Sierżant Green wykonał polecenie i patrzył z podziwem, jak Francuzi szybko i skutecznie poprawiają fortyfikacje. Zwiększono obstawiony teren i nasypano więcej gruzu na zapory.
Wyczerpani żołnierze jednostki pancerzy wspomaganych i grenadierzy z wdzięcznością oddali pozycje i wrócili do miejsca zbiórki. Wkrótce rannych odwożono nad morze w nieprzerwanym strumieniu ciężarówek. Droga była teraz wolna od ciał Posleenów, które po prostu wrzucono do wody. Sierżant Green polecił drużynie pierwszej i czwartej, żeby eskortowały Niemców do głównej linii obrony.
Francuski generał stwierdził, że ma wystarczającą liczbę żołnierzy, żeby utrzymać też skrzyżowanie, więc Niemcy mogli wyjechać w bezpieczne miejsce. Sierżant Green monitorował sieć komunikacyjną, kiedy zdziesiątkowana dywizja zorganizowała się w jednostki i wyruszyła. W ciągu czterdziestu minut od pojawienia się pierwszego francuskiego czołgu XF-25 wszyscy Niemcy, ranni, zdrowi i martwi, opuścili fortyfikacje czołgami, ciężarówkami, pieszo lub helikopterami, i sierżant Green zdecydował, że nadszedł czas zamienić się miejscami z dowódcą.
Prowincja Andata, Diess IV
10:37 czasu uniwersalnego Greenwich, 19 maja 2002
Az’al’endai, Pierwszy Zwierzchnik Po’oslena’ar, zaciskał pięści i zgrzytał zębami, kiedy walczył z narastającą falą te’aalan. Jego najlepszy produkt genetyczny był martwy, a jego oolt’ondai, łącznie z tym po trzykroć przeklętym pisklakiem Tulo’stenaloorem, w pełnym odwrocie! Jeśli te młóciwa sądzą, że triumfują nad Po’oslena’ar, to się bardzo mylą!
— Cała obrona oolt’ondai do statku dowódcy — warknął do sieci komunikacyjnej, a oolt’os jego straży spojrzeli na niego wielbiącymi oczami. — Statek dowodzenia uniesie się za pięć tar!
Niech poczują jego słuszny gniew, kiedy spadnie na nich swoim oolt’ Posleen. Kipiał z wściekłości, kiedy rozbite bataliony i ich pojazdy, łącznie z posleeńskimi czołgami używanymi do obrony statku, wjeżdżały do ogromnego dodekaedru. Tysiące wojowników i ich Wszechwładcy tłoczyli się w głębokich i mrocznych lukach, zapakowani w chłodne kapsuły letargiczne, w towarzystwie całej maszynerii niezbędnej cywilizacji Posleenów.
— Zmłócę na miazgę podłe nasienie mych wrogów! — warknął zwierzchnik i zmienił obraz na ekranie na bardziej podsycający nienawiść. — A ich grody spłoną w moich pazurach! Będę się pławił w ich krwi i chrupał ich kości!
Będą płonąć i płonąć, aż dymy z ich stosów poślą wieść do demonów nieba, że nikt nie oprze się mocy A’al Po’oslena’ar.
Rozproszone minogi i trapezowate maszyny, które przyłączały się do statku dowódcy na czas lotu kosmicznego pozostały na miejscu z własnymi małymi oddziałami obronnymi, a ogromny statek z rykiem napędu antygrawitacyjnego podążył ociężale w stronę ludzkich szeregów.
* * *
Coś bolesnego czaiło się za zasłoną, która otaczała Michaela O’Neala, i porucznik bronił się przed tym. To coś czekało z wygłodniałą paszczą, żeby go pochłonąć, a on uciekał w głąb nieskończonych korytarzy o metalowych ścianach. Gdziekolwiek się odwrócił, było tam i wzywało go wabiącym głosem. Michael, obudź się. Poruczniku O’Neal, niech się pan obudzi. Obudź się, obudź się, obudź się. Przykro mi, sierżancie, nie mogę go obudzić… No dobrze. Nagły piekący ból wyrwał go ze snu i szybko zniknął.
— Co to było, do diabła? — wymamrotał ospale.
— Przesłałam bezpośredni bodziec bólowy do pańskiego systemu nerwowego — odpowiedział zdenerwowany przekaźnik.
— Następnym razem postaraj się potrząsnąć pancerzem albo coś w tym rodzaju. Bolało jak cholera.
Sprawdził czas i potrząsnął głową. Tyle snu będzie mu musiało wystarczyć.
— Tak jest, sir.
Spróbował przetrzeć oczy, ale przeszkodził mu w tym pancerz. Już miał otworzyć hełm, kiedy zmienił zamiar.
Ostatnim razem uderzył go w nozdrza straszny smród i mógł sobie wyobrazić, co działo się godzinę później pod gorącym słońcem Diess. Poczuł pragnienie, a Michelle podała mu kawę. Niestety była to jedyna rzecz, której pancerz nie potrafił wykonać jak należy. Smakowała jak błoto z domieszką kawy.
— Dzięki — mruknął i sączył podane błoto.
Kofeina mniej obciążała organizm niż Provigil. O’Neal nie chciał na razie doświadczyć kolejnych halucynacji.
Rozejrzał się ze zdumieniem po wykonujących normalne czynności ludziach.
— Postarał się pan, sierżancie.
— Nie, sir — powiedział sierżant Green i uniósł dłonie w geście protestu — to ten generał żabojadów, niezły z niego organizator. Po prostu wszedł i zorganizował. Teraz rozumiem, dlaczego jego żołnierze uważają go za boga. Chce się z panem widzieć jak najszybciej, sir.
— Dobra, powiedz mi, jaka jest sytuacja, i idziemy.
Mike wypił jeszcze jeden łyk błota i polecił Michelle odtworzyć z dziesięciokrotną szybkością wszystkie dane z czujników od czasu bitwy. Obawiał się, że coś przeoczył podczas halucynacji. Liczniki jednostek mrugały na ekranie, a porucznik jednym uchem słuchał sierżanta Greena.
— Drużyny pierwsza i czwarta eskortują szkopów do głównej linii obrony, sir. Nie mają zbyt wielkich trudności, używają dobrych technik mylących wroga, a zwiadowcy posuwają się przez budynki i zdejmują po drodze Wszechwładców. Straciliśmy jednak Creytona. Myślę, że systemy celownicze Wszechwładców uczą się, jak wykrywać snajperów. Dlatego kazałem strzelać i uciekać.
— Żabojady zabezpieczają bulwar podczas marszu, a główna linia obrony wysunie się by zająć ostatnie skrzyżowanie. Niemiecka jednostka pancerzy wspomaganych umieściła kompanię na tyłach Posleenów w ich sektorze. Ogólnie siły ofensywne Posleenów są w rozsypce, ale Korpus spodziewa się, że nie potrwa to długo.
Mike odtworzył kilka szczegółów z mniejszą prędkością i uzyskał potwierdzenie swojego przypuszczenia. Kiedy przywołał informacje na temat jednostki Posleenów, która zabiła specjalistę Creytona, okazało się, że był to batalion, który wydostał się z ich kleszczy.
— Dobry raport — powiedział Mike i śledził ruch tego batalionu, aż wszystkie jednostki wywiadowcze straciły z nim kontakt.
— Dziękuję, sir — powiedział z zadowoleniem sierżant Green.
— Skąd pan ma te informacje?
Mike podniósł wzrok na wskaźniki poziomu energii i skinął głową. Zauważył, że inżynierowie nadal ładują pancerze śpiących żołnierzy, ale zaczęła się już druga zmiana.
— Obserwowałem pana przez ostatnie dwa dni, sir. Kazałem mojemu przekaźnikowi uczyć się od pańskiego i kiedy poprosiłem go o raport, powiedział mi prawie wszystko.
— Dobra — powiedział O’Neal z niewidocznym uśmiechem. — Teraz powiedz mi o tym francuskim generale.
— Generał Crenaus. Piekielnie zorganizowany, naprawdę przyjazny sukinsyn, ale proszę się nie dać zwieść jego osobowości, jest wymagający. A sierżant Duncan najwyraźniej wystawił panu bardzo dobre świadectwo. Generał dziwił się, że musi pan spać; powiedział, że myślał, że jest pan ze stali i kamienia.
— Ha! Teraz czuję się tak, jakbym był z żelu i tego, co masz między palcami u nóg.
Mike w końcu otworzył hełm i wciągnął powietrze w płuca. Trupi odór Posleenów znacznie osłabł. Sierżant Green zauważył wyraz twarzy Mike’a.
— Kiedy inżynierowie pokazali żabojadom, jak dostać wodę, generał nakazał swoim żołnierzom zmyć ciała Posleenów do morza, sir. Przez chwilę zaczynało się już robić bardzo nieprzyjemnie na zewnątrz pancerzy — przyznał podoficer.
Читать дальше