Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

2586 kroków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2586 kroków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternaście historii, z których wieje grozą i mrocznym nastrojem. Odliczmy więc 2586 kroków…
I krok: To jedna z najlepszych polskich antologii. Bardzo dobrze, lekko napisana, pełna świetnych pomysłów, ciekawa i świeża. Obowiązkowa rzecz na każdej półce. (Tomasz Kleta, "Avatarae")
II krok: 14 opowiadań zebranych w 1 książce to 13 różnych bohaterów, 14 niesamowitych historii, 14świetnych pomysłów i kilka godzin ciekawej lektury. (Piotr 'Szarik' Iwanicki, "Playback")
III krok: Najlepsze ze zbioru – tytułowe 2586 kroków i Wieczorne dzwony – to najdojrzalsze i najlepiej dopracowane opowiadania grozy, urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lęku przed chorobą, godne porównań do klimatów twórczości E. A. Poe. (Małgorzata Koczańska, Fahrenheit)
Dalej kroczcie sami. Opowiadanie po opowiadaniu. Może dojdziecie do Czerwonej gorączki?

2586 kroków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2586 kroków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zastanawiałem się, co, u licha, robi. Wyglądało mi to na prymitywną antenę. Minęło może pół godziny. Z nudów obserwowałem zagajniki. Myślałem, że może znowu zobaczę kręcącego się tu kolegę ze szkoły, ale go nie było. Widać swoje zagadkowe zadania wypełnił poprzedniego dnia.

Wreszcie profesor odczepił ustrojstwo, złożył tyczkę i, zwijając kabel, ruszył w moją stronę.

– Dziękuję za pomoc – powiedział z powagą.

– Drobiazg. A co właściwie usiłował pan zmierzyć? – zaciekawiłem się.

– A nagrałem sobie pół godziny transmisji telewizyjnej – wyjaśnił. – Można powiedzieć, że dość niezwykłej transmisji. Zresztą, długo by opowiadać. Może wpadniesz jutro do mojego laboratorium? Będzie czas pogadać i pokażę ci to i owo. Jeśli interesujesz się fizyką, powinno zrobić to na tobie pewne wrażenie.

– Dziękuję bardzo. – Uśmiechnąłem się. – Gdzie mieści się…?

– Tu jest moja wizytówka. Powiedzmy, o osiemnastej. Zobaczymy, jeśli zainteresują cię moje badania, to przydałby mi się młody i niestereotypowo myślący pomocnik.

– Poczytuję sobie za zaszczyt…

Uśmiechnął się i podreptał w stronę miasta. A ja zostałem na koronie nasypu. Sam, tylko ze swoimi myślami. Nie, zdecydowanie byłem przystosowany do społeczeństwa. Ba, potrafiłem nawet współpracować z nauczycielem. Dlaczego zatem popadałem w konflikty? Zapewne dlatego, że większość nauczycieli nie była przystosowana do mnie!

***

Sławek opuścił lornetkę.

– Nie podoba mi się – powiedział. – Nie wiem, co on tu kombinował, ale to musiało być jakieś urządzenie pomiarowe.

– Sądzisz, że namierzał bramę? – Zaniepokoiła się Nina.

– Mało prawdopodobne, zresztą, jeśli nawet, i tak przecież nie zdoła jej uruchomić… Ale obawiam się, że ich instalacje emitują jakieś zakłócenia, które ściągnęły uwagę nauczyciela.

– Jakie zakłócenia?

– Nie wiem, może elektromagnetyczne, może grawitacyjne. Skakałem przecież do drugiego świata. Człowiek nie wie, gdzie jest góra i gdzie dół… Wspominali mi coś, że w polu Y zachodzi nieciągłość istnienia…

– A ten drugi?

– Rychnowski? Nie wiem, czemu się tu kręci, ale też mnie to niepokoi. Jego przodek był wybitnym wynalazcą, a on dziś pomagał profesorowi. Może umówili się na jakieś doświadczenia? Może ma to coś wspólnego z naszą bramą?

– Zawiadomimy ich, żeby przenieśli ją gdzie indziej?

– Zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie. Może faktycznie będzie trzeba…

***

– Tak to wygląda. – Stali w bunkrze pod instytutem. Przed nimi, pomiędzy czterema antenami, wirował powolutku szary obłok. – Pole Y. Przenika przez nie materia, fale radiowe…

– I trzeba po prostu tam wejść? – zapytała.

– Tak. Wejść, zacisnąć oczy, wstrzymać oddech na około minutę. I jesteś w drugim świecie.

– A jak się wraca?

– To bardzo proste. Od tamtej strony bramy nie widać. Nie ma ryzyka, że człowieki ją odnajdą. Bransoleta, którą masz na ręce, przerzuci cię z powrotem. Musisz tylko zapamiętać miejsce. Jesteś gotowa?

Skinęła głową. Uniosła worek z kuszokołkownicą, poprawiła tkwiący za paskiem sztylet. Pomacała kieszeń, mapa była na swoim miejscu. Kilogram złota w sztabkach, wygodne buty…

– Wylądujesz jakieś czterdzieści minut przed świtem. To wystarczy, żeby spokojnie dojść na miejsce i ukryć się przed słońcem.

– Powodzenia, córeczko. – Senator spróbował wstać z wózka, ale po chwili beznadziejnej walki opadł z powrotem na poduszki.

– Nie zawiodę, tato. – Uściskała go.

Doktor sprawdził jeszcze raz zapięcie bransolety.

– Wracaj szczęśliwie – powiedział. – I uważaj na siebie.

***

Miała wrażenie, że spada gdzieś w dół i nieoczekiwanie dotknęła stopami ziemi. Grunt wyjechał jej spod nóg i Vlana wyłożyła się jak długa. Suknia zaplątała się w jakieś krzaki, zabolało kolano. Złapała haust powietrza. Pierwszy łyk tlenu z drugiego świata. Wstała chwiejnie na nogi i obmacała kieszenie. Złoto jest, sztylet, mapa są. Plecak z kuszokołkownicą leżał kilka kroków dalej. Cztery brzózki otaczały bramę do jej wymiaru. Odetchnęła z ulgą, rozejrzała się. Żadnych człowieków z ich czosnkiem, srebrnymi kulami i osikowymi kołkami. A może czaili się gdzieś dalej? E, niemożliwe, za dużo się horrorów naoglądała i teraz wyobraźnia płata figle.

Ruszyła na zachód. Po przejściu kilkudziesięciu metrów natrafiła na ścieżkę. Sforsowała wał kolejowy. Przed nią rozciągał się park. Tu wyczuła po raz pierwszy obecność człowieka. Siedział w krzakach. Zasadził się na nią? Na wszelki wypadek obeszła to miejsce szerokim łukiem. Ulica, brukowana kocimi łbami… Po chwili dotarła do pętli tramwajowej. Jeszcze wcześnie. Teraz w lewo, uliczką koło następnego malutkiego parczku i szkoły…

Na wschodzie niebo delikatnie się zaróżowiło. Niebawem wzejdzie słońce. Dziwne, powinna mieć prawie godzinę. A może natrzeć się na wszelki wypadek kremem ochronnym? Sięgnęła do kieszeni plecaka i zamarła w pół kroku. Kremu nie było. Kieszeń była rozpięta, widocznie tubka wysunęła się gdzieś w trawę, gdy dziewczyna upadła. Vlana zagryzła wargi. Wrócić? Niebo jaśniało z minuty na minutę. Nie zdąży. Jedyna szansa, że uda jej się dobiec do domu agentów. Ruszyła kłusem. Przebiegła koło zamkniętej obecnie rzeźni. Na ulicy pojawiły się pierwsze człowieki. Czuła na sobie ich spojrzenia. W długiej sukni biegło się kiepsko. Czerwona tarcza wychyliła się nad horyzont. Powietrze aż zalśniło, stało się jasne, oślepiające. Wampirka wpadła w bramę i pospiesznie włożyła ciemne okulary.

Stłumiła narastającą panikę. Popatrzyła na mapę. W cieniu przebiegnie jeszcze kilkadziesiąt metrów. Potem otwarta przestrzeń, dużo otwartej przestrzeni. Cholera. Nie ma szans. Nakryć czymś głowę? Oparzy wtedy tylko dłonie…

Spojrzała w głąb podwórza. Jedna z oficyn starej kamienicy zawaliła się niedawno. Spod kupy gruzów wystawał róg drzwiczek, prowadzących do piwnicy lub podziemnego składziku na węgiel. To może być jej szansa. Przebiegła zalane oślepiającym światłem podwórze. Deski, stare i przegniłe, pękły już po drugim uderzeniu pięścią. Wrzuciła do środka plecak i zdarła z siebie suknię. Wepchnęła ją w dziurę. Jeszcze bielizna. Tasiemki gorsetu poplątały się, więc po prostu je zerwała. Przykucnęła. Przemiana w nietoperza była trudna, ostre światło nie sprzyjało koncentracji, ale wreszcie się udało. Bijąc rozpaczliwie skrzydłami, wleciała przez otwór i, wylądowawszy na podłodze, wróciła do własnej postaci.

Oddychała ciężko. Nigdy dotąd nie musiała przemieniać się tak szybko i w tak fatalnych warunkach. Pozbierała ubranie i wciągnęła na siebie. Rozejrzała się wokoło.

Piwnica była częściowo zawalona gruzem. Sufit popękał, ale Vlana miała nadzieję, że jeszcze jakiś czas wytrzyma. Cuchnęło odchodami, myszami, pleśnią, zgnilizną. Przez dziurę, którą wleciała, przedostawało się coraz więcej światła, zabarykadowała ją kawałkiem deski.

W ciągu kilku minut spenetrowała wnętrze. Pusto, cicho i bezpiecznie. Znalazła drugie drzwi, prowadzące gdzieś do kolejnych pomieszczeń, były jednak zamknięte na głucho. Wszędzie okropnie brudno… Nie było tu żadnego kawałka podłogi, na tyle czystego, by mogła się położyć, usiadła więc na jakichś deskach i oparła o ścianę. Zapadła w drzemkę.

***

Usłyszała ich, gdy byli jeszcze daleko. Kroki na schodach, szmer rozmowy. To ONI! Poderwała się na równe nogi i zerknęła w stronę drzwi na podwórze. Nieciekawie, południe już wprawdzie minęło, ale słońce stało ciągle wysoko. Blask, nawet przefiltrowany przez szpary, był nieznośny. Co robić? Jeszcze jedna metamorfoza? Przy pustym żołądku może zapaść w śpiączkę i kto ją wtedy odnajdzie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «2586 kroków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2586 kroków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «2586 kroków»

Обсуждение, отзывы о книге «2586 kroków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x