Przyjęłam jego grzeczność z uśmiechem i usiadłam, a on stał nade mną. Robiłam więc, co mogłam, by jakoś mu się zrewanżować, pochylając się lekko do przodu i pozwalając mu zerkać w mój dekolt. Gość wydawał się być usatysfakcjonowany — gapił się tam przez całą drogę. Mnie nic to nie kosztowało i nie sprawiało kłopotu. Doceniałam zarówno jego zainteresowanie, jak i fakt, że dzięki niemu jechałam wygodnie. W końcu sześćdziesiąt minut na stojąco w rozkołysanej kapsule ekspresowej to bardzo długo.
Gdy dojeżdżaliśmy do Vancouver, zapytał mnie, czy mam jakieś plany co do lunchu. Bo jeśli nie, to znał świetną restaurację — Bayshore Inn. Albo jeśli lubię kuchnię japońską lub chińską…
Przerwałam mu delikatnie mówiąc, że przykro mi, lecz muszę być w Bellingham jeszcze przed południem. Zamiast obrazić się lub zmartwić, zawołał z entuzjazmem: — To świetnie! Ja też jadę do Bellingham. Myślałem jednak, że zatrzymam się tu i zjem lunch. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, bym zjadł go w pani towarzystwie w Bellingham. Umowa stoi?
Czy jest coś w przepisach prawa międzynarodowego o przekraczaniu granicy w celach niemoralnych? I czy owa prosta, choć raczej niedwuznaczna propozycja tego młodego człowieka mogła być uznana za „niemoralną”? Sztuczna istota ludzka nigdy nie pojmie kodu, jakim w sprawach dotyczących seksu posługują się normalni ludzie. Pozostaje jedynie nauczyć się go na pamięć i starać się unikać pomyłek. Nie jest to jednak łatwe — kod seksualny normalnych ludzi jest zawiły niczym spagetti na talerzu.
Moje próby delikatnej i grzecznej odmowy pozostały bez echa. Musiałam więc decydować szybko: odmówić w sposób bardziej szorstki i stanowczy albo przyjąć zaproszenie. W myślach zbeształam samą siebie: „Piętaszku, jesteś już dużą dziewczynką i wiesz dobrze, co powinnaś zrobić. Jeśli zamierzałaś pozbawić go jakiejkolwiek nadziei pójścia z tobą do łóżka, trzeba było pomyśleć o tym wcześniej, gdy ustępował ci miejsca”.
— Zgoda — powiedziałam — pod warunkiem jednak, że to ja zapłacę rachunek, i to bez dyskusji.
Była to z mojej strony dość nieczysta zagrywka. Oboje wiedzieliśmy, że jeśli on pozwoli mi zapłacić za lunch, będziemy kwita, a poświęcenie, na jakie zdobył się, stojąc przez godzinę i walcząc z raz po raz przechylającą się kapsułą, pójdzie na marne. Etykieta nie pozwalała mu oczekiwać, bym się za owo poświęcenie odwdzięczyła. Dżentelmeni są zazwyczaj bezinteresowni.
Ten fałszywy łotr postanowił zachować się jak dżentelmen.
— W porządku — odrzekł z uśmiechem.
Omalże nie zakrztusiłam się z wrażenia.
— I żadnej dyskusji potem? Na mój rachunek?
— Żadnej — potwierdził. — Oczywiście nie chciałbym narażać panią na zbyt duże wydatki, choć to ja zaprosiłem panią i z tej racji powinienem pełnić obowiązki gospodarza. Nie mam pojęcia, czym panią uraziłem, lecz nie chcę, by czuła się pani do czegokolwiek zobowiązana. Na zerowym poziomie dworca w Bellingham jest MacDonald. Zadowolę się big mackiem i coca-colą. Pani płaci. Potem możemy rozstać się jak przyjaciele.
— Jestem Marjorie Baldwin — rzekłam nieco zaskoczona, wyciągając rękę. — A tobie jak na imię?
— Trevor. Trevor Andrews, Marjorie.
— Miłe imię. Trevor, jesteś fałszywym, podstępnym, sprośnym i bezpośrednim draniem. A teraz pozwalam ci zabrać mnie do najlepszej restauracji w Bellingham, zamówić najdroższy lunch, upić mnie najlepszym likierem, a potem zapłacić za to wszystko, skoro tak ci na tym zależy. Nie sądzę jednak, by udało ci się pójść ze mną do łóżka. Nie mam po prostu nastroju.
To ostatnie było kłamstwem. Miałam nastrój — i to jaki! Gdyby jego zmysł węchu był choć w połowie tak wyostrzony, jak mój, nie miałby najmniejszych wątpliwości. Tak samo jak ja nie miałam wątpliwości, że on ma ochotę na mnie. Żaden normalny mężczyzna nie jest w stanie ukryć tego przed SIL-em rodzaju żeńskiego. Wystarczająco długo przebywałam wśród ludzi, by się o tym przekonać. Naturalnie, nigdy nie czuję urazy o rzecz tak normalną, jak fizyczny pociąg. Co prawda naśladuję czasami zachowanie ludzkich kobiet, udając, że jestem zgorszona, lecz nie robię tego zbyt często — nie jestem po prostu zbyt przekonywującą aktorką.
Od wypłynięcia z Vicksburga aż do Winnipeg nie odczuwałam żadnych seksualnych potrzeb. Lecz po przespaniu dwóch nocy, po bardzo gorącej kąpieli z potężną ilością piany i po kilku obfitych posiłkach moje ciało zaczynało funkcjonować normalnie. Po cóż więc było kłamać temu nieszkodliwemu młodzieńcowi? „Nieszkodliwemu”? Właściwie tak. Dopóki nie poddam się zabiegowi korekcyjnemu, jestem sterylna. Nie mam skłonności do złapania nawet kataru, a specjalnie uodporniono mnie na cztery spośród najbardziej rozpowszechnionych chorób wenerycznych. Jeszcze w wychowalni nauczono mnie zaliczać spółkowanie — obok jedzenia i picia — do przyjemnych konieczności umilających życie.
Skłamałam mu, bo ludzkie reguły gry wymagają kłamstwa na tym etapie rozgrywki. A ja zostałam wzięta za człowieka i nie nie ośmieliłam się grać uczciwej wobec samej siebie.
Spojrzał na mnie, udając zdziwienie.
— Sądzisz, że poświęcałbym się na darmo?
— Niestety, ale obawiam się, że tak. Przykro mi.
— Mylisz się. Nigdy nie ciągnę kobiety do łóżka na siłę. Jeśli ona chce tam ze mną pójść, znajdzie jakiś sposób, by dać mi to do zrozumienia. Wpychanie się na chama i tak nie sprawiłoby mi żadnej przyjemności. Co zaś tyczy ciebie, to opłaca się postawić ci najdroższy nawet lunch, choćby po to jedynie, by móc siedzieć naprzeciw i patrzeć na ciebie, nie przejmując się paplaniną, jaka wydobywa się z twoich ust.
— Paplaniną? Lepiej niech to będzie bardzo droga restauracja.
Obawiałam się kłopotów z kontrolą imigracyjną. Jednak oficer uważniej przyglądał się dokumentom Trevora, nim postawił wreszcie pieczęć wjazdową w jego karcie turystycznej. Gdy tylko ujrzał kartę kredytową wystawioną w San Jose, ledwie przemknął wzrokiem po moim paszporcie i ruchem ręki dał znak, bym przechodziła dalej. Stojąc tuż za barierkami i czekając na Trevora, patrzyłam na napis „BAR PRZEKĄSKOWY” i czułam dćja vu.
W końcu Trevor załatwił formalności i podszedł do mnie.
— Gdybym wiedział wcześniej o tej karcie, która zrobiła takie wrażenie na tym celniku — powiedział z udawanym wyrzutem w głosie — nie upierałbym się tak bardzo, że to ja będę płacił. Nie należysz raczej do proletariatu.
— Słuchaj, draniu — odrzekłam. — Zawarliśmy umowę. Powiedziałeś, iż będziesz zadowolony, mogąc siedzieć naprzeciw mnie i wlepiać we mnie oczy. Pomimo, że obraziłeś mnie tą „paplaniną”, mam zamiar okazać ci łaskę, odpinając dodatkowy guzik mojej bluzki. No, może dwa. Nie mam jednak zamiaru pozwolić ci, byś się wycofał. Bogate damy z wyższych sfer również czasami lubią coś niecoś zaoszczędzić.
— A fe! Wstyd… i szkoda, ale słowo się rzekło.
— Dość tego narzekania. Dokąd chcesz mnie zabrać?
— No cóż… Marjorie, zmuszony jestem wyznać, że nie znam absolutnie żadnej eleganckiej restauracji w tej błyszczącej metropolii. Może ty masz jakąś, którą szczególnie lubisz?
— Trevor, twoja technika uwodzenia jest okropna.
— Moja żona twierdzi tak samo.
— Nie wierzę ani jednemu twojemu słowu. Nie wyglądasz na takiego, co dałby się zaobrączkować. Poszukaj jej zdjęcia, jeśli je w ogóle masz, a ja dowiem się, gdzie zjemy lunch. I nie próbuj nawiać. Zaraz wracam.
Читать дальше