Stanislaw Lem - Niezwyciężony

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanislaw Lem - Niezwyciężony» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niezwyciężony: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niezwyciężony»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Data wydania polskiego: 1964

Niezwyciężony — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niezwyciężony», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Horpach kazał wyłączyć głośniki, wypełniające dotąd sterownię ogłuszającym gromem, i spytał Jazona, co się stanie, kiedy temperatura wewnątrz „Cyklopa” przekroczy granicę wytrzymałości elektromózgu.

Uczony nie wahał się ani chwili.

— Miotacz zostanie wyłączony.

— A pole siłowe?

— Pole nie.

Ogniowa bitwa przeniosła się już na równinę przed wylot wąwozu. Atramen­towy ocean wrzał, wzdymał się, wirował i piekielnymi skokami wpadał w ognisty ziew.

— To już chyba zaraz… — powiedział Kronotos w ciszy oniemiałego, burzliwie skotłowanego obrazu w ekranach. Minęła jeszcze jedna minuta. Nagle blask ognistego leja gwałtownie osłabł. Chmura zakryła go.

— Sześćdziesiąt kilometrów od nas — odpowiedział technik łączności na pytanie Horpacha.

Astrogator zarządził alarm. Wszyscy ludzie wezwani zostali na stanowiska. „Niezwyciężony” wciągnął pochylnię, dźwig osobowy i zamknął klapy. W ekranie pojawił się nowy błysk. Ogniowy lej powrócił. Tym razem chmura nie atakowała go; ledwo jej strzępy, chwycone ogniem, zajaśniały, cała jej reszta poczęła wycofywać się w kierunku krainy wąwozów, wnikając w ich pełną cienia gmatwaninę, i oczom patrzących ukazał się „Cyklop” pozornie cały. Toczył się wciąż tyłem, bardzo powoli, rażąc dalej ciągłym ogniem całe otoczenie — głazy, piasek i wydmy.

— Dlaczego nie wyłączy miotacza?! — zawołał ktoś. Jak gdyby usłyszawszy te słowa, maszyna zgasiła płomień ciskanych wyładowań, zawróciła i z rosnącą chyżością potoczyła się w pustynię. Latająca sonda towarzyszyła jej na wysokości; w pewnej chwili zobaczyli coś, jakby nitkę ognia, lecącą z niewiarygodną szybkością w ich twarze — i zanim zrozumieli, że miotacz „Cyklopa” strzelił w sondę, a to, co widzą, jest smugą cząstek powietrza, anihilowanych na drodze strzału — cofnęli się odruchowo, drgnąwszy jakby w obawie, że wyładowanie wyrwie się z ekranu i wybuchnie wewnątrz sterowni. Natychmiast po tym obraz znikł i ekran wypełnił się pustym światłem.

— Rozwalił sondę! — krzyknął technik przy pulpicie sterującym. — Panie astrogatorze!

Horpach kazał wystrzelić drugą sondę; „Cyklop” był już tak blisko „Niezwyciężonego”, że zobaczyli go natychmiast, ledwo sonda nabrała wysokości. Nowy nitkowaty wybłysk, i ona też uległa zagładzie. Zanim obraz znikł, zdążyli w polu widzenia sondy dojrzeć własny statek; „Cyklop” był od niego nie dalej niż dziesięć kilometrów.

— Zwariował czy co? — powiedział podnieconym głosem drugi technik przy aparaturze.

Te słowa jakby coś odemknęły w umyśle Rohana. Spojrzał na dowódcę i zrozumiał, że ów myśli to samo, co on. Miał takie wrażenie, jakby członki, głowę, całe jego ciało nalewał ołowiem bezsensowny, grząski sen. Ale rozkazy zostały wydane: dowódca kazał wystrzelić najpierw czwartą, potem piątą sondę. „Cyklop” niszczył je kolejno jak strzelec wyborowy, zabawiający się strącaniem rzutków.

— Potrzebuję całej mocy — powiedział Horpach, nie odrywając głowy od ekranu.

Główny inżynier, jak pianista biorący akord, uderzył obiema rękami w klawisze rozrządu.

— Moc startowa za sześć minut — powiedział.

— Potrzebuję całej mocy — powtórzył Horpach, wciąż tym samym tonem, a w sterowni zapadła taka cisza, że słychać było bzykanie przekaźników za ema­liowanymi przegrodami, jakby się tam budził rój pszczół.

— Obudowa stosu jest zbyt zimna — zaczął GI, a wtedy Horpach odwrócił się do niego twarzą i po raz trzeci, tak samo nie podnosząc głosu, powiedział:

— Potrzebuję CAŁEJ mocy.

Inżynier bez słowa wyciągnął rękę ku głównemu wyłącznikowi. W głębi stat­ku rozległo się krótkie beknięcie syren alarmowych i niby odległy werbel zawtó­rowały mu kroki biegnących na stanowiska bojowe. Horpach znowu patrzał na ekran. Nikt nic nie mówił, ale teraz wszyscy pojęli, że niemożliwe stało się: astrogator gotował się do walki z własnym „Cyklopem”.

Wskaźniki, błyskając, ustawiały się jak żołnierze w szeregu. Indykator mo­cy dyspozycyjnej ukazywał w okienkach liczby pięcio- potem sześciocyfrowe. Gdzieś iskrzył jakiś przewód — czuć było zapach ozonu. W tylnej części sterow­ni technicy porozumiewali się umownymi znakami, pokazując sobie na palcach, który system kontroli uruchomić.

Kolejna sonda ukazała przed zestrzeleniem podługowaty łeb „Cyklopa”, przeczołgującego się przez grzędy skalne; ekran znowu opustoszał, rażąc srebrną bie­lą. Lada chwila maszyna miała się pojawić już na wizji bezpośredniej; bosman radarystów czekał już przy aparacie, który wysuwał zewnętrzną dziobową tele­kamerę ponad wierzchołek statku, dzięki czemu pole widzenia można było po­większyć. Technik łączności wystrzelił następną sondę. „Cyklop” nie kierował się jakby prosto na „Niezwyciężonego”, który trwał, głucho zamknięty, w peł­nej gotowości bojowej, pod puklerzem siłowego pola. Z jego dziobu w równych odstępach czasu tryskały telesondy. Rohan wiedział, że „Niezwyciężony” może powstrzymać ładunek antymaterii, ale energię udarową trzeba było pochłonąć, z uszczerbkiem dla rezerw energetycznych. Najrozsądniejszy wydawał mu się w tej sytuacji odwrót, to znaczy start na orbitę stacjonarną. Oczekiwał z chwili na chwilę takiego rozkazu, ale Horpach milczał, jakby licząc w niepojęty sposób na ocknięcie się elektronowego mózgu maszyny. W samej rzeczy, obserwując spod ciężkich powiek ruchy tego ciemnego kształtu, który bezszelestnie sunął wśród wydm, spytał:

— Wzywacie go?

— Tak jest. Nie ma łączności.

— Dajcie mu duże stop.

Technicy krzątali się przy pulpitach. Dwa, trzy, cztery razy zbiegały strużki świateł pod ich rękami.

— Nie odpowiada, astrogatorze.

Dlaczego on nie startuje? — nie mógł zrozumieć Rohan. Czy nie chce się przyznać do porażki? Horpach! Co za nonsens! Poruszył się… Teraz — teraz wyda rozkaz.

Lecz astrogator cofnął się tylko o krok.

— Kronotos?

Cybernetyk zbliżył się.

— Jestem.

— Co mogli mu zrobić?

Rohana od razu uderzyła ta forma: „oni” powiedział Horpach, jak gdyby naprawdę miał do czynienia z myślącym przeciwnikiem.

— Obwody autonomiczne są na kriotronach — powiedział Kronotos i czuło się, że to, co powie, będzie tylko przypuszczeniem. — Temperatura wzrosła, straciły nadprzewodliwość…

— Pan wie, doktorze, czy pan zgaduje? — spytał astrogator.

Była to dziwna rozmowa, bo wszyscy patrzyli przed siebie, w ekran, na którym widziany już bez pośrednictwa sondy „Cyklop” sunął ruchem płynnym, a jednak nie całkiem pewnym, bo zbaczał chwilami z kursu, jakby niezdecydowany, dokąd właściwie zmierza. Kilka razy pod rząd strzelił do niepotrzebnej już telesondy, zanim ją trafił. Widzieli, jak spada niby jaskrawa flara.

— Jedyne, co mogę sobie wyobrazić, to rezonans — powiedział po krótkim wahaniu cybernetyk. — Jeżeli ich pole pokryło się z tendencją samowzbudną mózgu…

— A pole siłowe?

— Pole siłowe nie ekranizuje magnetycznego.

— Szkoda — zauważył sucho astrogator.

Napięcie powoli słabło, gdyż „Cyklop” teraz już wyraźnie nie kierował się w stronę macierzystego statku. Odległość między nimi, przed minutą najmniejsza, zaczęła rosnąć. Wyrwana spod ludzkiej kontroli maszyna wyszła na przestwór północnej pustyni.

— GI zastępuje mnie — powiedział Horpach — a panów proszę na dół.

Długa noc

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niezwyciężony»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niezwyciężony» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Az Úr Hangja
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Frieden auf Erden
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Fiasko
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - The Albatross
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - His Masters Voice
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Nenugalimasis
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Regresso das estrelas
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Kyberiade
Stanislaw Lem
Stanislaw Lem - Ciberiada
Stanislaw Lem
Отзывы о книге «Niezwyciężony»

Обсуждение, отзывы о книге «Niezwyciężony» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x