny mars. Stała zupełnie nieruchomo, w skrajnie aroganckiej postawie. Mimo coraz mocniej padającego śniegu połę płaszcza odrzuciła na plecy, aby mieć łatwy dostęp do miecza; przód ciemnoniebieskiego kaftana przecinało sześć jaskrawych rozcięć, wszystkie te kobiety ubierały się jak mężczyźni i przypasywały miecze zazwyczaj rwąc się do nich dwakroć chętniej niż kompani przeciwnej płci, co już coś znaczyło. Zarówno mężczyźni, jak kobiety zachowywali się nadzwyczaj drażliwe i gdyby Faile nie położyła temu kresu, codziennie pewnie walczyliby w pojedynkach W tej chwili jedni i drudzy, cała zgraja, pachnieli identycznie jak Selande — gniewem, złością, rozdrażnieniem, nadąsaniem — i od tej skoncentrowanej woni aż mu się zakręciło w nosie.

— Widzę cię, lordzie Perrinie — oznajmiła oficjalnie Selande z ostrym cairhieniańskim akcentem. — Trwają już ostatnie przygotowania do wymarszu, a nam wciąż odmawia się dostępu do naszych koni. Mogę chyba oczekiwać, że załatwisz to niedopatrzenie? — Brzmiało to niczym żądanie.

Widziała go, czy tak? Żałował, że on ją też widzi.

— Aielowie wędrują pieszo — warknął i stłumił ziewnięcie, nie dbając ani na jotę o wściekłe spojrzenia, które na siebie ściągnął. Próbował jakoś otrząsnąć umysł z otępienia spowodowanego brakiem snu. — Jeżeli nie macie ochoty iść pieszo, wsiądźcie na jakieś wozy.

— Nie możesz nam tego zrobić! — wyniośle oznajmiła jedna z taireniańskich kobiet, jedną dłoń zaciskając na pole płaszcza, drugą na rękojeści miecza. Medore była wysoka, z błyszczącymi niebieskimi oczyma w smagłej twarzy, a jeśli trochę brakowało jej do prawdziwej piękności, to doprawdy niewiele. Bufiaste, paskowane na czerwono rękawy kaftana sprawiały zdecydowanie dziwne wrażenie w zestawieniu z obfitym łonem. — Sikorka to moja ulubiona klacz! Nie wolno mi jej odbierać!

— To już trzeci raz — skomentowała tajemniczo Selande. — Kiedy dziś wieczorem zatrzymamy się na postój, porozmawiamy o twoim toh , Medore Damara.

Ojciec Medore miał być posuniętym już w latach mężczyzną, który całe lata temu wycofał się do swych wiejskich posiadłości, mimo to jednak nie należało chyba zapominać, że Astoril wciąż był wysokim Lordem. Tym samym pozycja społeczna jego córki plasowała ją zdecydowanie powyżej Selande, wywodzącej się tylu z pomniejszej szlachty Cairhien. Jednak Medore z wysiłkiem przełknęła ślinę, a jej oczy rozszerzyły się, jakby w oczekiwaniu co najmniej na obdarcie żywcem ze skóry.

Znienacka Perrin poczuł, że ma już dosyć tych kretynów oraz ich iście psiego warowania pod stołem na resztki i kąski życia Aielów, jak też czysto snobistycznych arystokratycznych głupot.

— Od kiedy szpiegujecie dla mojej żony? — zapytał ostro. Natychmiast wszyscy zamarli.

— Od czasu do czasu realizujemy skromne zadania i polecenia jakie zleca nam lady Faile — powiedziała po dłuższej chwili Selande, jak najstaranniej dobierając słowa. W jej woni dominowała ostrożność. Cała grupka nagle zaczęła pachnieć niczym lisy, zastanawiające się, czy borsuk nie zajął ich nory.

— Czy moja żona naprawdę wyruszyła na polowanie, Selande? — warknął ostro. — Wcześniej jakoś nigdy nie zdradzała ochoty. — Gniew wzbierał w nim, płomieniem rozdmuchiwanym dodatkowo przez wydarzenia minionego dnia. Jedną ręką klepnął Steppera, potem podszedł bliżej do tej kobiety i spojrzał na nią z góry. Ogier zarzucił łbem, wyczuwając nastrój swego pana. Kłykcie zaciśniętej w rękawicy pięści bolały od ściskania wodzy. — Czy może po prostu wybrała się na spotkanie kilkorga z was, co właśnie świeżo wracali z Abili? Może wręcz porwanie było skutkiem waszego przeklętego szpiegowania?

To nie miało najmniejszego sensu, o czym wiedział już w chwili, gdy słowa opuszczały jego usta. Faile mogła z tamtymi porozmawiać w każdym dowolnym miejscu. I nigdy nie zaaranżowałaby spotkania ze swoimi agentami— Światłości, jej szpiegami! — w taki sposób, by Berelain musiała być przy tym obecna. Nie powinno się mówić bez zastanowienia. O kontaktach Masemy z Seanchanami dowiedział się właśnie dzięki jej szpiegom. Ale teraz pragnął tylko bić na odlew, potrzebował tego jak niczego innego, a ludzie, których tak naprawdę chciał zmiażdżyć, znajdowali się całe mile stąd. I mieli Faile.

Selande nie ugięła się przed jego gniewem. Oczy jej zwęziły się w szparki. Palce kurczowo to ściskały, to puszczały rękojeść miecza i nie była przecież sama.

— Oddalibyśmy życie dla lady Faile! — to było niczym splunięcie — Nie zrobiliśmy nic, by narazić ją na niebezpieczeństwo! Jesteśmy jej zaprzysiężeni przysięgą wody! — Zaprzysiężeni Faile, nie jemu, obwieszczał ton głosu.

Powinien przeprosić. Wiedział, że powinien. Zamiast tego jednak powiedział:

— Możecie dostać swoje konie, jeżeli dacie mi słowo, że będzie mnie słuchać i nie zrobicie nic pochopnie. — “Pochopnie” z pewnością nie było właściwym słowem na opisanie sposobu postępowała tej zgrai. Byli zdolni do tego, by popędzić na złamanie karku, nawet zupełnie sami, gdy tylko dowiedzą się, gdzie przebywa Faile. Byli zdolni doprowadzić do tego, by ją zabito. — Kiedy ją odnajdziemy, ja zdecyduję, jak ją uratować. Jeżeli wasza przysięga wody stanowi coś innego, złamiecie ją, albo ja wam ręce połamię.

Jej szczęki zacisnęły się jeszcze bardziej, mars na czole pogłębił, jednak na koniec powiedziała:

— Zgoda! — jakby to słowo wyrywano z niej obcęgami. Jeden z Tairenian, długonosy Carlon, zaprotestował mruknięciem, ale Selande tylko poniosła do góry palec i tamten natychmiast umilkł. Z takim cofniętym podbródkiem pewnie żałował, że zgolił brodę. Mała kobietka trzymała w żelaznej garści całą resztę tych głupców, co bynajmniej jej samej nie czyniło mniej głupią. Przysięga wody, paradne! Jednak nie odrywała wzroku od twarzy Perrina. — Póki nie wróci lady Faile, będziemy wypełniać twoje rozkazy. Potem znowu należymy do niej. A ona już zdecyduje o naszym toh . — Ostatnie zdanie najwyraźniej w większym stopniu przeznaczone było dla tamtych niż dla niego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x