Jacek Dukaj - Inne pieśni

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dukaj - Inne pieśni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 2003, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Альтернативная история, Эпическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inne pieśni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inne pieśni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja książki dzieje się w świecie przypominającym nasz, którym rządzą jednak inne prawa — bardzo bliskie teoriom Arystotelesa, dotyczącym formy i materii. Każdy byt składa się z materii (na którą składa się pięć żywiołów) oraz z formy, która określa, czym jest ten byt. Ludzie potrafią zmieniać byty, wpływając na formę. Na przykład teknitesi somy (odpowiednicy chirurgów plastycznych i lekarzy), zmieniając formę ciała człowieka mogą leczyć i modyfikować wygląd zewnętrzny. Ludzie o silniejszej formie dominują nad tymi o słabszej. Najsilniejszą formę mają kratistosi — w ich anthosie (aurze, obszarze oddziaływania) ludzie przejmują ich sposób myślenia i upodabniają się fizycznie.
W tym świecie Hieronim Berbelek, niegdyś wybitny strategos (dowódca, strateg), obecnie człowiek próbujący się uwolnić z resztek wpływu potężnego kratistosa Czarnoksiężnika, rozpoczyna swoją podróż, aby odzyskać utraconą Formę.

Inne pieśni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inne pieśni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pan Berbelek drgnął, zatrzymawszy wzrok na linii bocznych barierek, dłoń z tytońcem zawisła tuż przy ustach. Oto esthle Szulima Amitace — zapłaciwszy strażnikowi i odesławszy swego niewolnika, wchodzi właśnie do zamkniętego kwartału widowni. Pochwyciła spojrzenie Hieronima i odpowiedziała ruchem wachlarza, lekkim uśmiechem. Pan Berbelek wstał i ukłonił się jej ponad rzędami pustych jeszcze krzeseł i law. Nie miała wyjścia, musiała do niego podejść. Njute podążył za wzrokiem Hieronima i przerwał swą perorę; teraz już wszyscy obserwowali w milczeniu zbliżającą się kobietę. Lecz jej nawet brew nie drgnęła, sekretny półuśmiech nie zmienił się ani na jotę, nie przyśpieszyła kroku i nie usztywniła ruchów, ich wzrok nie był w stanie w żaden sposób ją zmienić.

Pan Berbelek odrzucił i przydeptał tytońca; stał z rękoma splecionymi za plecami, lekko pochylony. Nie odwracając od esthle oczu, liczył uderzenia swego serca. Jest piękna, jest piękna, jest piękna. Pożądam, pożądam. Tych zielonych oczu patrzących tylko na mnie, tych długich palców zaciskających się na moim ramieniu, tych jasnozłotych włosów pod moją dłonią, tych wysokich piersi pod moimi wargami, tych ust uśmiechniętych — nie uśmiechniętych, wykrzykujących nieprzyzwoitości pod morfą mojego pożądania. Chodź tu do mnie!

— Esthle.

— Esthlos.

Podała mu dłoń. Ucałował wnętrze nadgarstka, pochylając się lekko (była wyższa od niego). Gorąca skóra sparzyła jego wargi, szmaragdowe ślepia węża-bransolety zajrzały mu prosto w oczy. Rozpoznał także owo pachnidło znad Nilu, gorącą, zwierzęcą woń, przyjemną i drażniącą zarazem.

— Pozwoli esthle, że przedstawię moją żonę… — zaczął Kristoff, odchrząknąwszy.

Usiedli. Między rzędami widowni przechodził sprzedawca słodkich tulipanów i pan Berbelek z myślą o Ablu i Alitei kupił pół tuzina. Szulima wydęła policzek. Podał jej jeden ze smażonych kwiatów. Ugryzła, oblizując się szybko; pojedynczy ocukrowany płatek spadł jej na pierś. Pan Berbelek wyciągnął lewą rękę, ujął powoli płatek między kciuk i palec wskazujący, uniósł dłoń, wsunął sobie płatek na język, rozgryzł, słodycz spłynęła po gardle, przełknął. Esthle Amitace trwała przez ten czas w bezruchu, obserwując go uważnie, tylko piersi falowały lekko w rytm spokojnego oddechu, wilgotny ślad po płatku pozostał nad ciemnym sutkiem.

— Nie wiedziałem, że jesteś kristjanką — odezwał się Njute, by rozbić formę nagłej intymności esthlosa Berbeleka i esthle Amitace; wszystkich innych wykluczała ona w niezręczne milczenie. Wskazał naszyjnik Szulimy ze srebrnym krzyżem.

— Ach, nie. — Uniosła wisiorek, jakby po raz pierwszy mu się teraz przyglądając. — To krzyż łamany. Już kilka tysięcy lat przed Alexandrem używano go w magii i obrzędach.

Jak zwykle, słuchając jej głosu, pan Berbelek próbował zidentyfikować akcent Szulimy. Jej ocki był miękki, z rozciągniętymi samogłoskami i pojawiającym się nieregularnie przydechem, jakby mówiła tylko do ciebie i mówiła w sekrecie, tłumiąc głos przed innymi. Człowiek mimowolnie pochylał się ku niej, przekrzywiał głowę.

— Interesujesz się, esthle, starożytnymi kultami? — wtrącił pan Berbelek, by podtrzymać rozmowę.

Szulima spojrzała nań ponad wachlarzem.

— To nadal są niebezpieczne sprawy — rzekła.

— Niebezpieczne?

— Starzy bogowie tak łatwo nie odchodzą — zauważył Ihmet Zajdar. — Pozostaje to poczucie, że oni byli jednak bardziej… prawdziwi.

— Krew kozła i wycie do Księżyca — mruknął z pogardą Kristoff.

Esthle Amitace westchnęła głośno.

— Czy naprawdę musimy teraz o tym rozmawiać? Przyszliśmy tu zabawić się, a nie prowadzić religijne dysputy.

— Piękno zawsze przyciąga uwagę — uśmiechnął się pan Berbelek, wskazując wzrokiem srebrny gammadion między piersiami esthle.

— Szkoda — sapnął esthlos Njute. — Przez chwilę miałem nadzieję, że oto spotkałem siostrę w wierze. Musi istnieć jednak jakiś powód, dla którego wybrałaś taki krzyż, esthle, skoro znasz jego pochodzenie.

— Czy gust determinuje wybór religii? Bez obrazy, ale ja nie mogłabym się tak obnosić z wizerunkiem narzędzia tortur, w tym kryje się jakaś perwersja.

— Ho, ho, ho, ja przecież tak tego nie zostawię! — zamachał rękoma ryter jeruzalemski. — Takie sądy rozgłaszane przez tych, co o samej religii niewiele wiedzą, więc powtarzają, co usłyszeli, one powstają, jak powstają plotki, z niczego, ze zbiegu przypadkowych słów, skojarzeń najpłytszych, z mętnej formy. Co ty w ogóle wiesz o Kristosie, esthle?

— Mhm, kratistos żydowski z czwartego wieku alexandryjskiej, jeszcze z dzikich kratistosów, opętany przez lokalny żydowski kult, skazany na ukrzyżowanie w politycznej sprawie, zdążył wciągnąć pod swoją Formę sporo Żydow. Podobno nie umarł na tym krzyżu, utrzymał ciało.

Co jeszcze? Zdaje się, że przypisywał sobie jakieś pokrewieństwo z Bogiem.

— Synem, był, jest Jego synem.

— Nigdy nie darzyłam wielkim respektem tych bogów stwierdziła z nieznacznym ironicznym uśmiechem Szulima — co to i ciało, i ambicje, żądze i kompleksy, wrogowie, przyjaciele i kochanki, tuziny dzieci, wszystko ludzkie. Człowieczeństwo razy sto nie równa się boskości.

— To właściwie jest Allah, Bóg muzułmanów — wtrącił pan Berbelek. — Prawda?

Kristoff złapał się za głowę.

— Kriste! Co wy opowiadacie! Muhammad przecie nam Go ukradł, pomieszało mu się w głowie pod anthosem AlKaby, no i tak to wyszło dla izmaelitów, wszystko poprzekręcane.

— Aa, więc to jest jednak Bóg Aristotelesa? — dopytywała się Szulima. — No to już nic nie rozumiem. Jak On mógłby mieć syna? Po co? Jaki sens? To się kupy nie trzyma. — Wydawszy wargi, schrupała resztę tulipana.

Kristoff prychnął głośno. Zaraz zacznie sobie rwać z głowy te rude kłaki, pomyślał Hieronim.

— Zawsze mi się wydawało — wtrącił się Ihmet, mrużąc oczy, gdy spoglądał w zamyśleniu ponad głowami Berbeleka i Amitace na zachodzące Słońce — od dzieciństwa właściwie… to jak z kulistością Ziemi albo z przepływem krwi w ciele, każdy człowiek prędzej czy później dochodzi do tego, po prostu obserwując świat i wyciągając wnioski. Także ludzie przed Aristotelem. Pytania są zawsze takie same. Dlaczego świat jest, jaki jest? Dlaczego jest w ogóle? Co było przedtem, skąd się wziął, jakie są Przyczyny? Czy mógłby być inny, a jeśli tak, to jaki, a jeśli nie, to dlaczego nie? Widzimy, jak z form prostych wyłaniają się formy złożone, jak z pustki rodzi się myśl, pod dłonią demiurgosa z bezkształtnego surowca powstaje skomplikowany artefakt. Więc i dla świata musi istnieć Cel, Forma doskonała, przyczyna ostateczna, która sama nie posiada przyczyny, albowiem wówczas cofać musielibyśmy się w nieskończoność. Jeśli zatem wszechświat, czas, byt posiada w ogóle początek, jest to właśnie taki początek: bezprzyczynowy, zupełny, zamknięty w sobie, doskonały. Z niego pochodzą wszystkie Formy, on przyciąga pierwotnie bezkształtną Materię ku kształtom coraz mu bliższym: planety, gwiazdy, księżyce — skąd bowiem by się wzięły w swych idealnych kulistościach, na idealnie kolistych orbitach, jeśli nie z narzuconej morfy tego kratistosa kratistosów? — morza i lądy, błoto i kamienie, rośliny i zwierzęta, i ludzie, i ludzie myślący, a pośród nich demiurgosi, teknitesi, kratistosi, coraz bliżsi Jemu. Wszyscy żyjemy w Jego anthosie, cały wszechświat znajduje się we wnętrzu Jego aury i z każdą chwilą bardziej podobny jest do Formy docelowej, coraz bardziej konkretny, ukształtowany, doskonały, boski. Na koniec bowiem istnieć będzie tylko jedna Substancja: On.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inne pieśni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inne pieśni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inne pieśni»

Обсуждение, отзывы о книге «Inne pieśni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x