Isaac Asimov - Równi Bogom

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiek XXI. Wykorzystanie niezwykłej technologii Obcych umożliwia transfer materii między Ziemią a światami równoległymi i zapewnia ludzkiej cywilizacji niewyczerpane zasoby energii. Wydaje się, że darmowa energia rozwiąże wszystkie problemy. I tylko kilku ludzi wie, że może oznaczać zagładę planety...

Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Punktowanie jest bardzo skomplikowane — powiedziała Selene. — Dostają punkt za każdy skok i za każde dotknięcie przeciwnika, dwa punkty za wywołanie błędu przeciwnika przy łapaniu poprzeczki, dziesięć za strącenie. Są także różnego rodzaju punkty karne za faulowanie.

— Kto nalicza punkty?

— Mecz obserwują sędziowie, którzy podejmują wstępne decyzje. Mecz jest także nagrywany na wypadek odwołań od ich decyzji. Bardzo często nawet taśmy nie pozwalają jednak na jednoznaczne rozstrzygnięcia.

Rozległ się nagły krzyk podniecenia, kiedy dziewczyna w niebieskim przeleciała obok chłopaka w czerwonym i klepnęła go głośno w bok. Chłopak wykręcił się, ale niezbyt zręcznie, i uderzył kolanem w ścianę, łapiąc się poręczy, źle wymierzywszy dystans.

— Gdzie miał oczy? — powiedziała z politowaniem Selene. — Nie zauważył, jak się do niego zbliżała.

Akcja nabierała tempa. Ziemianin zmęczył się dochodzeniem do tego, co się dzieje w wymieszanej gromadzie. Czasami któryś skoczek dotykał poprzeczki i nie zdołał się jej uchwycić. W takich chwilach każdy widz wychylał się, jakby był gotów skoczyć na dół, żeby wspomóc spadającego. Ktoś uderzył Marco Fore w nadgarstek.

Jeden z widzów krzyknął: — Faul!

Fore nie złapał się poręczy i spadał. Ziemianinowi wydawało się, że upadek jest bardzo powolny w przypadku księżycowej grawitacji. Smukłe ciało Fore’a wykręcało się i obracało, ponieważ Lunarianin starał się złapać poprzeczkę za poprzeczką — ciągle bezskutecznie. Reszta zawodników czekała, cała gra zamarła na czas jego spadania.

Fore spadał już całkiem szybko, mimo że dwa razy udało mu się zwolnić lot — chwytał na moment kolejne poprzeczki. Nie zdołał jednak się na nich zatrzymać.

Dolatywał już do samego dna, kiedy nagłym rzutem ciała znalazł się przy jednej z poprzeczek i zahaczył o nią lewą stopą. Zawisł na niej głową w dół, huśtając się około trzech metrów nad podłogą. Wisiał tak z rozłożonymi rękami, kiedy widownia nagradzała go gromkim aplauzem. Po chwili, gdy brawa ustały, okręcił się wokół poprzeczki i ruszył do błyskawicznej wspinaczki.

— Faulowano go? — spytał Ziemianin.

— Jeśli Jean Wong rzeczywiście złapała go za nadgarstek, zamiast go odepchnąć, to był faul. Sędziowie jednak uznali, że był to prawidłowy blok i nie sądzę, żeby Marco się odwoływał od ich wyroku. Spadał znacznie dłużej, niż musiał. Lubi takie ratunki w ostatniej chwili, ale któregoś dnia się przeliczy i zrani… Oho!

Ziemianin spojrzał na nią ze zdziwieniem, Selene patrzyła na kogoś za jego plecami.

— Chyba cię szuka ktoś z biura komisarza — powiedziała.

— Dlaczego…

— Po co miałby tu przychodzić z powodu kogoś innego. Ty jesteś tu obcym.

— Ale z jakiego powodu… — zastanawiał się Ziemianin.

Posłaniec o budowie mieszkańca Ziemi lub imigranta podszedł od razu do nich, czując się wyraźnie nieswojo, znalazłszy się w centrum zainteresowania kilkunastu szczupłych, nagich osób, u których pogarda zdawała się mieszać z obojętnością.

— Proszę pana — zaczął. — Komisarz zaprasza do siebie…

5

Mieszkanie Barrona Neville’a było skromniejsze niż kwatera Selene. Książki umieszczone były na widoku. W rogu znajdował się nie zamaskowany terminal komputerowy. Na biurku leżały sterty papierów. Okna były wyłączone. Do pokoju weszła Selene, skrzyżowała ręce na piersiach i rzuciła: — Jak możesz porządkować myśli, mieszkając w takim bałaganie?

— Jakoś mi się to udaje — odpowiedział niechętnie Barron. — Dlaczego nie przyprowadziłaś Ziemianina?

— Komisarz dopadł go pierwszy. Nowy komisarz.

— Gottstein?

— Właśnie. Dlaczego nie byłeś wcześniej gotów?

— Trochę czasu, zabrało mi dokopanie się do materiałów o nim. Nie chcę pracować w ciemno.

— Cóż, pozostaje nam tylko poczekać.

Neville obgryzał paznokieć kciuka, po czym przyjrzał się dokładnie wynikowi operacji.

— Nie wiem, co o nim myśleć… Jak go oceniasz?

— Spodobał mi się — powiedziała zdecydowanym tonem. — Jest całkiem miły, jak na Ziemianina. Pozwolił, żebym go oprowadzała. Wszystko go ciekawiło. Nie wyciągał pochopnych wniosków. Nie patrzył na nas z góry… A nie unikałam obrażania go.

— Czy dopytywał się o synchrotron?

— Nie, ale nie było potrzeby.

— Dlaczego?

— Powiedziałam, że się z nim spotkasz, i wyjaśniłam, że jesteś fizykiem. Dlatego sądzę, że to ciebie będzie o to pytał, kiedy się spotkacie.

— Nie myślał, że to dziwne, iż rozmawia z przewodniczką turystyczną, znającą fizyka?

— Dlaczego miałoby to być dziwne? Powiedziałam, że jesteś moim partnerem seksualnym. A gustów w seksie nie da się wytłumaczyć, fizyk może się przecież zniżyć do tego, by mieć stosunki z prostą przewodniczką.

— Skończ z tym, Selene.

— Słuchaj, Barronie, wydaje mi się, że gdyby planował jakąś sztuczkę, gdyby mnie zaczepił, ponieważ chciał się z tobą skontaktować, wykazałby choćby odrobinę zainteresowania twoją osobą. Im bardziej skomplikowana i naiwna próba konspiracji, tym trudniej ludziom, którzy się jej podejmują, to ukryć. Specjalnie udawałam obojętność. Mówiłam o wszystkim, tylko nie o synchrotronie. Wzięłam go na pokaz gimnastyczny.

— I?

— Wciągnął go. Był zupełnie na luzie i zaciekawiony. Cokolwiek zamierza, nie ma nic do ukrycia.

— Jesteś tego pewna? Komisarz jednak spotka się z nim wcześniej niż ja. Czy sądzisz, że to dobrze?

— Cóż w tym złego? Zaproszenie na spotkanie otrzymane na oczach kilkunastu Lunarian trudno nazwać konspiracją.

Neville odchylił się do tyłu, splatając palce z tyłu głowy. — Selene, daruj sobie komentarze, kiedy cię o nie nie proszę. Irytujesz mnie. Po pierwsze, ten człowiek nie jest fizykiem. Wspominał o tym?

Przez chwilę myślała. — To ja powiedziałam, że jest fizykiem. Nie przeczył temu, ale nie przypominam sobie, żeby rzeczywiście tak twierdził. A jednak… jednak jestem pewna, że jest fizykiem.

— Pominięcie prawdy także może być kłamstwem. Może mu się wydaje, że jest fizykiem, ale prawda jest taka, że nie ma wykształcenia fizyka i nie pracuje w takim charakterze. Co prawda, ma przygotowanie naukowe, ale nie ma posady naukowca. Nikt go nie chciał. Nie ma takiego instytutu na Ziemi, który by go przyjął. Jest na czarnej liście Hallama, od lat zajmując na niej czołowe miejsce.

— Jesteś tego pewny?

— Uwierz mi, sprawdzałem. Czyż nie krytykowałaś mnie, że trwało to tak długo… To się dobrze składa, może nawet aż za dobrze.

— Dlaczego za dobrze? Nie rozumiem, co sugerujesz?

— Nie wydaje ci się, że powinniśmy mu ufać? W końcu ma rachunki do wyrównania z Ziemią.

— Oczywiście, możesz tak argumentować, jeśli takie są fakty.

— Fakty to potwierdzają, tylko że można zawsze je spreparować.

— Barronie, to wstrętne. Jak możesz wplatać we wszystko swoje konspiracyjne teorie. To, co mówił Ben…

— Ben? — powtórzył ironicznie Neville.

— Ben! — rzuciła twardo Selene. — Ben nie mówił jak ktoś żywiący jakieś urazy, czy tym bardziej ktoś, kto próbuje odegrać przede mną, że je ukrywa.

— Nie, ale zdołał doprowadzić do tego, że go polubiłaś. Mówiłaś, że ci się spodobał, nie? Może właśnie o to mu chodziło.

— Wiesz, że nie daję się łatwo nabrać.

— No cóż, przekonam się, gdy sam go zobaczę.

— Idź do diabła, Barronie! Spotykam się z tysiącami Ziemiaków różnego pokroju. To moja praca. Nie masz żadnego powodu, żeby wyrażać się tak sarkastycznie o moim sądzie. Wiesz, że masz wszelkie powody do tego, by mu ufać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Równi Bogom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Równi Bogom»

Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x