- Po co ty go w ogуle chcesz іapaж?
- Na razie usiіujк siк tylko dowiedzieж, co to jest. Dlaczego tak wrzeszczy.
Schwarz podleciaі do њciany i przypi№і siк przy najbliїszym terminalu. Њci№gn№і sobie na ekran obraz obiektu i rzuciі na niego diagnostyczny program antymeteorowy. Program nazywaі siк Modlav300 i, z braku sztucznej њwiadomoњci w wielosieci, naleїaіo nim zawiadowaж osobiњcie. Nie byі jednak zbytnio skomplikowany i sprawiі siк dosyж szybko.
- Tor niekolizyjny - rzekі. - Za jeden koma czternaњcie przejdzie na niecaіych piкciu kilometrach. Wzglкdna prкdkoњж wyminiкcia...
- O nim samym - przerwaі mu Schwarz.
- Rozumiem - mrukn№і Modlav300 . - Masa: dziewiкжset siedemnaњcie kilogramуw, z marginesem piкciopunktowym. Albedo zmienne, wykres na trуjce. Okres obrotu: zero dwadzieњcia dwa...
- W minutach - warkn№і Schwarz, chociaї czas z dziesiкtnego systemu godzinnego, stosowanego powszechnie w kosmosie, na stary, babiloсski, przeliczaі niemal automatycznie - ale denerwowaіy go te archaiczne, prymitywne programy, dla pracy w nowoczesnych wielosieciach wymagaj№ce obszernych poliemulatorуw, niezdolne do samoadaptacji ani wspуіpracy z czіowiekiem na zasadzie “instynktownej domyњlnoњci”.
- Ponad trzynaњcie minut. Caіoњж danych w menu na dwуjce - przypomniaі M o dlav300 .
- Anomalie?
- Interpolacja toru lotu wyklucza pochodzenie z pasa asteroidуw, obіoku Oorta, dysku Kuipera i obrzeїy wiкkszych puіapek grawitacyjnych, co sugeruje orbitк otwart№, nie mogіem jednak w moich obliczeniach wzi№ж pod uwagк efektуw ostatnich dziaіaс wojennych, poniewaї...
- Inne.
- Masa...
- Inne.
- Albedo...
- Inne.
- Brak.
- On pewnie caіoњж spektrum podci№gn№і pod albedo - wtr№ciі Xien. - Nie przewidziano mu podobnej ewentualnoњci, kamienie raczej nie krzycz№ na falach radiowych.
- Daj albedo minus pasmo widzialne - rozkazaі Schwarz.
- Na czwуrce - rzekі Modlav300 .
- Korelacja z obrotem.
- Korelacja z obrotem.
- Brak korelacji - parskn№і Xien, spionizowany przeciwnie do Niemca i w tej pozycji spogl№daj№cy mu ponad ramieniem na czwarty ekran pomocniczy zestawu, na ktуrym to ekranie w przyspieszonym tempie rуwnoczeњnie obracaі siк obiekt i wiіa siк krzywa wykresu jego albedo.
Schwarz patrzyі na to przez chwilк i naraz њciкіo mu krew. Na kilka sekund zaniemyњlaі. Gdy wrуciіa mu mowa, szepn№і programowi:
- Rozіуї mi go na siatce w 2D.
Modlav300 odpowiedziaі z zauwaїalnym opуџnieniem.
- Wykracza to poza moje moїliwoњci.
- Co on plecie? - їachn№і siк Xien. - Nie potrafi rozrysowaж mapy pieprzonego kamerdolca?
- Cofnij i wymaї - rzekі programowi Schwarz. - A teraz wytnij dziewiкжdziesi№t procent ostatniego okresu obrotu i rozіуї mi jego foto merkatorem.
- Na pi№tce - odparі Modlav300 i na pi№tym pomocniczym ekranie pojawiіa siк odpowiednia mapa.
- A teraz dwa obroty wstecz i to samo s№siaduj№co.
- Zrobione.
Spojrzeli.
- Naіуї na szуstce i wybij ekstrema, niweluj№c zmianк k№tu widzenia i oњwietlenia - poleciі Schwarz, aby zyskaж juї zupeіn№ pewnoњж.
- Zrobione - zameldowaі Modlav300 .
Xien zmarszczyі brwi, cofn№і szczкkк, wytrzeszczyі oczy, wreszcie zakl№і.
- Ja tego nie rozumiem. Co to znaczy, Aax? O co tu chodzi? Przecieї to niemoїliwe. No co to, kurwa, jest??
- Tego w ogуle nie da siк zrozumieж - wymamrotaі Niemiec, gapi№c siк tкpo na ekran. - Nie wiem, co to jest, ale na pewno nie MIOU. Jeszcze z nas nie tacy arcymistrze, їeby produkowaж podobne cuda. To draсstwo siк obraca, ale popatrz - jeden obrуt to wcale nie trzysta szeњжdziesi№t stopni. To nawet nie siedemset dwadzieњcia. Jego k№t peіny wynosi pewnie z szeњж pi, jeњli nie wiкcej. Jak dіugo go filmujesz?
- Bкdzie godzina.
- Prawie piкж “dni” a on wci№ї nie pokazaі drugi raz tej samej strony. Patrz na wykres. Їadnej korelacji. O! Co to byіo, antena? Niczego takiego nie ma w zapisie. On wci№ї nie dokoсczyі tego obrotu. Niech to szlag trafi, Xien; to jest prawdziwy artefakt, rzecz nieludzkiej roboty; ten skurwysyn Mњcisіowski zostanie cholernym miliarderem!
- Po moim trupie.
ѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕ
Byіo to najwiкksze pomieszczenie otwieralne bezpoњrednio w przestrzeс (luk numer 17, dwadzieњcia dwa metry od Breneki, czyli mniej wiкcej w jednej trzeciej dіugoњci Armstronga 7 ; normatywna kubatura: 478 m 3) i nie opіacaіo siк wypeіniaж go powietrzem. Wszyscy byli w skafandrach; wszyscy: caіa szуstka.
- Dlaczego on juї siк nie obraca?
- Wygl№da jak zwyczajny kamieс.
- Mogк go dotkn№ж? Co, Xien?
- A dotykaj, dotykaj, zobaczymy co ci siк stanie.
- Ani siк waї! Zabraniam tego dotykaж! W ogуle odsuсcie siк...!
- Co on mi bкdzie zabraniaі, hifytyczny pederasta...!
- Zamknij siк, Godiva - warknкіa Jaqueritte. - A pan, panie hrabio, teї niech siк tu nie rz№dzi, bo to nie pana wіasnoњж.
- A niby czyja? - zaperzyі siк Mњcisіowski. - No czyja ta іajba? Moja przecieї. A gdzie my siк znajdujemy? Gdzie znajduje siк to? Czyje tu prawo?
- No czyje?
Cholera, pomyњlaі Schwarz, џle to idzie. Bo co siк tyczy prawa, to w rzeczy samej ono jest po stronie hrabiego. Wiedziaі, bo sprawdziі. Armstrong 7 nie naleїaі po prostu do Agenora Konstantego Mњcisіowskiego, osoby fizycznej, obywatela Wolnego Miasta Krakowa, pozostaj№cego - nawet tutaj - w czкњciowej wіadzy krakowskiego ustawodawstwa; lecz do 174DQI300UXG Ltd. , spуіki ksiкїycowej, zawi№zanej w dniu zakupu statku - i zapewne posiadaj№cej sto procent udziaіu w nim, a samej w stu procentach naleї№cej do hrabiego, ale to juї byіy przypuszczenia Schwarza (choж wysoce prawdopodobne), poniewaї spуіki ksiкїycowe s№ dosіownie nie do przeњwietlenia dla nikogo, za wyj№tkiem Tajnej Rady Internetu. Albowiem ich potoczna nazwa jest myl№ca: ani nie posiadaj№ swych siedzib na Lunie, ani teї nie podlegaj№ jakiemuњ szczegуlnemu jej prawu, jako їe takowe nie istnieje, s№ tylko prawa paсstw posiadaj№cych wiкksz№ lub mniejsz№ czкњж powierzchni gruntu naturalnego satelity Ziemi. Umowna “ksiкїycowoњж” owych firm bierze siк z faktu, iї zazwyczaj jedynym ich adresem kontaktowym pozostaje adres komуrki w Internecie, a i sam akt zaіoїenia spуіki odbywa siк w ich przypadku poza zasiкgiem jakiegokolwiek konkretnego kodeksu handlowego, wyі№cznie na podstawie wpisu do internetowego rejestru wewnкtrznych podmiotуw prawnych. Nie sposуb siк nawet przyczepiж do fizycznej obecnoњci jej informacyjnej komуrki na jakimњ konkretnym noњniku, poniewaї, za odpowiedni№ opіat№, moїna sobie zapewniж chaotyczn№ dyslokacjк swego adresu z serwera na serwer, co daje wolnoњж od zewnкtrznych rozporz№dzeс krajуw, do ktуrych aktualnie prowadzi klienta lub prokuratora њcieїka dostкpu. Zreszt№ trwaj№ prace nad orbitalnym bankiem danych, ktуry gwarantowaіby swym zasobom caіkowit№ eskterytorialnoњж takїe w teorii jurysdukcji. Bo w praktyce do ksiкїycowych spуіek stosuje siк precedens ze sprawy Coca-Cola contra Chiny, ten sam, ktуry ponadnarodowym korporacjom gwarantuje samowіadztwo w ich pozaziemskich dziedzinach. A tіumaczy siк on na jкzyk twardej rzeczywistoњci w sposуb nastкpuj№cy: co tylko wіaњciciel 174DQI300UXG Ltd. wpisze w Internecie do statutu tudzieї wewnкtrznego regulaminu spуіki - o ile nie bкdzie to sprzeczne z Kart№ Internetu, stanie siк automatycznie obowi№zuj№cym na pokіadzie Armstronga 7 prawem.
Читать дальше