• Пожаловаться

Robert Heinlein: Daleki patrol

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Heinlein: Daleki patrol» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. год выпуска: 1986, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Heinlein Daleki patrol

Daleki patrol: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Daleki patrol»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Heinlein: другие книги автора


Кто написал Daleki patrol? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Daleki patrol — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Daleki patrol», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Wiem — jej twarz wykrzywił grymas bólu, lecz nie wydała najmniejszego jęku. Dotychczas nie słyszeli ani słowa skargi z jej strony.

Kiedy wreszcie dotarli do niewielkiego pagórka na wprost statku, było już zupełnie widno. Max wskazał ręką pojazd, leżący w odległości niespełna pół mili.

— Chyba musimy teraz zejść na dół … — wyszeptał z ulgą.

— Nie … — sprzeciwił się przyjaciel.

— Dlaczego nie?

— Ponieważ wujaszek Sam jest zdania, że lepiej będzie skryć się w tych krzakach, wystawić plecy na żer komarom i czekać, aż zajdzie słońce. Max spojrzał na zbocze — zaledwie tysiąc metrów …

— Przecież moglibyśmy pokonać tę drogę jednym skokiem …

— Chyba zapomniałeś, mój drogi, że co cztery nogi, to nie dwie. A ja myślałem, że masz taką wspaniałą pamięć …

Szczyt porośnięty był gęstymi krzakami, ciągnącymi się wokół płaskiej platformy. Sam tak długo szukał, aż znalazł miejsce, skąd mogli obserwować dolinę. Ellie wraz z Maxem podczołgali się za nim. Rzeczywiście, wszystko widzieli jak na dłoni. Nieomal na wyciągnięcie ręki mieli przed sobą osiedle kolonistów. Statek leżał nieco dalej na lewo.

— Zechciejcie się rozgościć … — zachęcał Sam — Będziemy musieli ustalić porządek dyżurów, gdyż jedno z nas powinno czuwać, podczas gdy dwoje będzie spało. Mamy przed sobą sporo czasu i w jakiś sposób będziemy musieli go zagospodarować. Śpiąc połączymy przyjemne z pożytecznym.

Max usiłował przesunąć Chipsie nieco w bok, aby mógł się wygodnie ułożyć. Zanim jednak zdołał dotknąć miejsca, gdzie ukrył zwierzątko, zza pazuchy wyjrzała mała główka z zakrzywionym, długim dziobem.

— Dzień dobry! — powitała ich małpka uroczyście — śniadanie?

— Dzisiaj śniadania nie będzie — obwieściła Ellie — Sam, jak sądzisz, czy można ją wypuścić?

— Pod warunkiem, że zachowa spokój … Sam ciągle lustrował równinę poniżej. Max zajął się tym samym.

— Dlaczego nie możemy podejść do osiedla? — zdziwił się po chwili Jones — Przecież stamtąd jest znacznie bliżej.

— Nie mamy dokąd iść — odparł Andersen — Wioska się poddała.

— Co takiego? … Nie mógłbyś opowiedzieć czegoś więcej? Sam ciągle obserwował równinę.

— W porządku … ale musicie być cicho. Ja także będę tylko szeptał. Co chcesz wiedzieć?

— Co z wioską?

— Opuszczona. Było zbyt niebezpiecznie.

— Czy kogoś schwytali?

— Tylko na chwilę. Całe szczęście, Daigler miał pistolet i umiał sobie z nimi poradzić. Ale cała zabawa zaczęła się dopiero później. Na początku sądziliśmy, że ich jedyną broń stanowię te żywe lassa, jednak wkrótce na własnej skórze musieliśmy się przekonać, iż potrafią sprawić nieco więcej niespodzianek. Na przykład umieją powodować sztuczne zawały ziemi … Musieliśmy więc opuścić wioskę.

— Jest ktoś ranny?

— Hm … Para nowożeńców za wszelką cenę chciała się wprowadzić do nowego mieszkania. Becky Weberbaner została wdową … Ellie chciała krzyknąć, lecz Sam spojrzał na nią tak ostrym wzrokiem, że się uspokoiła. Nawet Max, zanim przystąpił do dalszych pytań, musiał przełknąć łzy.

— Nie rozumiem, dlaczego po tym, jak dostali wiadomość ode mnie …

— Jaką wiadomość?

Opowiedział, co napisał na kartce i w jaki sposób postanowił ich ostrzec, a zarazem powiadomić o losie Ellie oraz swym własnym.

Sam pokręcił przecząco głową.

— Owszem, zwierzak wrócił do domu, ale bez żadnych, listów. Już wcześniej zauważyliśmy wasze znikniecie i ruszyliśmy na poszukiwania … całe szczęście, nie zapomnieliśmy wziąć ze sobą broni.

— To w jaki sposób nas znalazłeś?

— Przecież już mówiłem … Chips mnie prowadził.

— Ciągle nic nie rozumiem — wyszeptał Max — Przecież wiedziałeś, jakie niebezpieczeństwo ci grozi, a jednak ruszyłeś na tę wyprawę samotnie. Czy nie mogłeś wziąć ze sobą jakiegoś oddziału uzbrojonych mężczyzn? Byłoby znacznie łatwiej.

— Wręcz przeciwnie … — zaprzeczył Sam — Pojedynczy człowiek miał jeszcze jakieś szansę, aby cię odnaleźć. Duża grupa nie przebiłaby się nigdy. A przecież w jakiś sposób musieliśmy cię w końcu odzyskać …

— Tym bardziej jestem ci wdzięczny … Sam, w tej chwili nie mogę znaleźć bardziej odpowiednich słów … Raz jeszcze dziękuję.

— Ja także — dodała Ellie — I proszę nie mówić do mnie „miss Eldreth”. Dla przyjaciół jestem po prostu Ellie.

— W porządku. Jak z nogą? …

— Nie myślę o niej.

— Cieszę się, mając u boku tak dzielną dziewczynę. Ponownie zwrócił się do Maxa.

— Chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiał … nie powiedziałem, że tylko ciebie chcieliśmy odzyskać … Mówiłem, że w końcu musieliśmy cię odzyskać … musieliśmy … nie mieliśmy innego wyboru. Przepraszam, Ellie …

— Jak to? Dlaczego właśnie mnie?

— Ponieważ … — zawahał się przez chwilę — … Cóż, wszystkich szczegółów dowiesz się na statku. Wszystko jednak na to wskazuje, że jeśli będziemy chcieli wystartować, nie obędzie się bez twojej pomocy. Jesteś jedynym astronautą, jaki nam pozostał.

— A Simes?

— Ciszej, ciszej, na miłość Boską. Mr. Simes nie żyje.

— Boże drogi!

Choć nigdy nie przepadał za tym człowiekiem, jednak nie życzył mu tak niechlubnego końca w paszczy centaurów.

— Nie, Max, to nie tak było. Widzisz … kiedy umarł kapitan Blaine …

— Blaine też?

— Owszem.

— Wiedziałem, że jest chory, ale żeby do tego stopnia …

— Hm … powiedzmy, że popełnił harakiri … miał przesadne poczucie honoru. Kiedy sprzątałem jego kabinę, znalazłem puste opakowanie po środkach nasennych. Być może zażył je osobiście, być może nasz przyjaciel Simes ułatwił mu tę decyzję, wsypując tabletki do herbaty … W każdym razie lekarz powiedział coś o „naturalnej przyczynie zgonu” i tak też wpisano do książki pokładowej. Kto wie, może miał rację? Może istotnie śmierć jest naturalnym wyjściem z sytuacji, w której życie staje się nie do zniesienia …

— To był dobry człowiek — szepnęła poruszona do głębi Ellie.

— Tak — potwierdził Sam — Prawdopodobnie zbyt dobry.

— Ale co ma z tym wspólnego Simes?

— Ooo … to już całkiem inna historia. Nasz umiłowany brat Simes zdawał się sądzić, że został koronowanym przywódcą statku, lecz pierwszy oficer miał nieco odmienny pogląd. Cała sprawa poszła o kilka filmów, które były w posiadaniu Kelly’eya. Simes usiłował oczyścić sobie drogę do tronu i użył przemocy, a wtedy ja pomogłem mu skręcić kark. Nie było czasu na szlachetne gesty, gdyż wyciągnął pistolet … — dodał nieco przepraszającym tonem.

— Znowu pomogłeś w potrzebie? …

— To była nieco inna sytuacja niż wtedy, podczas próby rokoszu … nie skończył, tylko rzucił się w krzaki.

— Ani słowa więcej … może nas przegapi … — wyszeptał. Jakiś kobold nadleciał z północy i zawisł nad pagórkiem. Po chwili ruszył nisko nad ziemią, jak gdyby przeszukiwał teren.

— Może lepiej cofnąć się? … — szepnął Max prosto w ucho Sama.

— Za późno. Cisza!

Balon płynął w powietrzu tuż przed nimi … powoli zbliżał się do miejsca, gdzie byli ukryci… Sam trzymał pistolet w pogotowiu. Czekał aż do momentu, gdy kobold zawisł nad krzakami. Cienka strużka dymu, błysk ognia i szpieg zwalił się na ziemię.

— Tutaj … tutaj jest jeszcze jeden.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Daleki patrol»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Daleki patrol» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Heinlein: Between Planets
Between Planets
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Tunnel In The Sky
Tunnel In The Sky
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Stella doppia
Stella doppia
Robert Heinlein
Robert Heinlein: Starship Troopers
Starship Troopers
Robert Heinlein
Robert Heinlein: By His Bootstraps
By His Bootstraps
Robert Heinlein
Отзывы о книге «Daleki patrol»

Обсуждение, отзывы о книге «Daleki patrol» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.