Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia
Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Przestrzeń Objawienia
- Автор:
- Издательство:Mag
- Жанр:
- Год:2002
- Город:Warszawa
- ISBN:83-89004-20-8
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Przestrzeń Objawienia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przestrzeń Objawienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Przestrzeń Objawienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przestrzeń Objawienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Khouri, gdy tylko przybyła na Yellowstone, pytała miejscowych, dlaczego ktoś w ogóle zadawał sobie trud zasiedlania planety tak niegościnnej. Na Skraju Nieba toczyły się wojny, ale przynajmniej można było tam żyć bez kopuł i systemów generujących atmosferę. Szybko się przekonała, że nie należy oczekiwać logicznych odpowiedzi, nawet jeśli zadanego pytania nie uznano za bezczelną ciekawość przybysza. Przynajmniej jedno było jasne, że rozpadlina przyciągnęła pierwszych poszukiwaczy i wokół niej wyrosła stała placówka, a potem coś na kształt pogranicznego miasteczka. Przybywali wariaci, ryzykanci i szaleni wizjonerzy, zwabieni mglistymi pogłoskami o bogactwach w głębinach rozpadliny. Niektórzy wrócili do domów, rozczarowani; niektórzy zginęli w gorących, trujących głębiach rozpadliny. Nieliczni jednak postanowili tu zostać, ponieważ coś im odpowiadało w niebezpiecznej lokalizacji rodzącego się miasta. Po prawie dwustu latach to skupisko budowli stało się… właśnie czymś takim.
Wydawało się, że miasto ciągnie się w nieskończoność we wszystkich kierunkach, jak gęsty las sękatych, splątanych budowli, stopniowo ginących w mroku. Najstarsze konstrukcje pozostawały nadal w zasadzie nienaruszone — pudełkowate budynki, które zachowały swój kształt podczas zarazy, ponieważ nigdy nie posiadały żadnego systemu samonaprawczego czy modernizującego. Nowoczesne budowle natomiast przypominały teraz dziwne, przewrócone do góry nogami lub wysuszone, stare, wyrzucone przez morze drzewa w ostatnim stadium próchnienia. Kiedyś te drapacze chmur miały budowę prostą, symetryczną, ale zaraza spowodowała, że zaczęły rozrastać się dziko, wypuszczały bulwiaste wypustki i splątane, trądowe narośle. Wszystkie budynki były teraz martwe, zastygłe w kształtach, jakby zaprojektowanych, by niepokoić. Do ich murów przywarły slumsy, niższe poziomy były zagubione w rusztowaniach obskurnych dzielnic i rozklekotanych bazarów, oświetlonych otwartymi ogniskami. W slumsach poruszały się maleńkie postacie, szły lub jechały rykszami do pracy po drogach prowadzących wśród starych ruin. Bardzo mało pojazdów miało silniki, a te, które widziała Khouri, najprawdopodobniej działały na parę.
Slumsy nigdzie nie sięgały wyżej niż do dziesiątego piętra budynków — potem zapadały się pod własnym ciężarem, więc przez dalszych dwieście lub trzysta metrów budynki wznosiły się gładko, w zasadzie nietknięte przez chorobliwe transformacje. Środkowe piętra wydawały się niezamieszkane i dopiero przy samym szczycie było widać ślady ludzkiej obecności: wielowarstwowe struktury tkwiły jak gniazda żurawi wśród gałęzi zdeformowanych budynków. Te nadbudówki pyszniły się ostentacyjnym bogactwem i potęgą; jaśniały okna mieszkań i jarzyły się neony. Z okapów dachów omiatały dół reflektory, niekiedy oświetlały inne wagoniki, kursujące między dzielnicami. Wagoniki wybierały drogę w sieci delikatnych gałęzi, łączących budynki niczym wypustki synaptyczne. Miejscowi nazywali to miasto w mieście Baldachimem.
Khouri zauważyła, że nigdy tam nie panował prawdziwy dzień. Nigdy nie czuła się całkowicie rozbudzona, gdyż miała wrażenie, że w mieście króluje wieczny mrok.
— Case, kiedy zabiorą się do zeskrobywania tego nalotu z Moskitiery?
Ng parsknął śmiechem, co przypominało odgłos żwirku mieszanego w wiadrze.
— Prawdopodobnie nigdy. Chyba że ktoś wymyśli sposób, jak na tym zarobić.
— I kto tu teraz oczernia miasto?
— Możemy sobie na to pozwolić. Kiedy skończymy naszą sprawę, możemy pośpieszyć ku karuzeli razem ze wszystkimi innymi pięknymi ludźmi.
— W swych pudełkach. Wybacz, Case, nie licz na mnie na tym konkretnym przyjęciu. Podniecenie mogłoby mnie zabić. — Teraz widziała rozpadlinę, gdyż wagonik poruszał się skrajem skośnego wewnętrznego brzegu toroidalnej kopuły. Rozpadlina była głębokim żlebem w skale, o kruszejących ścianach zakrzywionych łagodnie, a potem opadających pionowo, z żyłami rur, sięgających w głąb, w wydobywające się wyziewy, i prowadzących do stacji uzdatniania atmosfery, zaopatrującej miasto w powietrze i ciepło. — A skoro już o tym mówimy… o zabijaniu… jaka jest umowa na temat broni?
— Sądzisz, że dasz sobie z tym radę?
— Zapłacisz, to sobie dam radę. Ale chciałabym wiedzieć, z czym mam do czynienia.
— Jeśli to dla ciebie problem, lepiej porozmawiaj z Taraschim.
— Wymienił tę rzecz?
— Dręcząc szczegółami.
Teraz wagonik znalazł się nad Pomnikiem Osiemdziesiątki. Khouri nigdy go jeszcze nie widziała pod takim kątem. Choć z poziomu ulicy prezentował się wspaniale, to z góry widziało się zniszczenia i pomnik wyglądał ponuro. Miał kształt czworościennej piramidy, wykończonej na zewnątrz tak, że przypominała tarasowatą świątynię. Jego dolne poziomy obrosły slumsami i podporami. W pobliżu szczytu, powyżej marmurowej okładziny, zaczynały się witraże, ale szkło było potłuczone lub przykryte metalowymi płytami; tych zniszczeń nigdy nie dostrzegało się z ulicy. Widocznie tu miało odbyć się zabójstwo. Kat nie znał na ogół miejsca kaźni, chyba że Taraschi wpisał je do warunków umowy. W Shadowplay kontrakt na zabójstwo zawierano zwykle wówczas, gdy klient oceniał, że w okresie wymienionym w kontrakcie ma spore szansę uniknąć prześladowcy. W ten sposób praktycznie nieśmiertelni bogacze odpędzali nudę, wytrącali życie z utartych kolein. Gdy przeżyli — a przeważnie tak się to kończyło — mieli się czym przechwalać.
Khouri mogła bardzo dokładnie określić moment swego przystąpienia do Shadowplay — nastąpiło to w dniu, gdy została ożywiona na orbicie Yellowstone w karuzeli administrowanej przez zakon Lodowych Żebraków. Choć w okolicach Skraju Nieba nie było żadnych Lodowych Żebraków, Khouri słyszała o nich i wiedziała coś o ich działalności. Tworzyli ochotniczą organizację religijną, nieśli pomoc tym, którzy, pokonując przestrzeń międzygwiezdną, doznali szoku, na przykład cierpieli na amnezję pożywieniową — powszechnie występujący efekt uboczny snu w chłodziarce.
Samo takie rozbudzenie stanowiło wiadomość bardzo złą. Może amnezja Khouri była tak poważna, że wymazała wiele lat jej poprzedniego życia, ale Khouri nie miała żadnych wspomnień nawet z początku podróży międzygwiezdnej. Jej ostatnie wspomnienia były dość konkretne: znajdowała się w namiocie medycznym na powierzchni Skraju Nieba, leżała na łóżku obok swego męża Fazila; oboje odnieśli rany w strzelaninie; rany — choć nie śmiertelne — najlepiej dałyby się wyleczyć w jednym ze szpitali orbitalnych. Sanitariusz robił obchód i przygotował ich na krótkie zanurzenie w zimny sen. Schłodzeni, mieli wylecieć promem na orbitę i przebywać w przechowalni kriogenicznej, aż zwolnią się szuflady chirurgiczne w szpitalu. Proces mógł trwać całe miesiące, ale — jak z uśmiechem zapewnił ich sanitariusz — wiele wskazywało na to, że wojna ciągle będzie się toczyć, gdy staną się znów zdolni do służby. Khouri i Fazil wierzyli sanitariuszowi. Mimo wszystko byli zawodowymi żołnierzami.
Potem została ożywiona. Ale nie obudziła się na oddziale rekonwalescencji w szpitalu orbitalnym — miała przed sobą Lodowych Żebraków. Nie, wyjaśnili jej yellowstońskim akcentem, nie ma amnezji. Nie doznała również żadnych urazów w chłodni. Spotkało ją coś znacznie gorszego.
Doszło do „pomyłki urzędniczej” — jak to określił naczelny Żebrak. Przy Skraju Nieba schrony kriogeniczne zostały trafione przez pocisk. Khouri i Fazil należeli do nielicznych, którzy ocaleli, ale atak zniszczył wszystkie dane schronu. Miejscowi robili wszystko, by zidentyfikować zamrożonych, ale nieuniknione były przy tym pomyłki. Khouri została wzięta za obserwatorkę Demarchistów, która przybyła na Skraj Nieba, by przyjrzeć się wojnie, i już gotowała się do powrotu na Yellowstone, kiedy padła ofiarą tego samego ataku co Khouri. Khouri szybko poddano zabiegowi chirurgicznemu i umieszczono na statku, który miał natychmiast odlecieć. Niestety, nie popełniono tego samego błędu w stosunku do Fazila. Gdy Khouri była uśpiona, pokonując dystans lat świetlnych do Epsilon Eridani, Fazil starzał się z prędkością jednego roku na rok jej lotu. Oczywiście szybko odkryto pomyłkę, ale za późno. Przez dziesięciolecia żaden statek nie miał lecieć tym kursem. I nawet gdyby Khouri natychmiast wyruszyła do Skraju Nieba — co też było niemożliwe, gdyż statki zacumowane teraz przy Yellowstone miały inne porty przeznaczenia — minęłoby prawie czterdzieści lat, nim spotkałaby Fazila. Przez ten czas Fazil w ogóle by nie wiedział, że ona wraca; korzystałby z życia, ponownie by się ożenił, miał dzieci, może nawet wnuki. Cóż by go powstrzymywało? Po swym powrocie byłaby dla niego jak duch z poprzedniego życia, od dawna niemal zapomniany. O ile oczywiście Fazil nie zginął wkrótce po powrocie do walk.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Przestrzeń Objawienia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przestrzeń Objawienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Przestrzeń Objawienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.