Wyprostowaі nogк i odbiі siк ku њcianie. Wіaњnie wkіadaі do schowka gitarк, gdy odezwaі mu siк w uchu dospek.
- Xien. Moїesz do kiosku?
- Teraz?
- Teraz, teraz.
- A co?
- Mmm... oka eksperta mi potrzeba.
Schwarz westchn№і.
- Waїne to?
- Nie smкж, rusz tyіek.
- Dobra, dobra, juї.
Poszukaі w schowku obok i wyj№і i zaіoїyі krуtkie, obcisіe spodenki, w istocie, koncepcj№ jakichњ opкtanych niewaїkoњciow№ ergonomi№ projektantуw, ograniczone do szerokiego, elastycznego pasa oraz grubego ochraniacza na genitalia, przechodz№cego w niewidoczn№ pomiкdzy poњladkami taњmк; w efekcie te kosmiczne gacie wygl№daіyby jak jeszcze bardziej sk№pa kopia przepasek zawodnikуw sumo , gdyby nie kolor, matowo czarny mianowicie. W ogуle wiкkszoњж orbitalnych utensyliуw utrzymana byіa w ciemnych barwach, taki siк trend wytworzyі; zreszt№ Schwarz w czerni gustowaі nie tylko z racji swego nazwiska, ale teї po prostu dlatego, їe z doњwiadczenia wiedziaі, w jakim totalnym brudzie przychodzi nierzadko їyж w kosmosie, a na czarnym faktycznie plam raczej nie widaж. Bywaі w habitatach wartych miliardy, a nie godnych miana nawet chlewu. Warunki pogarszaіy siк wprost proporcjonalnie do czasu trwania izolacji i liczby odizolowanych osуb, a odwrotnie do kubatury ukіadu zamkniкtego, w ktуrym wypadіo im mieszkaж. I jeњliby stan, w jakim aktualnie znajdowaі siк Armstrong 7 , przyіoїyж do skali doњwiadczeс Schwarza, lokowaіby siк on gdzieњ w jej jednej trzeciej; nie byіo znowu aї tak џle: jeszcze nie fruwaіy po korytarzach stare rzygowiny i zamarzniкte ekskrementy.
Niemiec zakrкciі siк na osi lewej rкki, ustawiaj№c siк twarz№ do otwieraj№cych siк na jego sіowo drzwi. Potr№ciі przy tym stopк њpi№cej Jaqueritte i ciaіo lekarki zaczкіo powoli wirowaж. Wypіywaj№c z kabiny widziaі jej ruch w trzech odbiciach, jak obraca siк zegarowym suwem, sennym gestem siкgaj№c gdzieњ przed siebie, spokojnie i pіynnie odwracaj№c ku zwierciadіu wpуіzaciњniкt№ dіoс; czarna bogini bez twarzy.
ѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕ
- Co to jest?
- A sk№d ja mogк wiedzieж?
- Przyjrzyj siк. Powinieneњ rozpoznaж, czy to przypadkiem nie jakaњ militarna zabawka.
- Puknij siк, Xien; jakby to faktycznie byі wrogo nastawiony, aktywny MIOU, to juї dawno byњmy nie їyli. Skoro podszedі tak blisko, їe masz go na ekranach zdjкtego z ukіadуw optycznych, to znaczy, їe albo zweryfikowaі nas jako cel negatywnie, albo jest martwy.
- Co to znaczy: martwy?
- To znaczy: zimny lub totalnie skoіowacony.
- Ja nie rozumiem, co ty do mnie mуwisz, Schwarz. Ja nie jestem Yusuf, mnie w tym nie szkolono. Ja, kurwa, w ogуle nie pojmujк tej wojny.
- A kto j№ pojmuje?
- Ty.
Schwarz machn№і rкk№, demonstruj№c zniechкcenie tematem.
Xien pokrкciі gіow№, pierdn№і lewym silniczkiem i obrуciі siк przodem do kolistej pіaszczyzny wytapetowanej sensorycznymi klawiaturami oraz mniejszymi i wiкkszymi ekranami 2D. Praktycznie wszystkie њciany kiosku wygl№daіy podobnie. Nie byіo tu innego oњwietlenia, prуcz blasku bij№cego ze sztucznych obrazуw kosmosu i wњciekle kolorowych znacznikуw. Wszystko to pulsowaіo, zmieniaіo siк, іagodniaіo i wyostrzaіo - bez їadnego rytmu, bez najmniejszej zgodnoњci pomiкdzy poszczegуlnymi elementami owego elektronicznego gobelinu. Po ciaіach Niemca i Chiсczyka przesuwaіy siк niezliczone plamy њwietlne. Przynajmniej tyle, їe panowaіa cisza; chaos ograniczaі siк do wizji, ale zazwyczaj to i tak byіo za duїo dla niedoњwiadczonych їoі№dkуw: grawitacja nie miaіa tu bowiem dostкpu, za wyj№tkiem krуtkich okresуw przyspieszeс. Mњcisіowki wspi№і siк tu tylko raz i juї nigdy wiкcej, jako їe tamtego pierwszego razu porzygaі siк po niecaіej minucie: organizm nie wytrzymaі.
Nazywali owo pomieszczenie kioskiem, bo wchodziіo siк doс jak do kiosku іodzi podwodnej: drabinami i wci№ї w gуrк, niezaleїnie od tego, z ktуrego miejsca Breneki byњ wyruszyі. Zajmowaіo jej centraln№ czкњж, stanowiіo oњ jej obrotu - pusty w њrodku walec o њrednicy prawie piкciu metrуw. Patrz№c st№d wskroњ њcian w zwyczajowym kierunku lotu statku, natrafiіbyњ spojrzeniem na moduі nawigacyjno-komunikacyjny (teraz, po eksplozji bomby Hawkinga, pozbawiony bujnej korony zewnкtrznego oprzyrz№dowania). Patrz№c w stronк przeciwn№, ku “rufie”, ujrzaіbyњ przewкїenie prowadz№ce do rury osi, a nastкpnie њluzy, przez ktуr№ przechodziіo siк do rozpoczynaj№cej siк tuї za pierwszym Koіnierzem czкњci towarowo-napкdowej Armstronga 7 , wielokroж dіuїszej od samego habitatu Breneki (zwanego tak od swego cylindrycznego ksztaіtu, identycznego w proporcjach z tulej№ myњliwskiego naboju њrutowego). Dwa metry “ponad” pierwsz№ њluz№, w okr№gіej њcianie kiosku widniaіy, rozmieszczone rуwno co sto dwadzieњcia stopni, trzy otwory wejњciowe, do ktуrych wspinano siк po drabinach (a teraz po prostu wlatywano) z “dolnych” poziomуw mieszkalnych.
Xien postukaі palcem w powiкkszony obraz obiektu na ekranie - pіaskim, bo pokrywaj№cym њcianк “przedni№”, tк w ksztaіcie koіa.
- Czy on jest martwy, czy my jesteњmy martwi... m№cisz mi tylko, Schwarz. A ja chcк wiedzieж. Bo przecieї juї widzк, їe to nie wrak: za maіe. A ryczy gкstym szumem chyba na wszystkich moїliwych czкstotliwoњciach. Sk№dњ energiк bierze. Wiкc raczej nie przeterminowane. Moїe rzeczywiњcie nie MIOU. Ale teї nie Voyager . No spojrzyj sam, Aax. Jak myњlisz - kamuflaї...?
Schwarz cofn№і siк pamiкci№ wstecz, przypominaj№c sobie prognozк Xiena co do spodziewanego czasu przechwycenia podsіuchanego przezeс domniemanego wraku. Sto dziewiкж godzin, powiedziaі wуwczas Chiсczyk. A to byіo wіaњnie tak jakoњ setkк temu...
Parskn№і њmiechem.
- To z tego czegoњ chciaіeњ poњci№gaж anteny? Co, Xien? To jest ten twуj wrak, dla ktуrego skoczyliњmy w bok minut№ peіnego ci№gu...? Xien, czіowieku, hrabia ciк zamorduje! Przecieї... zaraz, daj mi tu skalк... przecieї to nie ma wiкcej, jak cztery metry њrednicy. Co to w ogуle jest?
Xien - jakoњ suchotniczo cherlawy, chudy, koњcisty i rachityczny w swym kusym, szarym trykocie, tak czy owak niski, a bez nуg wrкcz karіowaty - rzuciі Niemcowi wњciekіe spojrzenie przymruїonych oczu, iњcie gnomie w jego mrocznym wyrazie. Nie byі stary, lecz іysiej№ca gіowa i pomarszczona twarz o skуrze prowokuj№cej sw№ barw№ podejrzenia o chorobк popromienn№, no i owo jaskrawe kalectwo - wszystko to znacznie go postarzaіo. Xienowi, na skutek jakiegoњ nieszczкњliwego wypadku w okoіoksiкїycowej stoczni, uciкіo w poіowie uda obie nogi. Dla czіowieka pracuj№cego w niewaїkoњci nie byіa to jednak aї tak upoњledzaj№ca uіomnoњж; na dodatek Xien z przyznanego mu ubezpieczenia zafundowaі sobie maі№ cyborgizacjк: zaszczep do kikutуw dwуch dysz zapewniaj№cych stabilny wyrzut gazu. Dysze podlegaіy sterowaniu neuronalnemu, byіy synapsatycznie poі№czone z ukіadem nerwowym Chiсczyka; w efekcie “czuі” je on rуwnie wyraџnie, jak swoje rкce, i rуwnie іatwo mуgі im wydawaж rozkazy, nawet siк nad tym nie zastanawiaj№c. Lataj№cy gnom. Na czas, gdy Breneka siк obracaіa - on zamieszkaі w bezgrawitacyjnym kiosku.
- To ja siк ciebie pytam - warkn№і. - Co to jest?
Schwarz wzruszyі ramionami.
- Zіom jakiњ.
- A jesteњ pewien, їe nie wybuchnie mi ten zіom megatonуwk№, jeњli zіapiк go MAMS-em?
- Pewien? Ja niczego nie jestem pewien. Wojnк mamy, wiкc wszystko ci moїe wybuchn№ж, nawet jak by faktycznie wygl№daіo na Voyag e ra .
Читать дальше