Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemna strona Słońca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemna strona Słońca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dom Sabalos odziedziczył ogromną fortunę i ma zamiar zostać władcą całej planety. Obsługuje go olbrzymia armia robotów, jego ojcem chrzestnym jest inteligentne ciało niebieskie, a na dodatek szef ochrony Doma jest tak skrupulatny, że sprawdza nawet siebie. Mimo to komuś udaje się zamordować Sabalosa, tyle że nie do końca…

Ciemna strona Słońca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemna strona Słońca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Keja, ile czasu tu jestem?

— Od wczorajszej nocy. Jesteś sławny, braciszku: połowa galaktyki cię szuka, bo masz nas zaprowadzić do świata jokerów. Co tam znajdziemy?

— Sądząc po ostatnich wydarzeniach, to cholernie dużą bombę — prychnął i dodał, widząc jej reakcję: — Przepraszam, żartowałem. Sławny, mówisz?

— Na orbicie jest kilkanaście jednostek, w większości z Terra Novae i Whole Erse, a z każdą godziną zjawiają się nowe, co słusznie denerwuje Ptarmigana. Nie całkiem to rozumiem, ale wychodzi mi, że wszyscy chcą cię porwać. To prawda, że odkryjesz Świat Jokerów w pięć dni, nieważne, co by się działo?

— Spodziewam się, że tak. A skąd wszyscy o tym wiedzą?

— Cóż, nie bardzo starałeś się trzymać to w tajemnicy, prawda? Poza tym zainteresowali się całą sprawą United Spies. Ptarmigan musiał rozkazać, by dodatkowe ekipy co godzinę przeszukiwały pałac, bo wszyscy wrzucają tu masę tych małych insektoidalnych robotów szpiegowskich. Jeden otworzył piekarnik i zrujnował suflet, a to już przechodzi ludzkie pojęcie!

— Czy któraś z tych krążących nad nami jednostek należy do creapii?

— Nie wiem.

Tarli wychylił się zza macochy i kiwnął potakująco.

— Przepraszam,aleprzypadkiemusłyszałem,o czym rozmawiacie…

— Bo podsłuchiwałem — wtrąciła poirytowana Keja.

— …jeden ze statków należy do creapii i ma rejestrację z rejonu Gwiazd Łańcuchowych.

— Z Gwiazd Łańcuchowych, tak? — Nagle coś mu się przypomniało. — Keja, gdzie jest moja manierka…

— Bezpieczna. Moja pokojówka powiedziała, że jeden z ochroniarzy twierdzi, że zawiera wodę życia.j Tylko nie myśl, że jestem ciekawska.

— Naturalnie, że nie jesteś. W ciągu kilku ostatnich lat usiłowano mnie zabić, przekroczyłem konto w Banku, przez godzinę oddychałem wodą, znalazłem się na orbicie w raczej nieortodoksyjny sposób i pływałem po powierzchni gwiazdy. Aha, jeszcze wypadłem z Labiryntu na Minos z klatą jak lej po bombie. Mówiąc krótko: prowadziłem urozmaicone życie. Ktoś powinien zacząć pisać moją biografię i to teraz, zanim będzie za późno.

— Spróbuj z nim o tym porozmawiać. — Keja wskazała na przeciwległą część stołu, przy której siedzieli poznaczony bliznami mężczyzna wraz z poobijanym robotem.

— To Charles Sub-Lunar, prawda? Ten, którego nazywają renesansowym człowiekiem.

Keja uniosła kielich i osłaniając nim usta, powiedziała:

— Tak. Jest też ekspertem od jokerów i historykiem. Jego poezja też nie jest najgorsza. Wiesz, że to on sam odczytał język jokerów?

— Poeta i szalony komputer.

— Właśnie, choć nie jestem pewna co do komputera. Jego robot też jest fascynujący. A te blizny… Dom?… Dom?

— Co?… Tak. — Dom z namysłem obejrzał swój kielich. — Zabawne, jak się tworzy wyobrażenie o ludziach… chciałbym z nim porozmawiać. Przepraszam.

Spróbował przemknąć się niepostrzeżenie, ale nie docenił Babci, która zręcznie i z pozoru lekko złapała go za ramię. W tym chwycie była oprócz szybkości świetna znajomość anatomii.

— Dobry wieczór, wnuku. Ostatnio wpadłeś w złe towarzystwo: Ways to główny z;abójca Instytutu Jokerów — powitała go rzeczowo.

— Zdaje się, że grzebałaś w mojej pamięci?

— Byłeś nieprzytomny, wiec było to logiczne posunięcie.

— Naturalnie…

— Przestań się wygłupiać, żyjemy w trudnym świecie. Poza tym każdy ochroniarz słyszał o tym robocie z programem zabójcy, odkąd zabił zastępcę szefa United Spies. Widzę, że nadal masz z sobą to bagienne paskudztwo.

— Spędził trochę czasu u Waysa i sądzę, że wszczepiono mu bombę. Nie przejmowałbym się tym zbytnio — poinformował ją nonszalancko Dom.

— Myślisz, że jesteś niezniszczalny — oceniła Joan, spoglądając nieżyczliwie na Iga. — Obyś się tylko nie przeliczył.

Imperator powoli wstał i zadzwonił małym czarnym dzwonkiem. Na ten znak biesiadnicy zaczęli^ opuszczać stół — był wśród nich Sub-Lunar z robotem, którzy szybko zniknęli w tłumie.

— I co teraz? — westchnął Dom. — Jak rozumiem,! wszyscy czekają na to, co zrobię.

— Zamierzasz odkryć świat jokerów?

Większość obecnych wyszła. Zrobił to także imperator z lekkim ukłonem. Po drugiej stronie stołuj zostali tylko Isaac i Hrsh-Hgn, gawędzący z Tarlim.

— Myślę, że tak. Coś mi już świta… to nie jest planeta… to znaczy, to może być planeta, ale… Widdershins jest planetą, która ma orbitę, hydrosferę, pole magnetyczne i inne rzeczy, ale jest także światem i kulturą.

— Rozumiem. A gdzie też ona się znajduje?

— Pozostało mi mniej niż pięć dni, co wyklucza większość przestrzeni poza sferą. Sądzę… — Dom przerwał. — Wypytujesz mnie!

— Oczywiście. Nie mam ochoty, żebyś odnalazł świat jokerów i stracił go na rzecz tłumu. Polityka cię nie interesuje, ale coś tak oczywistego powinno dawno do ciebie dotrzeć: właściwie wykorzystany świat jokerów oznacza bezpieczną przyszłość rodu Sabalos. A może i coś więcej…

— Poważnie mówisz?

— Jak najpoważniej. Ale porozmawiamy o tym później. Wybierasz się na Maskę!

— Musisz! — Tarli obiegł stół. — To specjalna produkcja: Sub-Lunar napisał ją na statku. Ojciec lubi trochę rozrywki po dobrym posiłku.

Dom uznał spektakl za średnio rozrywkowy. Tematem była aktualna polityka Ziemi i Zewnętrznych Światów — zawsze dawało to asumpt do śmiechu, a sztukę napisano w starogreckim — postaci nosiły duże maski wysadzane klejnotami. Chór był złożony z robotów.

A potem Doma wbiło w fotel.

Głównym protagonistą był kozłowaty Przewodniczący Pan, z rogami i ogonem, który ciągle miał jakieś ciemne interesy z Pierwszym Bankiem Syriańskim — nadętą srebrzystą kulą na cienkich nóżkach.

Bank: — UWAŻASZ, ŻE CZŁOWIEK MOŻE ZAPOBIEC TEMU, BY ROBOTY GO ZDYSTANSOWAŁY?

Pan: — Naturalnie. Jaki robot może wykonywać moją pracę? Głupszych niż klasa pierwsza nie ma i nie będzie.

Chór: Brekekekex, koax, współosiowy!

Pan: — A kim jest ten strudzony wędrowiec?

Na scenę wtoczył się nowy aktor — wściekle zielony, obładowany parą skrzydlatych sandałów, z których sypały się pióra, potężnym gumowym mieczem, gigantyczną butlą z wodą i siedzącą na ramieniu maszkarą. Był to jakiś koszmar preparatora, złożony ze szklanych oczu, piór, kęp futra i rozmaitych pazurów.

Pan: — O bogowie! Co ty robisz z tym dziwactwem?

Podróżny: — Tylko nie dziwactwem, to moje zwierzątko!

Pan: — Do niego mówiłem. Czego szukasz, przechodniu? Znajdź to wreszcie, żebyśmy mogli kontynuować nasz skecz.

Podróżny rozejrzał się krótkowzrocznie po scenie i skoncentrował na publiczności.

Podróżny [mamrocząc]: — Szukam świata żartownisiów.

Pan: — Spróbuj Ziemi. Na Terra Novae też mają niezłe poczucie humoru. Aha: Tych żartownisiów. Wynocha, durniu: oni nie istnieją. A może istnieją?

Podróżny: — Tak i nie. To znaczy nie i tak.

Bank: — WSZYSCY WIEDZĄ, ŻE SIĘ PRZENIEŚLI DO WSZECHŚWIATA ZA ŚCIANĄ…

Pan: — …to dlaczego nie poszukać po ciemnej stronie Słońca?

Podróżny: — Rany, racja! Ciemna strona Słońca, tak? Już tam idę.

I wytoczył się ze sceny.

Następnego ranka Dom obudził się w tej samej przeładowanej sypialni, wykąpał w złotej wannie i przespacerował do jadalni. Spóźnił się na oficjalne śniadanie, bo długo dyskutował z Joan I. Spóźnienie mu odpowiadało, dyskusja zaś okazała się bezowocna, podobnie jak badanie Iga, którego w laboratorium prześwietlono i przeskanowano w poszukiwaniu każdego możliwego rodzaju broni, omal nie wpędzając go w szok. Nie znaleziono niczego, ale Ig był od rana dziwnie cichy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemna strona Słońca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemna strona Słońca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ciemna strona Słońca»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemna strona Słońca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x