Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1974, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trudno być bogiem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trudno być bogiem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grupa historyków z XXI wieku trafia do królestwa Arkanaru, w którym panuje ziemskie średniowiecze. Czy podołają trudnej roli miłosiernych i światłych bogów, czy mają prawo ingerować w obcy świat, choćby był nie do przyjęcia niesprawiedliwy i okrutny? I czy ktokolwiek ma prawo przyspieszać ewolucję jakiegokolwiek społeczeństwa?

Trudno być bogiem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trudno być bogiem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mniej więcej w tym czasie na drugiej półkuli Karl Rosenblum, jeden z największych znawców wojen chłopskich w Niemczech i we Francji, on że handlarz wełną Pani-Pa, wywołał powstanie chłopów muryskich, zdobył szturmem dwa miasta i zginął od strzały w tył głowy, gdy usiłował położyć kres grabieżom. Żył jeszcze, gdy przyleciano po niego helikopterem, ale mówić nie mógł, tylko patrzył ze skruchą i zdziwieniem wielkimi błękitnymi oczami, z których bez przerwy płynęły łzy… „

A na krótko przed przybyciem Rumaty świetnie zakonspirowany przyjaciel-konfident tyrana kajsańskiego (Jeremi Tafnat, specjalista od historii reform rolnych) nagle ni stąd ni zowąd dokonał przewrotu pałacowego, przejął władzę, w ciągu dwóch miesięcy usiłował zaprowadzić Zloty Wiek, uparcie nie reagując na gniewne interpelacje sąsiadów i Ziemi, zasłużył na sławę obłąkańca, szczęśliwie uniknął ośmiu zamachów, wreszcie został porwany przez brygadę awaryjną pracowników Instytutu i łodzią podwodną przewieziony do bazy na wyspie pod Biegunem Południowym.

— I pomyśleć tylko! — mruknął Rumata. — Do dziś cała Ziemia wyobraża sobie, że najbardziej skomplikowanymi problemami zajmuje się fizyka zerowa…

Don Condor podniósł głowę.

— No, nareszcie! — powiedział cicho.

Zastukały kopyta, histerycznie zarżał chamacharski ogier, ktoś zaklął soczyście z wyraźnym akcentem irukańskim. W drzwiach ukazał się don Hug, starszy komorzy jego ekscelencji księcia Irukanu, gruby, rumiany, z zawadiacko podkręconym wąsem, uśmiechnięty od ucha do ucha i wesoło błyskający małymi oczkami spod pukli kasztanowatej peruki, i znów Rumata w pierwszym odruchu chciał pochwycić go w objęcia, bo wszakże był to Paszka, ale don Hug wyprężył się nagle, na jego twarzy rozlała się ckliwa słodycz, zgiął się z lekka i złożywszy wargi w ryjek przycisnął do piersi kapelusz. Rumata spojrzał przelotnie na Aleksandra Wasiliewicza. Ale tamten zniknął. Na ławie siedział Sędzia Generalny i Strażnik Wielkiej Pieczęci z nogami szeroko rozstawionymi, z lewą ręką wspartą na biodrze i prawą obejmującą rękojeść złoconego miecza.

Bardzo pan się spóźnił, don Hug — powiedział nieprzyjemnym tonem.

— Tysiąckrotnie przepraszam! — wykrzyknął don Hug podchodząc płynnym krokiem do stołu. — Klnę się na rachityzm mego księcia, że przeszkodziły mi nieprzewidziane okoliczności! Cztery razy zatrzymywał mnie patrol jego królewskiej mości, władcy Arkanaru, i dwa razy biłem się z jakimiś chamami. — Eleganckim gestem podniósł lewą rękę owiniętą zakrwawioną chustą. — A propos, szlachetni panowie, czyj to helikopter stoi za chatą?

— Mój — odparł swarliwie don Condor. — Ja nie mam czasu na bójki na drogach.

Don Hug skwitował to miłym uśmiechem i siadłszy okrakiem na ławie oznajmił:

— Otóż, szlachetni panowie, rzeczywistość nakazuje nam stwierdzić, iż doktor wszech nauk Budach zniknął w tajemniczy sposób gdzieś między granicą irukańską a Uroczyskiem Ciężkich Mieczy…

Ojciec Cabani poruszył się nagle na swoim łożu.

— Don Reba — wymówił basem nie budząc się ze snu — Zostawcie Budacha mnie — powiedział z rozpaczą Rumata. — i spróbujcie mimo wszystko coś zrozumieć.

ROZDZIAŁ II

Rumata drgnął i otworzył oczy. Był już dzień. Pod oknami wybuchła jakaś uliczna awantura. Ktoś, zapewne wojskowy, wrzeszczał: ,,Ty ł-łajdaku! Zliżesz to błoto jęzorem! (Miłe dzień dobry! — pomyślał Rumata.) Milczeć!… Bo na grzbiet świętego Miki, wyprowadzisz mnie z równowagi!” Drugi głos. gruby i ochrypły, dudnił, że na tej ulicy trzeba patrzeć pod nogi. „Nad ranem deszczyk spadł, a brukowali ją sami, wiecie kiedy, szlachetny panie…” — „On mnie tu będzie uczył, gdzie mam patrzeć!…” — Puśćcie mnie lepiej, szlachetny panie, nie ciągnijcie za koszulę…” — „On mnie tu będzie uczył…” Rozległo się głośne klaśnięcie. Prawdopodobnie był to już drugi policzek, pierwszy obudził Rumatę. „Nie bijcie mnie, szlachetny panie…” — dudnił głos na dole.

Znajomy głos, kto to może być? Chyba don Tameo. Trzeba będzie dziś przegrać do niego z powrotem tę chamacharską chabetę. Ciekawe, czy kiedykolwiek stanę się znawcą koni? Co prawda, my, Rumatowie Estorscy, od wiek wieków nie znaliśmy się na koniach. Znamy się za to na wielbłądach bitewnych. Dobrze, że w Arkanarze nie ma wielbłądów. Rumata przeciągnął się, aż chrupnęło mu w stawach, namacał u wezgłowia pleciony jedwabny sznur i szarpnął zań kilka razy. W głębi domu zadźwięczały dzwonki. Chłopiec z pewnością przysłuchuje się awanturze — pomyślał Rumata. Mógłbym wstać i ubrać się sam, ale po co ma oglądać takie obrazki. Wyzwiska były coraz głośniejsze. Jak wielka jest potęga języka! Nieprawdopodobna entropia. Oby go tylko don Tameo nie zasiek)… Ostatnio pojawili się w gwardii amatorzy, którzy głoszą, że do szlachetnej walki służy im tylko jeden miecz, drugiego zaś używają specjalnie przy łapankach ulicznych, a te dzięki staraniom don Reby nadzwyczaj rozpleniły się w sławetnym Arkanarze. Don Tameo, zresztą, nie z takich… Tchórzem podszyty, no i polityk znany…

Obrzydliwość, gdy dzień zaczyna się od don Tamea… Rumata usiadł obejmując rękami kolana pod wykwintną puszystą kołdrą. Zjawia się poczucie ołowianej szarości, mimo woli człowiek zaczyna melancholijnie rozmyślać o tym, jak bardzo jesteśmy słabi i nędzni w obliczu pewnych okoliczności… Na Ziemi nawet nam to nie przychodzi do głowy. Tam jesteśmy zdrowi, pewni siebie faceci, którzy przeszli kondycjonowanie psychiczne i są na wszystko przygotowani. Mamy nerwy jak postronki — umiemy nie odwracać się, gdy kogoś biją lub uśmiercają. Jesteśmy niezwykle odporni — potrafimy wytrzymywać wynurzenia najbardziej beznadziejnych kretynów Zapomnieliśmy o wstręcie, zadowalają nas naczynia, które zgodnie ze zwyczajem daje się wylizać psom, a potem, żeby było ładniej, przeciera brudną połą. My, wielcy impersonatorzy, nawet we śnie nie mówimy językami Ziemi. Posiadamy niezawodną broń — podstawową teorię feudalizmu wypracowaną w ciszy gabinetów i pracowni, w kurzu wykopalisk, w poważnych dyskusjach…

Szkoda tylko, że don Reba nie ma pojęcia o tej teorii. Szkoda, że zaprawa psychologiczna złazi z nas jak opalenizna, wpadamy w krańcowości, jesteśmy zmuszeni do ciągłych ćwiczeń: „Zaciśnij zęby i pamiętaj, żeś zamaskowanym bogiem, że oni nie wiedzą, co czynią, prawie żaden z nich nie ponosi winy, dlatego też powinieneś być cierpliwy i wyrozumiały…” Okazuje się, że źródła humanizmu w naszych duszach, niewyczerpane, zdawałoby się, na Ziemi, wysychają z zastraszającą szybkością. Święty Miko, przecież tam na Ziemi byliśmy naprawdę humanistami, naszym kośćcem moralnym był humanizm, w uwielbieniu Człowieka, w naszej miłości do niego byliśmy bliscy antropocentryzmu, o tu nagle spostrzegamy z przerażeniem, że nie Człowieka kochaliśmy, lecz jedynie komunarda, Ziemianina równego nam… Coraz częściej chwytały się na myśli: „Dość tego, alboż to są ludzie? Alboż zdolni są stać się nimi chociażby z czasem?” i wtedy przypominamy sobie takich, jak Kira, Budach, Arata Garbaty, jak wspaniały baron Pampa, i wstyd nas ogarnia. i to też jest uczucie dziwne, nieprzyjemne, i co najważniejsze — nie przynosi ulgi…

Dosyć już o tym, pomyślał Rumata. Przynajmniej z rana. Niech diabli porwą don Tamea!… Nagromadziło się w duszy zniechęcenie i jak mu dać upust w takiej samotności. Otóż to, w samotności! Czując się tacy silni i pewni siebie, czy przypuszczaliśmy, że znajdziemy się tu osamotnieni? Przecież nikt nam nie uwierzy! Anton, bracie, co się z tobą dzieje? O trzy godziny lotu na zachód jest Aleksander Wasiliewicz, złoty człowiek i przy tym mądry, na wschodzie — Paszka, siedem lat na jednej ławie szkolnej, wierny, pełen humoru przyjaciel. Po prostu rozkleiłeś się, Tolek. No cóż, szkoda, sądziliśmy, że jesteś mocniejszy, ale każdemu może się to zdarzyć. Robota piekielna, rozumiemy dobrze. Wracaj więc na Ziemię, odpoczniesz, popracujesz nad teorią, a później zobaczymy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trudno być bogiem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trudno być bogiem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Trudno być bogiem»

Обсуждение, отзывы о книге «Trudno być bogiem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x