Carlos Rasch - Taniec potworów

Здесь есть возможность читать онлайн «Carlos Rasch - Taniec potworów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1980, Издательство: Krajowa Agencja Wydawnicza, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Taniec potworów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Taniec potworów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Dziewczyna z coraz większym zainteresowaniem wpatrywała się w napływające informacje. Wynikało z nich niezbicie, że niezidentyfikowany statek przestrzenny przekroczył już orbitę Sixty i stale zmniejszając szybkość kierował się w stronę planet centralnych układu. Poruszany archaicznym, od dawna nie stosowanym już w eridańskiej flocie silnikiem fotonowym nie reagował na żadne sygnały i wskazówki, wciąż od nowa przesyłane na jego pokład przez pilnujące ruchu satelity. Zebrawszy wszystkie przekazy Vyasa już miała przystąpić do sporządzania wstępnego raportu, gdy nagle część przestrzeni pomieszczenia zakrzywiła się i ukazał się w niej teleport Hyp Sara — myśliciela i administratora Sixty, który przekazać miał Radzie sprawozdanie o niezwykłym wydarzeniu w okolicach planety”.

Taniec potworów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Taniec potworów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Moim statkiem jest kosmolot badawczy SYRIUSZ, a nie holownik HERKULES. Za niespełna pięć miesięcy SYRIUSZA i mnie czeka kolejny daleki lot. Ale dopóki statek znajduje się w doku księżycowej stoczni i przechodzi przegląd generalny i remont, dopóty ja mam prawo spędzić ten czas na Ziemi aż do samego momentu odlotu. I postaram się zrobić wszystko, żeby ten swój cel zrealizować. Nie może pan przecież, pułkowniku, wymagać od żadnego kapitana, by tuż po pierwszym locie rezygnował ze swojej załogi. Poznałem swoich ludzi na wylot i rozumiem się z nimi wspaniale… A nie chcę ponadto rezygnować z tak sprawnego statku, jakim okazał się SYRIUSZ. Przecież to całkowicie niemożliwe, żebym wrócił z Marsa przed upływem tych pięciu miesięcy. A to znaczy tylko jedno — kiedy nareszcie wrócę, wtedy SYRIUSZEM będzie już dowodzić kto inny. Gdybym teraz zdecydował się na ten lot, to już nigdy nie miałbym swojej załogi i swojego statku. Zawsze i wszędzie służyłbym od tej pory jako zapchajdziura, jako taki „zapasowy kapitan”… A tymczasem za parę dni z pewnością znajdzie się inny, bardziej ode mnie doświadczony…

Pułkownik Aleksander Peerth słuchał i milczał. Zastanawiał się nad czymś usilnie, przebiegając machinalnie palcami po przyciskach na stojącym przed nim pulpicie. Tak, motywy Ortegi mogły częściowo wypływać z jakichś egoistycznych pobudek, jak te wymienione powyżej, ale z drugiej strony pułkownik doskonale rozumiał jego obawy. On sam także był przez długi czas kapitanem kosmolotu dalekiego zasięgu. Słowa Ortegi były przecież najlepszym odwzorowaniem właściwego stosunku kapitana do swojej załogi, były dowodem silnego poczucia wspólnoty nie tylko zawodowej, bo trudno przecież brać pod uwagę jedynie same więzi zawodowe, skoro na statku kosmicznym oprócz wspólnej pracy łączy ludzi jeszcze coś — wspólny dom…

— Hm, kapitanie Ortega… — pułkownik Peerth uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie. — Jeżeli są to pana wszystkie argumenty, to przyrzekam panu, że ja osobiście uczynię wszystko, aby się do pańskich życzeń dostosowano — dokończył, spoglądając przy tym uważnie w twarz młodego kapitana. — Oficjalnie wystąpię do Sztabu z wnioskiem, aby nigdzie nie wysyłano SYRIUSZA aż do momentu pańskiego powrotu z Marsa i… wykorzystania przez pana całości należnego urlopu. Przez ten czas SYRIUSZ będzie używany jedynie do lotów służbowych na Księżyc, a jego dowództwo na czas pańskiej nieobecności obejmą pierwszy oficer wraz z nawigatorem.

Frank był zaskoczony — nie spodziewał się ze strony Peertha aż tak daleko idącej wyrozumiałości i dobrej woli. Przygotował się wewnętrznie raczej na długotrwały, zacięty spór, a tutaj…

— Dziękuję… Dziękuję, panie pułkowniku… — wymamrotał pod nosem bardziej do siebie chyba, niż do Peertha.

Zgodził się. I dopiero teraz, kiedy już uczynił ten pierwszy, nieodwołalny krok, zrozumiał z przerażeniem, że oto sam w tej chwili zburzył, zniszczył wszystkie swoje najpiękniejsze marzenia z ostatnich pięciu lat. Więc znowu nie zobaczy, nie dotknie Ziemi…

W naturze ludzkiej bardzo często leży to, że kiedy coś okazuje się nieosiągalne, wtedy staje się coraz powabniejsze i upragnione, tym silniej działa na wyobraźnię…

Ziemia nie widziana od pięciu długich lat. Taka piękna. Z każdym rokiem piękniejsza… — Frank na chwilę zapomniał, gdzie właściwie jest. Wyłączył się z całej tej sytuacji, zapatrzył się gdzieś daleko za plecy Peertha, poza ściany stacji, uśmiechnął się mimowolnie… Minęło parę minut, nim wreszcie jako tako uporządkował swoje myśli i mógł zapytać:

— A czy nie sądzi pan, pułkowniku, że trochę za wcześnie zapadła decyzja o zwolnieniu załogi HERKULESA? Jego kapitan…

Peerth liczył się z możliwością takiego chwilowego rozdarcia jaźni młodego oficera. On sam również bardzo wiele przeżył podczas swojej służby w kosmicznej flocie. Także i podobne, dłużej lub krócej trwające, ataki niemożliwej do zniesienia nostalgii za ojczystą Ziemią, choć z drugiej strony czuł wyraźnie, że niesłychanie trudno byłoby mu kosmos porzucić. Lecz wiedział przecież dobrze, że już niedługo przyjdzie mu zwolnić zajmowane od lat stanowisko i kierownictwo tej olbrzymiej, nowoczesnej stacji oddać w czyjeś młodsze ręce. On również zamyślił się na chwilę. Kiedy jednak padło pytanie Ortegi, Peerth momentalnie ocknął się z zamyślenia:

— Za wcześnie? Raczej o wiele, wiele za późno. Ci ludzie błyskawicznie przygotowali HERKULESA do nadprogramowego startu. W ciągu niespełna godziny załadowali na statek niezbędne wyposażenie i przeprowadzili próby sprawnościowe całego kosmolotu. Zdawali sobie sprawę z ceny każdej upływającej bezpowrotnie sekundy. A trzeba panu wiedzieć, że odchorowywali właśnie swój pobyt w przestrzeni — lekarze od dobrych dwóch tygodni nie mogą sobie z tą chorobą poradzić. Trzeba panu wiedzieć także i to, że kiedy teraz pracowali na zewnątrz, na płaszczu ochronnym HERKULESA, nastąpił akurat nieoczekiwany wzrost aktywności promieniowania kosmicznego. Dostali tak wielką dawkę, że w tej chwili zgoda Sztabu na ich lot na Marsa — a wiem, że polecieliby bez wahania, bo prosili o to mimo choroby — byłaby równoznaczna z morderstwem.

— Mogliby mimo wszystko wezwać jakiegoś kapitana z Ziemi. Ostatecznie lot na Nova Orbit nie trwa lata… — pomyślał Ortega. Pomyślał to bardzo cicho i nieśmiało, lecz Peerth chyba jakimś cudem wyczuł tę jego myśl, bo dorzucił jeszcze:

— Niestety, nie możemy brać pod uwagę kapitanów, którzy aktualnie przebywają na Ziemi na urlopach. Musieliby odbyć kilkutygodniowe treningi przygotowawcze, by po stosunkowo długiej przerwie ponownie odzyskać pełną próżniową sprawność. Jest pan, kapitanie Ortega, naprawdę jedynym człowiekiem, któremu z najmniejszym ryzykiem możemy powierzyć wykonanie tego zadania. A czas nagli… Maksymalne nasilenie strumienia meteorów przewidziane jest za dziesięć dni. Do tego czasu HERKULES powinien wyruszyć, by ominąć centrum strumienia. A więc jak…? — Peerth w napięciu czekał na ostateczną zgodę młodego kapitana.

Lecz Ortega milczał. Milczał kilka długich, najdłuższych na świecie minut. Zrozumiał nagle, jak bardzo się boi. Nie odpowiedzialności. Nie nowego statku i nowej załogi. Bał się przede wszystkim… siebie…

Nie wiedział, jak jego ostateczna decyzja zostanie przez Peertha zrozumiana i przyjęta. I… co powie Sybill, czekająca na niego w sąsiednim pokoju. Bał się nawet pomyśleć o ich reakcji, kiedy… A przecież wiedział, że musi im to powiedzieć. Za wszelką cenę wytłumaczyć, że po prostu boi się wracać w kosmos właśnie teraz. Co innego po urlopie. Przez pięć miesięcy wypocznie i wtedy poleci bez obaw, ale w parę dni po tej wyczerpującej podróży… Była to walka strachu ze strachem trwająca tak długo, aż zwyciężył wreszcie lęk przed tym obcym, niemożliwie czarnym niczym, gdzie człowiek czuje się tak, jakby go wcale nie było.

Odpowiedział bardzo cicho:

— Proszę mnie zrozumieć, pułkowniku. Za niecałe dwanaście minut odlatuje mój warstwowiec. To znaczy — odlatuje moja możliwość ponownego zobaczenia Ziemi z bliska. Tylko pięćdziesiąt minut lotu… Tamci ludzie na Marsie są mi obcy. I cały kosmos też. Jest czarny. Pusty. A Ziemia… Nie mam sił, żeby zostać tutaj choćby jeden dzień dłużej. Nie mogę… Naprawdę nie mogę.

Cisza w gabinecie. Długa, nieprzyjemna cisza. Taka, o której mówi się, że jest martwa.

Frank chciał dodać jeszcze, że ludzie w marsjańskiej stacji to dla niego wartości bez życia i twarzy. Że to tylko kilometry sześcienne czarnego „nic”. Ale nie dodał. Bo byłby to już chyba nieopanowany krzyk…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Taniec potworów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Taniec potworów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Taniec potworów»

Обсуждение, отзывы о книге «Taniec potworów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x