Wladimir Sawczenko - Retronauci

Здесь есть возможность читать онлайн « Wladimir Sawczenko - Retronauci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 1989, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Retronauci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Retronauci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zebrane opowiadania prezentują rozmaite odmiany literatury sf od „powieści kryminalnej w czterech trupach” do interesującej parafrazy motywu wehikulu czasu. Pisarz rezygnuje niekiedy z zasady prawdopodobieństwa naukowego na rzecz fantazji paradoksalnych hipotez i eksperymentów intelektualnych. Jego utwory dobrze osądzone są w codzienności radzieckiej, wiele tu trafnych obserwacji obyczajowych i humoru.

Retronauci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Retronauci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— W komunikacie został tylko postawiony problem, i nic więcej.

— Opowiedziano mi, jak został „postawiony”: jakoby algorytm „organizatora elektronicznego” prawie zadomowił się w naszym instytucie! Nie chcę pana zmartwić, lecz takie postępowanie będę zmuszony rozpatrywać bez taryfy ulgowej ze względu na pana młodość, niedoświadczenie życiowe i tak dalej. Została panu powierzona poważna praca, ryzykowna jak każdy eksperyment społeczny. Przedwczesna, słabo udokumentowana wynikami reklama skompromitowała już niejedną ideę naukową…

Kajmienow otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale dyrektor nie dał mu dojść do słowa.

— I jeszcze te spóźnienia. Proszę — profesor wziął ze stołu kartę pracy Kajmienowa: na takich kartach zegar kontrolny odbijał czas przyjścia i wyjścia pracowników — cztery czerwone cyfry w ciągu ostatnich dwóch miesięcy! Nieźle jak na człowieka, który bierze się do organizowania pracy naukowców, prawda że nieźle!?

— Tak, ale…

— A pana stosunki z kierownikiem zakładu! Mało tego, że profesor Teofan Miezozojski po ostatniej konferencji, na której miał pan przyjemność wypowiedzieć się na temat jego referatu, patrzy na mnie, za przeproszeniem, wilkiem, to jeszcze pan pozwolił sobie w obecności współpracowników podać w wątpliwość celowość pozostawania Pawła Nikołajewicza nie tylko na stanowisku mojego zastępcy, lecz w ogóle w naszym instytucie! Czy nie sądzi pan, że do rozwiązywania problemów istnieje rada naukowa, administracja i wreszcie pana pokorny sługa! Paweł Nikołajewicz Szyszkin jest doktorem, kierownikiem waszego zakładu. Przed panem natomiast, chociaż niewątpliwie zdolnym młodzieńcem, wszystko to, proszę wybaczyć, dopiero w przyszłości…

— Tak jest! — powiedział Kajmienow. — Szyszkin! Wiadomo! Panie profesorze, proszę otworzyć kopertę, którą wręczyliśmy panu z Małyszewem.

— Kopertę?! Ach, tak… Lecz co ma do rzeczy ta wasza zapieczętowana tajemnica? Zresztą, jak sobie pan życzy!

Drzwi sejfu otwarły się z łoskotem. Dyrektor złamał pieczęć na pakiecie. Wypadła z niego sterta pokrytych cyframi taśm i złożona wpół kartka.

— Panie profesorze, proszę przeczytać punkt pierwszy.

Pantielejew zmienił okulary. W tych szkłach w okrągłej czarnej oprawie od razu stał się podobny do przedrewolucyjnego inteligenta.

— „W dniach od drugiego do szóstego kwietnia P. Szyszkin za… za—ka—pu—je — profesor skrzywił się — …Kajmienowa i doniesie Walentynowi Gieorgijewiczowi o następujących rzeczach: 1) o jego spóźnieniach do pracy; 2) o jego wyzywającym zachowaniu się; 3) o wątpliwej opinii o jego aktywności społecznej…” — Ciekawe!

Dyrektor spojrzał z ukosa na datę w terminarzu na swoim stole, po czym na datę na kopercie.

— Ciekawe. „Punkt drugi. Mniej więcej w tym samym czasie… (Kajmienow zrobił ruch, jakby chciał wyrwać profesorowi kartkę, ale subordynacja zwyciężyła i opuścił rękę.) P. Szyszkin będzie przekonywał Walentyna Gieorgijewicza, żeby nie dołączać do algorytmu organizatora elektronicznego funkcji rozdziału mieszkań, premii i awansów. Jeśli zajmowanie się tym jest dla dyrektora uciążliwe, to on, Szyszkin, zgadza się przyjąć na siebie wymienione zadania. Motywy: 1) umiejętne zastosowanie funkcji polepsza sterowność systemu (instytutu) i 2) Kajmienow jest człowiekiem bez społecznego i administracyjnego doświadczenia i może nieprawidłowo zaprogramować komputer”.

Panie kolego! — Pantielejew podniósł oczy na inżyniera i głośno westchnął. — Rozmowa odbyła się przy drzwiach zamkniętych!.. Hm! Nie ma mowy o podsłuchu, daty nie te… oprócz tego motyw numer jeden nie został wypowiedziany. Paweł Nikołajewicz przedstawił drugi wymieniony przez pana motyw i jeszcze…

— Co? — Kajmienow zrozumiał, że nie wolno tracić głowy.

— …podkreślał, że może to być poczytane za próbę zastąpienia czynnika społecznego przez maszynę.

— I co pan mu odpowiedział? — nalegał Kajmienow.

— Wspomniałem, że nie jest to zwykła społeczność, lecz naukowców: jeśli Kajmienow nie podoła programowaniu, zawsze będzie można go poprawić. W końcu jest to zaledwie eksperyment… Niech no pan posłucha! — opamiętał się profesor. — To nie pan powinien mi zadawać pytania, ale ja panu. Coście tam wymyślili?

— Niewielkie zajęcie w godzinach nadliczbowych… w ramach pracy społecznej… — Kajmienow zaczął bokiem posuwać się ku drzwiom: nie wytrzymując wzroku Pantielejewa położył rękę na piersi. — Panie profesorze, jedyne, co mogę panu powiedzieć teraz: nie opóźni to prac nad „organizatorem elektronicznym”. Naprawdę… Walentynie Gieorgijewiczu, a o mojej opinii było?

— Było! — gniewnie odparł dyrektor. — I jeszcze: jeśli macie zamiar także w przyszłości przekazywać mi podobne pakiety, nie używajcie w nich, proszę, czasownika „kapować”!

Małyszew czekał na korytarzu. Zobaczywszy spotniałą jak po kąpieli twarz Kajmienowa zapytał współczująco:

— Postawił ci?

— Tak, w stłuczonym kieliszku… Na szczęście w porę poprosiłem go, żeby otworzył pakiet. Daj zapalić.

— No i?…

— Zgadzać się nawet zgadza, ale my wielu rzeczy jeszcze nie uwzględniamy. Szyszkin działa zręczniej…

2. Narodziny Sz–2

Rozmowy te poprzedziła scena w gabinecie dyrektora, w której wyniku powstał projekt algorytmu,organizatora elektronicznego”.

Pewnego razu w styczniu Pantielejew zaprosił do swojego gabinetu inżynierów jprogramistów. Spotkanie było wyznaczone na 10.00 i, rozumie się, nie spóźnił się nikt.

Do 10.25 Pantielejew burzliwie rozmawiał przez telefon z dyrektorem „Metkolzbytu”. Sądząc po drganiach membrany rozmówca kategorycznie żądał przepuszczenia poza wszelką kolejnością zadań komputerowych centrali i groził kontrolą społeczną.

O 10.26 przybył przedstawiciel Rady Ekonomicznej Republiki, żeby uzgodnić system obliczeń planowych. Koordynacja ciągnęła się do jedenastej i była urozmaicana rozmowami telefonicznymi z dyrekcją „Naftogazu”, komitetem obwodowym związku zawodowego budowniczych maszyn, trzema zarządami, Państwową Inspekcją Samochodową, redakcją jednego naukowego i jednego popularnonaukowego czasopisma i jeszcze z dwoma osobami w nie cierpiących zwłoki sprawach prywatnych.

O 11.00 z okrzykiem: „Walentynie Gieorgijewiczu, Komitet Planowania depcze nam po piętach!” — wbiegł kierownik działu kadr, żeby uzgodnić wykaz etatów na nadchodzący rok.

O 11.30 posłusznie siedzący na krzesłach programiści zaczęli po cichu narzekać. Pantielejew zakończył rozmowę z kierownikiem kadr, zamknął za nim drzwi, wyłączył znowu dzwoniący telefon i zwrócił się do inżynierów:

— Co, nie podoba się? Nawiasem mówiąc mnie również… Więc zapragnąłem, żebyście się przyjrzeli, jak to wykwalifikowany matematyk zamienia się w zakutego biurokratę i niedołęgę. Tak, właśnie tak. Przesunąłem o cztery punkty planu rozwiązanie zadań dla owego „Metkol…” „Zbytkol…”

— …metylu.

— O właśnie, dziękuję. A cóż można zrobić. Kontroli społecznej udowodniłbym bez wątpienia, że doniosłość zadań owej centrali jest nieproporcjonalna do uporu jej dyrektora, ale ileż by poszło na to czasu i sił! Z przedstawicielem Rady Ekonomicznej uzgadniałem byle jak, dla porządku, i wykaz etatów opracowaliśmy pośpiesznie, dlatego że Komitet Planowania rzeczywiście depcze nam po piętach. Potem trzeba będzie jeździć i żebrać o niezbędne etaty… Słowem, czas z tym skończyć! — Pantielejew zdecydowanie potrząsnął srebrzystą czupryną. Szewc bez butów chodzi. A więc zadanie numer jeden: sprawne planowanie prac zleconych. Zlecenia wpływają bez przerwy — jedne są ważne, inne nie. Śmieszne byłoby ustawianie ich w kolejce jak w sklepie. Mam taki pomysł: dyrektor albo rada naukowa ocenia według przyjętej skali liczbowej stopień ważności każdej pracy. Wprowadzamy do komputera tę skalę oraz dane o możliwościach wykonania zadania: obciążenie komputerów, pracowni, czym jest zajęty każdy ze specjalistów, kto jest na urlopie, w delegacji, kto ma zwolnienie lekarskie. Komputer opracowuje optymalny harmonogram realizacji zleceń, terminy, ilość i jakość specjalistów zatrudnionych przy opracowywaniu każdego tematu, czas maszyny, zlecenie dla pracowni, dla działu zaopatrzenia — wszystko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Retronauci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Retronauci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Retronauci»

Обсуждение, отзывы о книге «Retronauci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x