Rafał Ziemkiewicz - Czerwone dywany, Odmierzony krok
Здесь есть возможность читать онлайн «Rafał Ziemkiewicz - Czerwone dywany, Odmierzony krok» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwone dywany, Odmierzony krok
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwone dywany, Odmierzony krok: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwone dywany, Odmierzony krok»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwone dywany, Odmierzony krok — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwone dywany, Odmierzony krok», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kazał sekretarce wrzucić DCI 6 na monitor w jego gabinecie i zanim się zacznie transmisja, połączyć go z Kijowem, ze Stawyszynem.
Stawyszyna nie było, a jego ludzie nie mieli żadnych istotnych wiadomości. Droga pusta jak rzadko, z przeciwka tylko parę większych konwojów, których wymijanie może przyblokować Perhata na dłużej na Czarcim Wirażu. W większości sami starzy znajomi, z obcych spory transport ze sprzętem elektronicznym z Krasnodaru sprawdzali ich już, wszystko potwierdzone. Karawana fundacji zaparkowała koło wzgórza, na którym od paru miesięcy utrzymywał posterunek Skrebec „mądrze – pomyślał Kuziew i w duchu zgodził się ze wszystkimi pochwałami, z jakimi polecał mu Perhata Skawyszyn). Samolot jankesów już stoi na lotnisku, jutro od rana nabierają paliwo.
Ta rozmowa jednak jakoś wcale Kuziewa nie uspokoiła. Miał potworne, męczące wrażenie, że nie chodzi o telewizję. Że o czymś zapomniał, o czymś kardynalnym, ale o czym – no, zabij, nic, za chińskiego boga.
I czego właściwie o tej porze roku szukają na drodze krasnodarcy, jeszcze z jakimś sprzętem elektronicznym? -pomyślał, ale nie zdążył skupić się na tej kwestii, bo oto ekran monitora wypełniło obracające się powoli, przestrzenne logo sieci DCI 6, a w chwilę potem animowana czołówka „Gingko Convoy”.
Doug Schlaf, pracownik Nature's Friends Group zwanej potocznie Grupą Harta, oglądał tę samą animację w wyświetlaczach komputerowych gogli, siedząc nad resztkami spóźnionego śniadania w kafeterii Starbucks. W Seattle dochodziła jedenasta. Pomimo tego za oknem, pod którym siedział Doug, było szaro i nieprzyjemnie. Jak przez większość dni w roku siąpił drobny deszczyk pokrywający rybią oślizłością ulice, budynki i wznoszący się nad nimi wielki bilbord TIOMKIN PIEROGAS.
Klimat na pewno stanowił najsłabszą stronę tego miasta ale z punktu widzenia menedżera, jakim był Doug Schlaf, miał on najmniejsze znaczenie. W miarę jak gospodarcze centrum świata przemieszczało się z zachodniej europy do wschodniej Azji, gospodarcze centrum Unii przesuwało się ze wschodniego na zachodnie wybrzeże Stanów. Formalnie wciąż jeszcze biura w Nowym Jorku i Waszyngtonie zwały się głównymi, a te z Seattle i Los Angeles filiami, ale w coraz większym stopniu było to fikcją. Z drugiej strony, fikcja czy nie, Doug nie mógł pozwolić sobie na oficjalne przeniesienie z centrali do filii -oznaczałoby to degradację w hierarchii służbowej. Jedynym wyjściem pozostawało być bez przerwy w drodze, zawsze w hotelu i wiecznie przy hotelowej, samolotowej czy kawiarnianej końcówce sieci. Dla trzydziestoczteroletniego Douga, mężczyzny w pełnym zdrowiu i doskonałej kondycji fizycznej, wystrzegającego się jak ognia jakichkolwiek trwalszych związków z kobietami, nie było to nazbyt wygórowaną ceną za pozycję jednego z zastępców szefa biura organizacyjnego Grupy Harta.
Ruch powietrza oraz brzęk talerzyków pozwolił mu domyślić się, że kelnerka zbiera właśnie z jego stolika naczynia. Powinien odchylić na chwilę wyświetlacz, przynajmniej z jednego oka, uśmiechnąć się do niej, coś powiedzieć. Dziewczyna podawała mu już trzecie śniadanie z rzędu i był najwyższy czas, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Tym razem jednak ograniczył się tylko do uśmiechu i skinięcia głową na oślep, gdzieś mniej więcej w jej kierunku. Obraz telewizyjny, wyświetlany przez komputer w zajmującym dwie trzecie interfejsu oknie, rozmazywał się trochę, momentami zanikał głos. Sięgnął do wysuniętej spod dolnego skraju blatu klawiatury, przez moment kręcił trackballem, próbując go podregulować. W wersji z anglojęzycznym lektorem dźwięk był znacznie lepszy, za to obraz chwilami tracił płynność ruchów i zaczynał przeskakiwać co kilka klatek – znak, że kawiarniany komputer ledwie sobie radził ze strumieniem danych, jakie osobisty kod Douga pozwalał mu czerpać z serwera NFG.
Na tle konturu Europy, ze zbliżeniem na obrys Ukrainy, posuwała się kolumna ciężarówek oznaczonych charakterystycznym zielonym liściem i napisem: „Gingko Foundation” na wysokich burtach. Kamera najechała na ten liść i na chwilę zatonęła w zieleni, z której, jak z mgły, wyłoniło się po paru sekundach studio.
Siedzący w nim młody Mulat w złotych, drucianych okularach i ciemnowłosa dziewczyna o lekko azjatyckim zarysie oczu najpierw przypomnieli widzom, że to kolejne, trzecie już połączenie z konwojem Gingko Foundation, zmierzającym do Kijowa. Chociaż w lewym dolnym rogu obrazu migotał napis: „Live”, uznali za stosowne dwukrotnie podkreślić, iż połączenie będzie bezpośrednie.
Potem była powtarzana w każdym programie krótka historia małej Olgi, którą, dzięki pieniądzom telewidzów i sponsorów, wieziono teraz na specjalistyczną operację do Szwajcarii.
Potem wejście z jakiegoś dziwacznego sztabu, oklejonego portretami dziewczynki, pełnego ludzi przy telefonach. Para młodych prezenterów w modnych, kolorowych strojach relacjonowała z przejęciem, ile pieniędzy i jakimi kanałami wpłynęło na konto fundacji od czasu ostatniej, popołudniowej audycji. Padały nazwy firm, które wpłaciły najwięcej, opatrywane ich krótkimi, filmowymi wizytówkami.
Potem znowu Mulat i pół-Azjatka rozwodzili się nad schorzeniem małej Olgi, tłumacząc tak zawile, że i tak nikt tego nie rozumiał.
Potem poleciał spot reklamowy.
Potem znowu starannie wyreżyserowany rozgardiasz Sztabu: przedstawiciel nie uzależniających leków antydepresyjnych Ekstaza D wręczał prezenterom certyfikat przelania na konto Gingko Foundation pełnych dwóch milionów. Suma na wielkim jak obrus czeku, odczytana trzykrotnie, wywołała burzliwe owacje zgromadzonej w studiu młodzieży.
I znowu spot reklamowy. I dopiero teraz – połączenie z konwojem. Kamera najpierw pokazała fragment drogi, przechodząc w długim ześlizgu od migotania rozgrzanego powietrza nad niknącą na horyzoncie wstęgą szosy do zastawionego potężnymi ciężarówkami parkingu. Jedna z ciężarówek wypełniła cały kadr i wtedy obraz przejęła druga kamera, pokazująca z bliska białą, żłobkowaną burtę traka z emblematem fundacji. Na tym tle stała Jacqueline, jak zwykle uśmiechnięta i ożywiona. Kilka zwyczajowych słów powitania i sakramentalne pytanie ze studia:
– Jacqueline, wszyscy pytają, jak tam u was jest? Jak się czujecie?
– Przede wszystkim czuję się bardzo szczęśliwa – odpowiadała Jacqueline. – Myślę, że wszyscy inni też. To wspaniałe uczucie, być tutaj, w tak strasznie doświadczonym nieszczęściem kraju i nieść mu od was pomoc.
– Czy nie dokucza wam zmęczenie, Jacqueline?
– Nie, naprawdę nie jest źle. Mamy tu spory upał, po południu było trzydzieści cztery stopnie Celsjusza, ale te wszystkie listy, które ciągle odbiera nasz komputer, bardzo nas podtrzymują na duchu. Chciałabym odpisać na każdy i osobiście podziękować, ale jest ich tak wiele, że chyba nie dam rady. Dziękuję, że tylu was myśli o nas, no i przede wszystkim, że myślicie o małej Oldze i jej rówieśnikach.
– Mamy wiadomość ze studia, Jacqueline – włączył się do rozmowy Mulat. – Właśnie ustalony został nowy rekord w naszej akcji: pełne dwa miliony. Powiedz nam, czy to dużo, dwa miliony?
To bardzo dużo.
– My też tak sądzimy. Te dwa miliony wpłaciły na fundusz małej Olgi leki antydepresyjne Ekstaza D. Pamiętajmy, że od dziś czyniąc swe życie piękniejszym Ekstazą D, nie tylko nie ryzykujemy uzależnienia, ale też możemy pomóc dzieciom z ogarniętego wojną, biednego kraju.
– Bardzo się z tego cieszę – powiedziała promiennie Jacqueline. – Ale chciałabym coś powiedzieć. Te wszystkie dary, które za naszym pośrednictwem docierają na Wschód, można mierzyć na dwa sposoby. Gdybyśmy mierzyli je potrzebami, to nie ma innych ofiar niż małe. Ale ja wolę mierzyć ofiarność naszych telewidzów i sponsorów sercem, jakie okazują tym dzieciom. A tutaj, w tym odległym, strasznym kraju, pomiędzy tyloma strasznymi ludźmi, te bezbronne istoty tak bardzo potrzebują serca, I według tej miary – tu jej głos nabrał uroczystego brzmienia – każdy dar jest równie wspaniały. Czy to jest jedna marka, czy dziesięć milionów. I za każdy dar jestem wam równie głęboko wdzięczna.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwone dywany, Odmierzony krok»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwone dywany, Odmierzony krok» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwone dywany, Odmierzony krok» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.