Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Główny bohater książki, zawodowy morderca Tanner Mirabel przybywa do Chasm City, aby zabić swego wroga Reivicha. Obu łączy mroczny sekret i okryta tajemnicą przeszłość. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, która zakończy się śmiercią jednego z nich i odsłoni przerażającą prawdę o wydarzeniach, które miały miejsce 15 lat wcześniej, doprowadzając do straszliwego kataklizmu.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Znowu mnie pobiłeś, Tanner…

— Ale grałeś dobrze. Musisz mi pozwolić na okazjonalne wygrane.

Gitta pojawiła się u boku męża i dolała mu do kieliszka następny centymetr pisco.

— Tanner zawsze gra dobrze — powiedziała, obserwując mnie uważnie. — Dlatego właśnie jest dla ciebie cennym przeciwnikiem.

Wzruszyłem ramionami.

— Robię, co mogę.

Cahuella zgarnął piony ze stołu — chyba z wściekłością — ale głos miał nadal spokojny.

— Jeszcze partię?

— Czemu nie — powiedziałem ze znużeniem, mając pewność, że tym razem koniecznie muszę przegrać.

* * *

Po skończonej grze w szachy Cahuella i ja dopiliśmy ostatnie krople pisco, a potem ponownie przejrzeliśmy plan naszej zasadzki, choć przeglądaliśmy go już kilkanaście razy i przewidzieliśmy wszystkie możliwości. Był to jednak rodzaj rytuału, który musieliśmy znieść. Następnie po raz ostami sprawdziliśmy broń, po czym Cahuella wziął swoją i cicho rzekł mi do ucha:

— Na chwilę wychodzę na zewnątrz, Tanner. Muszę na koniec trochę potrenować. Wolałbym, żeby mi nie przeszkadzano, dopóki nie skończę.

— Reivich może zobaczyć błyski.

— Nadciąga zła pogoda — zauważył Cahuella. — On po prostu uzna, że to błyskawice.

Skinąłem głową, nalegałem, że sprawdzę ustawienia jego broni, a potem pozwoliłem mu wymknąć się w noc. Bez latarki, z miniaturowym laserkiem przewieszonym przez plecy, szybko zniknął z pola widzenia. Noc była ciemna, ale miałem nadzieję, że szef zna drogę przez dżunglę w bezpośrednim otoczeniu polany. Podobnie jak Dieterling, ufał własnej zdolności niezłego widzenia w ciemnościach.

Po paru minutach usłyszałem impulsy jego broni: regularne wyładowania co kilka sekund, sugerujące, że sprawdza wzorzec ognia lub wybiera nowe cele. Każdy impuls oświetlał szczyty drzew ostrym błyskiem, niepokojąc zwierzynę w górnym piętrze ciemne cienie, które odcinały się na tle gwiazd. Wtedy zobaczyłem, że coś jeszcze — równie czarne, acz znacznie rozleglejsze — zasłania cały obszar gwiazd ku zachodowi. To była burza, tak jak przewidział Cahuella; pełzła znad oceanu, gotowa pochłonąć monsunem cały Półwysep. Jakby potwierdzając mą diagnozę, noc, uprzednio spokojna i ciepła, zaczynała się ruszać, wierzchołki drzew owiała bryza. Wróciłem do namiotu, znalazłem latarkę i poszedłem drogą, którą uprzednio obrał Cahuella. Nieregularne impulsy jego broni prowadziły mnie jak promienie latarni morskiej. Poszycie stało się zdradliwe i dotarcie do skrawka gruntu — małej polany, na której stał i strzelał Cahuella zajęło mi kilka minut. Poświeciłem na niego, zapowiadając swoje przybycie.

— Mówiłem ci, żebyś mi nie przeszkadzał, Tanner — powiedział, ciągle strzelając impulsami.

— Wiem, ale nadciąga burza. Martwiłem się, że zauważysz ją dopiero jak zacznie padać, a wtedy mógłbyś mieć trudności ze znalezieniem drogi powrotnej.

— To ja ci przecież powiedziałem, że idzie burza. — Nie odwracał się do mnie, wciąż pochłonięty strzelaniem do celu. Ledwo widziałem, do czego strzela. Impulsy laserowe krajały mroczną, pozbawioną szczegółów pustkę. Zauważyłem jednak, że następowały jeden po drugim bardzo precyzyjnie, nawet gdy szef zmieniał swą postawę czy zdejmował strzelbę, by wsunąć następne ogniwo amunicyjne.

— W każdym razie jest już noc. Powinniśmy się trochę przespać. Jeśli Reivich się spóźni, jutro czeka nas długi dzień i będziemy musieli zachować czujność.

— Oczywiście, masz słuszność — odpowiedział po chwili zastanowienia. — Po prostu chciałem się przekonać, czy jeśli zechcę, zdołam sukinsyna okaleczyć.

— Okaleczyć? Myślałem, że wystawiamy go do czystego zabójstwa.

— Jaki to miałoby sens? Postąpiłem krok ku niemu.

— Zabicie go to jedno. Możesz się spodziewać, że on chce cię zabić, więc jest w tym pewna logika. Ale przecież nie zrobił nic, aby zasłużyć sobie na taką nienawiść, prawda?

Spojrzał wzdłuż strzelby i wypuścił impuls.

— Kto mówi, że musi sobie na to zasłużyć, Tanner?

Następnie przełączył kolbę broni i celownik w tryb przechowywania i zarzucił sobie strzelbę na plecy; wyglądała teraz jak część wątłej uprzęży przypiętej do boku wieloryba.

Pomaszerowaliśmy w milczeniu do obozu, a burza wstawała nam nad głową jak obsydianowa skała nafaszerowana błyskawicami. Kiedy dotarliśmy na miejsce, przez korony drzew spadały pierwsze krople deszczu. Sprawdziliśmy, czy karabiny należycie zabezpieczono przeciwko żywiołom, włączyliśmy detektory naruszenia granicy obozu i zamknęliśmy się w namiotach. Deszcz bębnił po materii namiotu jak niecierpliwe palce po blacie stołu; gdzieś na południu zagrzmiało. Byliśmy jednak przygotowani i wróciliśmy na koje, by złapać jak najwięcej snu przed jutrzejszą próbą pochwycenia naszego człowieka.

— Śpij dzisiaj dobrze — powiedział Cahuella, wsadzając głowę w rozcięcie mego namiotu. — Bo jutro walczymy.

* * *

Wciąż panowała ciemność. Rozbudziłem się i słuchałem kanonady deszczu po bańkonamiocie.

Coś mnie zaniepokoiło i wyrwało ze snu. To mi się czasami zdarzało. Mój umysł obrabiał problem — który we dnie wydawał się jasny — aż zauważył w nim lukę. Właśnie w ten sposób załatałem niektóre subtelne dziury w systemie bezpieczeństwa Gadziarni. Wyobrażałem sobie, że jestem intruzem, a potem znajdowałem sposób przeniknięcia jakiejś osłony, którą uważałem dotychczas za absolutnie nieprzenikalną. Właśnie teraz, po obudzeniu, tak się czułem. Miałem wrażenie, że nagle odkryło się przede mną coś niezbyt oczywistego. I że popełniłem poważny błąd w założeniach. Ale przez chwilę nie bardzo mogłem sobie przypomnieć szczegóły snu — co właściwie podsunęły mi moje własne pracowite podświadome procesy myślowe.

I wtedy uświadomiłem sobie, że nas atakują.

— Nie… — zacząłem.

Ale na to było już o wiele za późno.

Jedna z zasadniczych prawd o wojnie i jej efektach brzmi: kalki nie różnią się tak bardzo od rzeczywistości. Wojna to ziejące otchłanie bezczynności przerywane krótkimi, zaskakującymi interludiami działań. I w czasie tych krótkich, zaskakujących interludiów wydarzenia biegną zarazem szybko i powolnie, jak we śnie, a każda chwila odciska się w pamięci. Tak to jest, zwłaszcza w czasie akcji tak skoncentrowanej i gwałtownej jak zasadzka.

Nie było żadnego ostrzeżenia. Może coś dotarło w głąb mego snu i mnie zaalarmowało; zarówno sama zasadzka, jak i świadomość, że popełniłem błąd, wyrwały mnie ze snu. Kiedy się obudziłem, nie pamiętałem już, co to było. Może dźwięk, gdy unieszkodliwiali nasz system wczesnego ostrzegania — a może tylko stopa miażdżąca coś w poszyciu lub nerwowy ruch przestraszonego zwierzęcia.

Co za różnica.

Było ich tylko trzech przeciwko naszej ósemce, a jednak wycinali nas z niemiłosierną łatwością. Trzech ludzi ubranych w zbroje kameleoflujące — odzież zmieniającą kształty, teksturę i kolory, która zakrywała ich od stóp do głów. Skafandry tego rodzaju były nowocześniejsze od sprzętu przeciętnej milicji; technika nabywalna jedynie za pośrednictwem Ultrasów. Właśnie — Reivich też prowadził interesy z załogą światłowca. I może zapłacił im za oszukanie Cahuelli, za dostarczenie nam fałszywej informacji o pozycji swego oddziału. Takie wnioski również mogła wysnuć w czasie snu moja podświadomość.

A może Reivich miał dwie grupy, z których jedna poruszała się trzydzieści kilometrów na północ od nas i niosła ciężkie uzbrojenie monitorowane przez Orcagnę? Założyłem, że to jedyna grupa. Ale co, jeśli drugi szwadron szedł przed nimi? Może mieli lżejsze uzbrojenie, którego Ultrasi nie mogli już śledzić? Element zaskoczenia z nawiązką kompensowałby braki w sile ognia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Alastair Reynolds - Poseidon's Wake
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - On the Steel Breeze
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - The Six Directions of Space
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - L'espace de la révélation
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Unendlichkeit
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Chasm City
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Otchłań Rozgrzeszenia
Alastair Reynolds
Отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Обсуждение, отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x