Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2586 kroków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2586 kroków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternaście historii, z których wieje grozą i mrocznym nastrojem. Odliczmy więc 2586 kroków…
I krok: To jedna z najlepszych polskich antologii. Bardzo dobrze, lekko napisana, pełna świetnych pomysłów, ciekawa i świeża. Obowiązkowa rzecz na każdej półce. (Tomasz Kleta, "Avatarae")
II krok: 14 opowiadań zebranych w 1 książce to 13 różnych bohaterów, 14 niesamowitych historii, 14świetnych pomysłów i kilka godzin ciekawej lektury. (Piotr 'Szarik' Iwanicki, "Playback")
III krok: Najlepsze ze zbioru – tytułowe 2586 kroków i Wieczorne dzwony – to najdojrzalsze i najlepiej dopracowane opowiadania grozy, urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lęku przed chorobą, godne porównań do klimatów twórczości E. A. Poe. (Małgorzata Koczańska, Fahrenheit)
Dalej kroczcie sami. Opowiadanie po opowiadaniu. Może dojdziecie do Czerwonej gorączki?

2586 kroków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2586 kroków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dobrze? – zapytał.

– Ujdzie.

Chłopak zatrzasnął za sobą drzwiczki samochodu.

– Ile lat dostanę?

– A ze dwa miesiące. Albo trzy. Gdzie wyciąłeś ten złom?

– Z szyny, leżała koło linii kolejowej.

– Też dobrze, że nie z samego toru, bo tędy czasem, mimo wszystko, jeżdżą pociągi. Byłby sabotaż i dziesięć lat.

Ruszył szybko w stronę granicy Strefy. Niebawem był przy bramie.

– Jesteś rozsądny? – zapytał.

– Tak. – Młody sięgnął po portfel.

Inspektor powstrzymał go gestem.

– Śmiem wątpić. – Rzucił mu kluczyki. – Rozepnij to żelastwo i znikaj. Trudno, buty straciłeś, trochę zdrowia też. Skąd jesteś?

– Ze Lwowa.

– Dobrze. Więc zapamiętaj, nigdy więcej się tu nie pokazuj. I zapomnij o tym pomyśle z uranem. Zajmij się lepiej szmuglem spirytusu do Polski. Od ciebie bliżej. A nasz kraj potrzebuje dewiz.

– Tak jest.

Chłopak odpiął kajdanki i oddał je Ihorowi. A potem wysiadł i ruszył w stronę dworca. Biłyj pojechał do bazy. Przez całą drogę tłumił śmiech i dopiero teraz pozwolił sobie na iście ośle ryki. Zazwyczaj oddawał szabrowników w ręce odpowiednich służb, ale pomysł tego młodego rozbawił go do łez. Miałby potem wyrzuty sumienia. Zaparkował wóz i podszedł do budynku, do głównej sali. Na fotelach siedziało tu kilku jego kumpli i major Akimow. Całą ścianę zajmowała mapa zamkniętej Strefy, upstrzona kolorowymi pineskami w miejscach, gdzie mieszkali ludzie. Kilka niklowanych gwoździ wbito w tych punktach, w których zginęli inspektorzy. Jeden gwóźdź był zupełnie nowy, a młotek leżał jeszcze na stoliku. Zebrani poderwali się i zgotowali Biłyjowi owację. Odpowiadał na pytania, pozwalał się klepać po plecach, wypił małe piwo a potem poszedł do siebie. Umył się starannie pod prysznicem. Szczególnie dużo uwagi poświęcił włosom. Napisał pośpiesznie raport i posłał go mailem do centrali, a potem z lubością wyciągnął się na łóżku i zapadł w sen.

Poderwał go sygnał alarmu. Wybiegł z pokoju, zatrzaskując drzwi. W dyspozytorni nie było nikogo, więc popędził do arsenału.

– Co się stało?! – krzyknął do magazyniera.

– Patrol wpadł w zasadzkę w sektorze trzydziestym pierwszym. Kilkudziesięciu uzbrojonych plus jakiś ładunek. Prawdopodobnie heroina.

Do magazynu wbiegali właśnie inni, wyrwani ze snu. Rozepchnął ich, wybiegając. Pierwszy wskoczył do samochodu i ruszył z kopyta. Na bramie go poznali. To, co działo się wewnątrz, musiało być poważne, bo na teren Strefy wjeżdżały właśnie dwa transportery opancerzone.

– Poprowadzę! – krzyknął.

Pomknął przodem. Wysoko po lewej zabłysły światła helikoptera. Zaraz też ujrzał błysk odpalanych rakiet. Na miejscu byli po dwudziestu minutach. W poprzek drogi stał spalony wrak poloneza i dwa UAZ-y.

– Są pod nami, na moście – rzucił na widok Biłyja jeden z inspektorów. – Helikopter zerwał drogę po drugiej stronie. Mają tira, nie dadzą rady tamtędy wyjechać.

Któryś z wojskowych, którzy przybyli wraz z nim, przejął dowodzenie.

– Dziesięciu od lewej, dziesięciu od prawej. Przestrzelić koła. Postarać się wziąć łobuzów żywcem.

Ihor założył noktowizor i przypatrywał się dolinie.

– Jeden nieduży samochód ucieka – powiedział. – Pojadę za nim.

– Dobrze – zgodził się dowódca. – Proszę uważać na siebie.

Prawie ich dochodził, gdy nieoczekiwanie jego auto zniosło z drogi prosto do rowu. Dłuższą chwilę wyplątywał się z pasów. Gdyby teraz zawrócili, zabiliby go bez trudu, ale widać woleli wiać jak najdalej… Wysiadł i obejrzał koła. W oponach tkwiły kolce z grubej blachy. W dodatku wysiadło mu radio.

– Diabli nadali – mruknął.

Zabrał makarowa z siedzenia i z bronią w dłoni ruszył w stronę głównej drogi. Noc była wyjątkowo piękna. Niebo pokrywały gwiazdy. Zioła pachniały upojnie. W tym zapachu też były izotopy. Szedł, rozglądając się na wszystkie strony i niespodziewanie zobaczył to. Dziwne zwierzę z mordą konia stało w trawie nieopodal. Na jego widok spłoszyło się i uciekło w step. Źrebak, który wystrzelił z dubeltówki. Nie, to niemożliwe. To coś, czymkolwiek było, biegło jakoś nietypowo. Zapalił latarkę, by poszukać śladów. Znalazł je. W pyle drogi odcisnęły się cztery krótkie grube palce, z przeciwstawnym kciukiem z tyłu. Trop był bardzo podobny do tamtego koło strzelby. Zresztą znajdował się nie dalej niż siedem kilometrów od górki z mrówkolwami. Opodal leżały najzwyklejsze w świecie końskie pączki. Przypomniał sobie wszystko, co słyszał. Kopią nory, wsysają krew. Wzruszył ramionami.

– Spokojnie, stary – powiedział sam do siebie. – Konik całkiem zwykły, tylko trochę zmutowany, to i ma palce u nóg.

Własne zapewnienie nie uspokoiło go specjalnie. Jeśli ma chwytne kończyny, to może także strzelać z dubeltówki. Biłyj sprawdził na kompasie kierunek i ruszył szybkim marszem przez step. Jeśli się nie myli, to za dwadzieścia minut powinien dojść do jednej z ważniejszych dróg.

Minął ruiny wioski. Domy zwalono dawno temu, ale cegły chrzęściły pod nogami. Rozglądał się uważnie. Na krawędzi pola widzenia mignął mu kilkakrotnie rozmazany cień, ale nie był w stanie powiedzieć, czy to koń, czy może jakieś inne zwierzę. W wiosce zachował się stary słup wysokiego napięcia. Tyle tylko, że bez okablowania.

Ihor wdrapał się na niego i rozejrzał po okolicy, starając się za pomocą noktowizora wypatrzyć jakieś szczegóły terenu. Zobaczył kilkanaście jasnych plam. W pierwszej chwili pomyślał, że to jakaś mafia go namierzyła i że zaraz go zestrzelą, ale później, ku swojej uldze, przekonał się, że to tylko jakieś zwierzęta. Konie. Nieduże, wielkości może kucyków, może jeszcze trochę mniejsze. Daleko na południu zalśniły światła potężnej ciężarówki. Zapaliły się tylko na chwilę i zaraz zgasły. Zlazł na dół. Ze słupa wydawało mu się, że pojazd jedzie prosto na niego, droga musiała więc przebiegać gdzieś blisko.

Rzeczywiście, była tu stara, asfaltowana szosa. Poczuł, że ręce ma mokre od potu. Mieszkają w norach i pijają ludzką krew. Brednie. Ciężarówka wyjechała na wzgórze dwa kilometry dalej. Zapalił latarkę i, ustawiwszy czerwone szkło, powiesił ją na krzaku obok drogi, sam zaś przebiegł dwadzieścia metrów i, z makarowem w ręce, przyczaił się na poboczu. Kierujący pojazdem zignorowali wezwanie do zatrzymania się i dopiero seria po kołach ich przekonała. Jak się okazało, była to stara cysterna na mleko.

– Wyłazić – polecił Ihor, omiatając światłem drugiej latarki kabinę.

Na drogę zeskoczył najpierw Iwan, a potem Aleksiej. Ręce trzymali w górze.

– Biłyj, chłopcze, chyba nas nie zastrzelisz?

Nie strzeliłby. Za starzy, mogliby paść na zawał od samego huku.

– No i co? – zagadnął. – A dokąd to się wybieracie z cysterną bimbru? Znudziło wam się mieszkać w Strefie?

– My tylko tak, na wycieczkę – powiedział Aleksiej.

– Do Soczi na wczasy? A ten bimber po to, żeby się nie nudziło?

– Aha – potwierdził Iwan. – To tylko na własny użytek.

– Tysiąc litrów? Na własny użytek? Przecież pilibyście to minimum pięć lat. Zawiodłem się na was, dziadkowie. Bardzo się zawiodłem. A teraz spuścić to wszystko do rowu.

– Biłyj, chłopcze, nie zrobisz nam tego!

– Dla was nie jestem chłopcem, tylko inspektorem. Zbrojnym ramieniem rządu. Mogę przymykać oczy na wasze matactwa, ale nie mogę dopuścić do wywozu takich ilości skażonego produktu ze Strefy. Wiaderko możecie sobie zostawić na pocieszenie, a resztę do rowu!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2586 kroków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2586 kroków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «2586 kroków»

Обсуждение, отзывы о книге «2586 kroków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x