— Co? — wykrzyknął dowódca, nagle zbity z tropu. — Uut Fuscrito! Gdzie są detektory?
Dopadł panelu przed sobą i zorientował się, że jeden z przełączników był ustawiony w złej pozycji. Ale który?
— Przeklęty sprzęt Alld’nt! — krzyknął, pospiesznie manipulując przełącznikami.
Za trzecim razem zobaczył na ekranie symbole, których oczekiwał, i uderzył pazurami w odpowiednie przyciski.
Krzyknął, gdy sprawdził odczyty, i trzasnął w przycisk komunikatora na stacji detektorowej.
— Tulo’stenaloorze! Strzelaj! Zabij młóciwo! Ma bombę z ładunkiem antymaterii!
Podbiegł z powrotem do głównych przycisków kontrolnych, odepchnął mamroczącego coś kasztelana i zaczął obracać oolt’ Posleen w stronę oolt’ondai Tulo’stenaloora. Nagle zaskrzeczał jakiś sygnalizator i w odpowiedzi na jego okrzyk Az’al’endai skierował statek gwałtownie w dół.
* * *
Pancerz wspomagany porucznika O’Neala przeturlał się na bok, rzucony siłą bezwładności obniżającego lot statku, który opadał szybciej, niż powinien przy lekkiej grawitacji Diess. Mike poczuł jeszcze wstrząs, zanim wybuchł granat rozpryskowy.
Eksplozja spowodowała najpierw duże zniszczenia części granatów pancerza i amunicji do broni grawitacyjnej.
W pociskach karabinu stosowano antymaterię jako ładunek wyzwalający. Podczas użycia pole energetyczne, podobne do osobistego pola siłowego, przełamywało małe pole stabilizujące, które zapobiegało spotkaniu antymaterii ze zwykłą materią. Inne pole oddzielało antymaterię od samego karabinu, tak żeby mogła się zetknąć tylko z pociskiem z oczyszczonego uranu. Wtedy dwa typy materii uwalniały ogromną ilość energii.
Energię tę bardzo wydajnie wykorzystywano do przyspieszania uranowej kuli wzdłuż lufy broni grawitacyjnej.
Wybuch konwencjonalnego francuskiego granatu przełamał pola stabilizujące w dużej liczbie pocisków.
Ładunek antymaterii w każdym z nich był porównywalny z ładunkiem stu kilogramów trotylu. Plecak zawierał kilkaset pocisków.
Rozsadzenie amunicji karabinu wywołało wybuch granatów antymaterii. Granaty zawierały właściwie mniejszy ładunek niż pociski, ale osłona dawała dużo większy efekt rozprysku.
Kanister z wahadłowca też mieścił w sobie antymaterię. I to dość dużo.
Wszędobylska substancja stanowiła główne źródło energii dla wszystkich większych systemów w Federacji Galaksjan. W przypadku wahadłowców bojowych było to najlepsze źródło z powodu korzystnego stosunku uzyskiwanej energii do zużywanej masy. Wahadłowce potrzebowały energii nie tylko do krótkich międzyplanetarnych wypadów, ale też do zasilania terawatowych laserów.
Kanister jednak, w odróżnieniu od granatów i amunicji, miał potężną osłonę. Projektanci przewidzieli możliwość zniszczeń sięgających do pojemnika ukrytego we wnętrzu wahadłowca. Pojemnik nie tylko więc wykonano z ciężkiej plastali podobnej do osłony pancerzy wspomaganych, ale też otoczono silnym polem siłowym.
Po pierwszych szybkich eksplozjach, które spowodowały powstanie rosnącego grzyba atomowego, nie widać było najmniejszych śladów. Podobnie zresztą jak po początkowych eksplozjach granatów. Siła wybuchu była po prostu zbyt mała, żeby naruszyć integralność dobrze zaprojektowanego systemu ochrony antymaterii.
Granaty wybuchały jednak praktycznie przy samym pojemniku, a odłamki ich irydowych osłon uzyskiwały szybkość bliską połowie prędkości światła.
Pierwszych kilka odprysków nadtopionego rozpalonego irydu przykleiło się do pojemnika i wyparowało pod działaniem energii rosnącego grzyba atomowego. Kilka mikrosekund po eksplozji konwencjonalnego granatu tysiące rozpalonych drobin zaczęło bombardować osłonę kanistra. Atak przełamał najpierw pole siłowe, potem pancerz z plastycznej stali, a w końcu wewnętrzną otulinę.
Spowodowało to uwolnienie energii prawie jednej czwartej kilograma antymaterii w eksplozji porównywalnej z Wielkim Wybuchem przy narodzinach wszechświata.
* * *
Pancerz ponownie przeturlał się na bok, kiedy dowodzący statkiem spanikowany Wszechwładca wykonał ostatnią zmianę kursu. Siła bezwładności rzuciła pancerz Mike’a lekko poza krawędź ściany dodekaedru, powyżej ładunków wybuchowych eksplodujących na powierzchni statku.
W ciągu pierwszych kilku mikrosekund po detonacji amunicji karabinu i granatów miało miejsce wiele zdarzeń.
Statkiem cisnęło w tył i w górę, a pancerz znowu uderzył w jego powierzchnię. Podmuch pierwszej eksplozji zniszczył działo plazmowe, które kierowało ogień na szybko uciekające pancerze wspomagane, co pozwoliło kilku ostatnim niedobitkom plutonu znaleźć schronienie. Wstrząs wybuchu rzucił dowódcę statku na pulpit sterowniczy i tym samym wyeliminował go z gry.
Drugi wybuch odebrał też przytomność Mike’owi. W tej sytuacji biotyczny agregat zaaplikował porucznikowi zastrzyk hibernacyjny; kiedy użytkownik był nieprzytomny, agregat mógł podejmować własne decyzje taktyczne.
Zanalizował więc sytuację:
* * *
Wybuch jądrowy miał miejsce w bezpośredniej bliskości Protoplazmatycznego Sytemu Inteligencji.
Prawdopodobieństwo przeżycia PSI było niewielkie.
Zniszczenie PSI doprowadziłoby do zniszczenia agregatu.
* * *
Następnie agregat zastosował bezpośrednie środki zaradcze.
Dlatego kiedy pierwsza fala energii przetoczyła się poza krawędź krążownika, uderzyła w pancerz, który szybko stał się lotny jak piórko. Pancerz znalazł się blisko trzydzieści metrów od statku, był prawie bezwładny i wypełniony tlenem, i oddalał się z dużym przyspieszeniem, kiedy wybuchł główny pakiet. W tych warunkach agregat nie mógł zrobić nic lepszego.
Wybuch rozerwał krążownik kosmiczny na pół i odepchnął od siebie obie połowy. Jedna trafiła w najbliższy megawieżowiec, który już i tak rozpadał się od podmuchu eksplozji nuklearnej. Trzasnęła w budynek o objętości czterech kilometrów sześciennych i cisnęła budowlą o ziemię, druzgocząc dwa inne megawieżowce, zanim sama uderzyła w powierzchnię planety.
Druga część masywnego statku została wyrzucona prawie pionowo w górę. Wznosiła się na szczycie grzyba atomowego jak czarny punkt na chmurze pyłu, aż wreszcie odwróciła się i runęła na inny megawieżowiec pozostający w rękach Posleenów.
Pancerz Mike’a znajdował się blisko pierwszej połowy statku. Początkowo chroniony przez spadający fragment krążownika kosmicznego, wkrótce został wybity w górę na fali grzyba atomowego i szybko przyspieszył do prędkości ponad sześciuset pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Pancerz przefrunął nad dachami kilku budynków, gdzie oderwało mu nogi, i przebił megawieżowiec nad brzegiem morza, tracąc jedną rękę. Pozostała część pancerza wraz z hełmem wyleciała z megawieżowca po przeciwnej stronie fali podmuchu i odbiła się kilka razy od powierzchni wzburzonego oceanu. Wreszcie kawałek żelastwa zwolnił na tyle, że spoczął na dnie morza, siedemdziesiąt metrów pod powierzchnią wody.
Pancerz wspomagany kosztował prawie tyle co wahadłowiec bojowy, i mimo ogromnych uszkodzeń nadal jeszcze miał swoją wartość. Kiedy pancerz spoczął w wodnym grobie, nadajnik ostatniego ratunku, zainstalowany na stanowcze żądanie darhelskich urzędasów, zaczął smętnie popiskiwać.
* * *
Albo biurokraci byli jasnowidzami, albo idiotami. Żołnierze Komanda Foki przypisani do wojsk ekspedycyjnych jeszcze tego nie rozstrzygnęli. Kiedy w ostatniej chwili polecono im lecieć na Diess, nikt nie potrafił wyjaśnić, po co. Umieli wykonywać wszystkie zadania oprócz bombardowania wspierającego, więc na Diess mogło ich czekać praktycznie wszystko. Mogliby pracować w dziale zaopatrzenia ładunków wybuchowych. Mogliby szkolić obce wojska. Mogliby także badać teren zajmowany przez Posleenów po wtargnięciu od morza.
Читать дальше