Isaac Asimov - Równi Bogom
Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Równi Bogom
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Ale potraficie się poruszać także bardzo wolno. — Ziemianin obserwował akrobatów. Szybko znaleźli się na górze, a teraz umyślnie opadali powoli. Szybowali, muskając poręcze, żeby opóźnić spadek, a nie jak przedtem przyspieszyć wejście. Kiedy opadli na dno, zastąpiło ich dwóch następnych zawodników. A potem jeszcze dwóch. Na przemian, pary z każdej drużyny mistrzowsko rywalizowały ze sobą.
Każda para zaczynała tak samo, wspinała się i opadała, wykonując coraz bardziej skomplikowane akrobacje. Jedna z par, odbiwszy się równocześnie, przecinała salę długimi parabolicznymi łukami. Zawodnik docierał do poręczy, którą dopiero co opuścił partner, jakimś sposobem przemykając koło niego w powietrzu, nie dotykając go nawet. Występ wywołał burzę oklasków.
— Podejrzewam, że brak mi doświadczenia — stwierdził Ziemianin — by należycie docenić ich zręczność. Czy są to urodzeni Lunarianie?
— Tylko oni — odpowiedziała Selene. — Sala gimnastyczna jest dostępna dla wszystkich obywateli Księżyca i trzeba przyznać, że niektórym imigrantom całkiem nieźle wychodzą akrobacje. Ale żeby osiągnąć prawdziwą wirtuozerię, trzeba zaczynać od dziecka, urodzić się tutaj. Takie dzieci są właściwie przystosowane fizycznie do tego sportu — a w każdym razie lepiej niż rodowici Ziemianie — i poddane specjalnemu treningowi w dzieciństwie. Większość z wykonawców nie ma jeszcze osiemnastu lat.
— Sądzę, że nawet w przypadku księżycowej grawitacji jest to niebezpieczne.
— Nieraz zdarzają się złamania. Nie przypominam sobie, by doszło kiedyś do śmierci, ale był przypadek złamania kręgosłupa i paraliżu. Straszny wypadek, widziałam to… O, czekaj, teraz będą spadać w stylu dowolnym.
— W stylu dowolnym?
— Dotychczas oglądaliśmy kompozycje przygotowane według wcześniej ustalonych wzorów.
Rytm wybijany przez perkusję ściszył się w chwili, kiedy jeden z zawodników, stojący u szczytu cylindra, wstał i nagle rzucił się w powietrze. Złapał się jedną ręką poprzeczki, zakręcił się na niej i puścił się w dalszy lot.
Ziemianin obserwował go uważnie. — Nie do wiary — skomentował. — Porusza się wśród tych poprzeczek jak gibon.
— Jak co?
— Gibon. Gatunek małpy, właściwie jedyny gatunek małpy żyjący jeszcze na swobodzie. Są… — Zauważył wyraz twarzy Selene i zaczął się tłumaczyć: — Nie chciałem was obrazić, Selene, one naprawdę poruszają się z wielką gracją.
— Widziałam zdjęcia małp — powiedziała Selene, marszcząc brwi.
— Chyba jednak nie widziałaś gibonów w ruchu… Być może Ziemiaki, chcąc was obrazić, przezywają Lunarian gibonami, osiągając taki skutek, jak wy używając określenia Ziemiak. Nie o to jednak mi chodziło. — Oparł się łokciami o poręcz, przyglądając się ewolucjom w dole. Były jak taniec w powietrzu. — Jak traktujecie imigrantów z Ziemi? Chodzi mi o tych, którzy mają zamiar zostać tu na całe życie. Brak im sprawności prawdziwych Lunarian, więc…
— To bez znaczenia. Migowie są członkami naszej społeczności. Nie ma tu dyskryminacji, w każdym razie dyskryminacji prawnej.
— Co to znaczy: dyskryminacji prawnej?
— No cóż, sam chyba na to wpadłeś. Są rzeczy, których oni nie potrafią. Istnieją między nami różnice. Mają inne problemy zdrowotne i z reguły mają ich więcej. Przyjeżdżając tu w średnim wieku, mają wygląd… starców.
Zażenowany Ziemianin unikał jej wzroku. — Czy imigranci i Lunarianie mogą zawierać związki małżeńskie?
— Oczywiście, że tak. To znaczy, mogą ze sobą żyć.
— O to mi chodziło.
— Naturalnie. Nie ma powodu, by utrzymywać, że Ziemianie nie mają wartościowych genów. Mój ojciec był także Migiem, chociaż ze strony matki jestem Lunarianką w drugim pokoleniu.
— Jak sądzę, twój ojciec przybył tu w zaawansowanym…
O Boże… — Zastygł z przerażenia, spoglądając na dół, po czym westchnął z ulgą. — Myślałem, że nie złapie tamtej poprzeczki.
— W żadnym razie — powiedziała Selene. — To Marco Fore. Lubi łapać się w ostatniej chwili. Właściwie nie świadczy to dobrze o jego wychowaniu, prawdziwi mistrzowie tego nie robią. Jednak… Mój ojciec miał dwadzieścia dwa lata, kiedy tu przyleciał.
— Rozumiem, to wyjaśnia wszystko. Wystarczająco młody, żeby się przystosować, żadnych więzi emocjonalnych z Ziemią. Z punktu widzenia młodego Ziemiaka, jak sobie wyobrażam, to musi być naprawdę przyjemne utrzymywać stosunki seksualne z…
— Stosunki! — Selene starała się wyrazem rozbawienia zamaskować odrazę. — Nie sądzisz chyba, że mój ojciec odbywał stosunki z matką. Gdyby to usłyszała moja matka, od razu by ci to wybiła z głowy.
— Ale…
— To było sztuczne zapłodnienie, na Boga. Kochać się z Ziemianinem?
Mężczyzna spoważniał.
— Wydawało mi się, że mówiłaś, iż nie ma tu dyskryminacji.
— To nie dyskryminacja. To tylko obiektywny, uwarunkowany fizycznie fakt. Ziemianie nie radzą sobie z naszym polem grawitacyjnym właściwie. Jakkolwiek dobrze by się przystosowali, pod wpływem silnych emocji mogą się zapomnieć. Nie zaryzykowałabym tego. Niezręczny głupiec mógłby z łatwością złamać sobie rękę lub nogę — albo, co gorsza, mi. Wymiana genów to jedno, a seks to już zupełnie inna sprawa.
— Przepraszam… Ale czy sztuczne zapładnianie nie jest prawnie zabronione?
Selene patrzyła z uwagą na gimnastyków.
— Znowu Marco Fore. Gdy nie próbuje popisywać się, jest naprawdę niezły, jego siostra jest prawie tak samo dobra.
Kiedy występują razem, tworzą jakby taneczny poemat. Spójrz na nich. Spotykają się i zakręcają wokół tej samej poprzeczki w doskonałej harmonii. Czasami Marco wpada w manierę, ale nie można mu odmówić wspaniałej kontroli nad ciałem… Tak, sztuczne zapładnianie jest sprzeczne z ziemskim prawem, ale dozwolone w przypadkach wskazań medycznych, tak właśnie tu bywa, a przynajmniej tak się motywuje.
Teraz wszyscy akrobaci wspięli się na samą górę i ustawili się w kółku tuż poniżej poręczy, czerwoni po jednej stronie, niebiescy po drugiej. Wyciągnęli ręce w stronę wnętrza walca, zabrzmiały gromkie brawa. Wokół poręczy zgromadził się spory tłum.
— Powinniście zmontować tu trybuny — powiedział Ziemianin.
— W żadnym razie. To nie jest przedstawienie, a ćwiczenia. Nie chcemy więcej widzów, niż może się zmieścić przy poręczy. Powinniśmy być tam na dole, nie tutaj.
— To znaczy, potrafisz coś takiego?
— Tak jakby. Każdy Lunarianin potrafi. Nie jestem jednak równie dobra, jak oni. Nie przyłączyłam się do żadnej drużyny… Zaraz zacznie się przepychanka. To naprawdę niebezpieczna część. Cała dziesiątka będzie w powietrzu i każda strona będzie usiłowała doprowadzić do strącenia członków drużyny przeciwnej.
— Prawdziwych strąceń?
— Na ile to możliwe.
— Czy zdarzają się wypadki?
— Czasami. Oficjalnie ta konkurencja nie jest mile widziana. Uważa się, że graniczy z lekkomyślnością. Nasza populacja jest zbyt mała, byśmy mogli sobie pozwolić na możliwość skaleczenia kogokolwiek bez żadnego powodu. Przepychanka zdobyła sobie jednak popularność i nie potrafimy zebrać wystarczającej liczby głosów, żeby uchwalić ustawę zabraniającą jej.
— Po czyjej stronie głosujesz, Selene?
Selene zarumieniła się. — Nieważne. Patrz!
Rytm wybijany przez perkusję osiągnął natężenie grzmotu i raptem wszyscy zawodnicy skoczyli przed siebie jak strzały. Wnętrze cylindra wypełniło kłębowisko ciał, ale kiedy akrobaci znowu się rozproszyli, każdy kończył pewnie, trzymając się jednej z poprzeczek. Rosło napięcie. Czekanie nieznośnie wydłużało się. Skoczył jeden, po nim drugi, trzeci… W powietrzu ponownie zaroiło się od migających ciał. I jeszcze raz, jeszcze jeden…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Równi Bogom»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.