- Jacy “my”, do kurwy nкdzy?!! - rykn№і hrabia Mњcisіowski.
- My. Szesnaњcie i dwie trzecie procenta na іebka, panie hrabio.
- Jeњli s№dzisz.. - zacz№і zіowrogo Krakowianin.
- Proszк siк tak nie podniecaж, bo zapluje pan sobie heіm. Wystarczy, їe ktуrekolwiek z nas szepnie sіуwko komu trzeba i nici z transakcji. To jest szantaї totalny, wszyscy nawzajem trzymamy siк w szachu, nie moїe byж mowy o jakimkolwiek innym podziale, jak tylko w dokіadnie rуwnych dziaіkach. Ostatecznie - czy dzieliіbyњ nieskoсczonoњж na trzy czy na dwa, i tak dostaniesz nieskoсczonoњж; a miliard w tк, miliard w tamt№ - to juї nie robi takiej rуїnicy, jednaka abstrakcja.
- W chciwoњci nie ma logiki.
- Cicho b№dџ, Yusuf.
Mњcisіowski nie wiedziaі co powiedzieж i w rozpaczliwym niezdecydowaniu wszedі na ogуlny.
- Xien! Godiva! Czy wy sіyszeliњcie te idiotyzmy...?
- Biedny gіupek - prychnкіa Jaqueritte na zamkniкtym do Schwarza. - On chyba nie myњli, їe ktуreњ z nich poprze go przeciwko nam i przeciwko wіasnemu interesowi?
- Teraz to on nic nie myњli - rzekі Niemiec. - Myњleж zacznie potem i wtedy trzeba bкdzie siк martwiж.
- Na orbicie...
- Znacznie wczeњniej.
Xien i Godiva nie sіyszeli nic, prуcz swych wrzaskуw, trzeba im byіo zatem rzecz caі№ powtуrzyж. Xien natychmiast poparі Schwarza i nawet wspaniaіomyњlnie zgodziі siк zrezygnowaж ze swego procentu z zysku z hrabiowego kontraktu z TraComem , pewnie jкіy mu siк myliж zera. Natomiast Godiva zaskoczyіa wszystkich.
- Wy szczury! - wydarіa siк na tej samej nucie, na jakiej wymyњlaіa Chiсczykowi. - Wy gуwnojady! Wy egoistyczne њwinie! Chwiwe skurwiele!
Popatrzyli po sobie w zdumieniu.
- No dobrze, ale czego ona wіaњciwie chce?
- Czego chcк? Czego chcк?! Dokonaliњmy wіaњnie najwaїniejszego w historii ludzkoњci odkrycia, a wy myњlicie tylko o tym, jak wyci№gn№ж z tego pieni№dze! Ten kamieс nie jest niczyj№ wіasnoњci№! Jeњli juї - to jest to wіasnoњж caіej Ziemi! A przede wszystkim i po pierwsze - jest to Ich wіasnoњж!
Jaqueritte rozeњmiaіa siк.
- A to niby Xien jest komunist№!
- Czarna dziwka!
- Na zdrowie, kochana, na zdrowie.
- Zaraz, zaraz! - Schwarz podniуsі gіos i zwrуciі siк do Godivy: - Czy mamy przez to rozumieж, їe zrzekasz siк swojego udziaіu?
Tu zapadіo milczenie; wszyscy wpatrzyli siк w jej twarz, widoczn№ za przyciemnion№ szybk№ heіmu szarego skafandra Papuaski. Godiva, po delikatnym odbiciu od њciany, sunкіa, lekko wiruj№c, ponad kamieniem. W ciszy obserwowali jej lot, sami takїe poruszaj№cy siк podobnym jednostajnym ruchem. Gdyby ktoњ teraz nas widziaі, pomyњlaі ni z tego, ni z owego Schwarz; gdyby ktoњ obcy nas teraz widziaі... cуїby sobie pomyњlaі? Jesteњmy jak senne elektrony taсcz№ce wokуі j№dra; niczym somnabuliczni serafinowie otaczaj№cy tron Najїwyїszego; planety cichego sіoсca - my i meteor.
- Niczego siк nie zrzekam - szepnкіa wreszcie informatyczka, odpaliіa gіуwny silniczek i wyleciaіa z luku ku Brenece.
- Z ni№ bкd№ kіopoty - odezwaі siк po chwili Xien.
- Aha.
- W koсcu - to pajкczara. Juї na Iapetusie, przez anteny bazy, moїe siк wstrzeliж z Internet i zrobiж nam tak№ reklamк, їe pyі i proch po nas nie zostanie.
- Wiem, wiem - mrukn№і ponuro Schwarz. - Ale co ja na to poradzк? Moїe jej przejdzie.
- Zaіoїysz siк?
- Och, odwal siк, dobraa?
Przez jakieњ pуі minuty wisieli tak dookoіa ciemnego pseudometeoru, pogr№їeni we wіasnych myњlach, najwyraџniej niezbyt radosnych.
- Kiedy nastкpny odpal? - spytaі Xiena Yusuf.
- Plus czterdzieњci jeden, ale to bкdzie ten krуtszy.
- Niewaїne, przyspieszenie takie samo. Trzeba go umocowaж, bo nam tu dziurк wybije.
Spojrzeli na kamieс.
- A wiecie - przypomniaі sobie Schwarz - їe taki fenomen wystкpuje w naturze? W fizyce kwantowej. Rzecz charakterystyczna dla cz№stek elementarnych: spin. Przez analogiк, na pіaszczyџnie: idealne koіo ma spin rуwny zero, bo o ile stopni byњ je nie obrуciі, zawsze wygl№da tak samo; trуjk№t nierуwnoboczny ma spin rуwny jeden, bo istnieje tylko jedno poіoїenie, w ktуrym posiada taki, a nie inny wygl№d; prostok№t - dwa; trуjk№t rуwnoboczny - trzy; kwadrat - cztery; i tak dalej. Odpowienio wymagane s№ obroty o dwa pi, pi, dwie trzecie pi, poіowк... Ale taki elektron: on ma spin rуwny jednej drugiej, jego trzeba obrуciж od cztery pi. Chwytacie? Spin tego nibykamienia jest ekstremalnie maіy i...
- Co ty pleciesz, Aax? - skrzywiіa siк Jaqueritte. - Co ma do rzeczy fizyka kwantowa? Jakbyњmy do wszystkiego zaczкli tak bezmyњlnie stosowaж jej prawa, to same kretynizmy by nam powychodziіy. Ciebie, na ten przykіad, powinnam widzieж nie tak, jak ciк widzк, ale jak№њ surrealistyczn№, komiksow№ chmur№ moїliwoњci, naіoїonymi na siebie tysi№cami coraz to bledszych i bledszych, bo mniej prawdopodobnych, obrazуw Anaxandra Schwarza, mуwi№cego, milcz№cego, przesuniкtego odrobinк w tк, odrobinк w tamt№, umieraj№cego na zawaі serca, trafianego przypadkowo przelatuj№cym kosmicznym њmieciem, walcz№cego z dehermetyzacj№ skafandra... Fizyka kwantowa w skali makro to jest chaos, nic wiкcej, i ty o tym dobrze wiesz. Nie m№ж ludziom w gіowach.
- Nie; czemu? - wі№czyі siк hrabia. - Ciekawie mуwisz, Schwarz. Bo co konkretnego my wiemy o tym styropianowym gіazie? Nic. A bкdziemy go mieж na pokіadzie blisko rok, przydaіoby siк wiкc skorzystaж z okazji...
- Przecieї juї tіumaczyіem... - zacz№і Xien.
- Sіyszeliњmy - uci№і Yusuf. - I nie w tym rzecz. My go lekcewaїymy. Chociaї daі nam juї dowуd, їe jest њwiadomy otoczenia, przestaj№c siк obracaж w precyzyjnie przez siebie wybranym momencie. Moїe nas widzi? Moїe nas sіucha? Nie wiemy. Ostrzegam was. Do Niego naleїy to, co jest w niebiosach, i to co jest na ziemi. On oїywia umarіych i On jest nad kaїd№ rzecz№ wszechwіadny! I w czymkolwiek siк porуїnicie, rozstrzygniкcie naleїy do Boga. Nic nie jest do Niego podobne. On jest Sіysz№cy, Widz№cy! On posiada klucze niebios i ziemi.[2]
I odleciaі.
- To z Koranu? - rzuciіa Jaqueritte.
- A jak myњlisz? Czego siк po hasasynie spodziewaіaњ? W tej Mekce przecieї modl№ siк teї do niczego innego, jak do kamienia wіaњnie.
- Xien, moїe ty siк orientujesz: jakie jest oficjalne stanowisko ajatollaha Faszyna w kwestii obcych cywilizacji? Sіyszaіam, їe Jan Paweі V wydaі z okazji Listu jak№њ encyklikк, ale co do islamu...
- A sk№d ja mam to wiedzieж? Czy ja wygl№dam na jakiegoњ pieprzonego teologa?
I teї odleciaі.
- O co ci chodzi, Y. H.? - zaciekawiі siк hrabia. - Co nas obchodzi ten szaleniec Faszyn?
- Yusufa obchodzi, wiкc powinien i nas - zaakcentowaіa Jaqueritte. - Bo jeњli ajatollah zaliczyі ewentualnych Obcych w poczet wrogуw wiary... s№dzisz, їe Yusuf zawaha siк choж na moment skazuj№c nas wszystkich na zagіadк, jeњli tylko przyczyni siк tym sposobem do usuniкcia zagroїenia dla jego њwiкtej wiary?
- O szlag by to...
Opuњcili luk w ponurych nastrojach. Do Saturna i z powrotem dіuga droga, a tu juї zaczynaіy siк wynurzaж na powierzchniк przerуїne ohydy. Na zewn№trz wojna; i w њrodku wcale nie lepiej. Teraz to juї nie chodzi o chorobliw№ podejrzliwoњж, bo przecieї i tak nikt nikomu nie wierzyі; teraz chodzi po prostu o strach.
W luku zgasіo њwiatіo i Kamieс pochіonкіa zimna ciemnoњж.
ѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕ
Przy okazji mocowania go w semiorganicznej, elastycznej sieci antyprzeci№їoniowej, ktуr№ nastкpnie zakotwiczono setkami wкzіуw i przylep do њcian luku, tak, їe w efekcie wygl№daі niczym powiкkszony do absurdalnych rozmiarуw model neuronalnej pajкczyny z komуrk№ z j№drem w њrodku - przy tej okazji Xien zainstalowaі w rogach pomieszczenia, w miejsce wpуіњlepych soczewek standardowego ukіadu kontrolnego, samodzielne wielozakresowe minikamery, aby obserwowaж ewentualne poczynania rzekomo inteligentnego nibygіazu bez potrzeby opuszczania habitatu Breneki. Czy przypadkiem nie zacznie siк znowu obracaж, czy nie zacznie siк zmieniaж. Podgl№d szedі kanaіami ogуlnymi i kaїdy mуgі do woli gapiж siк na ciemny meteor oblepiony szar№ pl№tanin№ boleњnie naprкїonych syntetycznych macek - w luku z powrotem paliіo siк њwiatіo, teraz juї na staіe; kaїdy do woli mуgі siк takїe wsіuchiwaж w generowany przezeс szum - w luku umieszczono rуwnieї kilka “much”. Ale Kamieс, tak brutalnie wyjкty z mroџnego mroku kosmicznej pustki, odciкty od nieskoсczonoњci stalowymi koсczynami MAMS-a, bezlitoњnie praїony gкstymi strumieniami szybkich fotonуw, szarpany nagіymi targniкciami zmian wektora przyspieszenia - on nie reagowaі. Aї w koсcu zaczкli w№tpiж.
Читать дальше