Robert Silverberg - Maski czasu
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Maski czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Maski czasu
- Автор:
- Издательство:Rebis
- Жанр:
- Год:1994
- Город:Poznań
- ISBN:83-7120-058-7
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Maski czasu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Maski czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Maski czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Maski czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Zwierzę o potężnym porożu zamieszkujące północne puszcze. Na ścianie wisi jego łeb — wielkie łopaty i wydłużony pysk — ciągnęła Aster.
— Gatunek całkowicie wymarły. Niedźwiedź? Kuropatwa? Głuszec?
Aster po kolei opisywała każde ze zwierząt. Vornan z uśmiechem na twarzy wyjaśnił, iż są to stworzenia zupełnie mu nieznane. Twarz Heymana nabrała koloru purpury. Nie miałem dotąd pojęcia, że jest takim zagorzałym obrońcą przyrody. Wygłosił płomienne kazanie pod tytułem: zagłada dzikich zwierząt jako oznaka dekadencji. Wykazał, iż to nie barbarzyńcy tępią całe gatunki, a raczej ludzie cywilizowani i wykształceni. To oni szukają zabawy w polowaniu i w biesiadach. Niosą cywilizacyjną zgubę w mateczniki rzadkich i dzikich stworzeń. Przemawiał z wielką pasją i znalazłem w jego słowach nawet sporo racji. Po raz pierwszy w życiu usłyszałem z ust w pewnym sensie ograniczonego historyka coś, co zawierało jakąś treść dla inteligentnego człowieka. Vornan obserwował Heymana z wielkim zainteresowaniem. Na twarzy naszego gościa ukazywał się stopniowo wyraz zadowolenia i pomyślałem, że znam jego źródło. Heyman utrzymywał, iż zagłada gatunków postępuje wraz z rozwojem cywilizacji, a Vornanowi, który uważał nas za dzikusów, takie rozumowanie niezwykle dogadzało.
Kiedy Heyman umilkł wreszcie, spojrzeliśmy po sobie i na jadłospis z nie ukrywanym wstydem. Vornan zniszczył jednak nastrój chwili.
— Z pewnością nie odmówisz mi oczywistej przyjemności uczestnictwa w wielkiej masakrze, która oczyści mój czas z wszelkich pozostałości dzikiego życia? W końcu zwierzęta, które mamy za chwilę skonsumować, nie żyją już od wieków, prawda? Proszę, pozwól, abym wrócił do siebie ze świadomością, iż zjadłem ze smakiem bizona, łosia i głuszca.
Kolacja w jakimś innym lokalu tego wieczoru nie wchodziła absolutnie w grę. Mogliśmy tylko zostać tutaj z poczuciem winy lub nie. Kralick zauważył już wcześniej, że serwowane tu mięso posiada certyfikat rządowy. Konsumpcja nie spowoduje zatem bezpośrednio zagłady zagrożonych gatunków. Podawano tu wprawdzie potrawy z bardzo rzadkich zwierząt, co miało też odbicie w cenach, lecz śmiesznym byłoby obwiniać tego typu lokale o zagładę dzikiej fauny dwudziestego wieku. Heyman miał jednak rację przynajmniej w jednej kwestii: tak czy inaczej zwierzęta stopniowo ginęły. Spotkałem się kiedyś z przepowiednią głoszącą, iż ludzie kolejnego stulecia zapomną o dzikich formach życia. Pozostaną tylko pojedyncze sztuki w ogrodach zoologicznych. Jeśli Vornan okazałby się rzeczywiście ambasadorem z odległej przyszłości, ponure proroctwo należałoby uznać za absolutny pewnik.
Złożyliśmy zamówienia. Heyman wybrał pieczonego kurczaka; pozostali skusili się na rzadkie rarytasy. Vornan zażyczył sobie coś w rodzaju palety specjałów serwowanych w restauracji: kotlet z bizona, stek z łosia, piersi bażancie oraz jeszcze parę innych delikatesów.
— Jakie zwierzęta hodujecie w waszej… epoce? — spytał Kolff podczas posiłku.
— Psy, koty, krowy, myszy — chwila wahania. — I parę innych.
— Tylko udomowione gatunki? — spytał ze zgrozą Heyman.
— Tak — odparł Vornan, podnosząc do ust soczysty kawałek steku. Uśmiechnął się szeroko. — Wyborne! Cóż za rozkosze podniebienia umykają nam co dnia!
— Rozumiesz teraz? — wykrzyknął Heyman. — Gdyby ludzie…
— Mamy oczywiście — ciągnął słodko Vornan — wiele smacznych potraw. Muszę przyznać, że chętnie jemy mięso, lecz bardzo niewielu może sobie pozwolić na taki luksus. W każdym razie większość z nas to ludzie wybredni. Podróżowanie w czasie wymaga jednak końskiego żołądka.
— Więc jesteśmy brudnymi i obmierzłymi barbarzyńcami? — spytał głośno Heyman. — Czy za takich właśnie nas uważasz?
— Wasz tryb życia jest diametralnie różny od naszego — odparł zupełnie nie zmieszany Vornan. — To jasne. W przeciwnym razie po co miałbym w ogóle was odwiedzać?
— Nie można z góry zakładać, że jeden sposób na życie jest lepszy czy gorszy od drugiego — odezwała się Helen McIlwain, spoglądając zaczepnie znad smakowitego kęsa dziczyzny. — Życie w jednym przedziale czasu może być bardziej luksusowe niż w innym, bardziej bezpieczne, bardziej ustatkowane. Nie wolno nam jednak używać określeń „lepszy” czy „gorszy”. Z punktu widzenia kulturowego relatywizmu…
— Czy wiecie — oznajmił nagle Vornan — że w moim czasie nie znamy czegoś takiego jak restauracja? Spożywanie posiłku na widoku, razem z obcymi ludźmi, uważamy za nieeleganckie. W Centrali człowiek spotyka obcych w ogóle stosunkowo często. Zupełnie inaczej rzecz się ma w rejonach zewnętrznych. Tamtejsi mieszkańcy nie są wrodzy obcym, ale nie zjedliby w ich obecności posiłku, chyba że chodzi o nawiązanie seksualnej zażyłości. Normalnie ograniczamy grono współbiesiadników do najbliższych przyjaciół.
Zachichotał.
— Dla mnie wizyta w restauracji to sprawa dość kontrowersyjna. Musicie zrozumieć, że was wszystkich traktuję jako bliskich przyjaciół…
Zatoczył ręką krąg, jak gdyby chciał dać do zrozumienia, że chętnie pójdzie do łóżka nawet z Kolffem, jeśli tylko ten wyrazi na to ochotę.
— Mam jednak nadzieję, że któregoś dnia wyświadczycie mi tę uprzejmość i pozwolicie spożyć posiłek w miejscu publicznym. Zapewne chcieliście oszczędzić mi przykrości, wynajmując to kameralne pomieszczenie, lecz muszę któregoś wieczora dać upust swojej bezwstydności.
— Cudowne! — powiedziała Helen McIlwain. — Jedzenie w miejscu publicznym traktowane jako tabu! Gdybyśmy mogli lepiej poznać twoją epokę. Z niecierpliwością oczekujemy wszelkich informacji!
— Właśnie — wtrącił się Heyman. — Na przykład ten przedział historii, znany pod nazwą Czasu Czystek…
— …parę danych na temat badań z zakresu biologii…
— …problemy terapii mentalnej. Ważniejsze psychozy mogłyby nam wiele powiedzieć…
— …okazja, aby przedyskutować pewne zagadnienia natury lingwistycznej…
— …zjawisko odwrócenia czasu. A także parę informacji na temat sposobów pozyskiwania energii… — to był mój własny głos, tonący w ogólnej wrzawie, jaka rozpętała się nad stołem. Oczywiście Vornan nikomu z nas nie udzielił odpowiedzi, skoro nawet nie daliśmy mu dojść do słowa, bełkocząc nieustannie. Kiedy dotarła do nas świadomość bezsensu tego, co robimy, zapadła nieznośna cisza przerywana sporadycznie okruchami słów, które spadały ponad krawędzią naszego zakłopotania prosto w otchłań samoświadomości. Odezwała się w nas frustracja. Podczas tych wszystkich nocy i dni spędzonych na wspólnej karuzeli z Vornanem, jego epokę poznaliśmy jedynie w ogólnikach. Tu słówko, tam skrawek informacji, nigdy szerszego obrazu społeczeństwa, którego rzekomo był emisariuszem. Każdy z nas wprost kipiał od nie zadanych pytań.
Tego wieczoru nie poznaliśmy jednak odpowiedzi. Tego wieczoru dalej biesiadowaliśmy nad frykasami przemijającego czasu: piersiami feniksa i combrem jednorożca. I słuchaliśmy uważnie Vornana. Bardziej niż zwykle pragnęliśmy sami rozmawiać, zadowalając się upuszczanymi raz po raz okruszkami wiedzy na temat zwyczajów kulinarnych trzydziestego stulecia. Przepełniała nas wdzięczność, że dane nam było poznać choć tyle. Nawet Heyman wczuł się na tyle w sytuację, że zaprzestał lamentów nad nieszczęsnym losem dziczyzny, która przyozdobiła nasze półmiski.
Kiedy nadeszła pora, aby powoli wracać do hotelu, znów dał o sobie znać aż nazbyt znajomy syndrom. Miasto obiegła wieść, że człowiek z przyszłości gości w restauracji i pod drzwiami naszego kameralnego apartamentu zgromadził się spory tłum. Kralick wydał rozkaz strażnikom uzbrojonym w neurobicze, aby oczyścili dolną salę. Przez chwilę wyglądało na to, że nie obędzie się bez użycia broni. Przynajmniej setka ludzi wstała od stołów i zaczęła napierać na kordon, gdy tylko pojawiliśmy się na schodach. Pragnęli za wszelką cenę ujrzeć, dotknąć, doświadczyć obecności Vornana. Ich twarze napełniły mnie lękiem. Na niektórych dostrzegłem wyraz sceptycyzmu, na innych znów bezmyślny grymas, na wielu jednak gościła żarliwa wiara i oddanie, tak często widoczne podczas ostatnich dni. Było to coś więcej niż chęć przeżycia niezwykłej chwili. Było to wołanie o mesjasza. Ci ludzie pragnęli upaść na twarz przed Vornanem. Nie wiedzieli o nim nic poza informacjami z serwisów, a jednak przybywali, aby wypełnić jego tajemniczą obecnością pustkę swojej egzystencji. Co ich przyciągało? Urok osobisty, otwarte wejrzenie, magnetyczny uśmiech, niesamowity głos? Z pewnością tak, ale także posmak nieznanego, gdyż w każdym jego słowie i czynie czuć było tajemniczą aurę. Przebywałem za blisko Vornana, aby móc go czcić. Widziałem jego bezgraniczną pewność siebie, jego książęce maniery, jego nienasycony apetyt na wszelkiego rodzaju zmysłowe przyjemności. Gdy człowiek jest świadkiem, jak mesjasz je śniadanie, a potem śpi z legionem powolnych kobiet, trudno mu później szczerze oddawać hołdy. Niemniej, wyczuwałem w nim siłę. Zacząłem powoli zmieniać zdanie na temat przybysza. Z początku byłem mu wrogi, przepełniony nieufnością i wątpliwościami. Moja postawa nieco zmiękła, kiedy zaprzestałem dodawać kwantyfikator „założywszy oczywiście, iż ów człowiek mówi prawdę”, przed każdym spostrzeżeniem na jego temat. Moim dotychczasowym stosunkiem do niego zachwiały nie tyle same wyniki badań krwi, co ogólne wrażenie, jakie wywierał Vornan. Obecnie trudniej przyszłoby mi wyobrazić go sobie jako kłamcę niż jako gościa spoza czasu. Stawiało mnie to rzecz jasna w sprzeczności z tym, co głosiła nauka. Byłem zmuszony zaakceptować koncepcję, którą nadal uważałem za nierealną pod względem fizycznym: prawdziwie orwellowski paradoks. Płaciłem tym samym haracz wobec Vornana i wierzyłem całym sercem, że zrozumiem dzięki temu choć odrobinę z tego, co pcha ludzi w jego objęcia i każe im wyciągać ku niemu dłonie. Udało nam się jakoś opuścić restaurację, unikając nieprzyjemnych incydentów. Pogoda była pod psem i na zewnątrz czekało niewielu ludzi. Przemknęliśmy obok nich, prosto do samochodów. Bladzi szoferzy odwieźli nas pod hotel. Podobnie jak w Nowym Jorku, również i tutaj zajmowaliśmy cały korytarz w najbardziej odizolowanej części budynku. Gdy tylko dotarliśmy na właściwe piętro, Vornan przeprosił nas i zniknął w swoim pokoju. Przez ostatnie parę nocy sypiał z Helen McIlwain, lecz wyprawa do burdelu pozbawiła go, jak się zdaje, zainteresowania kwestiami seksu przynajmniej na pewien czas, co zresztą nie powinno nikogo dziwić. Strażnicy zabezpieczyli drzwi jego apartamentu. Kralick, blady i wymizerowany, pomaszerował do siebie, aby wysmażyć raport dla szefostwa w Waszyngtonie. My natomiast zasiedliśmy w jednym z pokoi, żeby ukoić nerwy przed snem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Maski czasu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Maski czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Maski czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.