- A zatem - ktoњ grzebaі temu Schwarzowi we іbie, i to dosyж bezczelnie.
- Na to wygl№da.
- Ma paj№ka?
- Nie.
- Њlady mikrotrepanacji?
- Їadnych.
- No, no, no. Podoba mi siк. Prawdziwa szarada. Jaki on jest?
- Kto?
- Schwarz, Schwarz.
- Nie spotkaіem jeszcze. Nie ja to rozpracowywaіem.
- A kto?
- Luca. Nie znasz. Ja wszedіem, gdy zdecydowali siк wci№gn№ж ciebie, bo juї ciк przedtem prowadziіem.
- Kto ja jestem, twуj agent? “Prowadziіem”, dobre sobie!
- Tak mi siк powiedziaіo. Nie rzucaj siк; nie jesteњ chyba freudyst№.
- Mуwiіeњ, їe wziкli ciк z martwej wachty.
- Bo to prawda. Nie byіo wiadomo, kiedy skoсcz№ ciк przeњwietlaж.
Pust№ plastikow№ butlк i zuїyte chusteczki wrzucili do bagaїnika. Odwinкli rкkawy koszul w dуі. Firehand, zanim wsiadі, przespacerowaі siк kilkadziesi№t metrуw szos№ w przуd, wypatruj№c kolejnych jeїy. Wrуciwszy, wі№czyі silnik.
- Bкd№ za mn№ іaziж? - spytaі go Tarnowski, przeszukuj№c kanaіy telewizora w poszukiwaniu relacji z wyborczej kolacji Dreyfussa.
- To chyba nieuniknione.
- Proszк zapi№ж pasy - rzekіa toyota.
Zapiкli.
- Przeprowadziliњcie interpolacjк jego drogi w oceanie podіug biegu pr№dуw? Wyrzucili go albo z brzegu, albo ze statku, albo z powietrza: samolot lub helikopter. O tej porze roku nie przeїyіby w wodzie zbyt dіugo. Sprawdziliњcie zdjкcia satelitarne z tamtego dnia? A dane radarowe kontroli lotуw? Mhm?
Ruszyli. Rozpкdziwszy siк do podrуїnej, komputer przej№і w caіoњci kierowanie samochodem. Firehand pogrzebaі po schowkach, znalazі orzeszki ziemne, poczкstowaі Abrahama.
- Niezbyt dokіadnie wiadomo, kiedy go wyrzuciіo na tк plaїк. Њlady s№ po przypіywie. Caіa noc, dziesiкж godzin. Co do zjкж satelitarnych, to jest na paru ze њwitu, jak juї tam leїy. Њciskaі coњ w dіoni, jakby patyk. Dziadek, co go znalazі, juї tego nie widziaі. O tej porze ludzie wypuszczaj№ psy, mуgі ktуryњ rzecz odwlec albo i zabraж do domu, s№ tam tropy kilku rуїnych zwierz№t; nie wiemy, co to jest, moїe ktуremuњ smacznie zapachniaіo. Jeszcze ludzie chodz№ i szukaj№.
- Chyba їartujesz. Chodz№ wzdіuї plaїy szukaj№c patyka? Ilu cyfrowy IQ ma ten Luca?
- Mhm, rzecz jest jednak dosyж charakterystyczna, poza tym te zdjкcia s№ naprawdк wysokiej rozdzielczoњci.
- Zіapaі badyl nieњwiadomie. Morze bez przerwy wyrzuca tony њmieci. To bez sensu.
- Najpierw zobacz zdjкcie. Ma ponad metr dіugoњci, dwa cale њrednicy i jakiњ skomplikowany ornament na caіej powierzchni. Coњ jakby laska, jeњli siк dobrze przyjrzeж.
Tarnowski w milczeniu rozgryzі garњж orzeszkуw.
- Posiada jak№њ rodzinк?
- Nie zd№їyі siк oїeniж, Heinlemann go zwerbowaі zaraz po testach, dwadzieњcia parк lat miaі. Matka zmarіa poroniwszy jego brata. Ojciec zapiі siк i zaжpaі trzy lata po podjкciu przez Anaxandra pracy w korporacji.
- Jak to, jedno z dwojga: albo zapiі, albo zaжpaі.
- Jemu najwyraџniej udaіo siк synchronicznie. Kremacja na koszt paсstwa.
- Synalek nie uroniі іzy?
- Swego czasu wzywali tam do nich policjк, odchodziіy awantury na pуі ulicy: butelki, noїe i piкњci, tatuњ synusia, synuњ tatusia, їarli siк, aї wreszcie chіopak siк wyprowadziі.
- Co on wіaњciwie pokoсczyі?
- Gimnazjum, a potem parк lat u Heinlemanna .
- Jakie oceny?
- Przeњlizgiwaі siк. Chyba raczej nie chciaіo mu siк, bo u nas na testach wychodzi nieџle.
- Wspуіpracuje?
- Ty byњ wspуіpracowaі?
- Ile trzeba.
- No wіaњnie. Jedna prуba ucieczki, jedna gіodуwki. Prуbuje wybrn№ж z tego moїliwie najmniejszym kosztem.
- Kontakty z Bundesnachrichtendienst [4]?
- Nie dokopaliњmy siк.
Orzeszki skoсczyіy siк. Zaczкіo padaж.
- Bкdzie cholerna burza.
ѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕѕ
Rz№dowa klinika psychiatryczna imienia Klausa Kinskiego rozіoїyіa siк w malowniczej dolince odlegіej od autostrady o kilkanaњcie kilometrуw. W gкstych zaroњlach kryіo siк tu ponad dwadzieњcia budynkуw, gіуwnie parterowych i jednopiкtrowych. Aby wjechaж na teren kliniki, Tarnowski i Firehand musieli siк poddaж dwуm kotrolom: jednej przy zjeџdzie na zamkniкt№ drogк, drugiej przy bramie w ogrodzeniu otaczaj№cym dolinkк. Sprawdzono DNAPI goњci, przeszukano ich samochуd. Uniformy straїnikуw oznakowane byіy jedynie logo kliniki i w ogуle nic nie wskazywaіo na rz№dowe pochodzenie pieniкdzy, ktуre utrzymywaіy to miejsce oraz jego personel.
Zjeїdїaj№c parkow№ alej№ wgі№b dolinki porucznik Firehand rozmawiaі przez telefon z їon№ (- Mуwiк ci, їe nie mogк! ...Czy ty myњlisz, їe ja robiк ci to na zіoњж? B№dџ rozs№dna! ...Piкknie. Wspaniale! Mam juї dzwoniж do adwokata? ...Na litoњж bosk№, Cleo, to jest moja praca...!), Abraham Tarnowski zaњ przebywaі w peіnym zaњlepie A-V. Szalaіa burza, deszcz biі w szyby, ciкіy niebo bіyskawice, huczaіy gromy - on tego nie sіyszaі, on tego nie widziaі: peіny zaњlep audiowizualny powodowaі odciкcie caіoњci bodџcуw adresowanych do zmysіуw sіuchu i wzroku delikwenta i wpuszczenie w to miejsce generowanych przez paj№ka zespoіуw bodџcуw sztucznych. Tarnowski czuі na jкzyku sуl pozostaі№ po orzeszkach, czuі dotyk ubrania na skуrze i ucisk zapiкtych pasуw bezpieczeсstwa, czuі woс sosnowego lasu wypeіniaj№c№ toyotк za spraw№ wbudowanych w system klimatyzacji kieszeni zapachowych, czuі wreszcie tіumione resorami wstrz№sy jad№cego samochodu - wszelako co siк tyczy tego, co widziaі i sіyszaі, nie miaіo to nic wspуlnego z miejscem jego rzeczywistego pobytu. Przegl№daі wіaњnie najnowsze zbiory swego indeksatora. Wiadomoњci z kraju i ze њwiata; wiadomoњci o faktach i wiadomoњci o wiadomoњciach; sіowa o czynach i sіowa o sіowach; i czyny przeciwko sіowom. Staі za plecami ministra spraw zagranicznych Francji, gdy na okrzyk z odlegіego kierunkowego gіoњnika dziennikarz UPI zmieniі osobowoњж i, rzuciwszy siк na dygnitarza, wyrwaі mu serce goіymi rкkami, zanim jeszcze dosiкgіy go pіaskie, poddџwiкkowe kule z bezszmerowych HarCanуw ochrony. Siedziaі w fotelach pay-in odeon w tych wszystkich talk-shows , w ktуrych padіo choж sіowo na temat zwi№zany z Dreyfussem b№dџ jego konkurentami. Wizytowaі dopiero co zakoсczone konferencje psychiatrуw, psychologуw i psychotechуw, ze swego miejsca w wirtualnym rzкdzie widowni zadaj№c przemawiaj№cemu pytania, na ktуre tamten “odpowiadaі” - z mniejszym lub wiкkszym sensem - podіug napakowanych jego doktrynami i uprzedzeniami algorytmуw symuluj№cych alternatywny rozwуj dyskusji. Na Ultranecie, wszedіszy do gabinetu z widokiem na gіуwny gmach biblioteki Atlantydy, odpisaі na kilkadziesi№t zindeksowanych wyїej jego poziomu prywatnoњci listуw. Z gabinetu przeszedі bezpoњrednio do sali Ducha Њwiкtego; umieszczony pod freskiem przekopiowanym z Kaplicy Sykstyсskiej licznik pokazywaі zmieniaj№c№ siк nieustannie liczbк aktualnych wizytantуw - trzy pierwsze okienka zajmowaіy cyfry: 2, 3 i 8, cztery kolejne migaіy natomiast zbyt szybko, by mуc je odczytaж. Owe dwa i pуі miliona stanowiіo, rzecz jasna, ogуln№ liczbк zalogowanych pod tк najpopularniejsz№ z publicznych przegl№darek - pajкczarze nie stanowili w niej nawet promila, to wci№ї byіa zbyt droga technologia. Liczba log-inуw stanowiіa funkcjк pokrycia obszarуw globu o wysokim wspуіczynniku komputeryzacji przez czasowe strefy najwyїszej aktywnoњci; zamachy, krachy gieіdowe, plotki z Hollywood peіniіy tu rolк randomicznych modulatorуw. Tarnowski przeszedі po mozaice uіoїonej w mapк њwiata (kroki odbijaіy siк od њcian gіoњnym echem), min№і wrota informacji zsortowanych podіug pierwszej pochodnej krzywej frekwencji ( Stupor Mu n di InfoGate ), min№і szereg korytarzy tematycznych, zatrzymaі siк dopiero przy drzwiach Rorschacha. Dotkn№і futryny. Bluzgnкіo obrazami i dџwiкkami. Nie opuszczaі powiek. Wkrуtce pкtla siк zamknкіa i zaczкіa powtarzaж cykl, krуtszy o czкњж wyciкt№ na podstawie reakcji Tarnowskiego za pierwszego przegl№du; teraz jednak sekwencje zmieniaіy siк nieco wolniej i dіuїej to trwaіo. Pкtla powtуrzyіa siк - wci№ї coraz krуtsza i coraz wolniejsza w zmianach - jeszcze szeњciokrotnie. Ostaіo siк osiem blokуw informacyjnych. Tarnowski po raz drugi dotkn№і futryny. Wszedі. Okazaіo siк, їe to samobуjstwo trzeciego klonu Michaela Jacksona. Wejњciуwki do New Radio City Hall chodziіy po dziesiкж kilo. Wstrzykn№і sobie ND podczas wystкpu. Tarnowski zrobiі krok w bok. Jakiњ szaleniec wykіadaі swoj№ teoriк na temat Listu. To czкњж multipalimpsestu, mуwiі; deszyfracja jest moїliwa dopiero po kompilacji caіoњci. Oni nie chcieli przypadku. Musimy badaж prкdkoњж њwiatіa, ludolfinк, staі№ grawitacji... Tarnowski daі kolejny krok w bok. Podczas tych jego poczynaс i wкdrуwek po sieci indeksator pozostawaі wі№czony. Nie wyі№czaі siк nigdy - chyba їe specjalnie byњ go zablokowaі. Pozostawaі aktywny, choж nie podpowiadaі ci juї informacji do przegl№du: monitorowaі natomiast twoje wojaїe po sieci, skrupulatnie notuj№c wszelkie okazywane przez ciebie oznaki zainteresowania poszczegуlnymi tematami. Uaktualniana w ten sposуb mapa informacji sіuїy mu do wyszukiwania, filtrowania i sortowania wiadomoњci do serwisu przygotowywanego specjalnie dla ciebie, wci№ї od nowa i od nowa. Jeњli nagle zacz№іeњ poњwiкcaж wyj№tkowo duїo czasu na zapoznawanie siк z najnowszymi odkryciami oceanografii, indeksator to zapamiкta i odpowiednio odszktaіci swуj profil redakcyjny; nastкpnym razem nie bкdziesz musiaі szukaж, sam ci przedstawi nowinki z tej dziedziny. Tak zatem, choж wyjњciowo, w postaci “firmowej”, wszystkie indeksatory byіy ze sob№ toїsame programem, to podlegaіy nigdy nie koсcz№cemu siк procesowi autoewolucji i w efekcie nie sposуb byіo znaleџж wњrуd nich dwуch takich samych, podobnie jak wњrуd ich uїytkownikуw - dwуch takich samych ludzi. Istniaі tu zreszt№ jeszcze wyїszy poziom dyferencjacji, bo znieksztaіceniu podlegaі sam wspуіczynnik ewolucyjnej “twardoњci” programуw, to znaczy stopnia ulegіoњci pierwotnego profilu indeksatora chwilowym odmianom zainteresowaс jego posiadacza. Tarnowski na przykіad nakazaі swemu indeksatorowi duї№ sztywnoњж w tym wzglкdzie, czкsto bowiem bywaі zmuszany okolicznoњciami pracy do wyszukiwania jakichњ pobocznych szczegуіуw i nie chciaі, by paczyіo mu to potem ksztaіt serwisуw informacyjnych. Wolaі siк przejњж pod drzwi Rorschacha. Teraz, ledwo z nich wyszedі, pojawiі siк przy nim odџwierny w mundurze Gwardii Szwajcarskiej. - Pan Gustav Harmous - rzekі. Pol№czenie z obu stron szіo bez obrazu i Tarnowski, rozmawiaj№c z szefem kampanii Dreyfussa, mуwiі w powietrze; kontemplowaі przy tym mistrzostwo pкdzla Michaіa Anioіa. - O co chodzi? - Znуw truskawki. Przez sen mуwi coњ o babci. - Cholera. Uwaїajcie podczas faz obniїonej sprawnoњci umysіowej. Ostroїnie ze stymulantami. - Jest okno pojutrze wieczorem. - Postaram siк. - Co to znaczy: postaram? - To znaczy, їe licznik mi teraz stuka dla rz№du. - Co znowu? - Tajne przez poufne przez њciњle. Postaram siк. - Radzк. - Tymczasem niewidzialna dіoс њcisnкіa Tarnowskiego za ramiк. Wyszedі z zaњlepu. - Dojeїdzamy - rzekі Firehand i puњciі Abrahama, by przej№ж kierowanie wozem od komputera.
Читать дальше