Co nadało kształt myślom Vornana?
Wydarzenia, z którymi ja nie mam nic wspólnego. Ta świadomość napawała lękiem. Matryca, która wytłoczyła jego osobowość, była całkowicie odmienna. Ten człowiek przybył ze świata, który mówi innymi językami; świata, który posiada dziesięć stuleci zupełnie nieznanej historii; świata, który wykształcił odmienną kulturę i podlega być może obcym żądzom. Przez chwilę krótką jak mgnienie oka ujrzałem oczyma wyobraźni wyidealizowany świat zielonych pól i błyszczących wieżyc, obłaskawionej pogody i podróży do gwiazd; świat nieokiełznanych pomysłów i niewyobrażalnych osiągnięć. I czułem, że cokolwiek podpowie wyobraźnia, w rzeczywistości okaże się niewystarczające. Zabraknie wspólnych punktów odniesienia.
Przeklinałem w duchu, że dopuściłem do siebie podobne myśli.
Tłumaczyłem sobie, że to mężczyzna wyrosły w mojej rzeczywistości, sprytny manipulator ludzkimi uczuciami.
Spróbowałem odzyskać dawny sceptycyzm. Nic z tego nie wyszło.
Po kolei witaliśmy się z Vornanem, głośno wymawiając swe nazwiska. Stał pośrodku pokoju, wyniosły, i słuchał jak recytowaliśmy swoje naukowe specjalności. Filolog, biochemik, etnolog, historyk, psycholog — padały kolejno nazwy.
— Jestem fizykiem, specjalistą w dziedzinie zjawiska odwrócenia czasu — oznajmiłem, kiedy przyszła pora na mnie i czekałem, jakie wywoła to wrażenie.
— Bardzo ciekawe — zauważył Vornan. — Na tak wczesnym stadium rozwoju cywilizacyjnego odkryliście już zjawisko odwrócenia czasu! Panie Garfield, musimy w najbliższym czasie porozmawiać na ten temat.
Heyman wystąpił o krok do przodu i szczeknął:
— Co pan rozumie przez zwrot „na tak wczesnym stadium rozwoju cywilizacyjnego”? Jeśli sądzi pan, że jesteśmy bandą zawszonych jaskiniowców…
— Franz — szepnął Kolff i chwycił Heymana za ramię. Dowiedziałem się wreszcie co oznacza literka F w nazwisku „F. Richard Heyman”. Kralick posłał mu gniewne spojrzenie. Ostudziło to nieco jego zapędy. Nie wita się gościa, nawet mocno podejrzanego, rzucając mu na samym wstępie rękawicę w twarz.
— Na jutro przygotowaliśmy wycieczkę po dzielnicy bankowej — oznajmił Kralick. — Resztę dnia możemy spędzić w bibliotece, aby się trochę odprężyć. Czy brzmi to…
Vornan nie zwracał zupełnie uwagi na to, co dzieje się dookoła. Sunąc w jakiś przedziwny sposób, przeciął całe pomieszczenie, aż stanął twarzą w twarz z Aster Mikklesen.
— Moje ciało jest mokre od potu po długiej podróży — oznajmił cicho. — Pragnę się obmyć. Czy zechciałabyś wyświadczyć mi ten honor i wraz ze mną zażyć kąpieli?
Szczęki opadły nam z wrażenia. Wiedzieliśmy doskonale, że Vornan uwielbia wysuwać dość obraźliwe propozycje. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nastąpi to tak szybko, i że ich obiektem będzie Aster. Morton Fields ruszył przed siebie, sztywno i ciężko niczym kamienny olbrzym, chcąc najwyraźniej wyciągnąć Aster z kłopotliwego położenia. Lecz Aster nie potrzebowała niczyjej pomocy. Z wdziękiem i bez chwili wahania przyjęła zaproszenie Vornana do wspólnej kąpieli. Helen uśmiechnęła się szeroko. Kolff zamrugał. Fields zaczął coś niewyraźnie bełkotać. Vornan zaś skłonił się lekko — zgiąwszy kolano oraz plecy, co wyglądało tak, jakby nie za bardzo wiedział, jak należy składać pokłony — i wyprowadził Aster na korytarz. Wszystko odbyło się tak szybko, że staliśmy jak ogłuszeni, nic nie pojmując.
— Nie możemy mu pozwalać na takie rzeczy — wybąkał wreszcie Fields.
— Aster nie zgłaszała zastrzeżeń — zauważyła Helen. — A to w końcu jej sprawa.
Heyman uderzył pięścią w otwartą dłoń.
— Składam rezygnację! — krzyknął zapalczywie. — To przecież jakaś niedorzeczna farsa! Natychmiast wycofuję swoją kandydaturę!
Kolff i Kralick zmierzyli go gniewnym wzrokiem.
— Franz, opanuj się — wrzasnął Kolff, a Kralick dodał niemal jednocześnie:
— Doktorze Heyman proszę o…
— A przypuśćmy, że to mnie zaprosiłby do wspólnej kąpieli? — rzucił gniewnie Heyman. — Mamy spełniać każdą jego zachciankę? Nie zamierzam brać dalej udziału w tej żałosnej błazenadzie!
— Nikt nie każe panu spełniać wszystkich jego żądań, doktorze Heyman — oznajmił Kralick. — Panna Mikkelsen wyraziła zgodę z własnej i nieprzymuszonej woli. Uczyniła tak w imię zgody i przyjaźni, z pobudek naukowych. Jestem z niej dumny. Niemniej, mogła odmówić i pan na jej miejscu miałby prawo…
— Franz, złotko, szkoda, że tak szybko złożyłeś rezygnację — oznajmiła ze smutkiem Helen McIlwain. — Pragnąłeś przecież omówić z naszym gościem kwestię kształtu następnego tysiąclecia? Nigdy już nie nadarzy ci się taka okazja. Szczerze wątpię, czy pan Kralick pozwoli ci na rozmowę z Vornanem, jeśli opuścisz nasz zespół. A sam doskonale wiesz, jak wielu historyków marzy, aby zająć twoje miejsce.
Słowa te podziałały z natychmiastowym skutkiem. Myśl, że jakiś rywal miałby jako pierwszy rozmawiać z Vornanem i dokonać wielkiego odkrycia, przyprawiła Heymana o dreszcze. Zaraz też zaczął coś niewyraźnie bąkać, że wcale nie złożył jeszcze prawdziwej rezygnacji, a jedynie straszył, że wycofa się z komitetu. Kralick odczekał chwilę, obserwując jak Heyman wije się jak ryba na haczyku, po czym oświadczył, że puszcza w niepamięć cały niefortunny incydent. Wymusił jednak obietnicę, że podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzy.
Fields, podczas całej tej wymiany zdań, stał wpatrzony tępo w drzwi, za którymi zniknęli Vornan i Aster.
— Powinieneś chyba sprawdzić, co się tam wyprawia — oznajmił głucho po dłuższej chwili.
— Zapewne biorą kąpiel — wyjaśnił Kralick.
— Mówisz to z zadziwiającym spokojem — wykrzyknął Fields. — A jeśli wysłałeś ją w towarzystwie maniakalnego mordercy? Pewne symptomy, jakie odkryłem w postawie i wyrazie twarzy tego człowieka, świadczą dobitnie, że nie należy mu ufać.
Kralick uniósł nieznacznie brwi.
— Doprawdy, doktorze Fields? Czy zechciałby pan przedstawić nam wyczerpujący raport na ten temat?
— Poczekam z tym jeszcze — odparł posępnie. — W każdym razie uważam, że naszym obowiązkiem jest zapewnić bezpieczeństwo pannie Mikkelsen. Za wcześnie jeszcze, aby przypuszczać, że przybysz podlega oraz respektuje prawa i zakazy naszej społeczności, zatem…
— To prawda — poparła go Helen. — Może on ma w zwyczaju składać ofiarę z czarnowłosej dziewicy w każdy czwartkowy poranek. Pod żadnym pozorem nie wolno nam zapominać, że ten człowiek nie myśli naszymi kategoriami.
Jednostajny ton jej głosu sprawił, że nie można było w żaden sposób ustalić czy mówi serio, czy też żartuje. Osobiście jednak skłaniałem się do tej drugiej możliwości. Jeśli zaś chodzi o niepokój Fieldsa, dawał się on wytłumaczyć dziecinnie łatwo: połamawszy sobie zęby na Aster, z zawiścią obserwował błyskawiczne postępy Vornana. Jego wściekłość doprowadziła w końcu do tego, że Kralick wyjawił przypadkowo pewien fakt, którego z pewnością nie zamierzał wyjawiać.
— Vornan znajduje się pod ciągłym nadzorem moich ludzi — wyjaśnił Kralick. — Dysponujemy kompletnym, dźwiękowym i wizualnym zapisem jego pobytu. Nie sądzę, aby Vornan zdawał sobie sprawę, że jest nieustannie obserwowany i byłbym niezwykle wdzięczny, gdybyście państwo nie ujawniali tego faktu. W każdym razie pannie Mikklesen nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
Fields był wyraźnie zdumiony. My zresztą także.
— To znaczy, że pańscy ludzie obserwują ich cały czas? Nawet teraz?
Читать дальше