Isaac Asimov - Równi Bogom
Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Równi Bogom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Równi Bogom
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Równi Bogom: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Równi Bogom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Równi Bogom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Równi Bogom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Nie wiem dlaczego, ale cieszy mnie, że w spartańskich warunkach Księżyca możecie sobie pozwolić na marnowanie tyle miejsca na błahostki.
— Błahostki! — W głosie Selene zabrzmiała obraza. — Dlaczego sądzisz, że to błahostka?
— Przepychanka? To jakaś gra?
— Możesz to nazwać grą. Na Ziemi nazywa się to chyba sportem — dziesięciu ludzi coś robi, a dziesięć tysięcy kibicuje. Na Księżycu jest inaczej. To, co ci się wydaje zabawą, jest dla nas koniecznością… Tędy, pojedziemy windą, musimy chwilę poczekać.
— Nie chciałem cię rozgniewać.
— Wcale się nie gniewam, ale musisz być rozważniejszy.
Ziemianie przystosowywali się do ziemskiej grawitacji przez całe trzysta milionów lat, odkąd pierwsze istoty żywe wypełzły na suchy ląd. Nawet jeśli nie ćwiczycie, jakoś sobie radzicie. My nie mieliśmy tyle czasu, żeby dostosować się do grawitacji Księżyca.
— Ale wyglądacie inaczej.
— Rodowici Lunarianie, którzy dojrzewali w księżycowych warunkach, mają smuklejsze mięśnie, a kości mniej masywne niż Ziemiaki, ale różnice są tylko powierzchowne. Żadna funkcja fizjologiczna, nawet bardzo subtelna, czy to będzie trawienie, czy wydzielanie hormonów, nie jest przystosowana do tutejszej grawitacji. Wszystkie wymagają regularnych ćwiczeń. Jeśli udaje się nam przygotować ćwiczenia w formie zabaw i gier, to wcale nie znaczy, że są one czymś błahym… O, przyjechała winda.
Ziemianin cofnął się odruchowo, przerażony, ale Selene wytłumaczyła, z odcieniem niecierpliwości, jak gdyby drażniło ją, że znowu będzie musiała tłumaczyć najprostsze sprawy. — Powiesz pewnie, że wygląda to jak wiklinowy kosz. Każdy Ziemianin używający naszych wind tak mówi. Ale przy tutejszej grawitacji winda nie musi wyglądać solidniej.
Winda zjeżdżała powoli na dół. Nikogo oprócz nich nie było wewnątrz kabiny.
— Podejrzewam — zauważył Ziemianin — że nieczęsto jest używana.
Selene znowu się uśmiechnęła.
— Masz rację. Szyblot jest znacznie bardziej popularny.
— Cóż to takiego?
— Dokładnie tyle, co sugeruje nazwa… Jesteśmy na miejscu. Zjechaliśmy tylko dwa poziomy w dół… Szyblot to pionowa rura z poręczami, którą można swobodnie spadać. Nie zachęcamy Ziemiaków do używania go.
— Zbyt niebezpieczne?
— Może nie samo w sobie. Można w nich schodzić, jak po drabinie. Jednak trafiają się tam urwisy, zjeżdżające na dół ze znaczną szybkością, i Ziemiaki nie wiedzą, jak im zejść z drogi. Zderzenia nie należą do przyjemnych. Ale przywykniesz z czasem i do szyblotówj… Właściwie to, co za chwilę zobaczysz, jest czymś w rodzaju wielkiego szyblotu zaprojektowanego z myślą o ryzyku.
Zaprowadziła go ku poręczy opasującej okrągły otwór, przy której stało kilka osób oddających się rozmowom. Wszystkie mniej lub bardziej nagie. Najbardziej popularną część ubioru stanowiły sandały, którym czasami towarzyszył pas z saszetką zarzucony na ramię. Nieliczni widzowie mieli na sobie majtki. Ktoś jadł jakąś zielonkawą papkę, czerpiąc ją ręką z pojemnika.
Ziemianin nieznacznie zmarszczył nos, skrzywił się, przechodząc koło jedzącego. — Musicie tu mieć duże problemy z zębami.
— Nie jest dobrze — przyznała Selene. — Gdybyśmy mogli, wybralibyśmy edentantność.
— Bezzębność?!
— No, może niezupełną. Zachowalibyśmy siekacze i kły dla estetyki, poza tym mogłyby się do czegoś przydać. A ponadto łatwo je czyścić. Ale po co nam zęby trzonowe? To całkowicie zbędne pozostałości z ziemskiej przeszłości naszego gatunku.
— Czynicie jakieś przygotowania w tym kierunku?
— Nie — odpowiedziała Selene oschle. — Inżynieria genetyczna jest zabroniona. Ziemia jest nieugięta na tym punkcie.
Wychyliła się nad poręczą.
— Nazywają to księżycowym placem zabaw.
Ziemianin popatrzył na dół. Ujrzał duże cylindryczne pomieszczenie o gładkich różowych ścianach, do których przytwierdzone były, zdawałoby się zupełnie przypadkowo, metalowe poręcze i poprzeczki. To tu, to tam wystawała rurka przecinająca część szybu, niektóre przechodziły przez całą jego szerokość. Cylinder miał około stu do stu dwudziestu metrów głębokości i z jakieś piętnaście średnicy.
Nikt nie zdawał się zwracać specjalnie uwagi na boisko ani na Ziemianina. Kilku Lunarian spojrzało na niego obojętnie, kiedy przechodził koło nich, zdając się taksować jego ubiór i wyraz twarzy, po czym się odwracali. Niektórzy z nich dawali Selene od niechcenia jakieś znaki ręką, zanim się odwrócili, niemniej odwracali się wszyscy. Mimo iż osłabiony, sygnał obojętności nie mógł być bardziej czytelny.
Ziemianin zwrócił wzrok ku otworowi cylindra. Na dnie widać było smukłe sylwetki zawodników, skrócone perspektywą patrzenia. Niektórzy mieli na sobie skrawki czerwonej odzieży, inni niebieskiej. Dwie drużyny, stwierdził. Najwyraźniej odzież spełniała rolę ochronną, bo mieli na sobie rękawice i sandały, ochraniacze na kolanach i łokciach. Kilkoro miało skąpe opaski na biodrach, a reszta na klatkach piersiowych.
— Oho — mruknął. — Kobiety i mężczyźni.
— To prawda — potwierdziła Selene. — Kobiety i mężczyźni uczestniczą w grze na równych prawach, a ubrani są po to, żeby zapobiec niepotrzebnym ruchom części ciała, które mogłyby przeszkadzać w kontrolowanym spadaniu. Istnieją oczywiste różnice w tym, które części są najbardziej podatne na ból. To nie skromność.
— Chyba o tym czytałem.
— Całkiem możliwe — skwitowała obojętnie Selene. — Niewiele jednak przedostaje się na zewnątrz. Nie dlatego, że się temu sprzeciwiamy, ale dlatego, że władze Ziemi wolą ograniczać informacje z Księżyca do minimum.
— Dlaczego?
— Jesteś Ziemianinem, to ty powinieneś mi na to odpowiedzieć… Mamy teorię, że ludzie na Ziemi się nas wstydzą. A w każdym razie ziemskie władze.
Po dwóch przeciwnych stronach cylindra zaczęła się wspinać para zawodników przy wtórze dochodzącego z dołu ten kotu bębenków. Z początku zawodnicy wchodzili po drabinie, szczebel po szczeblu, ale prędkość ich wspinaczki stopniowo się zwiększała i w połowie drogi na górę odbijali się od każdego stopnia ostentacyjnymi klaśnięciami.
— Na Ziemi nie zrobiliby tego zręczniej — podziwiał ich Ziemianin. — Jeśli w ogóle byłoby to możliwe — poprawił się.
— To nie tylko kwestia słabszej grawitacji — powiedziała Selene. — Możesz spróbować, jeśli ci się tak wydaje. To wynik nie kończących się godzin ćwiczeń.
Wspinający się dotarli do poręczy na górze i zakręcili się w taki sposób, że znaleźli się głową do dołu. Równocześnie wykonali salta i zaczęli spadać.
— Jak chcą, potrafią się szybko poruszać — skomentował Ziemianin.
— Uhm — przytaknęła Selene. Rozległy się brawa. — Wydaje mi się, że Ziemianom — chodzi mi o prawdziwych Ziemian, ludzi, którzy nigdy nie byli na Księżycu — ruch na Księżycu kojarzy się z powierzchnią i skafandrami kosmicznymi. W takich warunkach, oczywiście, ruch często jest powolny. Masa człowieka i kombinezonu jest pokaźna, z czym wiąże się duża siła bezwładności, a do tego grawitacja, która mogłaby ją równoważyć, jest niewielka.
— To prawda — zgodził się Ziemianin. — Widziałem klasyczne już filmy z pierwszymi astronautami, które oglądają w szkołach wszystkie dzieci. Poruszali się, jakby byli zanurzeni w wodzie. Te obrazy zapadają w pamięć, mimo iż wie się, że to tylko część prawdy.
— Zdziwiłbyś się szybkością, z jaką możemy się teraz poruszać po powierzchni mimo kombinezonu — powiedziała Selene. — Tutaj pod ziemią, bez skafandrów, umiemy ruszać się tak szybko jak na Ziemi. Słabszą grawitację wspomagamy odpowiednią pracą mięśni.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Równi Bogom»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Równi Bogom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Równi Bogom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.