Nie zapalając światła March zbliżył się do okna i przez kilka chwil wpatrywał się w jadące na południe, w stronę Wittenberg Platz, samochody. Potem przeszedł do kuchni i nalał sobie dużą whisky. Obok zlewu leżał „Berliner Tageblatt”. Zabrał go ze sobą z powrotem do salonu.
Czytał gazety w sobie tylko właściwy sposób. Zaczynał od ostatniej strony, od prawdy. Jeśli napisano, że w meczu piłki nożnej Lipsk zwyciężył Kolonię cztery do zera, wiele wskazywało na to, że rezultat jest prawdziwy: partia nie wpadła jeszcze na pomysł fałszowania wyników. Co innego pozostałe wiadomości sportowe. ZACZĘŁO SIĘ ODLICZANIE DO OLIMPIADY W TOKIO. PO RAZ PIERWSZY OD 28 LAT STANY ZJEDNOCZONE MOGĄ UCZESTNICZYĆ W SPORTOWEJ RYWALIZACJI. NIEMIECCY SPORTOWCY NADAL PRZEWODZĄ ŚWIATU. Później reklamy. NIEMIECKIE RODZINY! CZEKA NA WAS GOTENLAND, RIWIERA RZESZY. Francuskie perfumy, włoskie jedwabie, skandynawskie futra, holenderskie cygara, belgijska kawa, rosyjski kawior, brytyjskie telewizory — obywatele Rzeszy mogli bez przeszkód czerpać z imperialnego rogu obfitości. Urodziny, małżeństwa i zgony.
Ernst Tebbe z radością zawiadamia, że jego żona Ingrid urodziła syna Führerowi. Z żalem żegnamy zmarłego w wieku lat 71 Hansa Wenzela, prawdziwego narodowego socjalistę.
Klub samotnych serc:
Pięćdziesięcioletni doktor, czysty Aryjczyk, weteran Bitwy pod Moskwą, pragnie osiedlić się na wsi i spłodzić męskie potomstwo w związku ze zdrową Aryjką: młodą, bezpretensjonalną dziewicą, przyzwyczajoną do ciężkiej pracy; pożądane szerokie biodra, płaskie obcasy i brak dziur po kolczykach.
Sześćdziesięcioletni wdowiec pragnie ponownie związać się z kobietą rasy nordyckiej, gotową obdarzyć go dziećmi, dzięki którym nie wygaśnie męska linia starej rodziny.
Kolumny poświęcone sztuce: Zarah Leander wciąż występuje w „Kobiecie z Odessy”, wystawianej obecnie w Gloria-Palast: epickiej historii przesiedleńców z południowego Tyrolu. Recenzja muzyczna: autor z pasją atakował „szkodliwe negroidalne wycie” młodej angielskiej grupy z Liverpoolu, koncertującej w wypełnionej młodzieżą sali w Hamburgu. W dniu urodzin Führera Herbert von Karajan poprowadzi w Royal Albert Hali w Londynie uroczyste wykonanie Dziewiątej Symfonii Beethovena — hymnu zjednoczonej Europy.
Artykuł redakcyjny na temat antywojennej demonstracji studentów w Heidelbergu: ZDRAJCY POWINNI PONIEŚĆ ZASŁUŻONĄ KARĘ. „Tageblatt” zawsze reprezentował twardą linię.
Oficjalne nekrologi: jakiś dygnitarz z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych — „…całe życie spędził w służbie Rzeszy…”
Wiadomości krajowe: Z NASTANIEM WIOSENNYCH ROZTOPÓW NA NOWO ROZGORZAŁY WALKI NA FRONCIE SYBERYJSKIM. WOJSKA NIEMIECKIE ROZBIJAJĄ GRUPY TERRORYSTYCZNE IWANA. W Równie, stolicy Reichskommis-sariatu Ukrainy, straconych zostało pięciu terrorystów, którzy dokonali masakry niemieckich osadników. Obok zamieszczono fotografię najnowszej nuklearnej łodzi podwodnej Rzeszy: Grossadmiral Doenitz w nowej bazie Reichsmarine w Trondheim.
Wiadomości ze świata: w Londynie ogłoszono, że król Edward wraz z królową Walii złożą w lipcu państwową wizytę w Rzeszy, „aby pogłębić i umocnić tradycyjną przyjaźń i szacunek, jakie łączą narody Wielkiej Brytanii i Niemieckiej Rzeszy”. W Waszyngtonie sądzi się, że niedawne zwycięstwo prezydenta Kennedy’ego w wyborach wstępnych zwiększa jego szansę na ponowne objęcie urzędu.
Gazeta wysunęła się Marchowi z palców i spadła na podłogę.
Pół godziny później zadzwonił telefon.
— Tak mi przykro, że cię budzę. — W głosie Kotha pobrzmiewał sarkazm. — Odniosłem wrażenie, że to pilna sprawa. Może zadzwonię jutro?
— Nie, nie. — March całkowicie się rozbudził.
— To ci się spodoba. Piękna sprawa. — Po raz pierwszy w życiu March słyszał, że Koth głośno się śmieje. — A może robicie sobie ze mnie jaja? Czy to nie jest jakiś głupi żart, który wymyśliliście razem z Jaegerem?
— Kto to jest?
— Najpierw opowiem ci, jak do tego doszliśmy. — Koth za dobrze się bawił, by się spieszyć. — Żeby znaleźć pasujące odciski, musieliśmy się cofnąć niezły kawał drogi. Ale znaleźliśmy. Pasują doskonale. Nie może być mowy o pomyłce. Twój człowiek ma u nas swoją teczkę. Został aresztowany tylko raz w życiu. Przez naszych kolegów w Monachium, czterdzieści lat temu. Dokładnie rzecz biorąc dziewiątego listopada tysiąc dziewięćset dwudziestego trzeciego roku.
W słuchawce zapadła cisza. Minęło pięć, sześć, siedem sekund.
— Widzę, że nawet ty wiesz, co to za data.
— Alter Kämpfer. — Xavier poszukał ręką leżących na podłodze papierosów. — Jak się nazywa?
— Zgadza się. Stary towarzysz. Aresztowany razem z Führerem po puczu w Bürgerbräukeller. Wyłowiłeś z jeziora jednego z pionierów naszej słynnej narodowosocjalistycznej rewolucji. — Otto ponownie się roześmiał. — Ktoś mądrzejszy od ciebie zostawiłby go tam, gdzie leżał.
— Nazwisko?
Kiedy Koth odłożył słuchawkę, March przez pięć minut chodził po mieszkaniu, paląc jak lokomotywa. Potem zadzwonił w trzy miejsca. Najpierw do Maxa Jaegera. Następnie do oficera dyżurnego przy Werderscher Markt. Trzeci telefon długo dzwonił w prywatnym berlińskim mieszkaniu. March miał już odłożyć słuchawkę, kiedy w końcu odezwał się w niej zaspany męski głos.
— Rudi? To ja, Xavier March.
— Zavi? Oszalałeś? Minęła północ.
— Niezupełnie. — March przemierzał nerwowym krokiem wytarty dywan, trzymając w ręku telefon i przyciskając ramieniem słuchawkę. — Potrzebna mi jest twoja pomoc.
— Na litość boską!
— Co wiesz o człowieku, który nazywa się Josef Buhler?
Tej nocy March miał sen. Był znowu nad jeziorem, padał deszcz i przy brzegu leżał z twarzą w błocie topielec. Pociągnął go za ramię — pociągnął bardzo silnie — lecz nie mógł ruszyć trupa z miejsca. Ciało było z szarobiałego ołowiu. Ale kiedy odwrócił się, żeby odejść, topielec nagle złapał go za nogę i zaczął wciągać w toń jeziora. Xavier kurczowo rył ziemię, wbijając palce w miękkie błoto, ale nie miał się czego złapać. Trup trzymał go w żelaznym uścisku. A potem, kiedy znaleźli się pod wodą, okazało się, że ma wykrzywioną ze złości, groteskowo zawstydzoną twarz Pilego. „Nienawidzę cię… nienawidzę… nienawidzę…!”, krzyczał.
CZĘŚĆ DRUGA
ŚRODA, 15 KWIETNIA
détente, rzecz, l (a) odprężenie, osłabienie, obluzowanie (czegoś, co jest napięte); rozluźnienie (mięśni); (b) uspokojenie (sytuacji politycznej).
Po padającym poprzedniego dnia deszczu pozostało tylko złe wspomnienie; kałuże prawie zniknęły z ulic. Witryny sklepów i szyby mieszkań lśniły w promieniach słońca — cudownie bezstronnego słońca.
W łazience zgrzytały i jęczały zardzewiałe rury; z prysznica sączyła się cienka strużka zimnej wody. March ogolił się starą brzytwą swojego ojca. Przez otwarte okno łazienki słyszał odgłosy budzącego się miasta: zgrzytanie kół pierwszego tramwaju, odległy, dobiegający z Tauentzien Strasse szum samochodów, kroki przechodniów, podążających w stronę wielkiej stacji U-Bahnu przy Wittenberg Platz; trzask podnoszonych żaluzji w piekarni po drugiej stronie ulicy. Dochodziła dopiero siódma i Berlin pełen był nadziei, których nie zdążył rozwiać kolejny dzień.
W sypialni leżał jego mundur: współczesna zbroja władzy.
Brązowa koszula z czarnymi skórzanymi guzikami. Czarny krawat. Czarne bryczesy. Czarne oficerskie buty (intensywny zapach wyglansowanej do połysku skóry).
Читать дальше