Robert Silverberg - Stacja Hawksbilla

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Stacja Hawksbilla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stacja Hawksbilla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stacja Hawksbilla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Stany Zjednoczone wpadają w sidła demokracji. Pod populistycznymi hasłami władzę przejmują syndykaliści. Ameryka w szponach dyktatury oznacza tajną policję, aresztowania i zsyłki opozycjonistów. Rząd deklaruje jednak, że nie wykonuje wyroków śmierci. Gdzie więc znikają działacze opozycji? W przeszłości! Oto w przeszłości o miliard lat odległej od nas syndykaliści tworzą stację zsyłki niewygodnych politycznie więźniów. To czas, kiedy na Ziemi nie ukształtowały się jeszcze obecne kontynenty, a pierwsze zwierzęta nie wyszły na ląd. A podróż w czasie może się odbywać tylko w jedną stronę…

Stacja Hawksbilla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stacja Hawksbilla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale w zeszłym roku wybrał się na przechadzkę na brzeg morza po głazach obluzowanych przez niestrudzone fale, zapuścił się na niebezpieczny teren bez żadnego racjonalnego powodu i starzejące się mięśnie sprawiły mu zawód. Często w nocy budził się, spocony i drżący, by uciec przed koszmarem, w którym na nowo przeżywał tę okropną chwilę: ześlizguje się bez końca, daremnie próbując się zatrzymać, a w ślad za nim obsuwa się kamienna lawina, która wreszcie dogania go i spada z nieprawdopodobnym impetem na jego stopę, przygniata go i miażdży. Nie mógł zapomnieć chrzęstu łamanych kości. I najprawdopodobniej nigdy nie zapomni marszu do domu, przez setki mil nagiej skały pod wielkim słońcem, gdy jego potężne ciało wisiało między zgarbionymi sylwetkami towarzyszy. Nigdy dotąd nie był dla nikogo ciężarem. „Zostawcie mnie" — powtarzał, wcale tak nie myśląc, a oni wiedzieli, że to tylko forma przeprosin za sprawianie im kłopotu, dlatego mówili: „Nie wygłupiaj się", i targali go dalej. Ale było to trudne i w chwilach, gdy ból pozwalał mu jasno myśleć, opadało go poczucie winy. Był taki wielki. Gdyby ktoś inny uległ wypadkowi, transport nie byłby taka katorgą. Ale on był największy.

Barrett myślał, że strąci stopę, ale Quesada oszczędził mu amputacji. Stopa została, choć nie mógł postawić jej na ziemi i wesprzeć na niej ciężaru ciała, ani teraz, ani nigdy. Prościej byłoby uciąć martwą kończynę, lecz medyk sprzeciwił się takiemu rozwiązaniu.

— Kto wie — powiedział — może pewnego dnia przyślą nam zestaw do transplantacji. Nie można odbudować amputowanej nogi. Kiedy ją odetniemy, pozostanie tylko włożenie protezy, a nie mam żadnych protez.

Tak więc Barrett zachował zmiażdżoną stopę, ale od czasu wypadku już nie był taki sam. Nie tylko krew wyciekła z niego, gdy leżał na lśniących skałach nad Morzem Wewnętrznym. A teraz ktoś inny miał poprowadzić tegoroczny marsz.

Kto to będzie? — zastanawiał się. Kandydatura Quesady nasuwała się sama. Zaraz po nim był tutaj najsilniejszy, pod wszelkimi względami. Ale Quesada nie mógł opuścić stacji. W czasie podróży dobrze byłoby mieć pod ręką medyka, lecz tutaj był niezbędny.

Po namyśle zdecydował się na Charleya Nortona. Żywiołowy, gadatliwy Norton łatwo dawał porwać się emocjom, ale zasadniczo był człowiekiem wrażliwym, wzbudzającym szacunek. Dodał mu Kena Belardiego, partnera do rozmów w czasie długich nudnych godzin wędrówki znikąd donikąd. Niech dyskutują nie kończący się balet sztywnych, niewzruszonych postaw.

Rudiger? Rudiger okazał się prawdziwą wieżą siły w czasie ubiegłorocznej wyprawy, po wypadku. Bez namysłu przejął dowodzenie, gdy inni trzęśli się i wlepiali oczy w bezsilnego, okaleczonego dowódcę. Jednakże Barrett nieszczególnie chciał pozbywać się Rudigera na czas tak długi. Prawda, w wyprawie musieli wziąć udział sprawni ludzie, ale nie chciał sprowadzać bazy do zbiorowiska samych inwalidów, ekscentryków i psychicznie chorych.

Dlatego Rudiger zostanie. Barrett umieścił na liście dwóch członków jego zespołu rybackiego, Dave'a Burcha i Morta Kastena. Potem dodał Sida Hutchetta i Arny'ego Jean-Claude'a.

Pomyślał o dołączeniu Dona Latimera. Latimer balansował na krawędzi choroby umysłowej, ale był w miarę rozsądny, pomijając okresy psionicznych medytacji, i należycie wypełniał swoje obowiązki w czasie ekspedycji. Z drugiej strony Latimer był współlokatorem Lew Hahna, a Barrettowi zależało na bliskiej obserwacji nowego. Przez chwilę rozważał pomysł wysłania ich obu, lecz szybko go zarzucił. Hahn nadal stanowił niewiadomą. Puszczanie go nad Morze Wewnętrzne w tym roku byłoby zbyt ryzykowne, choć prawdopodobnie znajdzie się w przyszłorocznej grupie. Gdy z czasem zorientuje się we wszystkim, będzie z niego doskonały kierownik wyprawy. Marnowanie jego młodzieńczego wigoru równałoby się głupocie.

Wreszcie Barrett wybrał dwunastu ludzi. Dwunastu wystarczy. Wypisał kredą ich nazwiska na łupkowej płytce i wszedł do jadalni, żeby sprawdzić, czy nie ma tam Charleya Nortona.

Norton siedział sam przy śniadaniu. Barrett usadowił się na ławie naprzeciwko niego, wykonując szereg skomplikowanych ruchów, które umożliwiły mu osiągnięcie celu bez upuszczania kuli.

— Wybrałeś ludzi? — zapytał Norton. Barrett skinął głową.

— Lista wisi na zewnątrz.

— Idę?

— Dowodzisz. Nortonowi chyba pochlebiła jego decyzja.

— To brzmi dziwnie, Jim. Inny dowódca niż ty…

— Ja nie idę w tym roku, Charley.

— Trzeba czasu, żeby do tego się przyzwyczaić. Kto idzie?

— Hutchett. Belardi. Burch. Kasten. Jean-Claude. I paru innych.

— Rudiger?

— Nie, Rudiger zostaje. Quesada też, Charley. Potrzebuję ich tutaj.

— W porządku, Jim. Masz jakieś specjalne instrukcje?

— Macie wrócić cali i zdrowi, to wszystko. — Barrett wziął butelkę z wodą i zamknął ją w potężnych dłoniach. — Chociaż może tym razem powinniśmy odwołać wyprawę. Nie mamy zbyt wielu zdrowych ludzi. Nortonowi rozbłysły oczy.

— Co ty gadasz, Jim? Odwołać wyprawę?

— Czemu nie? Wiemy, co jest między nami a morzem: nic.

— Ale śmieci tempo…

— Mogą zaczekać. Mamy jeszcze zapas materiałów.

— Jim, nigdy nie słyszałem, żebyś tak mówił. Zawsze stanowczo opowiadałeś się za podróżą. Wydarzenie roku, mówiłeś. A teraz…

— Ja nie idę, Charley.

Norton milczał przez chwilę, ale nie odrywał oczu od twarzy Barretta. Wreszcie powiedział:

— W porządku, nie idziesz. Wiem, to musi boleć. Ale są inni. Oni tego potrzebują. Tylko dlatego, że sam nie możesz pójść, nie masz prawa odwoływać wyprawy i mówić, że jest bezcelowa. Nie jest bezcelowa.

— Przepraszam, Charlie — rzekł Barrett z westchnieniem. — Nie chciałem, żeby tak wyszło. Oczywiście, wyprawa dojdzie do skutku. Po prostu znowu rozpuściłem język.

— To musi być dla ciebie trudne, Jim.

— Jest. Ale nie aż tak. Masz jakąś koncepcję trasy?

— Na północny zachód, jak sądzę. To zwykła linia rozproszenia temporalnego śmiecia, prawda? Potem w dół wybrzeża Morza Wewnętrznego. Przejdziemy jakieś sto mil wzdłuż linii brzegowej, jak myślę, i wrócimy do domu niższą ścieżką.

— Niezły plan — powiedział Barrett. Oczyma wyobraźni ujrzał rozfalowaną powierzchnię płytkiego morza, ciągnącą się do odległej, zachodniej strefy lądu. Rok po roku chodził na brzeg tego morza i patrzył w kierunku miejsca, gdzie pewnego dnia nad wodę wzniosą się tereny Środkowego Zachodu. Co roku marzył o podróży przez kontynentalne serce na drugą stronę. Ale nigdy nie znalazł czasu, by zorganizować taką wyprawę, A teraz było za późno…

I tak byśmy nie znaleźli tam nic godnego uwagi, powtarzał sobie. Tylko więcej tego samego. Skały, wodorosty, trylobity. Ale być może byłoby warto… zobaczyć po raz ostatni, jak słońce zanurza się w Pacyfiku…

— Zbiorę ludzi po śniadaniu. Niebawem ruszymy w drogę — powiedział Norton.

— Zgoda. Powodzenia, Charley.

— Sprawimy się.

Barrett poklepał Nortona po ramieniu i natychmiast uznał ten gest za teatralnie sztuczny. Wyszedł na zewnątrz. Dziwna, bardziej niż dziwna była świadomość, że musi zostać w domu, podczas gdy inni odejdą. Jakby przyznawał, że przygotowuje się do abdykacji po wieloletnim panowaniu. Nadal był królem Stacji Hawksbilla, ale tron zaczynał się chwiać. Był teraz kulawym starcem, kuśtykającym po stacji i wtykającym nos w nie swoje sprawy. Musiał pogodzić się z tym faktem, czy mu się to podobało, czy nie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stacja Hawksbilla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stacja Hawksbilla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Robert Silverberg - El hombre estocástico
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Stacja Hawksbilla»

Обсуждение, отзывы о книге «Stacja Hawksbilla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x