Анджей Пилипюк - Carska Manierka

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Carska Manierka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2013, Издательство: Fabryka Słów, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Carska Manierka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Carska Manierka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka, to pasjonujące i pełne przygód historie, w których tajemnicza przeszłość miesza się z brutalną teraźniejszością.
Krótkie i barwne historie utkane w niezwykłą kompozycję światów.
**Pilipiuk jest autorem perełek – jeżeli chodzi o koncepty, jeżeli chodzi o opowiadania – naprawdę zazdroszczę autorowi takich pomysłów.** **
**Książki Andrzeja Pilipiuka już ponad dziesięć lat cieszą się wyjątkową popularnością wśród czytelników i, jak się okazuje, wciąż zyskują kolejnych wielbicieli. Potwierdza to trzecie miejsce w rankingu na najbardziej oczekiwanych autorów podczas Warszawskich Targów Książki 2012 – po Stephenie Kingu i Jodi Picoult. Pisarz zdaje się pracować z niemal żelazną dyscypliną, skoro wydaje średnio dwie książki w roku.

Carska Manierka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Carska Manierka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- To rzeczywiście trudna sprawa.

- Cała nadzieja w totolotku. - Uśmiechnął się i machnął ręką. - Mam takie dwa stare kupony jeszcze po ojcu. Czasem stawiam na te liczby, gdy jest duża kumulacja.

- Ja też czasem puszczę zakład - przyznałem. - Ale wpadłem właśnie na inny pomysł.

Może lepszy. Jeśli chciałby pan usłyszeć...

Spojrzał na mnie zaciekawiony i skinął głową.

- Za dwa tygodnie mam wakacje. W lipcu pracuję w ekipie remontowej wujka, ale w sierpniu jadę na Śląsk. Badałem niedawno zapiski pewnego dziewiętnastowiecznego niemieckiego regionalisty, który znalazł w pobliżu swojej wsi złoto. Udało mi się zlokalizować to miejsce na mapach. Kompletne odludzie, więc jest szansa, że nikt tam jeszcze nie buszował.

- No cóż, kiedy byłem młody, też czytałem książki Jacka Londona. - Puścił oko. - Życzę powodzenia. A w razie znalezienia bogatej żyły, proszę o mnie pamiętać.

Wyciągnąłem z plecaka album na wizytówki i po chwili poszukiwań znalazłem odpowiednią.

- Gdyby coś się zmieniło i chciałby pan robić remont, to polecam ekipę mojego wujaszka.

- Położyłem kartonik na blacie. - To naprawdę dobry fachowiec.

- Można? - Zegarmistrz wyciągnął rękę po album.

Podałem mu. Przekartkował pobieżnie. Wyraźnie zaskoczyło go powtarzające się gęsto nazwisko.

- Spora rodzina - stwierdził ze zdziwieniem. - Nie wiedziałem. Pański dziadek nie wspominał.

- Dziadek miał kilku braci, pradziadek też. Klan Stormów jest bardzo rozgałęziony i rozsiany po kraju. Różne zawody krewni powybierali. Mamy w razie potrzeby fachowców niemal od wszystkiego - wyjaśniłem.

- Tylko pogratulować. - Schował do kieszeni wizytówkę ekipy remontowej.

Pożegnałem się i wyszedłem. Stojąc po drugiej stronie ulicy, raz jeszcze przypatrzyłem się kamieniczce. Mimo że była naprawdę bardzo zniszczona, miała w sobie jakiś zniewalający urok.

Domy umierają jak ludzie, dumałem, idąc na przystanek. Gdyby wyremontować, odrestaurować elewację, to byłaby perełka architektoniczna! A tak pewnie pójdzie do wyburzenia, a za parę lat wstawią w to miejsce jakąś obrzydliwą betonową plombę wysoką na pięć albo sześć pięter.

Poczułem głęboki żal i wewnętrzny sprzeciw. A zarazem boleśnie uderzyła mnie kompletna bezsilność. Bo co mogłem poradzić? Tu trzeba bardzo poważnej sumy.

Wątpiłem nawet w powodzenie sierpniowej wyprawy. Żyła złota w naszym kraju?

Dobrze będzie, jeśli znajdę tyle, by starczyło na pierścionek dla jakiejś dziewczyny.

Jak się okazało, znalazłem nieco więcej.

Część I - Złoto rzeki Szarej

Delikatna mżawka bębniła po kapturze kurtki. Schyliłem się, wygarniając spod skarpy kolejną łopatę żwiru zmieszanego z szarą gliną. Wrzuciłem go, dopełniając drugie wiadro.

Podniosłem stare drewniane koromysło znalezione w ruinach młyna. Zaczepiłem oba kubły starymi karabińczykami. Kręgosłup zaprotestował gniewnie, gdy dźwigałem ciężar. Stromą ścieżką przeszedłem trzydzieści kroków w dół, do strumienia. Przesypałem urobek przez sito, by oddzielić kamyki, następnie porozbijałem grudy, rozprowadziłem błoto po korycie płuczni i dłuższą chwilę kucałem obok, patrząc, jak woda wypłukuje glinę. Niebo było szare, błoto też, nawet rzeka nazywała się Szara. Muł spłynął, w rowkach na dnie urządzenia została warstewka ciemniejszych okruchów - tak zwany szlicht. Wybrałem palcami większe kamyki i poczłapałem po kolejną porcję żwiru.

Pogoda psuła się definitywnie. Po niebie sunęły ciemne chmury. Dziesiąte wiaderko...

Odłożyłem koromysło. Przepłukałem wiadra, wylewając resztę błota na płucz-nię. Polałem jeszcze kilka grud wodą z blaszanego kubka.

Pora sprawdzić, co się złapało, pomyślałem.

Ustawiłem koryto nad wiaderkiem i ostrożnie lejąc wodę, spłukałem cały osad. Z

dwudziestu kubłów ziemi uzyskałem niespełna pół kubełka koncentratu najcięższych frakcji.

Przełożyłem trochę łopatką na miskę i stojąc po kolana w strumyku, zacząłem płukać. Co jakiś czas nabierałem wody. Muł odpływał, wreszcie na dnie została tylko cienka ciemna warstewka zawierająca teoretycznie najcięższe minerały. Wyrzuciłem ją na drugą miskę i rozgarnąłem palcem. Na czarnym plastiku zalśniły maleńkie żółte ziarenka. Było ich siedemnaście, największe wielkości prawie łebka zapałki.

Jedna dwudziesta grama, oceniłem na oko. Dobra nasza!

Przełożyłem je pęsetą na kawałek ligniny. Nałożyłem kolejne dwie łopatki. Wiaderko wreszcie pokazało dno. Nieludzko umęczony wypłukałem i poskładałem sprzęt. Po niebie sunęły bardzo ciemne chmury. Przeszedłem do namiotu.

Rozbiłem go w zagajniku pomiędzy dwoma potężnymi bukami. Narzucony siatką maskującą ładnie zlewał się z tłem. Na szczęście mżawka była przelotna i niebawem przestało padać. Postawiłem czajnik na kuchence turystycznej. Wsłuchując się w szum gotującej się wody, wyciągnąłem wagę jubilerską i wysypałem na nią złote drobiny.

- Siedem dziesiątych grama - mruknąłem. - Czyli wydajność złoża w tym miejscu to jakieś cztery gramy złota na tonę gleby. Oddalam się.

Przesypałem kruszec do probówki i opisałem ją wodoodpornym flamastrem. Rozpiąłem na rysownicy sztabówkę i zakreskowałem kolejny kwadracik, notując wielkość urobku. Powoli zaczynało się to układać w sensowną całość. Naszkicowałem przypuszczalne linie przemieszczania się kruszcu. Wytypowałem miejsca kolejnych wkopów sondażowych. Potem pomaszerowałem na wyrobisko zatrzeć ślady swojej działalności.

Przystanąłem pod drzewami, rozejrzałem się po dolinie. Złoto było tu niemal wszędzie.

Pagórki, wądoły i zagajniki kryły zapewne skarby wartości kilku milionów złotych. Ale jednocześnie nigdzie nie było go dużo. Mogłem w ciężkim, znojnym trudzie zebrać trochę okruchów. Wypłukać z metrów sześciennych gleby kilkanaście złotych drobin i schować je do szklanej fiolki. Znowu wpatrzyłem się w sztabówkę jak sroka w gnat. Nadchodziła pora zmienić miejsce poszukiwań, nie mogłem się jednak zdecydować, czy iść w górę, czy w dół rzeki. Tak czy siak, musiałem ominąć ruiny młyna. Monetą rzucić? Ale najpierw małe szpiegowanko,

kolacja i spać.

„Sąsiadów” miałem dwóch. Facet około pięćdziesiątki i chłopak mniej więcej w moim wieku. Starszy wyglądał na niezłego sukinsyna. Miał nalaną gębę bazarowego kombinatora, a jego zwalista postura wskazywała, że raczej unika wysiłku fizycznego. Młodszy paradował w markowym dresiku i puszczał zajączki wygoloną glacą. Działali razem. Przyjeżdżali zazwyczaj koło dziesiątej lub jedenastej, a na noc wracali gdzieś na kwaterę. Poruszali się terenową toyotą.

Na wszelki wypadek już dawno sfotografowałem ich i zapisałem numery samochodu.

Przyczaiłem się w krzakach, tam gdzie poprzedniego dnia, i wyciągnąłem małą lornetkę.

Rzeczka w tym miejscu została niegdyś przegrodzona tamą. Rozlewisko trochę zarosło, ale woda nadal dziarsko płynęła przez murowane z kamienia koryto młynówki. Z samego młyna i towarzyszących mu zabudowań pozostały już tylko mury. Wszystkie urządzenia dawno wyparowały, nie było też śladów koła młyńskiego. Do młyna przez wzgórza i las prowadziła stara, poniemiecka brukowana droga.

Szczerze powiedziawszy, miejsce wydawało mi się bardzo ciekawe. Zarówno w kotle wodospadu pod młynówką, jak i po wewnętrznej stronie tamy mogło się zgromadzić sporo złotonośnych osadów. Musiałem jednak poczekać, aż niechciani towarzysze wyniosą się w diabły. Jak mogłem zaobserwować, w zasadzie robili to samo, co przez kilka poprzednich dni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Carska Manierka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Carska Manierka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Carska Manierka»

Обсуждение, отзывы о книге «Carska Manierka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x