- I? - spytaі Schwarz, kiedy Jaqueritte odwrуciіa siк od ciaіa.
- Maksimum krzywej prawdopodobieсstwa na dwudziestu minutach, co, po odjкciu czasu od podniesienia alarmu przez Emmanuela, daje zaledwie sto kilkadziesi№t sekund.
- Niemoїliwe! - їachn№і siк hrabia. - Umkn№і nam tuї przed nosem!
- Sam styk - skrzywiі siк Niemiec. - Szkoda, їe nie dysponujemy zapisem automatycznej triangulacji dospekowych ziaren.
- Ha! Tu ciк mam! - uradowaі siк gniewnie Xien. - Jest zapis z kioskowego terminalu ostatniej zmiany w plikach na moim kodzie dostкpu! I zapis czasu pracy! Alibi, kurwa, tytanowe. Lepiej jego siк pytaj - wskazaі palcem hasas y na , wci№ї odzianego w swуj bікkitny kombinezon prуїniowy. - On mуgі skіamaж.
- A hrabia nawet kіamaж nie musiaі - zauwaїyіa Jaqueritte, odpinaj№c diagnostera z uda.
- Dziwka - warkn№і Mњcisіowski.
- Impotent - uњmiechnкіa siк Murzynka.
I tak to juї bкdzie wygl№daж, westchn№і w duchu Schwarz. Z nienawiњci№, z nienawiњci№. Oczywiњcie, їe kaїdy z nich mуgі kіamaж. Nie do udowodnienia byіo, czy w chwili podniesienia alarmu przez Emmanuela rzeczywiњcie znajdowali siк tam, gdzie twierdzili, їe siк znajduj№. Xien: “Kiosk”. Mњcisіowski: “U siebie”. Yusuf: “Przy Kamieniu”. W њwietle wynikуw analizy czasu krzepniкcia krwi Godivy uniewinniaіoby to Chiсczyka i Araba, ktуrzy po prostu nie zd№їyliby tam i z powrotem.
- A wy? - ruchem gіowy wskazaі Xien Schwarza i Jaqueritte. - Teї mieliњcie blisko. Tylko mi nie mуwcie o wzajemnym alibi, bo najpewniej zrobiliњcie to w zmowie! Dawaj ten diagnoster! Sprawdzк kaїde twoje sіowo!
- Proszк - doktor podaіa mu urz№dzenie. - Panie hrabio, Yusuf - dla waszego wіasnego dobra lepiej nie spuszczajcie go z oczu. Wolaіabym, їeby chociaї co do danych medycznych nie byіo w№tpliwoњci.
Rzecz jasna od pocz№tku wszyscy zdawali sobie sprawк, iї konieczna jest weryfikacja przeprowadzonego przez Jaqueritte badania. I wіaњciwie juї sama w sobie ta њwiadomoњж stanowiіa gwarancjк prawdomуwnoњci Somalijki.
- Xien, Xien, mуj drogi, nie spiesz siк tak bardzo. - Schwarz zіapaі kalekк za trykot. - Moїe i masz alibi, chociaї diabli wiedz№, co tam w tych plikach pomajstrowaіeњ - ale wci№ї pozostajesz pierwszym podejrzanym.
- Puszczaj!
Nie puњciі. - Prуcz њwiкtej pamiкci Godivy tylko ty mogіeњ otworzyж drzwi do tej kabiny.
- Gіupi jesteњ, Schwarz, jak but. - Xien wі№czyі silniczki i wyrwaі siк z uchwytu inїyniera; na korytarzu zakrкciі i zatrzymaі siк przy przeciwlegіej њcianie, wci№ї z diagnosterem w rкku. - Ona go najpewniej dobrowolnie wpuњciіa.
- Sam їeњ durny. - Wykrzywiі zіowrogo usta Niemiec, w њlad za kalek№ wylatuj№c z kabiny; rуwnieї Yusuf i Mњcisіowski odsunкli siк od drzwi. - Przecieї mi nie chodzi o to jak on tu wszedі, ale jak st№d wyszedі.
Spojrzeli po sobie i zaraz wrуcili wzrokiem do Schwarza.
- Zamykaj№ siк automatycznie - kontynuowaі. - Ale dla otwarcia konieczne jest wypowiedzenie przez gіos o ustalonym wczeњniej wzorcu ustalonego wczeњniej hasіa. Dla tego konkretnego zamka byіy to gіosy i hasіa twуj i Godivy. Zabуjca wchodzi, zamykaj№ siк za nim drzwi. Podrzyna jej gardіo. Teraz musi wyjњж. Jak? Godiva juї niema. A jednak wyszedі. Xien? Co na to powiesz?
- Ja jej nie zabiіem.
- Aha.
- Nie zabiіem.
- Tysi№c razy przysiкgaіeњ, їe to zrobisz.
Xien zmilczaі.
Mњcisіowski rzuciі Yusufowi wymowne spojrzenie. - Zabierz mu diagnoster.
Hasasyn wyj№і aparat z dіoni Chiсczyka, ktуry jednak nie okazaі siк na tyle gіupim, by stawiaж mu opуr. Patrzyі tylko z wњciekіoњci№ na Schwarza i szeptaі w jakimњ azjatyckim dialekcie gor№ce przekleсstwa, zapewne bardzo kwieciste; drїaіy mu wargi, dygotaіy dіonie.
- Moїe by tak gdzieњ zamkn№ж drania - zaproponowaіa unosz№ca siк za Niemcem Jaqueritte. - Jeszcze z zemsty jakichњ szkуd narobi.
- On jej nie zabiі - odezwaі siк Emmanuel.
- Co?
- To nie Xien.
- Sk№d wiesz?
- Mуwiі prawdк. Pracowaі wtedy w kiosku.
Mњcisіowski wrуciі do obgryzania paznokci.
- Czy elfy mog№ kіamaж? - spytaі cicho, іypn№wszy na Schwarza.
Schwarz wzruszyі ramionami.
- On i tak nas sіyszy przez otwarte kanaіy dospeku. Emmanuel...?
- Kіamiк, kіamiк.
- Sam widzisz.
- Teoretycznie powinien byж niezdolny do kіamstwa - powiedziaіa zamyњlona Jaqueritte, њci№gaj№c rкkawice. - Ale niewychowywany, puszczony na їywioі, zaraz po zainicjowaniu uwolniony z Kolebki... Trudno powiedzieж, za duїo anomalii.
Schwarz poprosiі Yusufa o wypoїyczenie na chwilк diagnostera. Otworzywszy jego podkowiast№ sensoryczn№ klawiaturк o standardowym oњmiopolowym ukіadzie, wygіaskaі na niej szybko kilka wyrazуw. Nastкpnie pokazaі wszystkim њwiec№cy mdіo ekran.
Napis brzmiaі:
Zemsta bкdzie moja, rzekі Pan. Emmanuel. To byіa jego matka. Niech siк strzeїe, kto uczyniі.
ѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕ
Pod dat№ siуdmego lutego Agenor Mњcisіowski zanotowaі w dzienniku pokіadowym Armstronga 7 њmierж Susan Smith-Newell; zapis poњwiadczyіa Y. H. Jaqueritte, M. D. O przyczynie zgonu nie byіo tam ani sіowa, nie doszli do porozumienia w kwestii doboru eufemizmуw. Zreszt№ w niczyim interesie nie leїaіo umieszczanie w dokumentach statku takich sіуw jak “morderstwo” czy “zbrodnia”. Nie byіo morderstwa, nie byіo zbrodni; po prostu ktoњ zabiі Godivк.
Уsmego lutego odbyіa siк pisemna narada juї piкcioosobowej zaіogi Armstro n ga 7 . Zebrali siк w sali gimnastycznej na najniїszym poziomie Breneki; pomieszczenie to zostaіo tymczasem oprуїnione ze zmagazynowanego tu po katastrofie dobytku, pozostaіy jedynie: kabina diagnostyczna Jaqueritte, przymocowane do podіogi stoliki i rosiczkowate samoprzylepne fotele oraz zestaw sprzкtu do жwiczeс.
Weszli, zablokowali drzwi, wyі№czyli system alarmowy, wyі№czyli system wewnкtrznej і№cznoњci, zamknкli wszystkie kanaіy dospeku. Temat: Emmanuel. Zasiadіszy dookoіa najwiкkszego ze stolikуw, odzwyczajeni od rкcznego pisania, bazgrali nieporadnie po jego plastikowym blacie czarnymi pisakami. Ale nie mieli wyjњcia: Emmanuel - jak byі to udowodniі swoim eksperymentem Schwarz - monitorowaі wszystkie rozmowy na wszystkich kanaіach dospeku, a otwieraі je wedіug swojego uznania, niezaleїnie od blokad nakіadanych przez uїytkownikуw. W kaїdym b№dџ razie potrafiі to uczyniж, na jedno wiкc wychodziіo, nie mogli przecieї przyj№ж na wiarк jego pokornej deklaracji o zaprzestaniu podobnych praktyk.
Do czego ma dostкp? - spytaі hrabia.
Aktywny chyba tylko do dospeku A bierny - nie wiadomo
Tylko dospek?
Jaka podstawa?
Obserwacja Brak oznak
To nic nie znaczy
Bezpieczeсstwo? Kontrola? Atmosfera? Napкd? Serwis?
Wzruszenia ramion.
Brak oznak
Godiva Ы E?
Przypadek
Morderca
Kto siк zna?
Popatrzyli po sobie.
Kaїdy oprуcz hrabiego - wyartykuіowaі wspуln№ wszystkim myњl Schwarz.
Mуgі siк maskowaж
Bez przekonania. Nie wierzyli w ukryte talenty informatyczne Mњcisіowskiego.
Jaki motyw? Sabotaї?
Samobуjstwo
Moїe niepotrzebnie siк boimy - nabazgraі leworкczny Xien. - E jeszcze nic takiego nie zrobiі
Jeszcze
Poprosiж go o pomoc w nawigacji
N
Nie!
N!
Nie
O opanowanie obiegu powietrza
N
T
N
T
Veto! - skreњliі hrabia.
- Jakie znowu, kurwa, veto? - warkn№і Xien.
Читать дальше