Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkadij Strugacki - Trudno być bogiem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1974, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trudno być bogiem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trudno być bogiem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grupa historyków z XXI wieku trafia do królestwa Arkanaru, w którym panuje ziemskie średniowiecze. Czy podołają trudnej roli miłosiernych i światłych bogów, czy mają prawo ingerować w obcy świat, choćby był nie do przyjęcia niesprawiedliwy i okrutny? I czy ktokolwiek ma prawo przyspieszać ewolucję jakiegokolwiek społeczeństwa?

Trudno być bogiem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trudno być bogiem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gwardziści przy stoliku powitali Rumatę rześkimi okrzykami Mrugnął do nich przyjaźnie i zaczął obchodzić salon witając się z gośćmi. Wymienił ukłony z dwoma wiekowymi elegantami, sypnął kilka komplementów zauszniczkom, które z miejsca wlepiły oczy w białe pióro za jego uchem, poklepał personę krwi królewskiej po opasłych plecach i skierował się w stronę don Ripata i don Tamea. Gdy przechodził obok niszy, duenna znów wykonała nurkujący ruch ciałem, przy czym zaleciało od niej skisłym odorem wina.

Na widok Rumaty don Ripat wyjął ręce zza pasa i trzasnął obcasami, zaś don Tameo wykrzyknął półgłosem.

— Czy to pan, mój przyjacielu? Co za szczęście, że pan się zjawił, już prawie straciłem nadzieję … „Jak łabędź ze skrzydłem złamanym do gwiazdy śle tęskne wołanie”. Okropnie się wynudziłem… Gdyby nie kochany don Ripat, chyba umarłbym z nudów!

Widać było, że don Tameo zdążył wytrzeźwieć, mimo to pohamować się nie mógł.

— Co ja słyszę? — zdziwił się Rumata. — Cytujemy buntownika Zurena?

Don Ripat od razu się wyprostował i spojrzał drapieżnie na don Tamea.

— Eee… — don Tameo stracił kontenans. — Zurena? Dlaczego? Ach tak, ale przecież ja w sensie ironicznym, zapewniam panów! Kimże jest Zuren? Podłym, niewdzięcznym demagogiem. Chciałem jedynie podkreślić…

A donny Okany wciąż nie ma — podchwycił Rumata — i panu ckni się bez niej.

— Otóż to właśnie.

— A propos, co z donną Okaną?

— Oczekujemy jej lada chwila — powiedział don Ripat podszedł z lekkim ukłonem.

Zauszniczki z otwartymi ustami wpatrywały się w białe Pióro. Stare lwy chichotały nienaturalnie. Wreszcie i don Tameo spostrzegł pióro i drgnął z wrażenia.

— Mój przyjacielu! — rzek! ściszonym głosem. — Na co to Panu? Za chwilę może wejść don Reba… Wprawdzie nie spodziewają się go dzisiaj, ale wszystko jedno…

— Nie mówmy o tym — odparł Rumata rozglądając się niecierpliwie. Pragnął to już mieć za sobą.

Gwardziści zbliżali się do nich z napełnionymi pucharami.

— Pan taki blady… — szeptał don Tameo. — Ja rozumiem, miłość, namiętność… Jednak na świętego Mikę! Państwo jest ponad wszystkim… A poza tym, to niebezpieczne… Obraza uczuć…

Coś się zmieniło w wyrazie jego twarzy, zaczął się cofać, odstępować coraz dalej kłaniając się bez przerwy. Rumatę otoczyli gwardziści. Któryś podał mu puchar.

— Za honor i króla! — zawołał jeden.

— Za miłość — dodał drugi.

— Niech pan jej pokaże, don Rumata, co potrafi gwardia — rzucił trzeci.

Rumata ujął puchar i nagle zobaczył donnę Okanę?. Stała w drzwiach poruszając wachlarzem i kołysząc w zadumie ramionami. Ładna była, trudno zaprzeczyć! Z daleka wydawała się nawet piękna. Zupełnie nie w guście Rumaty, ale naprawdę była ładna ta głupia, lubieżna gęś, Wielkie ciemnobłękitne oczy, bez cienia myśli i ciepła, delikatne zmysłowe usta, przepyszne, umiejętnie, nakładem wielu starań obnażone ciało… Gwardzista za plecami Rumaty cmoknął głośno, widocznie nie mogąc nad sobą za panować. Rumata nie oglądając się wsunął mu swój puchar do rąk i długimi krokami skierował się do donny Okany. Goście w salonie odwrócili od nich oczy i gorliwie zajęli się rozmową o błahostkach.

— Cudna — wymówił Rumata półgłosem, szczękając mieczami w głębokim ukłonie. — Pozwól mi, pani, zostać u twych stóp… Na podobieństwo charta leżeć u stóp piękności nagiej i obojętnej…

Donna Okana zasłoniła się wachlarzem i zalotnie zmrużyła oczy.

— Śmiało poczynasz sobie, mój panie… My, biedne prowincjuszki, nie potrafimy odeprzeć takiego natarcia… — Głos miała niski, lekko zachrypnięty. — Niestety, pozostaje mi tylko otworzyć bramy twierdzy i wpuścić zwycięzcę.

Rumata zgrzytnął zębami ze wstydu i złości i zgiął się w jeszcze głębszym ukłonie. Donna Okana opuściła wachlarz i zawołała:

— Bawcie się, moi państwo! My z don Rumatą Wrócimy niebawem! Obiecałam mu pokazać moje nowe irukańskie kobierce…

— Nie opuszczaj nas na długo, o piękna! — zaskrzeczał jeden ze starych lwów.

— Zachwycająca! — powiedział słodko drugi. — Istna czarodziejka!

Gwardziści brzęknęli jak na komendę mieczami. „On doprawdy słyszy, jak trawa rośnie” — zauważyła głośno persona królewskiej krwi. Donna Okana ujęła Rumatę za rękaw i pociągnęła za sobą. Już na korytarzu doleciały go słowa don Sera wypowiedziane urażonym tonem: — „Nie widzę przeszkód, by szlachcic wysokiego rodu nie mógł obejrzeć irukańskich kobierców…”

Na końcu korytarza donna Okana zatrzymała się nagle, objęła Rumatę za szyję i z ochrypłym jękiem, mającym oznaczać wybuch długo hamowanej namiętności, wpiła się w jego wargi. Rumata wstrzymał oddech. Od czarodziejki mocno zalatywało zapaszkiem nie domytego ciała pomieszanym z wonią estorskich perfum. Wargi miała gorące, mokre i lepkie od słodyczy. Czyniąc nadludzki wysiłek, spróbował oddać jej pocałunek i widocznie mu się to udało, gdyż donna Okana ponownie jęknęła i z zamkniętymi oczami zwisła mu na rękach. Trwało to całą wieczność. Czekaj, ty lafiryndo, ja ci pokażę, pomyślał i zmiażdżył ją w ramionach. Coś chrupnęło, może gorset, a może żebra, piękność pisnęła żałośnie, otworzyła zdumione oczy i zatrzepotała się usiłując się wyswobodzić. Rumata czym prędzej rozluźnił uścisk.

— Wstrętny — wyszeptała oddychając ciężko. — Omal mnie nie zgniotłeś…

— Płonę z miłości — bąknął skruszony.

— Ja też. Tak długo czekałam! Chodźmy prędzej… Powlokła go przez jakieś ciemne, zimne pokoje. Rumata wyjął chusteczkę i otarł ukradkiem usta. Cały ten pomysł wydał mu się teraz wręcz beznadziejny. Tak trzeba, myślał. Różne rzeczy człowiek musi nieraz robić!… Tu się pięknymi słówkami nie wymigam. Święty Miko, czemu oni w tym Pałacu nigdy się nie myją? Ma baba temperament. Żeby choć przyszedł don Reba… Okana ciągnęła go milcząco, nieustępliwie, jak mrówka zdechłą gąsienicę. Czując się jak ostatni idiota, zaczął pleść jakieś kurtuazyjne brednie o zwinnych nóżkach i pąsowych usteczkach, na które odpowiadała zalotnym chichotem. Wepchnęła go wreszcie do silnie nagrzanego i rzeczywiście wysłanego kobiercami buduaru, rzuciła się na ogromne łoże i leżąc na poduszkach wpatrywała się w Rumatę wilgotnym, hiperstenicznym wzrokiem. A on stał jak słup. W buduarze czuć było najwyraźniej pluskwami.

— Jakiś ty piękny — szepnęła. — Chodź do mnie. Tak na ciebie czekałam.

Rumata zatoczył oczami, chwyciły go mdłości. Kroplisty pot zaczął z nieprzyjemnym łaskotaniem spływać mu po twarzy. Nie mogę, pomyślał. Niech diabli porwą tę całą informację… Chytra lisica. Czupiradło… To przecież gwałt na własnej naturze, brud… Brud lepszy niż krew, ale to jeszcze o wiele gorsze!

— Czemu zwlekasz, mój panie? — zawołała piskliwym, łamiącym się głosem donna Okana. — Chodźże, nie daj mi czekać!

— D-diabli… — wykrztusił ochryple Rumata. Zerwała się i podbiegła do niego.

— Co ci jest? Jesteś pijany?

— Nie wiem — mruknął. — Duszno mi.

— Może kazać przynieść miedniczkę? — Jaką miedniczkę?

— No nic, nic… Zaraz przejdzie… — Dygocącymi z niecierpliwości palcami zaczęła mu rozpinać kamizelkę.

— Piękny jesteś… — mówiła zdyszanym szeptem. — Ale nieśmiały jak nowicjusz. Nigdy bym nie przypuszczała… O święty Baro, to przecież urocze…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trudno być bogiem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trudno być bogiem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Pora deszczów
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Piknik na skraju drogi
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Alfa Eridana
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Fale tłumią wiatr
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij Strugacki
Отзывы о книге «Trudno być bogiem»

Обсуждение, отзывы о книге «Trudno być bogiem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x