Wladimir Sawczenko - Retronauci

Здесь есть возможность читать онлайн « Wladimir Sawczenko - Retronauci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 1989, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Retronauci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Retronauci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zebrane opowiadania prezentują rozmaite odmiany literatury sf od „powieści kryminalnej w czterech trupach” do interesującej parafrazy motywu wehikulu czasu. Pisarz rezygnuje niekiedy z zasady prawdopodobieństwa naukowego na rzecz fantazji paradoksalnych hipotez i eksperymentów intelektualnych. Jego utwory dobrze osądzone są w codzienności radzieckiej, wiele tu trafnych obserwacji obyczajowych i humoru.

Retronauci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Retronauci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podobny schemat można zastosować dla badań perspektywicznych, które sami prowadzimy. Wcale nie trzeba czekać do grudnia, żeby rozwinąć otrzymany na początku roku wynik sondażowy, albo na odwrót, przerwać pracę, której bezsens został wykazany w drugim kwartale. Tutaj dyrekcja i rada naukowa także określi skalę ważności wyników. Zadanie komputera: operatywnie planować przegrupowywanie sił i środków pomiędzy prace przebiegające pomyślnie i niepomyślnie.

I wreszcie proszę się zastanowić: czy nie można by zastosować komputera do rozwiązywania rozmaitych problemów wewnętrznych. O, na przykład przyznawanie mieszkań. Wiadomo, że ilość przyznawanych nam przez radę miejską mieszkań zawsze jest znacznie mniejsza od liczby potrzebujących. Znane są również dobrze przemyślane uchwały i instrukcje, które określają, komu i w jaki sposób należy przyznać mieszkanie. Nasze związki zawodowe mają wystarczające dane o potrzebach pracowników. A jednak, jak wiadomo, podczas każdego przydziału nie obchodzi się bez pokrzywdzonych, pominiętych, bez sporów, popsutych stosunków… Tymczasem problem, według mnie, nie jest bardziej złożony niż, powiedzmy, komputerowe projektowanie fabryk. A przecież my je projektujemy!

Warto pomyśleć i nad automatyzacją awansów. Wszyscy wystarczająco dobrze znamy się nawzajem i oprócz tego jesteśmy matematykami. Dlatego wydaje mi się, że możemy wyrazić nie tylko w ostrożnych słowach, lecz i w liczbach naukową i zawodową przydatność każdego, jego zasługi, doświadczenie, możemy przekształcić w schematy logiczne jego zainteresowania i pomysły… Oczywiście — profesor podniósł palec — decydujące słowo we wszystkich przypadkach będzie miała administracja i czynnik społeczny! Ale nasz instytut to wielki i skomplikowany system. Komputer pomoże nam optymalnie rozwijać go.

A więc ogłaszam wewnętrzny konkurs na najlepszy pomysł algorytmu „organizatora elektronicznego”! — uroczyście podsumował Walentyn Gieorgijewicz. — Termin konkursu — tydzień. Myślcie, przygotowujcie propozycje.

W następny poniedziałek omówimy i zadecydujemy, komu to powierzyć.

— A czy pan się nie obawia, panie profesorze — chytrze zapytał Kajmienow — że komputerowi zostaną przekazane pana czynności dyrektora i pewnego pięknego dnia…

…”elektroniczny dyrektor” będzie intrygował przeciwko prawdziwemu? — dokończył jego myśl Pantielejew. — Nie. Mądry człowiek (a ja, za waszym pozwoleniem, uważam się za takiego) nie musi się obawiać maszyn. Zauważcie, że jedyny sposób, żeby mieć przewagę nad maszynami — to wykorzystywanie ich. Co też właśnie będziemy czynić! To wszystko! Spotykamy się za tydzień. — I profesor włączył telefon, który natychmiast, jak gdyby tylko czekał na tę chwilę, zadzwonił.

— Nie, mimo wszystko on jest marzycielem — westchnął Małyszew, kiedy razem z Kajmienowem wyszedł z gabinetu. — Matematycy, oni wszyscy są marzycielami. Na papierze wszystko jest proste.

— Marzyciel — wesoło zgodził się Kajmienow; jego oczy błyszczały. — A teraz jest pora marzycieli, czyżbyś tego nie zauważył?

W tydzień później Kajmienow przedstawił plan pracy nad algorytmem „organizatora elektronicznego” i plan ten został przyjęty. W celu dopracowania algorytmu przydzieli łono Kajmienowowi niedawno nabyty komputer M–117.

A potem wydarzyło się coś niezwyczajnego. Właściwie incydent: Wołodia Kajmienow nazwał kierownika zakładu, Pawła Szyszkina… durniem.

Za ogromnymi oknami sali komputerów gęstniał liliowy zmierzch. Nad sześcioma szarymi procesorami „Mołni–5” (najstarszej maszyny cyfrowej w instytucie, jeszcze lampowej) szumiały dmuchawy układu klimatyzacyjnego. Na pulpicie maszyny, przy którym pracował Sergiusz Małyszew, zapalały się i gasły szeregi neonowych żaróweczek. Z prawej strony drukarka nerwowo wystukiwała cyfry.

Kajmienow siedział tyłem do kolegi, obok drugiej, niedawno ustawionej w sali maszyny M–117. Ta wyglądała o wiele mniej efektownie niż „Mołnia” — zaledwie jeden procesor i niewielki pulpit wielkości szafki nocnej. Ale M–117 potrafiła wiele.

Małyszew założył między rolki urządzenia wejściowego „Mołni” taśmę perforowaną z nowym programem, wprowadził ją dla sczytania, potem zapisał w dzienniku numer i nazwę zadania.

— „Zestawienie optymalnego rozkładu przewozów barwników organicznych na Południowych i Południowo—Zachodnich Liniach Kolejowych” — nachylając się za jego plecami przeczytał Kajmienow (akurat wstał, żeby się rozruszać) i zaklął. — Ten Szyszkin, ten Pawełek! znalazł sobie żłób do końca życia. Optymalna trasa przewozów mleka pasteryzowanego, optymalny rozkład dowozu chleba, optymalny harmonogram przewozów nowalijek. I wreszcie niesłychany wzlot myśli: optymalny rozkład przewozów barwników… Poczekaj, a dlaczego właśnie barwników organicznych, dlaczego nie szkatułek z Palecha? Aha, to jasne: współbrzmi z epoką Wielkiej Chemii.

— A widzisz! — Sergiusz uniósł brwi, odchylił nieco głowę do tyłu i znacząco ściągnął wargi. Jednak rozszerza to możliwości zastosowania komputerów.

— Tak, tak, rozumie się. Dziwna rzecz, nauka! Gdyby to było w fabryce, dawno by się połapali, że człowiek wykonuje jeden i ten sam element, tylko o różnych wymiarach. A tu… Rozszerza możliwości zastosowania!

— Słuchaj, odczep się — odburknął Sergiusz tracąc opanowanie. — Mówiłem Szyszkinowi, że czas już wymyślić uniwersalny algorytm dotyczący przewozów towarów na wszelkich trasach.

— I co on na to?

— Powiedział, że te szczegółowe zadania są ponad wszystko i przede wszystkim. Kraj czeka!

— A ty co?

— Poprosiłem o pozwolenie na zajęcie się ułożeniem uniwersalnego algorytmu w wolnym czasie.

— A on?

— Lepiej byłoby, gdybym nie mówił o wolnym czasie. Natychmiast mi wręczył jeszcze dwie teczki z zadaniami szczegółowymi o załadunku — wyładunku, dowozach — przewozach. Jest tam nawet o szarym mydle.

— A ty co?

— Słuchaj, odczep się ode mnie po dobroci! — rozjuszył się w końcu Małyszew. — Tobie to dobrze, pracujesz na polecenie dyrektora.

Na pulpicie „Mołni” zamrugały neonówki górnego rzędu: maszyna skontrolowała serię podprogramów, czekała na dalsze instrukcje operatora. Sergiusz rutynowo pstryknął przełącznikami, wprowadził rozkaz obliczeń kontrolnych. Kajmienow wrócił do swojego komputera, wyłączył zasilanie; na dziś koniec. Zdjął fartuch, powiesił go w szafce, schował do biurka papiery.

— Sierioża, długo jeszcze?

— Jeszcze ze dwadzieścia minut.

— Pośpiesz się, podrzucę cię motorem.

Kajmienow przespacerował się po sali. Kiedy zbliżył się do okna, przyszedł mu do głowy nowy pomysł. Wrócił do pulpitu „Mołni”, poczekał, aż Małyszew skończy bawić się pokrętłami i klawiszami, i odezwał się:

— A propos możliwości komputerów: dlaczego nikt nie pomyślał o tym, żeby zastosować cybernetykę do zorganizowania prywatnego życia człowieka, co? [9] * Obecnie istnieją już komputery osobiste (przyp. tłum.). * Współczesne życie jest skomplikowane, mnóstwo spraw, zamiarów, problemów, zachowań, wydarzeń. Jak podzielić czas, żeby zostało go i na randkę z dziewczyną, na teatr, na wypoczynek? Kiedy spotkać się z odpowiednim człowiekiem?

Jak uniknąć spotkania z nieodpowiednim? Jak nie spóźniać się do pracy, jak podzielić pieniądze, żeby wystarczyło do wypłaty? Jak układać stosunki z rodziną, żeby łatwiej się żyło? Jak i gdzie odpoczywać? Jakie pomysły warto urzeczywistniać, a jakich nie? I w jakiej kolejności? Jak uzyskać informację? Jak najlepiej urządzić się w tym mieście, ustroju? A może nie warto się urządzać, splunąć i wyjechać…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Retronauci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Retronauci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Retronauci»

Обсуждение, отзывы о книге «Retronauci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x