Robert Heinlein - Piętaszek

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein - Piętaszek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piętaszek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piętaszek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nieodległa przyszłość, obszar należący do dawnych Stanów Zjednoczonych, obecnie podzielony na małe państewka toczące ze sobą walkę o wpływy. Ziemią rządzą międzynarodowe korporacje, a ludzkość zaczyna kolonizować kosmos. Friday, tajna agentka pracująca dla organizacji paramilitarnej, pakuje się w sam środek narastającego konfliktu. Jako sztucznie wyhodowana istota, zabójczo piękna, obdarzona nadludzkim refleksem, siłą i inteligencją, przewyższa ludzi pod każdym względem. Paradoksalnie, z tego właśnie powodu musi ukrywać swoją tożsamość i borykać się z rasistowskimi uprzedzeniami. Lecąc w kosmos jako kurierka odkrywa, że najnowsza misja ma zakończyć się jej śmiercią…
Powieść była nominowana do prestiżowych nagród Nebula, Hugo i Prometheus Award.

Piętaszek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piętaszek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lasy nie są w pobliżu Winnipeg czymś powszednim. Pamiętałam jednak, że nie opodal domu — nieco na pomoc — zachowało się parę hektarów, które jakimś cudem uniknęły zębów piły. Ruszyłam więc w tamtym kierunku. Na szczęście ruch na drogach jeszcze się nie zaczął. Jedynym pojazdem, jaki zauważyłam, był wózek mleczarza.

Gdy tylko dojrzałam pierwsze drzewa, natychmiast zeszłam z drogi. Teren był tu bardzo nierówny, poprzecinany żlebami i płytkimi wąwozami. Wkrótce jednak dostrzegłam coś, co ucieszyło mnie chyba nawet bardziej niż obecność drzew. Dnem jednego z wąwozów płynął niewielki strumień. Był na tyle wąski, że mogłam stanąć nad nim okrakiem. Woda wydawała się czysta. Zresztą, nawet gdyby była skażona, nie przejęłabym się zbytnio tym faktem — z racji swojego „rodowodu” odporna byłam na większość infekcji. Ugasiwszy pragnienie poczułam się nieco lepiej; przynajmniej fizycznie.

Weszłam głębiej w zarośla, szukając miejsca, w którym mogłabym nie tylko się ukryć. Miałam za sobą już dwie nieprzespane noce i zaczęłam to dość dotkliwie odczuwać. Musiałam jednak mieć pewność, że podczas snu nie stratuje mnie drużyna skautów z pobliskiego Stonewall, bawiących się tu w podchody. Szukałam więc zarośli nie tyle gęstych, ile wręcz niedostępnych.

W końcu udało mi się odszukać odpowiednie miejsce. Z jednej strony osłonięte było wysokim i niemalże pionowym zboczem wąwozu, a z drugiej — gęstymi, ciernistymi krzakami.

Krzaki?

Zawróciłam. Sporej wielkości głaz leżący na ich skraju wyglądał tak, jakby przed tysiącami lat zostawił go tutaj potężny lodowiec, pokrywający wówczas prawie cały ten kraj. Lecz gdy przyjrzałam mu się z bliska, nie przypominał już tak bardzo odłamka skały. Upłynęło dobre dziesięć minut, nim udało mi się znaleźć jakiś punkt oparcia dla palców. Kiedy wreszcie uniosłam nieco kamień i przesunęłam go lekko w bok, równoważąc jego ciężar ciężarem własnego ciała, moim oczom ukazał się sporej wielkości otwór. Szybko skoczyłam do środka, pozwalając, by głaz opadł z powrotem na swoje miejsce.

Otoczyła mnie zupełna ciemność, rozpraszana jedynie przez świecące pomarańczowym światłem litery: WŁASNOŚĆ PRYWATNA. WSTĘP SUROWO WZBRONIONY.

Nie poruszyłam się ani o krok. Myślałam.

Janet powiedziała mi, że przełącznik rozbrajający wszystkie śmiertelne pułapki, w jakie wyposażono tunel, umieszczony został gdzieś w pobliżu wyjścia. Jak daleko oznaczać miało owo „gdzieś w pobliżu”? Pięć metrów? Dziesięć? A może jeden? I jak wyglądał ów przełącznik? Musiał być gdzieś blisko, musiał też być łatwo dostępny — to jasne. W tunelu — nie licząc złowieszczych liter — panowały przecież kompletne ciemności. Wyciągnij więc swoją kieszonkową latarkę, Piętaszku, i szukaj. Tylko nie odchodź stąd zbyt daleko.

Rzeczywiście — w torbie, która została na „Mary Lou”, miałam niewielką latarkę. Kto wie, może nawet przyświecała jeszcze rybkom na dnie Missisipi?

Przy sobie nie miałam nawet zapałek.

Czułam, że nerwy zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa. Usiadłam na zimnej, betonowej posadzce, oparłam się plecami o ścianę i rozpłakałam się. Nawet nie zauważyłam, jak zmęczona tym płaczem zapadłam w sen.

Rozdział XX

Spałam długo. Gdy się obudziłam, podłoga była nadal zimna i twarda, lecz czułam się tak wypoczęta i rześka, że nie miałam jej tego za złe. Wstałam i otrzepując kolana zdałam sobie sprawę, iż nie czuję się już tak beznadziejnie. Byłam jedynie potwornie głodna.

Tunel był teraz dobrze oświetlony.

Jarzący się napis nadal ostrzegał mnie, bym nie próbowała iść dalej, lecz nie otaczały mnie już takie ciemności. Przeciwnie — wokół wydawało się być jasno, niczym w dobrze oświetlonym pokoju. Rozejrzałam się, szukając źródła światła.

Po chwili mój mózg zaczął pracować na normalnych obrotach. Jedynym źródłem światła był ów napis, jarzący się pod łukowatym sklepieniem. Moje oczy zdążyły przywyknąć do mroku, gdy spałam — oto dlaczego zdawało mi się, że teraz jest tu jaśniej. Normalni ludzie również doświadczają podobnego zjawiska, lecz prawdopodobnie w znacznie mniejszym stopniu.

Zaczęłam rozglądać się za przełącznikiem, lecz szybko zrozumiałam, że w ten sposób niczego nie znajdę. Należało się przede wszystkim zastanowić. Używanie mózgu bywa niekiedy znacznie trudniejszym zajęciem, niż posługiwanie się mięśniami, lecz ma dwie poważne zalety: jest cichsze i zużywa zdecydowanie mniej energii. Nawiasem mówiąc ta umiejętność jest jedną z niewielu rzeczy, którymi różnimy się od małp.

Gdzie zamontowałabym ów przełącznik, gdyby zależało to ode mnie? Z pewnością musiał on być ukryty wystarczająco dobrze, by nie znalazł go żaden intruz, lecz równocześnie pozostawać gdzieś w zasięgu ręki, by w razie konieczności właściciele mogli doń sięgnąć szybko i bez trudu.

Wnioski?

Nie był umieszczony zbyt wysoko — najwyżej na tyle, na ile pozwalał wzrost Janet. Obie byłyśmy tego samego wzrostu, więc przełącznik musiał być także w moim zasięgu. Tylko gdzie?

Napis ostrzegawczy umieszczono mniej więcej trzy metry od wejścia. Przełącznik nie mógł być o wiele dalej. Janet powiedziała mi, że drugie ostrzeżenie — to, które obiecywało śmierć — pojawiało się przed nieproszonym gościem „kilka metrów dalej”. „Kilka” oznacza z reguły mniej niż dziesięć.

Janet nie ukryłaby przełącznika na tyle skrupulatnie, by któryś z jej mężów, uciekając na przykład przed pogonią i nie mając zbyt wiele czasu na zastanawianie, musiał pamiętać dokładnie, gdzie on jest. Powinien mu wystarczyć jedynie bardzo prosty opis, gdzie się on znajduje. Z drugiej strony żaden intruz nie wiedzący o istnieniu takowego przełącznika nie miał prawa go zauważyć.

Ostrożnie, krok po kroku, posuwałam się do przodu, dopóki nie stanęłam pod napisem. Spojrzałam w górę. Blask jarzących się liter sprawiał, że wokół widoczne było dość dokładnie wszystko z wyjątkiem tego niewielkiego kawałka sklepienia tuż ponad nimi. Nawet ja, mając przecież nieprzeciętnie dobry wzrok, nie mogłam dostrzec sufitu.

Wyciągnęłam w górę obie ręce i dotknęłam chłodnych cegieł. Moje pace natrafiły na coś, co w dotyku przypominało przycisk. Zamknęłam oczy i nacisnęłam nań. Cisza. Powoli podniosłam powieki.

Nad moją głową nie jarzył się już złowrogi napis. Paliły się natomiast lampy na suficie, zalewając cały tunel powodzią światła.

Mrożona żywność i możliwość jej ugotowania, wielkie, włochate ręczniki oraz ciepła i zimna bieżąca woda, terminal, dzięki któremu miałam dostęp do bieżących wiadomości i ich skrótu z ubiegłych tygodni… książki i muzyka, gotówka zebrana w Norze, broń i amunicja, ciuchy wszelkiego typu i pokroju, które leżały na mnie tak samo dobrze jak na Janet, chrono na terminalu, dzięki któremu dowiedziałam się, że przespałam trzynaście godzin, nim nie obudziła mnie twardość betonowej posadzki, i wreszcie wygodne, miękkie łóżko, zachęcające do spędzenia w nim reszty nocy, gdy się wykąpię, zjem i zaspokoję głód wiadomości… poczucie pełnego bezpieczeństwa, pozwalające mi wreszcie odprężyć się i zapomnieć o napięciu, które przez ostatnie dwie doby tłumiło moje normalne potrzeby i odruchy — wszystko to czekało na mnie w domu Tormeyów.

Przeglądając skrót doniesień agencyjnych dowiedziałam się, że Kanada Brytyjska złagodziła rygory stanu wyjątkowego, wprowadzając „ograniczony stan wyjątkowy”. Granica z Imperium pozostawała zamknięta. Granica z Quebec była nadal ściśle kontrolowana, lecz wizy wydawano w każdym uzasadnionym przypadku. Kwestią sporną pomiędzy tymi dwoma krajami była wysokość reparacji, jakie Quebec wypłacić miał za coś, co obie strony uznały za „atak militarny przeprowadzony z powodu błędu w ocenie, popełnionego przez Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Quebec”. Nadal co prawda obowiązywało prawo o internowaniu, lecz ponad dziewięćdziesiąt procent Quebekczyków internowanych w Kanadzie zostało zwolnionych pod warunkiem natychmiastowego opuszczenia terytorium kanadyjskiego. Co zaś tyczy się internowanych obywateli Imperium Chicago, jak dotychczas zwolniono ich… dwadzieścia procent. Wszystko wskazywało więc na to, że nadal musiałam się ukrywać. Bez wątpienia byłam tu ciągle persona non grata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piętaszek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piętaszek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Heinlein - Sixième colonne
Robert Heinlein
Robert Heinlein - En terre étrangère
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Viernes
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Csillagközi invázió
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Fanteria dello spazio
Robert Heinlein
libcat.ru: книга без обложки
Robert Heinlein
Robert Heinlein - Citizen of the Galaxy
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Piętaszek»

Обсуждение, отзывы о книге «Piętaszek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x