Joe Haldeman - Kamuflaż

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Haldeman - Kamuflaż» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Wrocław, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Wydawnictwo Dolnośląskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kamuflaż: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kamuflaż»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Od wielu pokoleń wędrują po Ziemi dwie nikomu nieznane istoty. Obcy nie wiedzą o sobie nawzajem, ale zachowują szczątkowe wspomnienia tajemniczego zatopionego reliktu i upodobanie do morskich głębin. Jedna z istot, uzurpator, przetrwała dzięki przystosowaniu, przybierając kształty wielu różnych organizmów. Druga, kameleon, przeżyła wyłącznie dlatego, że niszczy wszystko, co jej zagraża. Teraz podniesiony wreszcie z dna morza przez biologa morskiego Russella Suttona relikt wzywa do siebie obie istoty. Przez tysiąclecia na Ziemi żyły dwa niezniszczalne stworzenia… ale kameleon uważa, że jest tam miejsce tylko dla jednego z nich.
Powieść otrzymała nagrodę Nebula w 2004 r.

Kamuflaż — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kamuflaż», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zaabsorbowany własnymi wyjaśnieniami, nie zauważył mężczyzny, który podszedł po cichu i stanął za nim. Dopiero na widok cienia podskoczył jak oparzony.

— Jack!

— Przepraszam. Nie zamierzałem się podkradać.

— To Sharon Valida. Jack Halliburton.

Wyciągnęła rękę.

— Spotkaliśmy się przelotnie. Pracuję w Pacific Commercial Bank.

— I ma pani dobrą pamięć do twarzy.

Szczególnie do twojej, pomyślała.

— Hot doga? — zaproponował Russell.

— Dzięki, idę do hotelu. Zauważyłem, że tu siedzisz, i przyszedłem zapytać, czy moglibyśmy się spotkać jutro rano trochę wcześniej, przed… tą całą hecą.

— Znaczy, koło ósmej?

— Może być. Zostawię wiadomość dla Jan. — Skinął głową uzurpatorce.

— Do widzenia, panno Valida. Do jutra, Russell.

— Zawsze się tak ubiera? — zapytała, gdy się oddalił. Jack miał na sobie biały płócienny garnitur, panamski kapelusz i samoańską koszulę.

— Owszem, o ile nie pracuje w laboratorium. Jest spóźniony o jakiś wiek.

— Kilku innych bogatych gości, którzy przychodzą do banku, też się tak ubiera. Mój szef nazywa ich postaciami w stylu Somerseta Maughama. To jakiś aktor?

— Chyba pisarz. — Zjadł ostatniego kęsa i wstał. — Gotowa do następnego?

— Niech się jeszcze trochę podpiecze. Ale piwem nie pogardzę.

— Świetny pomysł. — Russ wyjął dwa heinekeny i otworzył.

Sharon dopiła wino i wzięła z jego ręki piwo.

— Za niedzielne pijaństwo. — Stuknęli się butelkami. — Mówiłeś coś o pokazywaniu Newtonowi hologramu.

— Tak. Przyszło mi do głowy, że to coś może wcale nie pochodzić z innej planety, lecz z ziemskiej przyszłości.

— Serio? Myślałam, że można się poruszać tylko w jednym kierunku.

— Wiesz coś o tym?

— Widziałam taką rzecz na sześcianie. Akcelerator cząstek.

— Mhm. Udało im się przesunąć cząstkę o ułamek sekundy w przyszłość. Co absolutnie zgadza się z teorią względności.

— Ale nie da się wyekspediować cząstki w przeszłość?

— Właśnie. Nie chodzi tylko o względność, lecz także o przyczynowość, zdrowy rozsądek. Przyczyna i skutek przestają mieć sens.

— Ale ty myślisz…

— Wiem, że to brzmi jak: „Skoro wydarzyła się jedna niemożliwa rzecz, to teraz już wszystko może się zdarzyć”, ale w pewien przewrotny sposób ma to sens. Wysłali ten niezniszczalny obiekt o milion lat w przeszłość i umieścili go w miejscu, w którym nikt nie mógł go dosięgnąć. Potem poszli go wykopać i…

— I nie było go tam! — Pokiwała gwałtownie głową. — Więc wysłali tego robota, żeby się dowiedział, co się stało.

— Nie robota — rzekł. — Kogo jak kogo, ale nie robota.

— Znałeś ją?

Zawahał się.

— Dość dobrze. A przynajmniej tak mi się zdawało. Jak na robota była wyjątkowo ludzka. Albo transludzka. Postludzka.

— Coś, co wyewoluowało z ludzi?

— Bingo. To bynajmniej nie musi potrwać milion lat. Obecnie tylko prawo i obyczaje, a nie nauka, bronią nas przed sterowaniem własną ewolucją.

Zamyśliła się. Jej wspomnienia sięgały tak daleko w przeszłość, że zawsze uważała się za przybysza z bardzo dawnych czasów. W gruncie rzeczy mogła jednak pochodzić z przyszłości i zatracić pamięć tamtej podróży.

Wiedziała, że sposobem na uniknięcie paradoksu przyczynowo-skutkowego mogłaby być niemożność zabrania jakichkolwiek informacji przez podróżnika cofającego się w czasie. Nigdy nie pomyślała o zastosowaniu tej zasady do wyjaśnienia własnej amnezji sprzed wieków, które spędziła jako żarłacz biały. Być może wysłano ją w przeszłość jako pozbawioną pamięci istotę, która nie potrzebowała wspomnień, by przeżyć i ewoluować.

— Rozmawiałeś o tym z Jackiem?

— Z Jackiem? Nie. On jest zwolennikiem hipotezy Obcych z innej planety. Zwłaszcza od czasów Rae, naszej „kosmitki”.

— Ale ty tego nie kupujesz.

— Cóż… Przypuszczam, że hipotezę pozaziemskiego pochodzenia można lepiej uzasadnić naukowo, a przynajmniej logicznie. Ale jeśli tak było, dlaczego po prostu się nie ujawniła i nie powiedziała: „Zaprowadźcie mnie do swego przywódcy”?

— Może się bała.

— Na pewno nie mnie.

— A Jacka? — Uzurpatorka uśmiechnęła się. — Przypuszczam, że nie byłaby jedyna.

— Czasami można się go przestraszyć — Russell wstał, by przewrócić hot dogi. — Podsmażmy je z drugiej strony.

Milczała, gdy obracał mięso i bułki. Kiedy uniósł głowę, Sharon wpatrywała się w morze, z dziwnym, zamyślonym wyrazem twarzy.

— Sharon?

Ani przez chwilę nie przestała manipulować jedynkami i zerami. Na udawanie człowieka poświęcała jedynie niewielką część swej inteligencji, więc podczas wykonywania codziennych zajęć w banku albo prowadzenia życia towarzyskiego, nawet tego oscylującego wokół Russa, większość jej jestestwa pływała w binarnym morzu informacji.

Sama wiadomość nadal nie była jasna, ale uzurpatorkę nagle olśniło, CZYM ona jest.

To była pieśń w jej rodzinnym języku. W języku zapomnianym przed milionem lat.

— Sharon? Nic ci nie jest?

— Ojej! Przepraszam. — Przetarła twarz obiema rękoma. — Czasem mi się to zdarza.

Russ usiadł na ławce, nie za blisko, i dotknął dłoni dziewczyny.

— Chodzi o twoich rodziców? — Odpowiedziała dwoma krótkimi skinieniami głowy. — Moi też zmarli razem, w każdym razie w tym samym tygodniu. Byłem trochę starszy od ciebie, ale i tak bardzo mnie to zraniło. Poczułem się samotny.

Oczy jej zwilgotniały. Otarła je.

— Masz rację. Tak właśnie się czuję.

Jesteś wspaniałym człowiekiem, pomyślała, ale nie masz pojęcia, czym naprawdę jest samotność.

Miał ochotę wziąć ją w ramiona, ale powstrzymał się.

— Odwiozę cię do domu.

— Nie, już przeszło. — Obdarzyła go promiennym uśmiechem. — Pora na następnego hot doga. — Zajrzała do pustej butelki. — Może po piwie robię się sentymentalna. Powinnam wypić jeszcze jedno.

— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. — Otworzył dwa i podał jej butelkę. — Bądźmy sentymentalni.

Pieśń. Pieśń o domu.

— Już odpowiednio podsmażone?

Dotknął lekko jednego z hot dogów.

— Idealnie.

Kiedy jedli i rozmawiali, celowo o nieistotnych sprawach, uzurpatorka snuła plany na resztę dnia i na najbliższą noc. Szczególnie na noc. Russella czekała mała niespodzianka.

Jutro niemal na pewno zamierzali ogłosić, że artefakt odpowiedział na ich wiadomość, i być może ujawnić binarną sekwencję, by kilka milionów innych osób także mogło się zacząć nad nią głowić.

Ale nic by im z tego nie przyszło. To byłoby tak, jakby ktoś, kto nie ma pojęcia, czym jest alfabet Braille’a, przesuwał palcami po napisanej nim, w dodatku w obcym języku, linijce. Zakodowana wiadomość — zakodowana nie w obawie przed odczytaniem, ale mimo to nieodczytywalna.

Tak czy inaczej, do wtorku na wyspę napłynie mnóstwo ludzi z zewnątrz. Dziennikarze, którzy mają dość szczęścia, by znajdować się w Samoa Amerykańskim, wylądują tu w poniedziałkowe południe. Następnego dnia poranny samolot przywiezie mnóstwo kolejnych z Ameryki, w czwartek — z Azji i Europy. Przez całą dobę będzie obowiązywała wzmożona kontrola.

To znaczyło, że trzeba zadziałać przed jutrzejszym porankiem.

— Nie chcę być natrętny — rzekł Russell — ale może masz dziś wolny wieczór? Jeśli nie znajdę wymówki, Jack będzie mnie w nieskończoność trzymał w Aggie’s.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kamuflaż»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kamuflaż» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joe Haldeman - The Coming
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Work Done for Hire
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Starbound
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Marsbound
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Tricentenario
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Forever Peace
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Camouflage
Joe Haldeman
Joe Haldeman - The Forever War
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Guerra eterna
Joe Haldeman
Отзывы о книге «Kamuflaż»

Обсуждение, отзывы о книге «Kamuflaż» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x