— Prawie.
— Nie mogłaś przeżyć, Skade.
Powiedział to z tępym uporem, przecząc dowodowi, który miał przed oczyma.
— Ocaliłam głowę, Clavainie. Obawiałam się, że zniszczysz „Nocny Cień”, kiedy zwrócę ci Felkę, choć wątpiłam, czy będziesz miał odwagę to zrobić, skoro wiedziałeś, że mam na pokładzie Galianę… — Uśmiechnęła się. — Jednak byłeś znacznie bardziej bezlitosnym przeciwnikiem, niż sobie wyobrażałam.
— Miałaś ciało Galiany, nie Galianę. — Clavain pilnował się, by nie zadrżał mu głos. — Dałem jej tylko spokój, którego powinna zaznać, kiedy umarła już przed laty.
— Nie wierzysz w to, prawda? Zawsze wiedziałeś, że nie jest martwa, lecz tylko znajduje się w sytuacji patowej, w zwarciu z wilkiem.
— To praktycznie śmierć.
— Ale zawsze istniała szansa usunięcia wilka… — Jej głos złagodniał. — W to też wierzyłeś. Wierzyłeś, że któregoś dnia możesz ją odzyskać.
— Zrobiłem, co musiałem — oznajmił.
— To było bezlitosne, Clavainie. Podziwiam cię za to. Masz w sobie więcej pająka niż każdy z nas.
Wstał z pieńka i szedł ku wodzie, aż znalazł się zaledwie kilka metrów od Skade. Unosiła się w mgiełce — ani nie była ciałem stałym, ani nie była w pełni zakotwiczona w podłożu.
— Zrobiłem to, co musiałem — powtórzył. — Nic ponadto. To nie było bezlitosne. Brak litości sugeruje, że nie czułem bólu.
— A czułeś?
— To najgorszy postępek w moim życiu. Usunąłem jej miłość ze wszechświata.
— Współczuję ci, Clavainie.
— Jak udało ci się przeżyć, Skade?
Dotknęła dziwnego kołnierza, łączącego się z ciałem.
— Kiedy odleciałeś z Felka, umieściłam swoją głowę w skorupie małej głowicy bojowej. Moja tkanka mózgowa była buforowana przez wewnątrzglejowe medmaszyny i wytrzymywała gwałtowne przyśpieszenia. Głowicę wyrzucono w tył za „Nocnego Cienia”, ku innym jednostkom floty. Nie zauważyłeś tego, ponieważ zajmowałeś się tylko atakiem, który wam zagrażał. Głowica spadała spokojnie przez kosmos, aż znalazła się daleko za obszarem wykrywalności waszych urządzeń. Wtedy aktywowała zogniskowany impuls namierzający. Wyznaczono jedną z jednostek floty, by zmieniła szybkość, aż możliwe stanie się przechwycenie. Głowicę złapano i przeniesiono na pokład innego okrętu. — Skade uśmiechnęła się i zamknęła oczy. — Zmarły doktor Delmar znajdował się na pokładzie jeszcze innego pojazdu floty. Niestety, akurat tamten statek zniszczyliście. Przed śmiercią jednak Delmar zakończył wytwarzanie mego nowego ciała. Reintegracja neuralna okazała się zadziwiająco łatwa. Powinieneś tego kiedyś spróbować.
— Więc… znowu jesteś zdrowa? — Clavain niemal krztusił się własnymi słowami.
— Tak, znowu jestem zdrowa. — Stwierdziła to cierpko, jakby ów temat wywoływał pewien żal.
— Dlaczego w takim razie pokazujesz się w ten sposób?
— Jako przypomnienie, co ze mną zrobiłeś, Clavainie. Widzisz, ciągle tam gdzieś jestem. Mój statek przetrwał potyczkę. Uszkodzony, owszem — twój statek też doznał uszkodzeń. Ale nie zrezygnowałam. Chcę tego, co nam skradłeś.
Odwrócił się do Felki, która go cierpliwie obserwowała, siedząc na pieńku.
— Czy to prawda? Skade rzeczywiście nadal tam jest?
— Nie wiemy na pewno — odpowiedziała. — Wiemy tylko to, co nam powie ta kopia beta. Może kłamać, próbować nas destabilizować. Skade musiałaby wykazać zdumiewającą zdolność przewidywania, by stworzyć taką kopię.
— A okręty, które przetrwały?
— Właśnie dlatego cię obudziliśmy. Są tam. Nawet teraz namierzamy ich żagwie.
A potem Felka opowiedziała mu, że trzy statki Hybrydowców przemknęły obok z połową szybkości światła względem „Nostalgii za Nieskończonością”, dokładnie tak, jak przewidziała to symulacja. Rozmieszczono bronie, ich sekwencje aktywacyjne zaplanowano równie starannie jak indywidualne eksplozje na pokazie ogni sztucznych. Hybrydowcy przeważnie używali promieni cząsteczkowych i ciężkich relatywistycznych railgunów. „Nieskończoność” odpowiedziała ogniem z lżejszych wersji podobnego uzbrojenia, ustawiając jednocześnie dwie ocalałe bronie kazamatowe. Obie strony używały wabików i stosowały manewry mylące, a w najbardziej krytycznej fazie potyczki mocno przyśpieszano, kiedy statki zbaczały z przewidzianych trajektorii.
Żadna ze stron nie mogła uważać się za zwycięzcę. Jeden statek Hybrydowców zniszczono, a dwa pozostałe uszkodzono, ale Clavain uważał to za nieistotne. Dwaj wrogowie byli niemal tak samo groźni jak trzej.
A jednak wynik bitwy mógł być znacznie gorszy. „Nostalgia za Nieskończonością” odniosła wprawdzie pewne szkody, ale nie zdołała dotrzeć do innego systemu słonecznego. Nikt na jej pokładzie nie został ranny i nie zniszczono żadnego z krytycznych układów.
— Ale niebezpieczeństwo nie minęło — powiedziała mu Felka.
Clavain odwrócił się od wizerunku Skade.
— Dlaczego?
— Dwa ocalałe statki zawracają. Powoli, ale wytrwale robią pętlę, by nas ścigać.
Clavain zaśmiał się.
— Ależ taki zakręt zajmie całe lata.
— Wcale nie, jeśli dysponują techniką dławienia bezwładności. Maszyneria została zapewne uszkodzona podczas potyczki, ale może ją naprawią.
Spojrzała na Skade, ale postać nie zareagowała. Wyglądała jak statua wzniesiona na samym brzegu jeziora, lekko makabryczna dekoracja polany.
— Jeśli tylko mogą, zrobią to — zauważył Clavain. — Triumwirat przeprowadził symulacje — oznajmiła Felka. — Przy pewnych założeniach możemy zawsze wyprzedzić ścigające statki, przynajmniej w naszym układzie odniesienia, tak długo, jak zechcesz. Po prostu musimy wciąż pełznąć ku szybkości światła. Ale według mnie to nie jest to żadne rozwiązanie problemu.
— Według mnie też nie.
— W każdym razie nie jest praktyczne. Musimy się zatrzymać, by przeprowadzić remonty, i to wkrótce. Właśnie dlatego cię obudziliśmy, Clavainie.
Clavain wrócił do trzech pieńków. Opuścił się na swój. Stawy skrzypnęły mu w nogach.
— Jeżeli trzeba podjąć jakąś decyzję, należy przygotować warianty. Są przygotowane?
— Tak.
Czekał cierpliwie, słuchając jednostajnego szumu wodospadu.
— Słucham?
Felka przemówiła pełnym szacunku szeptem.
— Jesteśmy głęboko w kosmosie, Clavainie. Układ Resurgamu został dziewięć lat świetlnych za nami, a piętnaście lat świetlnych w żadnym z kierunków nie ma zasiedlonej kolonii. Jednak dokładnie przed nami leży układ słoneczny. Dwie chłodne gwiazdy. To szeroki układ podwójny, ale jedna z gwiazd ma planety na stabilnych orbitach. Są dojrzałe, mają przynajmniej trzy miliardy lat. W strefie nadającej się do zamieszkania jest świat, który ma kilka stabilnych księżyców. Są oznaki, że ma atmosferę tlenową i mnóstwo wody. W atmosferze są nawet pasma chlorofilu.
— Ludzkie terraformowanie? — spytał Clavain.
— Nie. Nie ma oznak, że kiedykolwiek ludzie osiedlili się wokół tych gwiazd. Zostaje więc tylko jedna możliwość.
— Żonglerzy Wzorców.
Była wyraźnie zadowolona, że nie ona musiała to powiedzieć.
— Zawsze wiedzieliśmy, że natkniemy się na dalsze światy Żonglerów, kiedy bardziej rozprzestrzenimy się po galaktyce. Obecne odkrycie nie powinno nas dziwić.
— Bezpośrednio na kursie, tak po prostu?
— Nie bezpośrednio, ale jednak dość blisko. Możemy zwolnić i dotrzeć tam. Jeśli choć trochę przypomina inne światy Żonglerów, może tam nawet być stały ląd. Wystarczająco rozległy, by przyjął trochę osadników.
Читать дальше