Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia
Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Przestrzeń Objawienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Przestrzeń Objawienia
- Автор:
- Издательство:Mag
- Жанр:
- Год:2002
- Город:Warszawa
- ISBN:83-89004-20-8
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Przestrzeń Objawienia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przestrzeń Objawienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Przestrzeń Objawienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przestrzeń Objawienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zatem Nagorny umknął, skrył się w niemonitorowanych zakamarkach statku. Rada kapitana — wytropić i zabić Nagornego — współgrała z jej intuicją. Jednak wiele dni zabrało Volyovej rozmieszczenie sieci sensorycznych w licznych korytarzach i wysłuchiwanie swych szczurów w poszukiwaniu jakiegokolwiek dowodu obecności Nagornego. Sprawa stawała się beznadziejna. Wszystko wskazywało na to, że Nagorny nadal będzie buszował na wolności, gdy statek przyleci do układu Yellowstone i inni członkowie załogi zostaną obudzeni…
Ale wtedy Nagorny popełnił dwa błędy — ostatnie wykwity szaleństwa. Po pierwsze, wtargnął do kwater Volyovej i krwią z własnych arterii namazał na ścianie wiadomość. Bardzo prostą wiadomość. Wcześniej mogłaby się domyślić dwóch słów, które Nagorny postanowi! jej pozostawić.
ZŁODZIEJ SŁOŃCA
Potem, na krawędzi racjonalności, zwędził jej hełm kosmiczny, zostawiając resztę skafandra. Włamanie ściągnęło Volyovą do jej pieleszy i gdy skradała się ostrożnie, Nagornemu udało się złapać ją w pułapkę. Odebrał jej pistolet, który miała przy sobie, kazał założyć ręce na kark i maszerować długim korytarzem do najbliższej windy. Volyova usiłowała stawić opór, ale Nagorny dysponował siłą wariata i uścisk miał stalowy. Doszła jednak do wniosku, że pojawi się okazja do ucieczki, gdy nadjedzie winda.
Nagorny jednak nie miał zamiaru czekać na windę. Pistoletem Volyovej otworzył siłą drzwi, odsłaniając przepaść szybu windy. Bez ceregieli, nawet bez pożegnania, zepchnął ją w dziurę.
To był straszny błąd.
Szyb przebiegał przez statek z góry na dół: Volyova spadałaby parę kilometrów, nimby dotarła do dna. I przez kilka chwil, gdy serce jej zamarło, przypuszczała, że to właśnie się stanie: będzie leciała, aż ostatecznie rąbnie, i nie miało to znaczenia, czy spadanie trwałoby parę sekund, czy prawie minutę. Ściany szybu były gładkie, ruch w nich nie dawał tarcia, nie było żadnego sposobu, by się czegoś schwycić czy powstrzymać upadek.
Volyovą czekała śmierć.
Nagle z zimną krwią — co ją samą później zaszokowało — część jej umysłu jeszcze raz przeanalizowała problem: Volyova zobaczyła siebie nie spadającą przez statek, ale stabilnie unoszącą się w absolutnym spokoju w stosunku do gwiazd. Poruszał się natomiast statek — pędził w jej stronę. Ona wcale nie przyśpieszała, a jedynym sprawcą przyśpieszenia statku była jego siła ciągu, którą Volyova mogła sterować swą bransoletą.
Nie miała czasu, by zastanawiać się nad szczegółami. W jej umyśle wybuchł pomysł i wiedziała, że albo natychmiast wprowadzi go w czyn, albo podda się losowi. Mogła powstrzymać spadanie — pozorne spadanie — kierując ciąg statku w odwrotną stronę tak długo, jak potrzebne by to było do osiągnięcia pożądanego skutku. Nominalny ciąg wynosił jedno g, dlatego Nagorny tak łatwo uznał statek za coś w rodzaju wysokiego budynku. Volyova spadała przez jakieś dziesięć sekund, a jej umysł cały czas analizował sytuację. Więc jak to ustawić? Dziesięć sekund ciągu minus jedno g? Nie, to zbyt zachowawcze. Szyb nad nią mógłby okazać się za krótki. Lepiej na sekundę zwiększyć ciąg do dziesięciu g — wiedziała, że silniki są do tego zdolne. Manewr nie zaszkodziłby pozostałym członkom załogi, bezpiecznie spoczywającym w kokonach chłodni. Również ona, Volyova, nie dozna żadnego uszczerbku — zobaczy tylko, jak ściany szybu nagle wstrzymają swój gwałtowny pęd.
A tymczasem Nagorny nie miał tak dobrej ochrony.
W praktyce wszystko okazało się trudniejsze — pęd powietrza dusił jej głos, gdy wrzeszczała do bransolety stosowne instrukcje. Nastąpiły dręczące chwile, nim statek zareagował i posłusznie ruszył zgodnie z jej wolą.
Potem znalazła Nagornego. Dziesięć g ciągu utrzymane przez sekundę normalnie nie kończyło się śmiercią, ale Volyova nie zredukowała prędkości do zera w jednym posunięciu. Osiągnęła to metodą prób i błędów i przy każdym impulsie Nagorny był ciskany to o sufit, to o podłogę.
Ona sama została ranna. Uderzenie o ściany szybu złamało jej nogę, ale teraz już się to zaleczyło i ból został tylko mglistym wspomnieniem. Pamiętała, jak laserowym nożem chirurgicznym odcięła Nagornemu głowę; musiała ją otworzyć, by dostać się do specjalizowanych, zaszytych w jego mózgu implantów. Implanty były delikatne, a ponieważ powstały podczas żmudnego procesu stymulowanego wzrostu molekularnego, Volyova wolałaby nie powtarzać tej procedury.
Teraz nadszedł czas, by je usunąć.
Wyjęła głowę z hełmu, zanurzyła ją w kąpieli z ciekłego azotu. Potem wsunęła dłonie do dwóch par rękawic zawieszonych nad stołem laboratoryjnym w rusztowaniu tłoków. Maleńkie, świecące instrumenty medyczne zaszumiały i opadły nad czaszkę, gotowe do pocięcia jej na plastry, które potem z diabelską precyzją zostaną złożone z powrotem. Wcześniej jednak Volyova zamierzała włożyć imitację implantów, tak by — jeśli potem kiedykolwiek badano by głowę — nie wydało się, że Volyova coś z niej usunęła. Głowę trzeba będzie przyczepić do ciała, ale teraz Volyova się tym nie przejmowała. Gdy inni dowiedzą się, co się stało z Nagornym — czyli poznają wersję, którą ona im przedstawi — nie rzucą się do szczegółowych badań. Oczywiście Sudjic będzie robić problemy — ona i Nagorny byli kochankami, póki Nagorny nie oszalał.
Ilia Volyova przekroczy ten most, gdy do niego dotrze, tak jak wielokrotnie czyniła to już poprzednio.
Tymczasem, grzebiąc głęboko w głowie Nagornego, już zaczynała planować, kim go zastąpi.
Z pewnością nikim z obecnych teraz na pokładzie statku.
Może w pobliżu Yellowstone znajdzie nowego rekruta.
— Case, czy już jest ciepło?
Głos wrócił, rozmazany i drżący, przez masę budynków ponad jej głową.
— Ciepło, ciepło, aż się żarzymy, moja droga. Trzymaj się i pilnuj, by nie tracić strzałek toksycznych.
— Właśnie, Case…
Khouri zanurkowała na bok, gdy w bliskiej odległości przemaszerowali trzej Nowi Komuso; głowy mieli osłonięte wiklinowymi hełmami w kształcie wiader. Ich shakuhachi — kije bambusowe — przecięły powietrze jak kije cheerleaderek, przeganiając w cień stado małpek kapucynek.
— Co się stanie — ciągnęła — jeśli wykończymy jakiegoś pomagiera Taraschiego?
— To wykluczone — stwierdził Ng. — Toksyny są ściśle dostosowane do biochemii Taraschiego. Jeśli trafisz inną osobę, odniesie ona tylko brzydką ranę kłutą.
— Nawet jeśli trafię klon Taraschiego?
— Sądzisz, że to możliwe?
— Tylko pytałam. — Zaskoczyło ją, że Case jest niezwykle nerwowy.
— W każdym razie, jeśli Taraschi miałby klon i przez pomyłkę byśmy go zabili, to jego problem, nie nasz. Wszystko jest napisane drobną czcionką. Powinnaś to kiedyś przeczytać.
— Mogę spróbować, gdy dopadnie mnie egzystencjalna nuda — odparła Khouri.
Zesztywniała, gdyż nagle sytuacja stała się inna. Ng zamilkł, miast jego głosu słyszała wyraźne pulsowanie, miękkie i złe, jak echolokacyjny puls drapieżnika. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy słyszała ten ton kilkanaście razy, zawsze sygnalizował bliskość celu. Oznaczał, że Taraschi znajdował się w odległości mniejszej niż pięćset metrów, sugerował wyraźnie, że ofiara była wewnątrz samego Pomnika.
Posunięcia gry stały się teraz ogólnodostępne. Taraschi powinien o tym wiedzieć, gdyż identyczne urządzenie implantowane mu w bezpiecznej klinice Baldachimu generowało podobne pulsowanie w jego głowie. W Chasm City rozmaite sieci medialne, skoncentrowane na Shadowplay, nawet w tej chwili wysyłały zespoły reporterów na miejsce zabójstwa. Kilku szczęśliwców już mogło czatować w pobliżu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Przestrzeń Objawienia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przestrzeń Objawienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Przestrzeń Objawienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.