– Tak, to prawda – przyznał. – Wiele można zrobić w tajemnicy. Przez ponad pół wieku ludzie śmiali się do łez, jeśli gdzieś jakiś zwariowany gliniarz występował z tezą, że istnieje tajny, potężny, przestępczy związek, mafia, która działa ponad granicami, przenika do władz, urzędów, korumpuje sędziów i morduje przeciwników. To prawda, gazety robiły z takich ludzi obłąkanych, wykpiwali ich politycy. Ludzie nie znoszą, kiedy odbiera im się poczucie bezpieczeństwa, mąci przejrzysty obraz świata. Nie cierpią, by straszyć ich jakimiś spiskami, których nie mogą zrozumieć i pokonać. No i poza tym zawsze odpychają od siebie złe wieści: śmiano się z tych, którzy donosili o obozach koncentracyjnych, nie wierzono w holocaust, w Gułag ani w głód na Ukrainie. Każdy, kto ma blade pojęcie o historii, doskonale to wie. Ale jednak w końcu, prędzej czy później, ludzie muszą uwierzyć faktom, pomyśleliście o tym? W końcu przecież tym samotnym, ośmieszanym gliniarzom udało się ludzi przekonać, że mafia jest, i w końcu ją zniszczono.
Żadne słowo Żelaznego ani żaden jego ruch nie usprawiedliwiał takiego przypuszczenia – a jednak Robert miał wrażenie, że wraz z metalicznym dźwiękiem dotarło do niego uczucie rozbawienia.
– Nie zapominaj, że nic nie stoi w miejscu – odparł jego rozmówca. – Gromadzone są doświadczenia. Te doświadczenia sumują się i pozwalają unikać popełnionych przez innych błędów. Corbenic nie powstał w pustce ani z niczego.
– A z czego powstał? Kto go stworzył?
– Tego, być może, kiedyś się dowiesz, jeśli Corbenic uzna cię za godnego wyższych wtajemniczeń. Twój czas na zadawanie pytań kończy się. Wykorzystaj go, dopóki możesz.
Skinął podbródkiem na wyświetloną przed nimi mapę.
– Chce wiedzieć, co się dzieje z Polską.
– Oczywiście. Spodziewałem się tego pytania. Ale czy ty wiesz, przyjacielu, że w naszych pamięciach nie ma osobnego obszaru dla Polski? Myślę, że najwięcej na ten temat znajdziemy w obszarze bazy poświęconym Rosji.
Znowu dotknął kolumny i poruszył palcami. W zawieszonej przed nimi kuli zaczęły się kłębić barwne mgławice.
Pomiędzy swymi błękitnymi, widmowymi palcami Robert ponownie zauważył tlącego się papierosa.
– Co to jest, do diabła? – zapytał, pokazując go Żelaznemu.
– To ty. Widocznie bardzo potrzebujesz nikotyny. Corbenic to czarodziejskie miejsce, potrafi materializować myśli – krótka pauza, chyba na śmiech, zagubiony przez wizualizację. – Mówiąc poważnie, w oprogramowaniu zastosowano krótkie sprzężenie sterownika, dzięki któremu sam tworzy on pejzaż, czerpiąc wprost z umysłu użytkownika. W ten sposób można nadać Nici kilkakrotnie większą przepustowość. Ten korytarz, w którym się spotkaliśmy, powstał w taki właśnie sposób.
– Nigdy nie byłem w takim miejscu.
– Musiałeś być. Zapomniałeś. Nikt nie zdaje sobie sprawy, co nosi w głowie i co może z niej zostać wywleczone…
Żelazny poruszył rękami. Nagle jego oczy otworzyły się i Robert odniósł wrażenie, jakby odsłoniła się w nich panująca wewnątrz żelaznej skorupy kosmiczna pustka, w której źrenice tamtego płonęły niczym dwie zimne, okrutne gwiazdy.
– Spójrz – powiedział Żelazny, wskazując mu dłonią zawieszoną w projekcyjnej kuli niezwykłą, trójwymiarową konstrukcję. Gdyby było to bardziej regularne, mogłoby wyglądać na fragment ogromnego przęsła albo model strukturalny jakiegoś bardzo skomlikowanego, krystalicznego minerału: barwne punkty połączone plątaniną równie kolorowych nici.
– Co to jest?
– Rosja. W Corbenicu nazywamy ten sposób odwzorowywania mapą relacyjną. Jest bardzo przydatna i często stosowana, trzeba ją tylko umieć czytać – w miarę ledwie zauważalnych ruchów żelaznych palców projekcja ulegała stopniowemu uproszczeniu. – Masz tutaj kraj takim, jakim jest w rzeczywistości. Granice, konstytucje, oficjalne władze to sprawy gdzie jak gdzie, ale na tym obszarze zupełnie już drugorzędne. A tu masz zobrazowanie ośrodków faktycznej władzy, zarazem ukazujące układ sił. Nie staraj się na razie ogarniać szczegółów, na to być może przyjdzie czas. Patrz na sam układ nici, jak na figurę geometryczną. Potrafisz coś o nich powiedzieć?
Cały czas myślał gorączkowo nad swoją sytuacją. W jaki sposób jego sterownik jest podłączony do obcego mainframu? Nie chciał o to pytać, by nie wzbudzić podejrzeń.
– Wyglądają, jakby były w równowadze.
– Tak. Dobrze. Przypomina to średniowieczne sklepienie, prawda? Kamień położony w centrum nadaje równowagę całemu układowi. Ale tu analogia się kończy, bo mamy do czynienia z układem dynamicznym i naszym zadaniem jest wymodelowanie tej dynamiki. Widzisz ten punkt, tu? To, hasłowo mówiąc, niejaki Birłukin. Jeden z około trzydziestu podobnych mu książątek, rządzących różnymi kawałkami byłego i przyszłego imperium; nie w sensie terytorialnym, czy raczej nie tylko w sensie terytorialnym. Birłukin kontroluje spory kawałek energetyki, a przede wszystkim telekomunikację. Piątka starych współ-władców, których umowa decyduje o sprawach na Kremlu, lekceważy go. To ich błąd. Wiesz, dlaczego zwracam twoją uwagę na Birłukina? – zapytał i natychmiast odpowiedział sam sobie: – Ponieważ postawiliśmy na niego i pomożemy mu zostać jedynym władcą Rosji.
– Co to ma wspólnego z moim pytaniem?
– To jest właśnie odpowiedź na twoje pytanie. Pytałeś, co będzie z Polską. Corbenic odpowiada: białej cywilizacji potrzebna jest zapora – mocarstwo na Wschodzie, będące przeciwwagą dla Chin z jednej strony, a świata islamskiego z drugiej, dopóki nie dojrzeją one do przekształcenia. Dlatego celem nadrzędnym jest wyciągnąć Rosję z chaosu i dać jej silną władzę, która popchnie ją do forsownego rozwoju gospodarczego. To nie będzie przyjemna władza dla swych poddanych, ale taka właśnie jest konieczna. Nawet nie wyobrażasz sobie, co ludzkość będzie musiała w nadchodzących dziesięcioleciach znieść. Szczerze mówiąc, kto nie musi o tym myśleć, niech tego lepiej nie robi.
– A Polska?
Musiał sięgnąć pamięcią głęboko, do czasów, gdy chłonął podstawową wiedzę o kataryniarstwie. Przypomniał sobie Billa Ferna z Krzemowej Doliny i jego konwersatorium na temat sytuacji awaryjnych w sieci.
– Polska ma w tej grze swoje znaczenie. Jest bramą między Rosją a Zachodem. Birłukin to wie, dlatego uderza właśnie tutaj, i uderza w grupę Dasajewa, który rozmaitymi drogami kieruje polskimi służbami specjalnymi. Ale Dasajew, dzięki swoim interesom w Polsce, zaczął już zagrażać kremlowskiej piątce, więc ta nie udzieli mu pomocy, i to będzie jej kolejny błąd. Zresztą, nie będę ci podawał szczegółów. W każdym razie Polska będzie tu bardzo ważna, a wielu Polaków zajdzie w otoczeniu Birłukina niezwykle wysoko.
– Pytałem o państwo polskie. Co z nim będzie?
– To samo, co ze wszystkimi innymi: zaniknie i roztopi się w wielkiej rodzinie narodów. Może nieco wcześniej niż pozostałe, ale o to Polacy będą mogli mieć pretensje tylko do samych siebie.
“Pamiętajcie, że pod każdym oprogramowaniem, w jakim będziecie pracować, leży warstwa któregoś ze starych systemów operacyjnych – uczył ich wtedy Bili Fern. -Czasem jest to UNIK, czasem VAX, nie używa się ich już, zostały przywalone nowymi instrukcjami, ale zazwyczaj tam tkwią. Jeśli zdarzyłoby się wam wkleić w zawieszony system, przechodźcie do trybu pracy konwersacyjnej i spróbujcie się do nich odwołać”.
– Rozumiem – powiedział, otrząsając się z zamyślenia. – Krótko mówiąc: proponujecie mi współudział w czynieniu jakiegoś enigmatycznego dobra. Mam się w tym celu wznieść ponad swoje narodowe sentymenty i pomagać wam tak pokierować rodakami, aby ochoczo wsparli nowego batiuszkę, który przywróci ich okupantowi świetność z czasów Stalina. W zamian mogę liczyć na dostatnie, udane i długie życie, jako jeden z tych, którzy w ukryciu przed ludzką mierzwą rządzą, światem. Czy tak?
Читать дальше